wtorek, 18 kwietnia 2017

Miniaturka

Dedykacja dla Małej Malinki z okazji jej szczególnych urodzin, bo 18. Wszystkiego najlepszego w tym dorosłym życiu Staruszko :*
Trochę spóźniona miniaturka urodzinowa
*Ola*
To był mój pierwszy dzień w nowym liceum, gdzie przeniosłam się po bardzo nieprzyjemnej sprawie. Byłam bardzo, ale to bardzo zdenerwowana. Spakowałam książki do plecaka, założyłam czarne trampki i wyszłam do szkoły. Co prawda miałam trochę dalej niż do swojej starej szkoły, ale nie było tragedii. Na miejsce dotarłam dziesięć minut przed dzwonkiem. Bez problemu znalazłam salę, gdzie odbyć się miała pierwsza lekcja. Stanęłam z boku i przyglądałam się nowej klasie.
-Cześć, ty jesteś Ola?- podeszła do mnie grupka dziewcząt.
-Tak- odpowiedziałam.
-Ja jestem Karolina, a to jest Gosia, Nikola, Emilka i Klaudia. Witaj w naszej klasie. Jak będziesz chciała, żeby ci pokazać szkołę, to chętnie cię oprawadzimy.
-Dziękuję- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Po chwili zadzwonił dzwonek. Ustawiliśmy się przy ścianie i weszliśmy do klasy. Lekcje minęły mi nawet szybko. Po zajęciach z nowymi koleżankami poszłyśmy na pizzę.
-W ogóle zauważyłam, że Jacek ci się przyglądał Olka- odezwała się Gosia.
-Który to był?- spytałam z ciekawości.
-Taki blondyn z klasy mundurowej. Siedział przy stoliku obok dzisiaj na stołówce.
-Chyba kojarzę.
-A w ogóle czemu przepisałaś się do naszej szkoły?- no i padło pytanie z ust Emilki, którego nie chciałam słyszeć. Spuściłam wzrok.
-Jeśli nie chcesz, to nie odpowiadaj- powiedziała Gosia.
-No to nie będę mówiła.
-Ale wiedz, że możesz na nas liczyć.
-Dziękuję.
Po chwili przynieśli nasze zamówienie i wzięliśmy się za jedzenie. Gdy skończyłyśmy, zebrałyśmy się i opuściłyśmy pizzerię. Po Gosię przyjechał jej chłopak Eryk, a ja z resztą dziewczyn poszłyśmy na przystanek. Tam się rozstałyśmy, ponieważ każda z nas mieszkała w innej części Wrocławia. Wróciłam do domu zadowolona. Nie było aż tak strasznie w tej szkole. Opowiedziałam wszystko ojcu, a potem wzięłam się za odrabianie lekcji. Myślałam, że będę miała zaległości, ale oni są trochę do tyłu z materiałem, więc na chwilę obecną miałam luzy. Gdy już skończyłam, położyłam się i zaczęłam myśleć o tym, co powiedziały dziewczyny o Jacku. On był bardzo przystojny i mógł mieć każdą. W końcu przysnęło mi się.
*Jacek*
-Ej, idźcie, ja do was dołączę- powiedziałem, zauważając, że dziewczyna, która mi się od dłuższego czasu podobała, siedzi sama. Wiedziałem, że jej koleżanki pojechały na wycieczkę szkolną do Czech. Postanowiłem podejść do niej i zagadać. Siadłem obok brunetki.
-Cześć, jestem Jacek.
-Cześć, jestem Ola- odpowiedziała, a ja dostrzegłem, że się rumieni.
-Co tak sama siedzisz?
-Dziewczyny do Czech pojechały, a z innymi z klasy nie mam tak dobrego kontaktu jak z nimi, a więcej osób nie znam- odparła.
-A co robisz dzisiaj po szkole? Może skoczymy na kebaba albo pizzę?- Ola zaczęła się robić jeszcze bardziej czerwona na buzi. Rumieńce dodawały jej uroku.
-Z miłą chęcią.
-To o której kończysz lekcje?
-Dzisiaj o trzynastej piętnaście.
-To super, ja też. Spotkamy się przed szkołą, a ja lecę, bo się na lekcje spóźnię- wstałem i poszedłem pod klasę, gdzie stali moi przyjaciele. Byłem szczęśliwy, że mi się udało umówić z Aleksandrą. Nie mogłem się doczekać. Lekcje strasznie mi się dłużyły. W końcu się skończyły. Pożegnałem się z kolegami i wyszedłem przed szkołę. Tam czekała już na mnie Ola. Podszedłem do niej i poszliśmy w stronę pizzerii. Po zjedzonej pizzy poszliśmy na spacer do parku.
-W ogóle czemu się przeniosłaś do naszej szkoły?
-Przez pewien incydent w mojej szkole, ale nie chcę o tym mówić.
-Spoko, rozumiem. Też nie mam w życiu łatwo. Moja mama nie żyje, a tata jest alkoholikiem- powiedziałem. Nie wiem czemu z taką łatwością mi to przyszło.
-Przykro mi. Moja mama też nie żyje, więc cię rozumiem po części, ale całe szczęście mój ojciec nie pije.
- Tata nie będzie się o Ciebie martwić? - Spytał Jacek.
- Nie. - Odrzekła krótko dziewczyna.
*Ola*
Nagle dwóch dobrze zbudowanych facetów zaszło nam drogę. Nie ukrywam, przestraszyłam się.
- No proszę Nowak z jakąś suczką. - Odezwał się jeden z nich
- Suczką to ty jesteś. - Syknął Jacek.
- Chyba nie chcesz, żebyśmy jej poszerzyli uśmiech. - Tym razem głos zabrał drugi z mężczyzn.
- Ola uciekaj. - Szepnął Jacek.
Szybko odwróciłam się i uciekłam. Było mi głupio, że tak postąpiłam, więc po przejściu bezpiecznej odległości schowałam się za drzewem, skąd wszystko obserwowałam. Nie minęła chwila, a ci goście bili Jacka. Chciałam już interweniować, ale bałam się. Dlatego szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam na policję. Radiowóz przyjechał po kilku minutach. Policjanci szybko zakuli mężczyzn i wezwali pogotowie do nieprzytomnego  Jacka.
Uparłam się, że pojadę z Jackiem i postawiłam na swoim.
Czekałam na szpitalnym korytarzu. W końcu z sali Jacka wyszedł lekarz, a ja natychmiast się poderwałam.
- Co z nim?
- A jesteś kimś z rodziny lub kimś bliskim? - Zapytał lekarz.
- To mój kolega ze szkoły. - Oznajmiłam.
-W takim razie nie mogę udzielić Ci żadnych informacji. - Oznajmił lekarz.
W tym momencie zjawił się mój ojciec.
- Tato mój kolega tam leży, a ten pan nie chce mi powiedzieć co z nim.
- Zaraz to załatwię. - Rzekł.
- Dzień dobry panu. Inspektor Wojciech Wysocki komenda miejska policji co z tym chłopakiem?
- Ma on połamanych kilka żeber i siniaki, ale wyjdzie z tego. - Oznajmił lekarz.
- A możemy tam wejść? - Spytałam.
- Tak. - Oznajmił lekarz. Wbiegłam do sali. Jacek leżał na łóżku taki blady. Był podłączony do kroplówki. Podeszłam bliżej i złapałam go za rękę, a on otworzył oczy. Posłałam mu uśmiech. Zauważyłam, że podniósł kąciki ust lekko do góry.
-Hej, martwiłam się o ciebie- rzekłam.
-Poważnie?- spytał zaskoczony. Ja kiwnęłam jedynie twierdząco głową.
-Jak się czujesz?- zapytałam.
-W miarę, chociaż żebra mnie bolą- odpowiedział.
-Będzie dobrze, a teraz odpoczywaj. Jutro do ciebie wpadnę.
-Ola, tylko proszę, nie mów nikomu w szkole o tym incydencie.
-No spoko, nie ma problemu- puściłam mu oczko- Do jutra.
Opuściłam salę i razem z tatą udaliśmy się do domu. Tam się wykąpałam, odrobiłam lekcje, trochę popisałam z dziewczynami, obejrzałam swój serial i poszłam spać.
*Rok później*
Od kilku miesięcy jesteśmy z Jackiem parą. Jest nam ze sobą bardzo dobrze. Ostatnio miałam mdłości, więc zrobiłam test i wyszło mi, że jestem w ciąży. Wczoraj Jacek mi powiedział, że musimy się spotkać. Dobrze się złożyło, bo chciałam mu powiedzieć o tej nowinie. Założyłam swoją czarną sukienkę, do tego baleriny w tym samym kolorze z jasną kokardką. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Udałam się do parku, gdzie się umówiłam z Jackiem. On już czekał na mnie w miejscu, gdzie pierwszy raz się pocałowaliśmy.
-Ola, muszę ci coś powiedzieć. Nie chcę przeciągać. Wyjeżdżam do mojej ciotki do Gdańska. Taki wyrok orzekł sąd rodzinny.
-Ale jak to, kiedy?- zapytałam zdezorientowana.
-Jutro z rana mamy pociąg- powiedział, a oczy mi się zaszkliły. Nie mówiąc nic wstałam z ławki i zaczęłam iść w stronę swojego domu. Po chwili Jacek mnie dogonił i złapał za rękę. Ja się mu wyrwałam.
-Nie odzywaj się do mnie!!!- wrzasnęłam.
-Zrozum, muszę jechać- powiedział opanowany- Kocham cię, ale jeszcze nie mam osiemnastu lat. Z resztą wiesz jaka jest sytuacja.
-Wiem, kocham cię. Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy- odparłam trochę uspokojona i go pocałowałam. Odeszłam od niego. Wróciłam do domu zapłakana. Zamknęłam się w swoim pokoju i rzuciłam się na łóżko.
*Dwadzieścia lat później*
Razem z moją przyjaciółką Gosią i jej mężem jechaliśmy do pracy, czyli na komendę policji, gdzie pracowałam od dwunastu lat. Całą drogę męczyło mnie jedno pytanie: "Z kim będę jeździła teraz w patrolu?" Mój poprzedni partner ze służby a za razem wieloletni przyjaciel odszedł na emeryturę. Komendantka nie wiem czemu, ale nie chciała mi wyjawić nazwiska policjanta, z którym będę jeździła. Dotarliśmy na miejsce pół godziny przed odprawą. Ja z Gosią udałyśmy się do naszej szatni i tam przebrałyśmy się w nasze mundury. Wszyscy spotkaliśmy się w sali odpraw. Brakowało tylko młodszej inspektor Renaty Jaskowskiej i nowego policjanta. W końcu się zjawili. Gdy ujrzałam blondyna o niebieskich oczach, moje serce mocniej zabiło i czułam, że się rumienie. Jednak przeszło mi, gdy komendant przedstawiła nam go.
-Poznajcie nowego kolegę, starszego aspiranta Jacka Nowaka. Będzie on jeździł z młodszą aspirant Wysocką- słysząc to, myślałam, że eksploduje, ale nie chciałam robić cyrku w tym momencie. Widziałam, że Gośka też się powstrzymuje od głupiego komentarza. Po odprawie wyszłam wściekła z sali i bez słowa udałam się do radiowozu. Długo nie musiałam czekać na Jacka. Zjawił się po pięciu minutach.
-Cały czas miałem nadzieje, że się w końcu spotkamy- powiedział, a ja myślałam, że padnę ze śmiechu.
-A ja miałam nadzieję, że już więcej się nie zobaczymy- odparłam, starając się być oschła, ale w głębi duszy chciało mi się płakać. Zostawił mnie samą z dzieckiem. Nie umiałam mu tego wybaczyć. Z resztą zerwał kontakt zaraz po wyjeździe. Kiedy ja już zaczęłam sobie układać życie od nowa z innym facetem, on się tak nagle zjawił, a najgorsze było to, że dalej coś do niego czułam.
-Co u ciebie?- zapytał. Ja spojrzałam tylko przez okno, bo czułam, że mi zaraz łzy zaczną lecieć. Nic nie odpowiedziałam- Ok, rozumiem, nie chcesz gadać, to się może udajmy na patrol- powiedział. Byłam wdzięczna, że na to wpadł. Marzyłam, żeby mieć dzisiaj jak najwięcej zgłoszeń. Moje błagania zostały wysłuchane, bo co kończyliśmy jedną interwencje, to dostawaliśmy kolejną i tak cały dzień. Całe szczęście, bo przynajmniej nie było czasu na rozmowy prywatne, a nie miałam na to ochoty. Po tym jak skończyłam już definitywnie służbę, udałam się do pani komendant.
-Dzień dobry, możemy porozmawiać?- zapytałam niepewnie.
-No jasne, wchodź, ja też chciałam pogadać. Jak ci się pracuje z Nowakiem?
-Jacek to dobry policjant,- stwierdziłam fakt- ale ja z nim nie mogę pracować.
-Czemu?
-Po prostu nie jestem w stanie pracować z Nowakiem.
-No ale podaj mi jakiś konkretny powód- Jaskowska ciągnęła mnie za język. Ja tylko westchnęłam.
-No bo ja mam z nim dziecko- wydusiłam z siebie, a pani inspektor zrobiła wielkie oczy.
-I jak się nie mylę nie macie ze sobą dobrych relacji?
-No nie- przyznałam.
-No dobra, to pomyślę, co z tym zrobić. Gdybym wiedziała, że tak jest, to nigdy bym nie przydzieliła go do twojego teamu. Jutro się z nim jeszcze pomęczysz, ale pojutrze zmienię ci partnera. Ok?
-No ok. Nie ma problemu- odparłam- Do widzenia.
Opuściłam komendę, a tam czekali na mnie moja pasierbica, mój syn ze swoją żoną i moim partnerem.
*Jacek*
Stałem przed komendą i czekałem na Olę. Chciałem z nią porozmawiać na spokojnie. Gdy zauważyłem, że wychodzi z komisariatu, ruszyłem w jej stronę, ale szybko się wycofałem, jak tylko zobaczyłem, że bierze na ręce na oko pięcioletnią dziewczynkę. Potem przytula się do niej chłopak i dziewczyna, a potem całuje ją mężczyzna. Nie mogłem znieść tego widoku.
-No no, widzę, że zazdrość cię zżera- usłyszałem głos Gosi. Odwróciłem się w jej stronę.
-Ja pierdziele, jaki ja byłem głupi, że nie odpisywałem na jej listy, że nie przyjechałem tu jak skończyłem osiemnaście lat. Ten chłopak jest do mnie taki podobny.
-Bo to twój syn- powiedziała.
-Ona mi wtedy chciała powiedzieć, że jest w ciąży- westchnąłem, przypominając sobie w dzień, w którym oznajmiłem Oli, że wyjeżdżam Gdańska.
-No raczej. Chcesz ją odzyskać? Mogę ci powiedzieć, że nie ma ślubu z tym gościem, a ta dziewczynka nie jest córką Oli. Ta młoda dziewczyna to twoja synowa.
-Dlaczego mi to mówisz?- zaskoczyło mnie, że Gośka stanęła po mojej stronie.
-Bo wiem, że Ola nadal cię kocha. Jak się postarasz, to może i ci się ją uda odzyskać- odparła. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Poważnie?
-Wiem, że tobie zależy na Oli a Ola nadal ciebie kocha. Nie mogę patrzeć jak ona cierpi. Jest niby z tym profesorkiem Krzyśkiem, jest niby ok, ale to nie jest to samo. Jej ciebie brakuje- stwierdziła- Chodź, mam pewien pomysł.
Gosia razem z Erykiem zabrali mnie do galerii, a tam do Apartu. Wybraliśmy złoty pierścionek z oczkiem diamentowym. Gosia zadzwoniła też do jakiegoś kolegi, ale nie chciała mi powiedzieć co z nim uzgodniła, a kolejnego dnia rano kazała mi kupić bukiet dwudziestu róż. No tak, dwadzieścia lat. Posłuchałem jej. Potem Gosia z Erykiem odwieźli mnie  do domu.
*Ola*
Wstałam jak zwykle o szóstej. Obok mnie leżał Krzysiek. W kuchni słyszałam, że krzątała się moja synowa. Podniosłam się z łóżka i zeszłam na dół.
-O, dzień dobry mamo, akurat zrobiłam śniadanie.
-Dziękuję Martuś. Bartek jeszcze śpi?
-Tak, ma dzisiaj staż i idzie dopiero na trzynastą- odpowiedziała dziewczyna.
-Ok, a zawieziesz Lenkę do przedszkola? Krzysztof mnie prosił, ale chcę być dzisiaj wcześniej w pracy.
-No pewnie, mi i tak jest po drodze. 
-Dzięki.
Po zjedzonym śniadaniu i przygotowaniu Lenki do przedszkola, razem z synową wyszłyśmy z domu. Przełożyłyśmy fotelik do auta Marty i każda z nas udała się w swoją stronę. Dzisiaj jechałam swoim autem, bo Gosia z Erykiem musieli coś załatwić. Gdy tylko podjechałam na komendę, zauważyłam jakieś zamieszanie. Widziałam, że są jakieś samochody z telewizji i tłum przy zachodniej ścianie budynku komendy. Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Podeszłam bliżej i ujrzałam wielki plakat ze zdjęciem, na którym byłam ja z Jackiem jeszcze w liceum. Gdzieś w tłumie wyhaczyłam Gosię i Eryka. Podeszłam bliżej nich, kiedy poczułam, że ktoś mnie ciągnie za rękę. Po chwili stałam pod plakatem.
-Olu, ja chyba całkowicie zwariowałem. Po pierwsze to chciałbym cię za to wszystko przeprosić, że cię zostawiłem samą, kiedy mnie potrzebowałaś, że się tyle nie odzywałem. Po drugie wiem, że masz partnera, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że nadal cię kocham- odparł i podszedł do mnie z bukietem róż i czerwonym pudełeczkiem, a ja nadal stałam w osłupieniu. Jacek miał prawie czterdzieści lat, a zachowywał się jak nastolatek- To nie mają być oświadczyny, ale chciałbym cię szczerze przeprosić, Olu. Kocham cię- wykrzyczał, a mi się chciało płakać. Płakać ze szczęścia. Nie wiem, co ja w nim widziałam, ale czułam, że uczucie do Jacka nie osłabło. Dalej go kochałam jak kiedyś. Teraz to się biłam z myślami, czy mu wybaczyć, ale z kolei miałam Krzysztofa i go też kochałam i nawet byłam z nim szczęśliwa. Nie wiem, co mnie ciągnęło do Jacka. Chociaż jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje. No ale jednak mnie zostawił. Długo się biłam z myślami.
-Ja ciebie też kocham- powiedziałam jak najciszej. Nie wiem czemu to wypłynęło z moich ust. Nagle się do niego przytuliłam- Wariat- szepnęłam mu do ucha.
-Od zawsze. Nie wiedziałaś?
-No fakt. Daj mi ten mikrofon- odparłam- Proszę o rozejście się- krzyknęłam i zabrałam Jacka z mini sceny, która tam była. Gdy tylko weszliśmy na komendę, przy wejściu stała Jaskowska.
-Nowak, Wysocka, jak tylko skończy się odprawa, macie przyjść do mnie do gabinetu- powiedziała surowym głosem, a gdy tylko odeszła z Jackiem wybuchnęliśmy śmiechem. No ale po odprawie wykonaliśmy polecenie służbowe.
-Nowak, co to za szopka miała być?
-Ale pani komendant...- zaczął. Ja stałam przerażona, spoglądając to na Jacka, to na szefową.
-Nie ma żadnego ale. Przesadziłeś Jacek. Jeszcze gdyby nie ta telewizja. Wiesz ile teraz mam telefonów. Już komenda główna do mnie dzwoniła.
-Nie wiedziałem, że to tak wyjdzie, ale zrozumiem jeśli mnie pani teraz wywali.
-Nie, przez najbliższe trzy miesiące nie będzie premii i jeszcze odnotuje w aktach, że przeprowadziłam rozmowę dyscyplinującą. Zrozumiano? Wysocka nie ponosi żadnych konsekwencji, bo domyślam się, że nie miała nic wspólnego z tym.
-Tak- przytaknął.
-No to odmaszerować na służbę- wyszliśmy z gabinetu. Ja zmroziłam tylko Jacka wzrokiem, a po chwili zaczęliśmy się śmiać. Służba minęła nam w miłej atmosferze. Było kilka poważnych tematów, ale poza tym dobrze się ze sobą czuliśmy. Po służbie pojechałam do domu, gdzie czekała mnie poważna rozmowa z moim partnerem i synem przede wszystkim. Gdy przyjechałam, w domu była tylko Marta. Dziwne było to, że nie było Krzyśka i Lenki. Po chwili się wszystko wyjaśniło.
-Jesteś z siebie zadowolona?- zapytała Marta.
-Chodzi ci o tą akcje z ojcem Bartka?
-No raczej. Krzysiek się załamał.
-Serce nie sługa- odparłam. 
-Ale Krzysiek cię kocha.
-Ale po dzisiaj przekonałam się, że kocham Jacka. 
-Mamo, zachowujesz się jak nastolatka, która skacze z kwiatka na kwiatek. 
-Ale jestem dorosła i nikt nie będzie mi mówił, co mam robić. Kocham ojca Bartka i nic tego nie zmieni. 
-Szkoda słów- westchnęła moja synowa. 

*Pół roku później"
Razem z Jackiem wzięliśmy ślub i jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Mój syn i moja synowa to zaakceptowali. Wkrótce z moim mężem zostaniemy dziadkami. A z Krzysztofem nie utrzymuje kontaktu. Jedynie przez przypadek usłyszałam, że wrócił do mamy Leny. Podziękować mogę Gosi, że jestem panią Nowak.