poniedziałek, 31 lipca 2017

III.18

*3 miesiące później*
Agata razem ze swoim wspólnikiem została skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Jacek bez problemu dostał rozwód i zamieszkał razem z Olą. Córka kuzynki Oli pogodziła się z matką i wróciła do domu.
Ola, Jacek i Dawid siedzieli właśnie przy śniadaniu, kiedy chłopiec postanowił zaskoczyć kobietę.
-A ja mam do ciebie pytanie- spojrzał na brunetkę. Ola spojrzała na niego.
-Stało się coś?- Ola się zaniepokoiła, bo ton głosu Dawida był bardzo poważny.
-Nie, chcę wiedzieć, czy mogę do ciebie mówić mama?- zapytał, a Ola nie wiedziała, co zrobić. Przecież nie wiedziała, czy Jacek to ten, z którym będzie teraz na dobre i na złe. Spojrzała na Jacka. On był cały czerwony jakby zawstydził się pytaniem syna. Bał się też reakcji Oli. Przecież ona straciła córkę i nie wiedział, czy będzie chciała, aby ktoś inny mówił do niej "mama". Kobieta wstała z krzesła i podeszła do malca. Uklęknęła przed nim.
-Zaskoczyłeś mnie i to bardzo, ale tak, jeśli chcesz, możesz mówić do mnie mama- Ola przytuliła Dawida do siebie.
-Kocham cię- powiedział, a po jej policzku spłynęła łza.
-Ja ciebie też- odparła- A teraz jedz śniadanie, bo spóźnisz się do przedszkola.
-Ok- chłopiec wrócił do jedzenia. Ola siadła na swoim miejscu i również wzięła się za jedzenie.
Po siódmej wszyscy wyszli z domu. Para odwiozła Dawida do przedszkola i udała się na komendę. Gdy tylko weszli, wyczuli jakąś nerwową atmosferę. Nie wnikali jednak, bo w myśleli, że to może mieć związek z nowym policjantem który miał pracować  Olą.  Poszli się przebrać i udali się na odprawę.
-Stało się coś, że tak nerwowo?- zapytała w końcu Ola, widząc nastrój kolegów.
-To Wy nic nie wiecie?- odezwała się Karolina.
-A co mamy wiedzieć? Wydarzyło się coś w przeciągu ostatniego tygodnia, jak byliśmy na urlopie?
-Morawska ma raka- powiedział Krzysiek ze smutkiem. Widać było po nim, że to on jest najbardziej tym przejęty. W końcu jeździł z nią w patrolu.
-Ale jak to?- Wysocka nie wierzyła w to, co słyszy- Mieszko nic mi nie mówił, a gadałam z nim codziennie.
-Może nie chciał was denerwować jak byliście na wyjedzie. Mniejsza o to, szukają dawcy szpiku. Chcą działać, póki nie jest za późno. Jutro po pracy wszyscy idziemy się przebadać, bo może któreś z nas może być dawcą. Jej mama nie może i brat to samo. Może ktoś z nas jej pomoże.
-No tak. Dobrze wiedzieć. Na pewno będziemy z Jackiem. Po chwili zjawiła się Jaskowska z Szymonem Zielińskim, nowym partnerem Wysockiej. Przedstawiła go wszystkim. Omówiła sprawy bieżące, przypomniała o tym, że każdy ma iść się przebadać, przydzieliła rewiry i kazała się wszystkim rozejść.
-To co? Do zobaczenia potem- odparła Ola i dała Jackowi całusa w policzek. Udała się do swojego biura, gdzie czekał już na nią Szymon.
-Jak tam? Gotowy?- spytała policjantka.
-No pewnie. A kto prowadzi radiowóz?
-A jak dobrze znasz Wrocław?
-Dawno tu nie byłem. Pewnie wiele się pozmieniało. Może lepiej będzie jak przez pierwsze dwa tygodnie ty będziesz prowadziła- zaproponował młodszy aspirant. Wysocka przystała na jego propozycję i udali się na patrol.
-Dużo miałaś partnerów?- rozmowę w radiowozie rozpoczął mężczyzna.
-Słucham?
-W sensie partnerów z patrolu.
-Aaa. Jeśli chodzi tak, że na dłuższy okres czasu, to jesteś moim trzecim. A tak to jeździłam jeszcze z kilkoma osobami.
-Sorki, że tak zapytam, ale dzisiaj jak przechodziłem obok zdjęć komendantów, to widziałem Wojciecha Wysockiego.
-To mój tata, ale nie chcę o tym rozmawiać- Ola urwała temat swojego ojca. Z jednej strony była pogodzona z tym, że nie żyje, ale z drugiej nie lubiła o tym mówić.
-Spoko. A mam jeszcze jedno pytanie. Bo widziałem na korytarzu jak ca...- Szymek nie skończył, bo Ola mu przerwała.
-Tak, jesteśmy z Jackiem razem od jakiegoś czasu. Co jeszcze chcesz wiedzieć. Jaki rozmiar buta noszę, czy może jaki rozmiar biustonosza kupuje?- zapytała trochę chamsko, ale te pytania ją już odrobinę irytowały.
-Dobra, nie denerwuj się tak, tylko lepiej skup się na drodze- odparł i przestał zadawać pytania.
Całą służbę Ola nie najlepiej się czuła. Mdliło ją cały czas. Wszystko ją denerwowało. Nie chciała jednak nikomu nic mówić, bo wolała pracować niż siedzieć w domu.
-Ola, ty się dobrze czujesz?- zapytał Jacek, gdy siedzieli razem na obiedzie.
-Tak, a czemu pytasz?
-Bo jakaś taka blada jesteś.
-Też to zauważyłem- wtrącił Szymon.
-Mówiłam ci już Zieliński, żebyś nie wtykał nosa w nie swoje sprawy?- odparła, posyłając mu mordercze spojrzenie.
-Olka, uspokój się. Przecież on nic takiego nie powiedział- Nowak wstawił się za nowym kolegą.
-A dajcie wy mi wszyscy święty spokój!- wrzasnęła Wysocka i opuściła stołówkę, zostawiając pół obiadu na talerzu.
-Przepraszam za nią- powiedział Jacek, trochę zawstydzony zachowaniem partnerki.
-Luz, nic się nie stało. Na moje oko, to ona w ciąży jest.
-Też mi się tak wydaje, bo ostatnio jakaś taka dziwna chodzi. W ogóle mam pomysł Szymon. Co powiesz na piwo? Odwiozę złośnicę do domu i w jakimś klubie się spotkamy. Oczywiście tylko jedno dwa, bo jutro służba- zaproponował Jacek.
-Ja mam lepszy pomysł. W sobotę zapraszam ciebie i Olę do siebie. Co ty na to?
-Nie chcemy ci się narzucać.
-Nie przyjmuje do wiadomości odpowiedzi, że nie przyjdziecie- uprzedził policjant.
-No dobra, jakoś ją wyciągnę.
-Ok. To ja lecę po nią i na patrol lecimy.
-Miej na nią oko- dodał jeszcze Jacek i Szymona nie było. Gdy dotarł do biura, Ola siedziała przy biurku ze zdjęciem w ręku. Szybko je schowała, widząc swojego partnera z patrolu.
-I co? Możemy jechać?
-No pewnie. W ogóle, to sorki, że taka niemiła byłam, ale mam gorszy dzień po prostu- odparła.
-Nic się nie stało. Każdy ma prawo.
-Wiem, ale to nie znaczy, że każdy po kolei musi przez to obrywać.
-Nic się nie stało- powiedział i już się mieli zbierać, kiedy do biura wpadł Mieszko.
-Siema bratowa.
-Cześć Mieszko, co chciałeś?
-Mam nadzieję, że przyjedziecie dzisiaj z Jackiem do mamy?
-O kurde, zapomniałam. Dzisiaj jej urodziny są. Oczywiście, że będziemy. Dzięki, że mi przypomniałeś o tym w ogóle.
-Spoko, to do zobaczenia- Mieszko opuścił biuro Wysockiej i Zielińskiego, a oni udali się na patrol. Pracę udało im się skończyć w miarę wcześnie. Jackowi również. Para pojechała po syna Nowaka do jego mamy, a następnie udali się na urodziny mamy Mieszka.
-Dzień dobry kochani- kobieta ich przywitała z uśmiechem.
-Dzień dobry mamo. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- powiedziała Ola i wręczyła prezent kobiecie. Jacek z Dawidem również złożyli życzenia i wszyscy udali się do salonu. Zaczęło się świętowanie urodzin pani Pawlak. Ola i Jacek do domu wrócili około dwudziestej drugiej. Dawid zasnął w aucie. Para od razu poszła spać, bo na drugi dzień mieli służbę.
Dzień rozpoczął się jak zwykle. Oli i Jackowi służba minęła w spokoju. Po pracy wszyscy policjanci udali się do szpitala, gdzie była ich koleżanka. Przygotowali nawet dla niej prezent- misia, który był ubrany w koszulkę z imieniem każdego. Każdy poszedł oddać krew i czekali na wyniki. Siedzieli razem z Alą. Po jakiejś godzinie przyszedł lekarz. Poprosił do siebie dwie osoby. Karolinę i Olę. Karolinie oznajmił, że to ona może być dawcą szpiku, a dla Oli miał inne wieści.
-Pani Olu, czy pani ma świadomość tego, że....
***
No hejka. Przybywam z kolejnym opowiadaniem. Mam nadzieję, że się spodoba ;)

niedziela, 9 lipca 2017

III.17

...i ujrzał Jacka z kwiatami.
-Mieszko?- spytał zmieszany.
-Wejdź- Mieszko się przesunął, żeby mężczyzna mógł wejść.
-Jacek?- w przedpokoju zjawiła się Ola. Jacek bez słowa odszedł. Ola spojrzała na Mieszka, a po chwili założyła buty i postanowiła pobiec za Jackiem. Dogoniła go, kiedy otwierał już drzwi od samochodu.
-Jacek, co jest?- zapytała, widząc smutek w oczach swojego kolegi.
-A co ma być?
-No przecież widzę- odparła.
-Wracaj do Mieszka.
Ola się roześmiała.
-Ty serio myślałeś, że ja, że on, że my razem jesteśmy? Nie no, dobry żart. Z resztą ja kocham kogoś innego.
-No tak, czego mogłem się spodziewać. W końcu mam żonę i dziecko- spuścił wzrok. Ola się uśmiechnęła.
-Jacy mężczyźni są mało domyślni- westchnęła. Miała powiedzieć, że go kocha, ale postanowiła go pocałować. Blondyn był na początku zmieszany, a potem zaczął odwzajemniać. Gdy już skończyli, spojrzeli sobie prosto w oczy.
-Ciebie kocham głuptasie- wyszeptała brunetka- Mieszkowi zalało mieszkanie, a że się pokłócił z mamą, to przyszedł do mnie. W ogóle co ci przyszło do głowy, że ja z nim? To mój szwagier i tyle.
-Ola, ja nie wiem co powiedzieć. Zaskoczyłaś mnie totalnie. Ja też cię kocham, tylko wiesz, że to skomplikowane u mnie.
-Wiem, rozumiem.
-Powiem tak, wniosek o rozwód już złożyłem. Jak tylko się rozwiodę, zamieszkamy razem. Co ty na to? Agata i tak zgnije w więzieniu za to co zrobiła.
-A co ty taki szybki?- zapytała Ola, widząc entuzjazm Nowaka.
-Bo cię kocham- odparł i wziął kobietę na ręce. Doszli do samochodu Jacka. On otworzył drzwi i wsadził Olę do środka.
-Ej, ja telefonu nie wzięłam ani nic z domu.
-Przynajmniej przeszkadzać ci nie będą. Napisz jedynie do Mieszka SMS-a, żeby się nie martwił- powiedział blondyn i podał jej swój telefon.
-A gdzie my w ogóle jedziemy?
-W moje jedno z ulubionych miejsc.
-Coś tak czuję, że dopiero na miejscu się dowiem- stwierdziła Ola. Jacek się tylko tajemniczo uśmiechnął. Po godzinie jazdy dotarli na miejsce. Wysocka pierwsza wysiadła z samochodu i się rozejrzała. Dookoła było pełno drzew, usłyszeć się dało szum strumyka. Było jeszcze jezioro i drewniany domek.
-No i jak?- zapytał Jacek, zamykając drzwi od auta.
-Tu jest przepięknie- odparła.
-No wiem- mężczyzna zaczął całować Olę i prowadzić do domku. Tam ją rozebrał i rzucił na łóżko.
Gdy byli już zmęczeni, zaczęli rozmawiać.
-Ja pierdole, co ja robię?- zapytał Jacek.
-Ale co?
-No bo zamiast się użalać nad tym, że straciłem ojca i nad tym, że moja żona jest jaka jest, to ja się zabawiam tutaj z tobą. Zachowuje się jak nastolatek- westchnął.
-W sumie też się jakoś dziwnie czuję z tym wszystkim. Wiesz, jeżeli potrzebujesz trochę czasu, to ja to zrozumiem.
-Nie o to mi chodzi. Owszem, śmierć ojca mną wstrząsnęła, ale taka kolej rzeczy, a Agaty dawno nie kocham. Nasze małżeństwo od dawna było fikcją, ale nie sądziłem, że ona coś takiego odwali. Moja żona, matka mojego dziecka, odebrała mi ojca, a mojej mamie męża- po policzkach Jacka zaczęły spływać łzy, gdy zaczął sobie wszystko uświadamiać.
-Jacek, nie płacz. Wiesz co jest teraz najważniejsze? Twój syn. Musisz o nim myśleć przede wszystkim. Nie możesz robić nic głupiego- powiedziała z troską w głosie.
-I ty- dodał, całując Olę w czoło. Na policzki kobiety wkradły się rumieńce
-Dlaczego nie spotkałem ciebie wcześniej? O ile moje życie byłoby teraz prostsze z taką kobietą jak ty.
-Ja też w swoim życiu przeszłam wiele. Nie mogę zapomnieć o Pawle i Kornelii. Co noc mi się śnią. Jeszcze mama i tata. Dlaczego wszystkie osoby, które kocham, mnie opuszczają? Niedługo zostanę sama na tym świecie.
-Weź tak nawet nie mów- Jacek mocno przytulił Olę do siebie. Tak też zasnęli.

***
Witam moich czytelników po bardzo długiej przerwie, spowodowanej szkołą. Wiem, że ten rozdział powinien być wow, ale jest trochę naciągany, bo nie miałam w ogóle przez ten czas weny, ale teraz wakacje, więc powinnam się postarać, żeby do końca sierpnia skończyć tą serię z mega zakończeniem.