środa, 9 listopada 2016

III.12+ akcja stop hejtom+ załamanie

-Dzwoniła moja mama, że wracali do Wrocławia i dziesięć kilometrów za Warszawą mieli wypadek. Jej, Dawidowi i Dominice nic nie jest, ale ojciec i Ania są w ciężkim stanie. Mikołaj to mnie chyba zabije- odparł Jacek. Ola objęła go ręką, a on położył głowę na jej ramieniu- Jeżeli oni umrą to ja sobie tego nie wybaczę.
-Jacek, nie mów tak. Chcesz jechać do Warszawy? Pojadę z tobą. Ja wypisuję się na żądanie, im zostawiamy auto, a my jedziemy pociągiem. Co ty na to?- zaproponowała Ola. Jacek kiwnął głową.
-A co powiemy Mikołajowi?- zapytał.
-No jak to co? Prawdę i tylko prawdę. Jeśli chcesz to...
-Nie, sam muszę to zrobić- Jacek podniósł się z podłogi i wszedł na salę. Ola zrobiła to samo.
-Mikołaj, bo muszę ci coś powiedzieć. Ania...- Jacek się kompletnie zaciął i nie wiedział, co ma robić dalej. Bał się reakcji kolegi. W końcu chodziło o jedną z jego córek, a córki dla Mikołaja były najważniejsze w życiu.
-Co Ania?
-Nie, ja nie dam rady. Olka, ty to zrób.
-Co jest z Anią?- zapytał Mikołaj na tyle podniesionym jak mógł.
-Tylko się nie denerwuj. Rodzice Jacka wracali dzisiaj do Wrocławia i mieli wypadek. Dominice i dziecku nic nie jest. Tak samo jak mamie Jacka i Dawidowi, ale Ania jest w stanie krytycznym jak i jego ojciec- powiedziała najdelikatniej jak umiała, a Mikołaj zemdlał. Spodziewali się wszystkiego po nim, ale nie tego.
Po dwudziestu minutach doszedł do siebie. Ola z Jackiem powiedzieli mu, co zamierzają, na co Mikołaj przystał. Cztery godziny później siedzieli w pociągu do Warszawy. Ola właśnie skończyła rozmawiać z Gosią. Wytłumaczyła jej całą sytuację. Dziewczyna przyjęła to całe szczęście z pokorą. Kobieta spojrzała na przygnębionego kolegę, który skończył rozmawiać z mamą.
-Wiadomo coś więcej?
-Ania już jest po operacji i leży na OIOM-ie, a ojca cały czas operują.
-Musisz wierzyć, że będzie dobrze- powiedziała. Wiedziała, że to są jedyne odpowiednie słowa adekwatne do tej sytuacji. Nie chciała go zapewniać, że będzie dobrze, bo nie miała takiej pewności.
-Ola- zaczął dosyć nieśmiało Jacek- Dziękuję ci, że jesteś tu ze mną. Sam bym nie dał rady.
-Na mnie zawsze możesz liczyć- uśmiechnęła się do niego i oparła głowę o jego ramię.
-Wiem to- również się uśmiechnął. Zapadła cisza. Byli sami w przedziale, więc nikt im nie przeszkadzał. Było jedynie słychać szum pędzącego pociągu. Jednak jak to bywa, cisza zawsze musi zostać przerwana. Był to telefon Jacka. Mężczyzna spojrzał na wyświetlacz. Była to jego teściowa. Po chwili zastanowienia, odebrał telefon.
-No co tam mamo?- zapytał. Słyszał tylko szloch kobiety- Halo, co się dzieje?
-Jacek, ja nie wiem, co robić. Agata wpadła do mnie kompletnie pijana, zaczęła się wydzierać, żebym jej syna oddała. Nie docierały do niej żadne argumenty.
-A gdzie teraz jesteś?
-W łazience. Co ja mam zrobić.
-Jedyne wyjście jakie mi przychodzi do głowy, to takie, żebyś na policję zadzwoniła, ale to twoja córka, więc zrób to, co uważasz za stosowne. Zadzwonię później.
-Ok, pa Jacek- mężczyzna się rozłączył. Zauważył, że Ola zasnęła na jego kolanach. Pomyślał sobie, że wygląda ona uroczo, gdy śpi. Zaczął ją delikatnie głaskać po głowie. Ona się uśmiechnęła przez sen. Jacek po chwili też zasnął. Obudził ich dopiero budzik Jacka, który miał nastawiony, żeby się nie okazało, że miną swoją stację. Godzinę później siedzieli już w tramwaju i jechali w stronę szpitala. Jacek był bardzo zdenerwowany, a Ola starała się go uspokajać. Pół godziny później stali na szpitalnym korytarzu przy rejestracji, czekając na swoją kolej. Gdy już się dowiedzieli co i jak, pobiegli pod salę operacyjną, gdzie siedziała matka Nowaka z jego synem, który spał na jej kolanach.
-Mamo- Jacek ją przytulił z całych sił- Cały czas go operują?- zapytał.
-Tak, cholernie się o niego boję.
-A gdzie Dominika?
-Siedzi przy Ani.
-To ja może pójdę zobaczyć, gdzie one są- zaproponowała Ola i gdy dowiedziała się, gdzie są dziewczyny, od razu do nich poszła, zostawiając kolegę z matką i synem.
Po kilku minutach Ola odnalazła salę, którą wskazała jej pani Nowak. Weszła po cichu, żeby nie wystraszyć Dominiki. Nastolatka siedziała i trzymała za dłoń swoją młodszą siostrę, bez której nie wyobrażała sobie życia.
-Aniu, obudź się proszę.
-Dominika- Aleksandra położyła dłoń na ramieniu córki swojego przyjaciela.
-Ola, jak dobrze, że jesteś- dziewczyna gwałtownie wstała i wtuliła się w kobietę- Ja nie mogę jej stracić.
-Ciiii, uspokój się- brunetka jeździła dłonią góra dół po plecach Dominiki. Ona cały czas płakała. Dopiero po jakimś czasie się uspokoiła. Wtedy Ola postanowiła pójść dowiedzieć się, co z ojcem Jacka. Nie zdążyła jeszcze dobrze opuścić sali, a Jacek ją minął bez żadnego słowa. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Kobieta pobiegła za nim. Dotarła do parku i tam zgubiła Jacka. Dopiero po jakimś czasie go dojrzała. Siedział na jednym z kamieni i trzymał w ręku papierosa. Brunetka podeszła do niego bliżej. Po jego oczach mogła odczytać, co się stało. Przepełniał je smutek i żal.
-Jacek- wypowiedziała tylko imię, a ten się obrócił plecami do niej.
-Chcę być teraz sam- odparł i zaciągnął się, a po chwili wypuścił dym z ust. Ola nie miała go jednak zostawić.
-A moim zdaniem kto teraz przy tobie powinien być- położyła swoją dłoń na jego ramię. Jacek spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
-On nie żyje- rzucił papierosa na ziemię i się skulił. Dwudziestoośmiolatka siadła obok niego.
-Wiem, co teraz czujesz, ale musisz pokazać, że jesteś silnym facetem i nie wolno się załamać tobie, bo twoja mama nie tego teraz potrzebuje.
-On był dla mnie najważniejszy- wyszeptał i rozpłakał się jak małe dziecko. Ola bez zastanowienia go przytuliła.
***
Jako, że moje koleżanki-blogerki miały przykry incydent, ruszyła akcja.

Stop! Nikt nie ma prawa obrażać mnie ani innych osób piszących blogi dotyczące serialu "policjantki i policjanci" pragniemy aby każdy czuł się jednakowo. To że piszesz blog oznacza że jesteś bardzo utalentowany i odwarzny. Jeśli ktoś wyśmiewa cię ponieważ piszesz takie cudowne opowiadania zgłoś się do mnie! Pomogę! ♥♡♥
***

Jestem załamana faktem tego, że Mieszko umrze, a Wy?
Ps. Kiedy wybieracie się po zapas chusteczek na odcinek, kiedy Mieszko umrze?
***

Kolejne opowi niebawem :)

wtorek, 8 listopada 2016

III.11

-Za dwa, góra trzy miesiące, możecie mu urządzić imprezę powitalną w pracy- oznajmił lekarz, a na twarzy policjantów zagościła radość i ulga, że Mikołaj tak bardzo nie ucierpiał. Ola z Alą postanowiły wrócić na salę. Kiedy szły, Aleksandra na korytarzu ujrzała siedemnastoletnią córkę kuzynki, która siedziała załamana. Było po niej widać, że jest w ciąży. Kobieta siadła, koło nastolatki.
-Cześć Gosia- powiedziała i dziewczyna spojrzała na dobrze znaną jej sylwetkę.
-Jeny, ciocia Ola, jak dobrze cię widzieć- Gosia od razu się rzuciła na nią i mocno przytuliła.
-To może ja was zostawię- wtrąciła Alicja i się ulotniła.
-Co tu robisz w ogóle? Przecież Wrocław jest kawał drogi stąd.
-Sprawy służbowe, ale to teraz nieważne. Mów lepiej, czemu płaczesz?- Ola szybko zmieniła temat. Wiedziała, że dziewczyna chce uciec od tematu, ale nie mogła na to pozwolić. Musiała dowiedzieć, co się dzieje.
-A nie widać? Mam siedemnaście lat i będę matką.
-Wiesz co? Mam pomysł. Chodźmy do mojej sali. Tam będzie spokojniej- odparła i obie udały się we wskazane przez policjantkę miejsce. Ala leżała i słuchała muzyki na słuchawkach dosyć głośno, więc i tak ich raczej nie słyszała.
-Pojechaliśmy na wycieczkę z klasą mojego chłopaka. No i specjalnie ja z przyjaciółką wzięłyśmy dwójkę, a Sebastian z jej chłopakiem. W nocy się zamieniliśmy. No i stało się, wpadłam, a rodzice nie chcą mnie znać. Błagam ciociu, zabierz mnie do Wrocławia.
-Gosia, ja nie mam nic przeciwko, ale przecież tu masz szkołę, znajomych, a poza tym twoja matka by mnie chyba zabiła. Poza tym wiesz, że ona nie przepada za mną- odparła Ola, przypominając sobie czasy dzieciństwa.
-Ale wiesz, że ja cię zawsze lubiłam i lubię mimo jej zdania. Ciocia, błagam, pozwól mi z tobą jechać do tego Wrocławia- Gosia nalegała. Nie miała zamiaru dłużej zostawać w Choszcznie.
-A co z ojcem dziecka?- zapytała Ola.
-Sebastian chciał mi dać na skrobankę, ale ja nie chcę usuwać tego dziecka.
-No i mądrze. Wiesz co? Ja jeszcze z Choszczna nie wyjeżdżam. Zastanowię się i dam ci odpowiedź.
-Tylko błagam, nawet nie mów nic mojej mamie. Będzie wściekła.
-Nie powiem, spokojnie- powiedziała Ola i nagle do sali wpadła jakaś dziewczyna na oko w wieku Gosi i rzeczywiście miała tyle lat, bo okazała się być jej koleżanką.
-Dziewczyno, wszędzie cię szukam. Myślałam już, że stało ci się coś.
-Spokojnie, żyję. Nic mi nie jest. Ciocia, to moja przyjaciółka Karolina, Karolina, to moja ciocia Ola- nastolatka przedstawiła je sobie.
-Dzień dobry. Pani jest policjantką, prawda?
-Widzę, że Gosia o mnie wspominała.
-No raczej. Jesteś najlepszą ciocią. Ja już będę szła. Jak się zdecydujesz, to zadzwoń. Pa- Gosia przytuliła na do widzenia Olę i opuściła salę z przyjaciółką. Kobieta rzuciła się na łóżko i głęboko westchnęła. Ala zdjęła słuchawki i spojrzała na koleżankę.
-Może mogę jakoś pomóc?- zaoferowała się.
-To miło z twojej strony. Nie wiem, co zrobić. Przecież jak zabiorę Gośkę ze sobą do Wrocławia, to moja ukochana- wymawiając to słowo, Ola zrobiła cudzysłów w powietrzu- kuzynka mnie zabije.
-A nie możesz z nią pogadać?
-Wiesz jakby się to skończyło? Któraś z nas by na izbie przyjęć wylądowała.
-To może lepiej nie, ale musi być jakieś inne rozwiązanie. A ojciec Gosi? Z nim też się nie dogadujesz?
-Jego wręcz nienawidzę. Powiem ci coś, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz- odparła Ola i przesiadła się na łóżko koleżanki.
-No dobra.
Ola zaczęła mówić tak, żeby nikt tego nie usłyszał. Czuła, że może zaufać Alicji mimo, że długo się nie znały, ale dogadywały się świetnie.
-To było pięć lat temu, po pogrzebie mojego męża i mojej córki. Tamara z Gosią pojechały zrobić zakupy, a ja sama zostałam z jej mężem Darkiem. On wtedy zaczął się do mnie dobierać. Gdy dziewczyny weszły, Darek całą winę zwalił na mnie, a moja wersja się w ogóle nie liczyła. Jedynie Mieszko, który jest bratem Pawła, mojego męża dla jasności, mi wierzył. Od tego czasu nie odzywamy się do siebie. Jedynie z Gosią utrzymujemy kontakt. Z resztą może zmieńmy temat, nie chcę o tym rozmawiać- poprosiła Ola. Ala się zgodziła. Pół godziny później zjawili się Jacek z Krzyśkiem i oznajmili, że Mikołaj się obudził. Dziewczyny zerwały się z łóżek i razem z chłopakami pobiegli pod salę Białacha. Kamień im spadł z serca. Co prawda obrażenia sprawiły, że Mikołaj musiał przejść długą rekonwalescencję, ale to i tak była ulga. Niestety na salę mogły wejść tylko dwie osoby. Była to Ola i był to Jacek.
-Tak się Mikołaj o ciebie bałam- odparła brunetka, siadając na łóżku. Blondyn stanął za nią i położył ręce na jej ramiona, co ją trochę speszyło.
-Jak się czujesz stary?
-Bardzo mnie boli głowa i klatka.
-Jak cię zobaczyłam jak cię wywożą z tej sali, takiego nieprzytomnego, pod tą całą aparaturą, to myślałam, że mi serce pęknie. Już miałam przed oczami jak z Jackiem mówimy Dominice i Ani, że nie żyjesz.
-A właśnie, co z dziewczynami? Gdzie one są?
-Pojechali z moimi rodzicami do Warszawy- odparł Jacek.
-No a szkoła?
-Wyobrażasz sobie je w szkole, jeśli niewiadomo co z tobą się dzieje?- zadała pytanie Ola.
-No nie- przyznał jej rację.
-A w ogóle czego chcieli ci mężczyźni od ciebie?- zapytał Jacek.
-Mówili coś, że zapłacę za błędy mojej siostry, że ma jakieś powiązania z mafią- odpowiedział i spojrzał na szwagra, pytającym wzrokiem.
-Przysięgam ci, że nic nie wiem, chyba, że- Jackowi w tym momencie przyszła jeszcze jedna myśl do głowy. Spojrzał się na kolegów, którzy dali mu znak, że może kontynuować- Chyba że to o Jaskowską chodziło.
-Nie rozumiem?
-Próbowaliśmy znaleźć jakiś punkt zaczepienia i poszperaliśmy trochę. Znaleźliśmy dokumenty, które mówią o tym, że nasza komendantka jest twoją siostrą- tym razem odezwał się Krzysiek. Zapadła chwilowa cisza, którą przerwał telefon Jacka. On przeprosił i wyszedł na korytarz. Dosyć długo nie wracał, więc Ola postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Wyszła z sali i zobaczyła Jacka, który siedział pod ścianą i płakał. Ona się dosiadła.
-Co się dzieje?

***
No, nareszcie skończyłam. Od następnego rozdziału będzie zdecydowanie więcej JacOla, bo mogę powiedzieć, że to co się wydarzy, zbliży ich i to bardzo do siebie.