-Dzwoniła moja mama, że wracali do Wrocławia i dziesięć kilometrów za Warszawą mieli wypadek. Jej, Dawidowi i Dominice nic nie jest, ale ojciec i Ania są w ciężkim stanie. Mikołaj to mnie chyba zabije- odparł Jacek. Ola objęła go ręką, a on położył głowę na jej ramieniu- Jeżeli oni umrą to ja sobie tego nie wybaczę.
-Jacek, nie mów tak. Chcesz jechać do Warszawy? Pojadę z tobą. Ja wypisuję się na żądanie, im zostawiamy auto, a my jedziemy pociągiem. Co ty na to?- zaproponowała Ola. Jacek kiwnął głową.
-A co powiemy Mikołajowi?- zapytał.
-No jak to co? Prawdę i tylko prawdę. Jeśli chcesz to...
-Nie, sam muszę to zrobić- Jacek podniósł się z podłogi i wszedł na salę. Ola zrobiła to samo.
-Mikołaj, bo muszę ci coś powiedzieć. Ania...- Jacek się kompletnie zaciął i nie wiedział, co ma robić dalej. Bał się reakcji kolegi. W końcu chodziło o jedną z jego córek, a córki dla Mikołaja były najważniejsze w życiu.
-Co Ania?
-Nie, ja nie dam rady. Olka, ty to zrób.
-Co jest z Anią?- zapytał Mikołaj na tyle podniesionym jak mógł.
-Tylko się nie denerwuj. Rodzice Jacka wracali dzisiaj do Wrocławia i mieli wypadek. Dominice i dziecku nic nie jest. Tak samo jak mamie Jacka i Dawidowi, ale Ania jest w stanie krytycznym jak i jego ojciec- powiedziała najdelikatniej jak umiała, a Mikołaj zemdlał. Spodziewali się wszystkiego po nim, ale nie tego.
Po dwudziestu minutach doszedł do siebie. Ola z Jackiem powiedzieli mu, co zamierzają, na co Mikołaj przystał. Cztery godziny później siedzieli w pociągu do Warszawy. Ola właśnie skończyła rozmawiać z Gosią. Wytłumaczyła jej całą sytuację. Dziewczyna przyjęła to całe szczęście z pokorą. Kobieta spojrzała na przygnębionego kolegę, który skończył rozmawiać z mamą.
-Wiadomo coś więcej?
-Ania już jest po operacji i leży na OIOM-ie, a ojca cały czas operują.
-Musisz wierzyć, że będzie dobrze- powiedziała. Wiedziała, że to są jedyne odpowiednie słowa adekwatne do tej sytuacji. Nie chciała go zapewniać, że będzie dobrze, bo nie miała takiej pewności.
-Ola- zaczął dosyć nieśmiało Jacek- Dziękuję ci, że jesteś tu ze mną. Sam bym nie dał rady.
-Na mnie zawsze możesz liczyć- uśmiechnęła się do niego i oparła głowę o jego ramię.
-Wiem to- również się uśmiechnął. Zapadła cisza. Byli sami w przedziale, więc nikt im nie przeszkadzał. Było jedynie słychać szum pędzącego pociągu. Jednak jak to bywa, cisza zawsze musi zostać przerwana. Był to telefon Jacka. Mężczyzna spojrzał na wyświetlacz. Była to jego teściowa. Po chwili zastanowienia, odebrał telefon.
-No co tam mamo?- zapytał. Słyszał tylko szloch kobiety- Halo, co się dzieje?
-Jacek, ja nie wiem, co robić. Agata wpadła do mnie kompletnie pijana, zaczęła się wydzierać, żebym jej syna oddała. Nie docierały do niej żadne argumenty.
-A gdzie teraz jesteś?
-W łazience. Co ja mam zrobić.
-Jedyne wyjście jakie mi przychodzi do głowy, to takie, żebyś na policję zadzwoniła, ale to twoja córka, więc zrób to, co uważasz za stosowne. Zadzwonię później.
-Ok, pa Jacek- mężczyzna się rozłączył. Zauważył, że Ola zasnęła na jego kolanach. Pomyślał sobie, że wygląda ona uroczo, gdy śpi. Zaczął ją delikatnie głaskać po głowie. Ona się uśmiechnęła przez sen. Jacek po chwili też zasnął. Obudził ich dopiero budzik Jacka, który miał nastawiony, żeby się nie okazało, że miną swoją stację. Godzinę później siedzieli już w tramwaju i jechali w stronę szpitala. Jacek był bardzo zdenerwowany, a Ola starała się go uspokajać. Pół godziny później stali na szpitalnym korytarzu przy rejestracji, czekając na swoją kolej. Gdy już się dowiedzieli co i jak, pobiegli pod salę operacyjną, gdzie siedziała matka Nowaka z jego synem, który spał na jej kolanach.
-Mamo- Jacek ją przytulił z całych sił- Cały czas go operują?- zapytał.
-Tak, cholernie się o niego boję.
-A gdzie Dominika?
-Siedzi przy Ani.
-To ja może pójdę zobaczyć, gdzie one są- zaproponowała Ola i gdy dowiedziała się, gdzie są dziewczyny, od razu do nich poszła, zostawiając kolegę z matką i synem.
Po kilku minutach Ola odnalazła salę, którą wskazała jej pani Nowak. Weszła po cichu, żeby nie wystraszyć Dominiki. Nastolatka siedziała i trzymała za dłoń swoją młodszą siostrę, bez której nie wyobrażała sobie życia.
-Aniu, obudź się proszę.
-Dominika- Aleksandra położyła dłoń na ramieniu córki swojego przyjaciela.
-Ola, jak dobrze, że jesteś- dziewczyna gwałtownie wstała i wtuliła się w kobietę- Ja nie mogę jej stracić.
-Ciiii, uspokój się- brunetka jeździła dłonią góra dół po plecach Dominiki. Ona cały czas płakała. Dopiero po jakimś czasie się uspokoiła. Wtedy Ola postanowiła pójść dowiedzieć się, co z ojcem Jacka. Nie zdążyła jeszcze dobrze opuścić sali, a Jacek ją minął bez żadnego słowa. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Kobieta pobiegła za nim. Dotarła do parku i tam zgubiła Jacka. Dopiero po jakimś czasie go dojrzała. Siedział na jednym z kamieni i trzymał w ręku papierosa. Brunetka podeszła do niego bliżej. Po jego oczach mogła odczytać, co się stało. Przepełniał je smutek i żal.
-Jacek- wypowiedziała tylko imię, a ten się obrócił plecami do niej.
-Chcę być teraz sam- odparł i zaciągnął się, a po chwili wypuścił dym z ust. Ola nie miała go jednak zostawić.
-A moim zdaniem kto teraz przy tobie powinien być- położyła swoją dłoń na jego ramię. Jacek spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
-On nie żyje- rzucił papierosa na ziemię i się skulił. Dwudziestoośmiolatka siadła obok niego.
-Wiem, co teraz czujesz, ale musisz pokazać, że jesteś silnym facetem i nie wolno się załamać tobie, bo twoja mama nie tego teraz potrzebuje.
-On był dla mnie najważniejszy- wyszeptał i rozpłakał się jak małe dziecko. Ola bez zastanowienia go przytuliła.
***
Jako, że moje koleżanki-blogerki miały przykry incydent, ruszyła akcja.
Stop! Nikt nie ma prawa obrażać mnie ani innych osób piszących blogi dotyczące serialu "policjantki i policjanci" pragniemy aby każdy czuł się jednakowo. To że piszesz blog oznacza że jesteś bardzo utalentowany i odwarzny. Jeśli ktoś wyśmiewa cię ponieważ piszesz takie cudowne opowiadania zgłoś się do mnie! Pomogę! ♥♡♥
***
Jestem załamana faktem tego, że Mieszko umrze, a Wy?
Ps. Kiedy wybieracie się po zapas chusteczek na odcinek, kiedy Mieszko umrze?
***
Kolejne opowi niebawem :)
Opowiadanie jak zawsze super. I oczywiście mocno popieram akcję przeciwko hejtom. Kiedy mam iść po chusteczki?
OdpowiedzUsuńJa już zamówiłam całą ciężarówkę. Też jestem tym faktem załamana. ;'(
Hejty to najgorsza rzecz jaka może być nie cierpie tego,a jak czasami widze,że ci ludzie tak najeźdzają na innych,którzy starają się i rozwija pasje to,aż mnie gotuje. Sama prowadze bloga i wiem jak to potrafi zaboleć.
OdpowiedzUsuńMieszka to mi jest tak cholernie szkoda niedość,że mało co go pokazywali to jeszcze go uśmiercą. No szkoda gadać.
Ja też jak Karolina zamawiam ciężarówkę chusteczek ;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na bloga.
Emilka_lilka.
To ja chyba pożyczę od wujka ciężarówkę na te chusteczki.
UsuńA link do bloga podasz?
http://krzysztofzapalaopowiadania.blog.pl
UsuńProszę ;)
Emilka_lilka.
Rewelacyjny rozdział :-D hejty zeczywiscie to niezbyt miłe zjawisko a z tego co zauważyłam jest tego coraz więcej, sama się z tym spotkałam na moim blogu. A co do mieszka to nie mogę w to uwierzyć :-( to jest takie nierealne Mieszko nie żyje :-(
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :-)
Olusia :-D
http://olaijacekopowiadania.blogspot.com/2016/12/228.html?m=1 Super opowiadnko czekam nw kolejne a tym czasem zapraszam do mnie na kolejna czesc
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie
Pozdrawiam
Nie ważna i już
http://pipopowiadania.blogspot.com/2017/01/7-wiemze-bedziesz-dobrym-tata.html?m=1
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowe opowiadanko i licze na jakiś kom podzrawiam
Usuń