-Jacek, proszę cię, przestań płakać i chodź do swojej mamy, bo ona teraz tego potrzebuje- powiedziała Ola, schodząc z kamienia. Wyciągnęła rękę w stronę Jacka. Pomogła mu zejść i wrócili do matki i syna mężczyzny. Jacek ze swoją rodzicielską poszedł się pożegnać z ojcem, a Ola została na korytarzu z Dawidem. Jacek po chwili wybiegł z sali z płaczem.
-Co się stało tacie?- zapytał chłopiec. Ola nic nie odpowiedziała. Do Dawida wyszła babcia, a ona poszła szukać Jacka. Znalazła go dopiero w łazience. Siedział oparty o ścianę z żyletką w ręcę.
-Jacek, weź się ogarnij. Jesteś dorosłym mężczyzną. Chcesz się ciąć? Poważnie? Przecież to robią małolaty- kobieta wyrwała koledze ostry przedmiot. Jacek się rozpłakał jak dziecko.
-Ja go Ola kochałem.
-Ja też swoich rodziców kochałam i może po śmierci mamy się cięłam, ale wtedy byłam nastolatką, a teraz jesteśmy dorosłymi ludźmi, więc weź się ogarnij i nie zachowuj się jak pieprzony gówniarz- brunetka prawie krzyknęła na mężczyznę. On nic nie powiedział, tylko wstał z kafelków, przemył twarz zimną wodą i ruszył w stronę bufetu, gdzie przebywała jego matka. Zdziwił się, gdy wszedł do środka i zobaczył swoją żonę, która przytulała płaczącą kobietę. Olę, która szła za nim, również zamurowało. Postanowiła się wycofać. Nie chciała mieć do czynienia z Agatą. Jacek jednak złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.
-Agata, co ty tutaj robisz?
-Kochanie, Jacuś, tak mi przykro- żona mężczyzny podeszła do niego i mocno go przytuliła. On się jednak wyrwał z jej objęć.
-Kto ci powiedział, co się stało?
-Mikołaj zadzwonił do mamy, a ja akurat u niej byłam. Nie mogłam nie przyjechać, tym bardziej, że są tutaj moje siostrzenice- powiedziała, głaszcząc go po policzku.
-To są jakieś żarty. Od kiedy cię to tak interesuje?- zapytał zdeorientowany.
-Jacek, naprawdę myślisz, że jestem podłą suką?
-Tak, dokładnie tak myślę, aż zastanawiam się nad tym, jakim cudem ty i Mikołaj jesteście rodzeństwem.
-Jacek, przestań, to przecież twoja żona- do rozmowy wtrąciła się pani Nowak.
-Ciekawe, jak długo jeszcze- mężczyzna wyminął kobiety, zabrał syna i poszedł do parku. Musiał trochę ochłonąć. Aleksandra postanowiła iść i zobaczyć jak się czuję Dominika. Gdy weszła na salę, ujrzała, że dziewczyna stoi przy oknie i wpatruje się w jeden punkt. Kobieta spojrzała w tą stronę i zauważyła, że córka jej przyjaciela przygląda się czarnemu, sportowemu BMW.
-Widzisz to auto?- nastolatka pokazała palcem pojazd.
-Widzę, no i?
-Jakiś facet przywiózł ciocię Agatę tym samochodem. Tego samego mężczyznę widziałam na miejscu wypadku i ktoś tym samym autem po niego przyjechał, ale nie widziałam kierowcy- odparła Dominika. Ola domyśliła się, co chce przez to powiedzieć i domyśliła się też, czego oczekuje od niej dziewczyna.
-Rozumiem, że mam teraz jechać na komisariat i powiedzieć o twoich spostrzeżeniach?
-A mogłabyś?
-Mam kilka koleżanek w policji tutaj. Może z którąś z nich uda mi się skontaktować- kobieta puściła oczko. Dominika się na nią rzuciła i mocno przytuliła. Wtedy w sali zjawiła się matka Dominiki i Ani. Ola ze starszą z sióstr stały jak słup soli.
-Ma ma?- wydukała córka czterdziestolatki.
-Myślałam, że ucieszysz się na mój widok- powiedziała Kamila.
-Jak widać nie sprawiłaś mi radości, zjawiając się tutaj. Później się nie dało?
-Przepraszam, że wam się wtrące, ale chyba nie powinniście się kłócić w szpitalu- weszła im w słowo Ola.
-A ty co tu robisz szmato jedna?
-Przestań obrażać Olę.
-Dominika, lepiej będę jak już pójdę. Załatwię, to co mam załatwić i ci potem zadzwonię- kobieta zostawiła matkę z córkami. Poszła powiedzieć potem tylko Jackowi, że ma coś do załatwienia i opuściła szpital. Zadzwoniła do jednej z koleżanek, pracującej na jednym z warszawskich komisariatów i upewniła się, że jest ona w pracy.
Pół godziny później znajdowała się na komendzie. Dowiedziawszy, się od recepcjonistki, gdzie może znaleźć koleżankę, poszła na spotkanie.
-Olka, jak fajnie cię widzieć- Maja oderwała się od biurka i rzuciła na znajomą.
-Ciebie też Majka, ale muszę cię rozczarować, to nie jest kumpelskie spotkanie. Mam do ciebie interes.
-Siadaj i opowiadaj.
-Słyszałaś o tym ostatnim wypadku dziesięć kilometrów za Warszawą?
-Żebym tylko słyszała. Byłam na miejscu zdarzenia, a co?
-Wydaje mi się, że to było z premedytacją wszystko- powiedziała prosto z mostu Ola.
-Interesuje cię ten wypadek?- zdziwiła się Majka.
-Tak. Kierowcą jednego z aut był ojciec mojego kolegi, który zmarł w szpitalu, a bratanica jego żony leży nieprzytomna w szpitalu.
-A więc tak się sprawy mają. No dobra, co chcesz wiedzieć?
-To znaczy mam informacje, które mogą wnieść coś do sprawy.
-O, no to słucham.
-A więc...- Ola zaczęła opowiadać to, co powiedziała jej Dominika. Maja słuchała uważnie, notujc wszystko, co jakiś czas przerywając jej pytaniami o szczegóły.
-To wiele zmienia. Dobra Olka, biorę swojego partnera i jedziemy do tego szpitala.
-To ja czekam przed komendą- Ola wstała i wyszła przed budynek. Chwilę potem troje policjantów jechało w stronę szpitala. Gdy dotarli, trwała tam głośna awantura z udziałem Jacka, Agaty i Kamili.
-Co się tutaj dzieje?!- partner Mai, Adam, od razu zaczął uspokajać rozwcieczonych ludzi- Która to pani Agata Nowak?
Wszystkie spojrzenia zostały skierowane na żonę Jacka.
-Pojedzie pani z nami. Jest pani podejrzewana o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym- odparła Maja.
-Że co? Ten wypadek to twoja wina?- Jacek chciał się rzucić na swoją żonę, ale Ola go powstrzymała.
-Ty Jacek nic nie rozumiesz.
-Wiesz co? Nic już lepiej nie mów. Zabierzcie ją z moich oczów.
Policjanci wykonali prośbę kolegi po fachu. Jacek nie mógł w to wszystko uwierzyć. Ta cała sytuacja go przerastała.
-Olka, błagam, zabierz mnie stąd.
-Chodź, pojedziemy i wynajmiemy jakiś pokój w hotelu.
-Mam inny pomysł- odezwała się Maja- Ja dzisiaj jadę i tak do mamy, więc trzymajcie- kobieta wręczyła Oli klucz do swojego mieszkania- Wyśle ci zaraz sms-em adres.
-Dziękuję ci Maja.
-Spoko, nie ma za co. Jak przyjadę kiedyś do Wrocka, to ty mnie przenocujesz, a teraz lecę.
-Cześć- odparła Ola.
Postanowiła przejść się do sali Ani. Jednak nie tylko ona miała to w planach, bo Kamila również.
-Ola, zaczekaj- zawołała ją kobieta. Ola była już przygotowana na atak kobiety. Było jednak inaczej.
-Ola, przepraszam cię.
-Ty mnie przepraszasz? Chyba się przesłyszałam.
-Nie przesłyszałaś się. Dotarło do mnie, że Agata prawie zabiła moje córki i wnuka albo wnuczkę, a tak to przynajmniej pójdzie siedzieć i to dzięki tobie.
-Nie dzięki mnie, tylko Dominice. Ja tylko przekazałam im to, co powiedziała mi Dominika.
-Ale i tak przepraszam. Niepotrzebnie tak na ciebie naskoczyłam. W końcu ty nic nie zawiniłaś.
-Dobra, przeprosiny przyjęte- Ola posłała uśmiech Kamili. Udały się na salę córki kobiety. Gdy dotarły, ujrzały Dominikę, która siedziała na korytarzu zapłakana i ogólne zamieszanie.
-Córcia, co się dzieje?- Kamila natychmiast do niej podeszła.
-Ania, ona, ona umiera.
-Ale Dominika, nie mów tak- skarciła ją Ola.
-Jak to umiera? Powiedz coś więcej.
-Siedziałam, mówiłam do niej, a nagle te wszystkie urządzenia zaczęły piszczeć. Zbiegli się lekarze, a mnie wyprosili z sali- odparła nastolatka, a jej matce zakręciło się w głowie.
-Kamila, wszystko w porządku?
-Nic nie jest w porządku!- wrzasnęła i uderzyła dłonią w ścianę. Dominika wstała z krzesła i przytuliła matkę.
Po jakimś czasie wyszedł lekarz.
***
No i moje plany legły w gruzach ogólnie, ale dzisiaj wstawiam opowiadanie i mam nadzieję, że w sobotę mi się uda jakiś krótki rozdzialik napisać ;)