-Udało nam się ustabilizować stan Ani- zwrócił się do mamy dziewczynki. Wszyscy odetchnęli z ulgą- Ale może wejść do niej tylko jedna osoba.
-To my z Olą zaczekamy- odparła Dominika. Kamila weszła do córki, a dziewczyny udały się do Jacka.
Mężczyzna siedział w ciszy ze swoim synem i swoją mamą.Malec usnął na kolanach ojca. Ola poczuła ukucie w sercu. Przecież przez to doniesienie na Agatę być może odbierze Dawidowi matkę. Dominika zauważyła, że cos nie tak.
- Ola co jest? - Dziewczyna spojrzała na kobietę.
- Nic. - Rzekła krótko Ola i podeszła do Jacka i jego syna.
- Przepraszam, że wam przerywam. - Zaczęła mówić dyplomatycznie.
- Jesteś już zmęczony, mały prawie zasypia jedźcie do mieszkania Mai. - Dokończyła na jednym wydechu. Jacek wziął syna na ręce i podszedł do Oli
- Tu masz kluczę. - Wręczyła mu metalowe przedmioty.
- Dzięki, a ty masz gdzie spać?
- Przyjadę do was, ale później.
- Traficie?- zapytała.
-Spokojnie, weźmiemy taksówkę- odparł i Jacek wraz z rodziną opuścił szpital. Ola usiadła na wcześniejsze miejsce Jacka i głośno westchnęła.
-Co ja zrobiłam?- schowała twarz w dłoniach. Dominika siadła obok Oli.
-Zrobiłaś to, co każdy pożądny obywatel zrobiłby na twoim miejscu.
-Wpakowałam siostrę twojego taty do pierdla i to być może na długie lata, a Dawidowi odbiorę mamę- powiedziała.
-Ojciec wiesz jaki ma stosunek do ciotki, a co do Dawida, to może i racja, ale w końcu Jacek ma ciebie- Dominika poklepała przyjaciółkę ojca po plecach o wstała- Ja idę do mamy, a ty może jedź już, prześpij się, bo chyba dosyć długo nie spałaś, co?
-Masz rację- Ola wyjęła telefon z kieszeni i zadzwoniła po taksówkę. Pół godziny później była w domu Mai. Drzwi otworzyła jej mama Jacka. Jacek spał z synem na sofie, a mama mężczyzny w pokoju gościnnym. Oli nie zostało nic innego, jak iść do sypialni swojej koleżanki. Rzuciła się na łóżko i zasnęła w ubraniu.
***
Teraz powinnam się rozkręcić z opowiadaniami, o ile uda mi się szkołę pogodzić z prowadzeniem bloga.
Ps. Wiem, że krótkie, ale w tej chwili nie stać mnie na nic lepszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz