-Mamo, mamo, pobaw się ze mną- do pokoju Aleksandry wbiegła siedmioletnia Zosia i wskoczyła na łóżko, przytulając się mocno do swojej mamy.
-A w co chcesz się bawić?- zapytała Ola, głaszcząc ją po jej blond włosach, które odziedziczyła po swoim tatusiu. Miała również niebieskie oczy jak jej oboje rodziców.
Zaraz za Zosią w sypialni pojawiła się również Daria, siedemnastoletnia córka Aleksandry i Jacka Nowaków.
-Zosiu, rozmawialiśmy przecież o tym. Wiesz, że mama nie ma siły. Musi odpoczywać- zwróciła się starsza do młodszej. Ona miała brązowe włosy i brązowe oczy. Wszyscy się temu dziwili, ale jej babcia miała taki kolor oczu i to po niej odziedziczyła właśnie takie.
-No zobaczymy, co Zosia wymyśli. To co chcesz robić Zosiu?
-Puzzle?- zapytała dziewczynka, patrząc swojej rodzicielce prosto w oczy.
-Na puzzle mam jeszcze siłę- pani Nowak zmierzyła wzrokiem starszą córkę- Idź przygotuj je, a ja jeszcze pogadam z twoją siostrą.
-Ok- dziewczynka odparła z uśmiechem na buzi i wyszła z pokoju, zostawiając Darię i Olę same.
-Mamo, jak się czujesz? Przecież wiesz, że jak nie masz siły, to nie musisz tam iść. Ja się nią doskonale zajmę- nastolatka siadła na brzegu łóżka i złapała mamę za rękę.
-Ale ja nie będę całymi dniami leżała w łóżku. Już w szpitalu się należałam i kolejne dni przede mną. Chcę z wami ten czas, kiedy jestem w domu, spędzić jak najlepiej- rzekła pewna siebie i wstała z łóżka. Następnie po woli wyszła z sypialni i skierowała się do pokoju swojej młodszej córki. Tam Zosia siedziała już z rozłożonymi puzzlami.
Daria, którą Ola zostawiła samą, rzuciła się na łóżko rodziców. Głowę położyła na poduszce swojej mamy i łzy jej do oczu napłynęły. Zastanawiała się, czemu Bóg tak ukarał jej rodzicielkę i w ogóle całą rodzinę. Babcię i dziadka ze strony mamy znała tylko z opowiadań, a z kolei ze strony taty, dobrze znała tylko babcię. Ojciec Jacka zginął w wypadku, gdy Daria była w wieku Zosi. Była ulewa, mgła i oszroniona jezdnia. Nowak wracał właśnie od swojego brata, kiedy nie wyrobił na zakręcie i wjechał w autobus. Zginął na miejscu. Doskonale pamiętała, jak jej tata wrócił z pracy wcześniej niż zwykle razem z mamą. Ona była wtedy właśnie z babcią, która była mamą Jacka. Oboje byli zapłakani, ale tata bardziej i wtedy opowiedzieli o tym wypadku. Gdy minęła żałoba, wrócili do codzienności i nic nie zapowiadało, że wydarzy się coś jeszcze. Urodziła się Zosia, było wszystko ok, dopóki Ola nie wybrała się do ginekologa na kontrolne badania rok temu. Jako, że mama kobiety zmarła na raka piersi, Ola chodziła co pół roku na kontrole. I wtedy usłyszała od lekarza, że w jej piersiach są guzki. Były one wyczuwalne w badaniu palpacyjnym. Wtedy wszystko się zaczęło. Najpierw operacja, aby pobrać próbkę do badania histopatologicznego. Potem pada diagnoza: nowotwór złośliwy piersi. Pierwsze tygodnie były próbą pogodzenia się. Daria wszystkich po kolei obwiniała za chorobę matki. Zosia nie bardzo rozumiała, co się dzieje. Jacek od początku był pozytywnie nastawiony do tego wszystkiego, a Ola prawie wpadła w depresję.
Kolejne tygodnie to była chemioterapia. Daria zaczęła wagarować, aby tylko być przy mamie. Zosia nadal nie wiedziała, co się dzieje. Czemu mamy nie ma w domu, dlaczego jest w szpitalu, czemu mama nie ma włosów. Najgorsze było tłumaczenie. Daria nawet się nie podjęła próbie wyjaśnienia siostrze, bo gdy tylko myślała o matce, zaczynała płakać. Jacek na czas pobytu Oli w szpitalu wziął urlop. Po odpowiednim leczeniu chemioterapią, Ola opuściła szpital na miesiąc. Dziewczyny były bardzo szczęśliwe, że mama spędzi z nimi chociaż trochę czasu, chociaż pierwszy tydzień w domu, Aleksandra dochodziła do siebie. Następnie znowu szpital, znowu kroplówki i mastektomia. Co prawda lekarze wybrali oszczędzającą mastektomię, ale to i tak było najgorsze, bo przez tydzień nie odezwała się ani słowem, ale pierwsze co wypowiedziała, to: Kocham was, moje skarby.
Potem znowu powrót do domu. Mieli nadzieję, że najgorsze mają już za sobą. Niestety okazało się, że lekarze, wykonując mastektomię częściową, nie usunęli wszystkich komórek nowotworowych i przy ostatnich badaniach to dopiero wyszło. Podjęli decyzję o całkowitym usunięciu piersi wraz z węzłami chłonnymi. Zabieg miała wyznaczony na przyszły tydzień i bardzo się denerwowała. Wakacji niestety sobie nie zaplanowali, a Daria się wściekła, bo przecież wszystko było ok już, lekarz pozwolił jechać, więc nie rozumiała czemu nie mogą z początku. Dopiero potem powiedzieli o kolejnym zabiegu córce. Z początku była wściekła, ale w końcu pogodziła się z tym. Do tego jeszcze nie dawno odkryła dwie rzeczy.
-Cześć wszystkim!- każda z dziewczyn usłyszała głos Jacka i po chwili Zosia była już na przedpokoju wtulona w Jacka. Ola podniosła się z podłogi po mału i również wyszła do przedpokoju, przywitać się z mężem.
-Hej skarbie- Ola pocałowała Jacka.
-Cześć Oluś, jak się czujesz?- zapytał z troską w głosie. Kobieta się uśmiechnęła do mężczyzny swojego życia.
-Zadziwiająco dobrze.
-A gdzie nasza pierworodna córka?
-Coś mi się tak wydaje, że chyba w naszym pokoju- odparła Ola- Jak poszłam układać z młodą puzzle, to nawet nie słyszałam, żeby stamtąd wyszła.
-Zosia, idź do swojego pokoju- poprosił Jacek i razem z Olą poszli do swojej sypialni. Tam zastali zapłakaną Darię. Leżała ze zdjęciem rodzinnym w ręku. Ola usiadła z jednej strony łóżka, a Jacek z drugiej.
-Daria, czemu ty płaczesz?- zwróciła się do niej Ola, kładąc rękę na ramieniu. Dziewczyna siadła i spojrzała na rodziców, którzy ze zmartwieniem się w nią wpatrywali.
-Nie wasz interes- odburknęła i zeszła z łóżka. Udała się do swojego pokoju. Wychodząc, trzasnęła drzwiami. Potem usłyszeli drugi trzask. Tym razem drzwi od pokoju córki. Spojrzeli na siebie oboje, zdziwieni jej zachowaniem.
-Idę z nią pogadać- oznajmiła Ola i wstała. Po chwili stała w drzwiach pokoju córki. Zastała ten sam widok, gdy weszła z Jackiem do sypialni.
-Możesz mi Daria powiedzieć, co się stało?- spytała. Nastolatka wzięła dwa głębokie wdechy. Zerknęła na matkę i otarła łzy.
-Mamo, obiecaj mi, że nie zostawicie mnie z tatą na lodzie- wyrzuciła z siebie, łkając.
-Przecież jesteś naszą córką, czemu mielibyśmy to zrobić?
-Pamiętasz mamo, jak dowiedziałaś się o chorobie i płakałaś, bo bałaś się, że nawet swoich wnuków nie poznasz?
-Daria, ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że...- Ola nie dowierzała w to, co słyszy od córki.
-Tak, mamo. Będziesz babcią i tak, wiem, zawiodłaś się na mnie i to bardzo- dziewczyna się rozpłakała i znowu wtuliła w poduszkę.
-Daria, uspokój się. Nie płacz.
-Ola, a może ja...- do pokoju wszedł Jacek i chciał zaproponować, że zamówi pizzę, ale jednak się wycofał.
-Skarbie, chodź tu na chwilę- powiedziała Ola i przesunęła się, żeby zrobić miejsce Jackowi- Nasza córka ma ci coś do powiedzenia.
-Sama mu to powiedz- wymamrotała do poduszki Daria.
-Mówcie do cholery, co się stało?- mężczyzna się zaniepokoił zachowaniem Oli i Darii.
-Będziemy dziadkami- odparła jego żona, kładąc dłoń na jego dłoni. Jacek dosyć długo przetrawiał tą informację, ale w końcu udało mu się wydusić z siebie zdanie.
-Wiesz chociaż, kto jest ojcem?
-Tak, tylko z Kamilem spałam- odparła córka, siadając na przeciwko rodziców- Tylko, że ani ja, ani Kamil nie jesteśmy przygotowani na takie coś.
-Daria, zawiodłem się na tobie- rzekł Jacek i zrobił coś, czego żadna z kobiet znajdujących się w pomieszczeniu nie spodziewała. Ścisnął Darię mocno za rękę, a drugą złapał za bluzkę.
-Masz dopiero siedemnaście lat. Nie rozumiem, więc skąd to dziecko? Masz w ogóle pewność, że to Kamil jest ojcem dziecka, czy może któryś z tych kolesi z klubu, mała puszczalska- krzyknął, a w oczach brunetki pojawiły się łzy. Nie myślały, że wyskoczy z takim tekstem.
-Jacek, uspokój się- zwróciła się do niego Ola, ale on się jej nie posłuchał.
-Słuchaj szmato, masz godzinę na spakowanie się i wyjście z tego domu! Rozumiesz?
-Jacek, błagam- Oli zaczęło robić się słabo i chciała, żeby jak najszybciej ta kłótnia się skończyła, jednak jej córka bardzo ją zaskoczyła swoją reakcją. Ola myślała, że Daria się rozpłacze, a jednak nie.
-Puść mnie ojciec- dziewczyna wyszarpnęła się z jego uścisku- i może lepiej sam spakuj swoje walizki. Myślisz, że nie wiem o twojej zdradzie?! Widziałam cię, jak z tą Paulinką od was z komendy byłeś w klubie i się z nią całowałeś. Postanowiliśmy cię z Kamilem śledzić i dotarliśmy aż pod stare mieszkanie mamy- krzyknęła, a Ola usłyszawszy to, zdenerwowała się na tyle, że ledwo łapała powietrze.
-No i widzisz, co narobiłaś- Jacek się uniósł. Daria tego nie skomentowała, tylko chwyciła za telefon i wybrała numer karetki pogotowia. Gdy skończyła przekazywać dyspozytorni niezbędne informacje, spojrzała na ojca wzrokiem typu "Gdyby można było zabijać spojrzeniem, nie żyłbyś". Z Olą było co raz gorzej. Zaczęła robić się sina.
-Mamo, uspokój się proszę. Oddychaj głęboko- Daria starała się zachować spokój. Jacek również przeraził się stanem swojej żony. Do pokoju weszła Zosia.
-Dlaczego...- chciała zapytać, dlaczego krzyczą, ale jak zobaczyła w jakim stanie jest jej mama, wpadła w histerię. Jacek postanowił się, że to on zajmie się młodszą córką. Wyprowadził ją z pokoju starszej siostry i zaprowadził do salonu. Po około pięciu minutach zjawiła się karetka, która zabrała Aleksandrę do szpitala.
-Daria, masz zostać z siostrą, a ja jadę do waszej matki. Muszę jej to wszystko wyjaśnić. Nie wiem, jak mogłaś coś takiego powiedzieć. Dlaczego ją okłamałaś?- powiedział pewnie Nowak, jednak dziewczyna się sprzeciwiła.
-Nie, ja jadę do mamy, a ty zostajesz z Zośką. I nie wmawiaj, że okłamałam mamę, bo oboje doskonale wiemy, że tak nie jest- odparła Daria, zakładając buty. Pod dom zdążyła podjechać siostra cioteczna Aleksandry Danuta, do której Daria zdążyła wysłać SMS-a. Wychodząc, trzasnęła drzwiami. Wsiadła zdenerwowana do auta cioci i ruszyły w stronę szpitala.
-Daria, co dokładnie się stało z twoją mamą?- zapytała w pewnym momencie Danusia, która martwiła się o swoją kuzynkę.
-Powiedziałam mamie i tacie o ciąży. Mama to przyjęła ze spokojem, ale tata na mnie naskoczył. W przypływie emocji powiedziałam mamie o zdradzie i bardzo się zdenerwowała. Pojawiły się duszności i wezwałam karetkę- w oczach siedemnastolatki pojawiły się łzy. Więcej nie mogła nic powiedzieć. Kobieta postanowiła nie ciągnąć tematu. Po dziesięciu minutach znalazły się przy szpitalu. Daria jak poparzona wybiegła z auta. Akurat przy rejestracji stał lekarz prowadzący jej mamy.
-Doktorze, co z moją mamą?- zapytała. Nie musiała już nawet mówić, o kogo chodzi, bo lekarz sam doskonale wiedział.
-Duszności ustąpiły, ale jest teraz na badaniach. Potem będę mógł więcej powiedzieć.
-Błagam, niech pan powie, że to tylko dlatego, że mama się zdenerwowała- Daria popatrzyła na lekarza z nadzieją. On jednak pokręcił głową.
-Podejrzewamy przerzuty do płuc jak i do kości- oświadczył doktor, a nastolatka się załamała.
-Co, jeśli diagnoza się potwierdzi?- spytała.
-Mastektomię wykonany planowo. A potem już tylko chemioterapia, dopóki...- lekarz nie skończył. Daria nagle w przypływie emocji, rzuciła się na onkologa.
-To wszystko wasza wina, gdybyście posłuchali się mamy, do niczego by nie doszło. Tak chciała tą całkowitą mastektomię, ale nie, wy lekarze oczywiście jesteście nieomylni- krzyczała. Na szczęście zjawiła się Danusia, która zaczęła uspokajać nastolatkę. Kiedy jej się to udało, poprosiły o to, żeby mogły zobaczyć się z Olą. Lekarz odparł, że jak tylko Ola będzie po wszystkich badaniach, to im powie i wtedy będą mogły z nią pogadać. Obie siadły na krzesełku. Daria mocno wtuliła się w ciocię.
Dwa kwadranse później przyszedł lekarz i powiedział, że mogą już iść do Oli. Udały się na wskazaną przez doktora salę. Olę zastały całą zapłakaną z zapuchniętymi oczami. W ręku trzymała komórkę. Córka kobiety podeszła do niej bliżej i zauważyła, że jej mama wpatruje się w rodzinną fotografię.
-Mamo, jak się czujesz?- zapytała delikatnie nastolatka, łapiąc mamę za rękę.
-Są przerzuty do płuc i kości- słowa Oli potwierdziły tylko to, co powiedział lekarz. Daria nie wiedziała co powiedzieć. Łzy jej poleciały. Wtuliła się mocno w mamę.
-Mamo, nie możesz mnie zostawić. Rozumiesz? Chyba chcesz poznać swoją pierwszą wnuczkę albo pierwszego wnuka? Poza tym my nie możemy mieszkać z tatą po tym, co ci, wróć, co nam zrobił- w głosie Darii było słychać desperację.
-Znajdę najlepszego onkologa w Polsce. Ba, nawet w Europie. Musisz wyzdrowieć. Nie pozwolę ci umrzeć. Ja sobie sama z dzieckiem nie poradzę.
-Przecież wiesz, czy to, że umrę, czy nie, nie zależy ode mnie.
-Wiedz, że ja zrobię wszystko, abyś przeżyła mamo, bo kocham cię najmocniej na świecie.
-Aha, tak myślałem. Narozrabiałaś, a teraz próbujesz się przypodobać mamie- w drzwiach stanął Jacek, który nie wyglądał na zadowolonego.
-Wyjdź stąd- powiedziała słabym, ale stanowczym głosem Aleksandra.
-A to już nie mogę wiedzieć, jak się moja żona czuje?- blondyn podszedł do Oli i chciał ją pocałować, ale ta mimo tego, że nie miała dużo siły, uderzyła Jacka z liścia w policzek.
-Powiedziałam raz i nie mam zamiaru powtarzać- wycedziła przez zęby.
-Ale ty chyba nie wierzysz Darii w te bzdury?- Jacek próbował się wybielić.
-Tak? Uważasz, że gadam bzdury?- siedemnastolatka wyjęła z kieszeni swojego smartfona i weszła w galerię- Dalej uważasz, że kłamię?- pokazała zdjęcie jego z ciemnowłosą koleżanką z pracy, jak się całują.
-Jacek, wyjdź stąd i nie pojawiaj się tutaj więcej. Wieczorem, o siódmej Zosia ma być spakowana i Danka ją od ciebie zabierze- Ola spojrzała na swoją siostrę cioteczną, która kiwnęła twierdząco głową.
-Pożałujesz jeszcze tej decyzji- zagroził Jacek.
-Jedyna decyzja jakiej żałuję, to ślub z tobą- zwróciła się jeszcze Ola do Jacka, po czym ten wyszedł. Ola się rozpłakała.
-A nie mówiłam- odparła triumfalnie Danusia- Od samego początku byłam wrogo nastawiona do Jacka.
-Nie wiem, jak to zrobię, ale pokonam tego cholernego raka i jeszcze wezmę z nim rozwód. Daria, masz mi znaleźć najlepszą klinikę w Europie, a ty Danka najlepszego adwokata.
-I takie myślenie mi się podoba- Daria uśmiechnęła się, zadowolona pozytywnym nastawieniem matki do wszystkiego.
***
Kamil zajechał pod dom ojca swojej żony. Po tym, jak przetrawił myśl, że zostanie ojcem, oświadczył się Darii. Potem, gdy Daria skończyła osiemnastkę i wzięli ślub. Gdy wnuczka Aleksandry skończyła dwa miesiące, okazało się, że jej wyniki są rewelacyjne. Przeszła rekonstrukcję piersi. Znalazła nawet sobie partnera, którego obie z Zosią bardzo polubiły.
Wysiedli z auta, Daria wyjęła z fotelika córeczką i udali się na ganek. Nacisnęła dzwonek i po chwili usłyszeli przekręcanie klucza. Na ich nieszczęście otworzyła obecna żona ojca dwudziestolatki.
-Dzień dobry pani- młoda matka zwróciła się oficjalnie do swojej macochy.
-Czego chcecie?- spytała opryskliwym tonem. Od samego początku za sobą nie przepadały.
-Po pierwsze, mama mnie poprosiła, żebym zabrała Zosię, a po drugie, ja i Kamil chcieliśmy pogadać z tatą.
-Jacek będzie dopiero za godzinę- oznajmiła. W Darii zaczęło się gotować, bo oznaczało to jedną godzinę z tą całą, pożal się Boże, Pauliną. I jeszcze potem rozmowa z tatą.
Kamil, Daria i mała Amelia weszli do środka domu. Domu, w którym kiedyś Daria mieszkała. Wszystko przypominało jej ten okropny dzień sprzed trzech lat. Utrzymywała kontakt z ojcem mimo wszystko, ale ograniczało się to do spotkań w święta i wtedy, kiedy mama ją prosiła o odebranie Zosi od nich, bo nienawidziła tam jeździć. Daria pamiętała doskonale ten dzień, kiedy powiedziała o tym, że jest w ciąży. Wtedy ojciec ją bardzo przestraszył, a mama trafiła do szpitala i jeszcze ta diagnoza. Potem rozwód i przeprowadzka. No ale w końcu jakoś się to ułożyło. Ola z Zosią mieszkają na nowym osiedlu blokowym, a kilka bloków dalej Daria z Kamilem.
-Sosia!- dwu i półletnia Amelka podreptała w stronę swojej cioci, która kolorowała coś. Zosia się uśmiechnęła na widok swojej ukochanej siostrzenicy i posadziła ją sobie na kolanach. Zaraz jednak tego pożałowała, bo mała chwyciła za pracę, która miała być do szkoły. Zosia chciała jej delikatnie ją odebrać, ale dziewczynka postanowiła nie odpuścić tak łatwo. Mocno zacisnęła kartkę w piąstce i w końcu rysunek nadawał się do wyrzucenia.
-Robisz mi nowy rysunek Daria- oburzyła się dziesięciolatka, a jej starsza siostra wytknęła jej język.
-Zapomnij siostra.
-Ja ci zrobię Zosia- zażartował Kamil, a obie siostry wybuchnęły śmiechem. Każdy wiedział, że Kamil i plastyka, to dwa różne światy.
-Nie możecie ciszej?- w salonie zjawiła się Paula, która wcześniej poszła na chwilę do kuchni- Ja cierpię na migrenę.
-Oj, jak mi przykro- odparła Daria z udawanym współczuciem. Zaczęła się modlić, żeby jej ojciec zjawił się jak najszybciej.
-A nie możecie mi powiedzieć? Ja bym mu przekazała- zaproponowała.
-Wolimy osobiście mu coś powiedzieć- dwudziestolatka spojrzała na swojego młodego małżonka.
-Jasne, oczywiście. Tylko błagam, bądźcie ciszej.
-Zobaczymy pani Paulino- powiedziała Daria, a pomyślała coś innego.
Na Jacka czekali pół godziny, a Daria miała wrażenie, że mijają wieki. W końcu drzwi się otworzyły i po chwili w salonie stanął Jacek.
-O, widzę moją ukochaną wnuczkę- Jacek ucieszył się na widok Amelki. Mała zsunęła się z kolan Zosi i podreptała do dziadka. Jacek wziął ją na ręce i mocno wyściskał. Mimo, że z początku był wściekły na to, że jego córka zaszła tak szybko w ciążę, to po narodzinach małej zmienił zdanie. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Amelia również bardzo kochała dziadka. Czasem Nowakowi było przykro, że tak rzadko ją widzi, ale sam do tego doprowadził.
-Cześć tato. Mamy ci coś z Kamilem do powiedzenia i chcemy to jak najszybciej załatwić, bo chcę jechać do mamy- Daria podeszła z Kamilem do Jacka- Otóż, jestem w ciąży.
-Gratuluję ci córeczko- Jacek się ucieszył na wieść, że będzie miał kolejną wnuczkę albo tym razem wnuka. Chciał przytulić ciężarną, ale ona dał mu do zrozumienia, że nie chce więc odpuścił.
-Napijecie się czegoś?- zaproponował. Daria pokręciła głową przecząco.
-Powiedziałam, chcę jechać jeszcze do mamy. Zośka, zbieraj się.
-Ja chcę zostać u dziadka- zaprotestowała mała Amelka, która cały czas była u Nowaka na rękach. Spojrzała na rodziców prosząco- Ja chcę spać u dziadka.
-Ale nie możesz córeczko. Nawet nie masz ubranek na jutro i do spania- zaczęła jej tłumaczyć. Mała patrzyła na nią błagalnym wzrokiem.
-To przywiezie jej ktoś. Dla mnie to żaden problem, a wy z Kamilem będziecie mieli wolny wieczór- odparł Jacek, puszczając wnuczce oczko. Ona się mocno wtuliła do niego.
-No dobra- Daria się poddała w końcu. Nie miała w końcu nic przeciw temu, żeby zostawić ją z dziadkiem. Bardziej bała się zostawić Amelię z Pauliną, bo znała jej stosunek do małych dzieci.
-Słyszałaś mała? Mama się zgodziła. Dzisiejszy dzień spędzisz ze mną- Jacek poszedł z wnuczką do salonu, a Zosia, Daria i Kamil pojechali do Oli. Mężczyzna wysadził siostry pod blokiem swojej teściowej i pojechał po rzeczy dla córki. Córki Aleksandry weszły do klatki i udały się pod mieszkanie mamy. Zapukały raz, drugi, ale nikt nie otwierał. W końcu weszły za pomocą klucza Zosi.
-Mamo, jesteś?- krzyknęła Daria i skierowała się do salonu. Jak się okazało, ich matka była w domu. Siedziała na sofie cała zapłakana.
-Mamo, co się dzieje?- zapytała starsza, siadając obok niej.
-Są przerzuty. Tym razem do mózgu- wyjaśniła. Daria objęła mocno mamę i wtuliła się w nią.
-Jakoś to przetrwamy- odparła, chociaż nie wierzyła w to jakoś.
-Czy mama znów trafi do szpitala?- spytała Zosia, stojąca w drzwiach i w jej oczach pojawiły się łzy. Wiedziała już, co znaczy słowo przerzut.
-Niestety, ale jak chcemy, żeby była zdrowa, to musi.
-Ale nie będę musiała mieszkać z tatą? Nie lubię tej Pauliny. Jest okropna.
-Zamieszkasz ze mną i Kamilem na razie- odparła Daria. Doskonale rozumiała swoją młodszą siostrę. Kto by chciał mieszkać z kimś takim, jak ona.
-Zosia, chodź tu do nas- Ola posunęła się i zrobiła miejsce córce. Przytuliła ją mocno- Kocham was, moje córeczki.
***
-Cześć mamo- Daria i Kamil przywitali się z Aleksandrą. Daria na rękach trzymała małego synka, który był na świecie od sześciu godzin. Rodziła w tym samym szpitalu, gdzie była jej mama, dlatego Darii i Kamilowi udało się ubłagać lekarzy, żeby pozwolili im wejść z dzieckiem do matki kobiety.
-Cześć dzieciaki- odparła bardzo słabym głosem Ola. Nie było z nią najlepiej, a Daria bardzo chciała, żeby jej mama mogła potrzymać wnuka na ręcach.
-Poznaj małego Wojtusia- dziewczyna podała swojej matce chłopczyka. Kamil od razu chwycił za telefon i zaczął pstrykać zdjęcia. Chciał, aby ich syn miał jakąś fotografię z babcią.
-Dałaś mu imię po swoim dziadku- Ola uśmiechnęła się na myśl, że jej wnuk będzie nosił imię jej ojca.
-Nie mieliśmy zbytnio pomysłów, dlatego został Wojciech.
-Ładnie- kobieta zaczęła kołysać wnuk- Ale jest do ciebie podobny Kamilu- zwróciła się po chwili do zięcia, a Wojtuś zaczął płakać. Daria wzięła noworodka na ręce i próbowała go uspokoić. On dalej płakał w niebogłosy i musiała wrócić do swojej sali, bo kobieta z sąsiedniego łóżka się skarżyła.
Dwie godziny później, gdy Wojtek już spał, a Kamil pojechał po Zosię i Amelkę do swojego teścia, Daria postanowiła odpocząć. Była bardzo zmęczona. Chciała zasnąć, ale coś nie dawało jej spokoju. Sama nie wiedziała jednak co. Kręciła się z boku na bok, dopóki nie zasnęła. Jej sen nie trwał jednak długo, bo pół godziny później, zaczął ją budzić zdenerwowany Kamil.
-Daria, wstawaj. Obudź się- mówił. Ola po mału otworzyła oczy. Przestraszyła się, że z ich synem się coś dzieje.
-Coś z Wojtkiem?- spytała przerażona.
-Nie, z nim wszystko ok- uspokoił ją na chwilę, by potem powiedzieć, o co chodzi. -Lekarze walczą o życie twojej mamy- oznajmił. Daria się rozpłakała.
-Kamil, ja nie mogę jej stracić, rozumiesz?
-Daria, mama i tak już dużo przeszła. To, że tamte przerzuty udało się cofnąć, to był cud. Teraz przynajmniej nie będzie cierpieć- mąż próbował uspokoić dziewczynę. Przytulił ją, ale ona wyrwała się z jego objęć i wybiegła z sali. Mały Wojtuś zaczął płakać, dlatego Kamil wziął synka na ręce i ruszył po mału w stronę oddziału onkologicznego. Zatrzymał się przed wejściem. Ujrzał Olę, która stała wtulona w partnera swojej matki. Oboje płakali. Krótko potem wyszedł lekarz. Ona zaczęła jeszcze bardziej płakać i rzuciła się na lekarza. Postanowił wkroczyć do akcji. Nie obchodziło go to, że nie powinien był wchodzić z noworodkiem. Musiał być przy swojej żonie w tak trudnej dla niej chwili.
-Gdzie Amelia i Zosia?- spytał Wiktora, bo nigdzie nie widział córki i szwagierki.
-Poszły z Danką na dół do sklepiku, jak tylko to się zaczęło dziać- odpowiedział.
-Ok- Kamil cały czas lulał Wojtka, bo ten nie przestawał płakać, jakby wiedział, że dzieje się coś nie dobrego.
-Daria, wiesz, że będziesz musiała powiedzieć Zosi, że wasza mama nie żyje- zwrócił się do swojej żony Kamil, cały czas uspokajając ryczącego syna.
-Ja, ja nie dam rady- Daria wtuliła się w męża.
-Chodź, zejdziemy do nich na dół- Kamil objął ją w pasie- Wiktor, chodź z nami, nie powinieneś być teraz sam- tym razem słowa skierował do partnera swojej zmarłej teściowej. Nie protestował, podążył za nimi. Weszli do szpitalnej kawiarenki, gdzie było prawie pusto. Przy stoliku siedziała kuzynka Aleksandry, a w kąciku dla dzieci Zosia bawiła się z Amelką. Kiedy jedenastolatka ujrzała partnera i siostrę z czerwonymi oczami, zrozumiała, co się stało. Była już przygotowana, że w końcu jej mama umrze, ale nie spodziewała się, że będzie to w dzień, kiedy jej siostra urodzi. Dziewczyna podeszła do dwudziestojednolatki.
-Czy mamy już z nami nie ma?- zapytała, a Daria przytuliła ją mocno do siebie. Zosia się rozpłakała. Zmoczyła jej całą piżamę, w którą ubrała się po tym, jak wzięła prysznic po porodzie.
***
Mroźny styczniowy dzień.
Daria stała mocno wtulona w swojego męża Kamila, a w nią wtuliła się jej siostra Zosia. Kamil wolną ręką bujał w wózku małego Wojtusia, który miał ledwo trzy dni. Wiedzieli, że to nie najlepszy pomysł brać go ze sobą, ale nie mieli go z kim zostawić. Ich ostatnim ratunkiem była Paulina, która nadal była z Jackiem, ale się nie zgodziła, tłumacząc to migreną.
Obok Kamila stał Wiktor, a bliżej sióstr ich ojciec, który nie mógł nie przyjść na pogrzeb. Trzymał on na rękach swoją starszą z wnuczek, Amelkę. Za nimi stali jeszcze rodzice Kamila, którzy przyjaźnili się z Aleksandrą i inni bliscy znajomi kobiety. Pogrzeb był piękną ceremonią. Po wszystkim Kamil, na prośbę Darii, zabrał dzieciaki do domu. Wiktor pojechał do siebie tak jak reszta osób. Zostali tylko Daria, Zosia i Jacek.
-Jaki ja byłem głupi- zaczął ojciec dziewczynek- Dlaczego zrozumiałem to dopiero teraz?
-O czym mówisz?- zdziwiła się Daria.
-Tak bardzo kochałem waszą matkę, a jednak pozwoliłem jej odejść. Teraz dopiero widzę, jaki błąd popełniłem, zdradzając Olę z Pauliną.
-Co się stało, to się nie odstanie.
-Ale mogło być zupełnie inaczej- westchnął i z jego oczu poleciały łzy.
-Tato, ty płaczesz?- zdziwiła się bardzo kobieta.
-Nie mogę uwierzyć, że Oli z nami nie ma. Pamiętam nasze pierwsze, jakby to było wczoraj.
-A jak się z mamą poznaliście?- zapytała Zosia, która nie miała okazji poznać tej historii.
-To był pierwszy dzień mojej pracy na komendzie waszego dziadka. Szedłem na salę odpraw. Wzrok miałem wlepiony w telefon. Wasza mama była zagadana z kolegą, z którym jeździła w patrolu. Wpadliśmy na siebie. A żeby było śmieszniej, wasz dziadek szedł za naszym kolegą i nas nie zauważył. Prawie na nas upadł, gdyby nie Mikołaj, który go w samą porę złapał.
-A jak to się stało, że zostaliście razem.
-Zaprosiłem ją do teatru, potem ona chciała się odwdzęczyć i zaprosiła do siebie. Potem mama zerwała ze mną, a po śmierci waszego dziadka znowu się do siebie zbliżyliśmy. Wzięliśmy ślub. Potem urodziła się Daria, a potem ty.
-Tato, powiedz mi jedno. Czy gdyby mama żyła teraz, zdecydowałbyś się na próbę przekonania mamy, żeby wróciła do ciebie?- zapytała nagle Daria. Już wcześniej myślała, żeby pogadać o tym z ojcem, ale uznała, że lepiej zostawić tak jak jest. Lubiła Wiktora i widziała, że jej mama jest szczęśliwa.
-Tak- odpowiedział krótko i objął córkę. Ona się w niego wtuliła. Nagle poczuła się jak dawniej, gdy jej mama przebywała w szpitalu. Ona wtedy przychodziła do ojca razem z Zosią i się do niego wtulały.
-Kocham cię tato- wyszeptała.
***
-Dzieci, prosiłam. Nie kłóćcie się dzisiaj- Daria prawie wrzasnęła na trzyletniego Wojtka i sześcioletnią Amelkę, ale szybko się opanowała. Nie powinna na nie krzyczeć, a zwłaszcza w taki szczególny dzień. Kiedy chciała już ubierać Wojtka w zimowy kombinezon, zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła zdjęcie swojego męża z dzieciakami. Odebrała.
-No co tam kochanie?- zapytała.
-Jesteś pewna, że nie chcesz, abym z tobą jechał? Jedno słowo, a jestem w domu- odparł.
-Spokojnie. Tato z Zosią ma po nas przyjechać.
-No dobra, to nie przeszkadzam. Do zobaczenia później.
-Pa kochanie- nacisnęła czerwoną słuchawkę i zawołała Wojtka, który szybko przybiegł do niej. Za nim przyleciała Amelka. Dziewczynka zaczęła się ubierać, a Daria syna. Tego dnia oboje dzieci było w domu, bo w końcu była sobota, tylko, że Kamil musiał pracować. Po kwadransie ubierania kręcącego się Wojtka, matka była bardzo zgrzana. Dobrze, że nie miała już takiego problemu z córką.
Cała trójka wyszła na podwórko, bo na podjeździe czekał na nią ojciec z siostrą. Po śmierci Aleksandry Jacek odszedł od Pauliny. Mieszkanie Oli sprzedali, on z Zosią zamieszkał w mieszkaniu starszej córki, a ona z Kamilem i dziećmi przeprowadziła się do domu, w którym się wychowała. Pogodziła się również z ojcem.
Gdy każdy siedział już w aucie z zapiętymi pasami, Jacek odjechał i pokierował się w stronę cmentarza. Na miejsce dotarli po piętnastu minutach. Najpierw zaszli do dziadków Darii, a potem udali się do celu swojej wizyty. Na grób Aleksandry. Po zapaleniu zniczy, stali dość długo w ciszy.
-Mamo, a kto to jest?- zapytał Wojtuś. Daria się do niego uśmiechnęła, po czym wzięła go na ręce. Oczywiście kurtka została ubrudzona przez buty, ale nie przejęła się tym.
-To jest twoja babcia- odparła, przytulając małego- moja i Zosi mama- dodała po chwili, a z jej oczu poleciały łzy. Odstawiła chłopca na ziemię i wtuliła się w ojca. Tak samo jak jej siostra.
-Mamo, a babcia Ola mnie słyszy?- zapytała sześciolatka.
-No jasne- odpowiedziała jej.
-A mogę ją o coś poprosić?
Daria przykucnęła tak, żeby widzidć oczy córki.
-Zawsze jeśli coś chcesz, możesz jej o tym powiedzieć.
Sześciolatka odeszła od mamy, dziadka i cioci.
-Babciu, proszę cię, pociesz jakoś mamę, bo nie lubię jak ona płaczę- Daria się zaśmiała z prośby swojej córki, ale po chwili zdała sobie sprawę z tego, co Amelia powiedziała. Ona też nie lubiła jak jej mama płakała. Postanowiła, że nigdy więcej nie uroni łzy przy dzieciach.
-Mamo, zimno- Wojtuś zatupał nóżkami.
-No już zaraz idziemy. Ty pojedziesz z dziadkiem, a ja Zosia i Amelka na zakupy. Co ty na to?- zaproponowała, a mały się ucieszył. Lubiał spędzać czas z Jackiem, a Daria w spokoju mogła przygotować imprezę urodzinową dla Wojtka.
-Ok.
Ruszyli w stronę wyjścia, ale nie wszyscy. Daria chciała zostać jeszcze na chwilę sama.
-Kocham cię mamo. Dziękuję, że nade mną czuwasz i że tak dbasz o to, żeby niczego mi nie zabrakło- szepnęła i również udała się do samochodu.
***
No i miniaturka na rozpoczęcie wakacji skończona. Mam nadzieję, że się podoba. Mam również nadzieję, że z kolejnym rozdziałem szybko się uwinę.
Jaką Śliczna Miniaturka.
OdpowiedzUsuńPoprostu się popłakałam.
Jak mogłaś uśmiercić Olę
to ja nie wiem ale to było
strazszne.Czekam teraz z niecierpliwością na opowiadania.
Kornelka❤
Miniaturka super. Lubię czytać miniaturki smutne.Najbardziej spodobała mi się ta twoja jak Ola z Jackiem byli szczęśliwym małżeństwem potem u Oli coś wykryli w każdym razie wzięli szybki ślub i od razu potem pojechali do Hiszpanii w podróż poślubną, bo Ola miała zaraz po powrocie przyjąć pierwszą chemię.Tam spacerowali brzegiem morza w Loret De Mar czy jakoś tak i potem wrócili Ola niedługo potem zmarła.Potem było opisane jak Jacek spędza pierwszą wigilię od śmierci Oli. A w lutym następnego roku wyjechał do Hiszpanii gdzie byli z Olą na podróży poślubnej
OdpowiedzUsuńBoże, to jest takie piękne. Parę razy się popłakałam. Masz naprawdę świetne pomysły i wszystko cudownie opisujesz. Szkoda, że Jacek zrozumiał swój błąd dopiero po śmierci Oli. Ola dużo przeszła. Cudowne było to, że udało jej się poznać zarówno wnuczkę, jak i wnuka.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem :*
Pozdrawiam
Prześliczna miniaturka. Popłakałam się
OdpowiedzUsuńPo prostu cudowne
Prześliczna miniaturka. Popłakałam się
OdpowiedzUsuńPo prostu cudowne
To było przepiękne ja nie płaczę ale łzy mi leciały na reksia życzę weny i czekam na kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuńPrzepiękna miniaturka popłakałam się
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny Magda
Miniaturka przepiękna. Bardzo smutna i wzruszająca. Płakałam kilka razy. Jak zdążyłam się uspokoić to po chwili znowu beczalam jak dziecko nie mogę tego opisać słowami. Czekam aż wydasz swoją książkę. Wtedy mnie powiadom to będę pierwszą klijetka
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Emilka
Oj pierwszą klientką nie będziesz, bo już 5 osób stoi w kolejce. I jak mam być szczera, to ja na poważnie myślę, żeby wydać książkę, ale mam jeszcze trochę czasu na to. Przed osiemnastką na pewno zacznę pisać, żeby móc wydać zaraz po urodzinach.
UsuńPo prostu, uczucia po tej miniaturce nie do opisania. Siedzę w pracy i płaczę, wręcz ryczę jak bóbr. Naprawdę masz talent. Nie mogę się doczekać aż wydasz książkę, wtedy będę, jeśli dobrze liczę, 7 klientem. Pozdrawiam i życzę weny Domcia
OdpowiedzUsuń