poniedziałek, 27 czerwca 2016

II.18

-Damian? Co ty tutaj robisz?- zdziwiła się Ola, widząc ojca swojej córki- Właśnie mieliśmy wychodzić.
-Miałaś jakiś kontakt z Dominiką?- zapytał zdenerwowany i wszedł do ich domu.
-Nie, a u Mikołaja byłeś?- spytała kobieta.
-Tak. Olka, ja się o nią martwię. Nie odbiera moich telefonów. U matki też jej nie ma.
-Jak ja byłam w ciąży z Asią i Damianem, to jakoś się nie martwiłeś, tylko zostawiłeś mnie samą. Może gdyby nie to, nasz syn by żył, a nasza córka nie jeździłaby na wózku!- krzyknęła Olka. Trochę ją zirytowała postawa Damiana. Nie zauważyła jednak Aśki, która przysłuchiwała się rozmowie.
-Mamo? On jest moim tatą? Przecież mówiłaś, że on nie żyje- powiedziała nagle dziewczynka. Ola popatrzyła w jej stronę.
-Joasiu, ale to nie tak. Ja też myślałam, że on nie żyje- zaczęła się bronić.
-Nienawidzę was- wrzasnęła dziewczynka i skierowała się do swojego pokoju. Jacek poszedł za nią, zostawiając niedoszłych małżonków razem.
-Chyba nie tak miało to wyglądać- stwierdził Damian.
-No nie- przyznała mu rację. Była wściekła na siebie, że wyszło to na jaw w taki, a nie inny sposób- A tak w ogóle, to o co z tą Dominiką? Pokłóciliście się?
-Tak, ale to chyba mniej ważne. Chyba musimy pogadać z Asią? I to oboje najlepiej- zauważył Damian i udali się do pokoju dziewczynki. Jacek starał się uspokoić Asię, która nie mogła opanować łez.
-Emmm, możesz nas zostawić samych?- spytała niepewnie Ola. Jacek bez słowa wyszedł z pokoju. Aleksandra siadła na łóżku córki, a za nią stanął Damian.
-Okłamałaś mnie mamo. Jak mogłaś?- dziewięciolatka była wściekła na kobietę. Ola ją doskonale rozumiała. Też nie chciałaby, żeby tak ją rodzice oszukiwali. Ale to nie była też jej wina, że wyszło, jak wyszło.
-Wtedy, jak byłaś w szpitalu Asiu, nie wiedziałam, że twój tato żyje. Dowiedziałam się dopiero wtedy, gdy wujek Mieszko cię zabrał do pracy. Ja pojechałam wtedy do szpitala z Mikołajem do Dominiki. Nie chciałam cię okłamywać, ale nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć. Miałam to zrobić w najbliższym czasie- zaczęła wszystko tłumaczyć. Całe szczęście jej córka okazała się bardzo wyrozumiała.
-Przepraszam, że powiedziałam, że cię nienawidzę. Ja cię tak naprawdę kocham. Ale to teraz nie będziesz już z tatą Jackiem?
-Będę. Bardzo kocham Jacka i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Poza tym będziesz miała rodzeństwo i to dwójkę. No dobra, trójkę, bo Dominiki dziecko też będzie twoim rodzeństwem, ale mowa o mnie i Jacku. No i pozwolę też ci się widywać z Damianem, jeśli będziesz chciała.
-A jak mam do ciebie mówić?- dziewięciolatka spojrzała na swojego biologicznego ojca.
-Nie ukrywam, że cieszyłbym się, gdybyś mówiła do mnie tato, ale jeśli nie chcesz, to wystarczy Damian- mężczyzna posłał jej ciepły uśmiech. Cała trójka się przytuliła. Akurat obok pokoju przechodził Jacek, który to wszystko zobaczył i poczuł dziwne ukłócie w sercu. Poczuł, że jest zazdrosny. Postanowił jednak, że nie będzie się wtrącał. Poszedł do sypialni, rzucił się na łóżko i włączył telewizor.
-A może pojedziemy do Warszawy albo do Krakowa?- zaproponował w pewnym momencie Damian- Ja i wy dziewczyny.
-Ale ja nie wiem, czy to dobry pomysł. Z resztą musisz teraz zająć się Dominiką, ja mam pracę, a Asia szkołę.
-No ale chociaż na weekend.
-Mamo, mamo, zgódź się- Asia się bardzo ucieszyła. Podobała jej się wizja wspólnego wyjazdu.
-Asia, ale naprawdę...
-Ola, chyba nie odmówisz tej cudownej księżniczce.
-Porozmawiam z Jackiem i zobaczę, co on powie- kobieta nadal nie była chętna do wyjazdu.
-Ale co będziesz z nim rozmawiać?- Damian zwrócił się do niej ściszonym głosem- Przecież jesteś dorosła, poza tym to my jesteśmy rodzicami Asi. On niewiele ma dogadania.
-Sama nie wiem- westchnęła Ola i spojrzała na córkę, która patrzyła na nią oczkami smutnego psiaka.
-Mamo, no proszę.
-Dobra, niech wam będzie- zgodziła się w końcu, a Asia przytuliła się mocno do mamy. Damian też był szczęśliwy, że Ola się zgodziła. Przypomniał sobie jednak, że musi jeszcze dowiedzieć się, co z Dominiką, bo w końcu tutaj po to przyjechał.
-To szczegóły wyjazdu dogadamy później, a teraz mogłabyś mi pomoc w odnalezieniu Dominiki?- spytał mężczyzna.
-Chyba wiem, gdzie może być- odparła Aleksandra i wstała z łóżka Asi. Poszła do sypialni i oznajmiła Jackowi, że wychodzi szukać Dominiki. Jacek miał pretensje, bo mieli jechać do Mikołaja i Ani, a poza tym to nie była Oli sprawa, ona jednak udała, że nie słyszy i wyszła z domu. Razem z Damianem wsiedli do jego auta i ruszyli we wskazane przez Aleksandrę miejsce. To samo, gdzie Ola ją znalazła w dzień, w którym dowiedziała się, że jej niedoszły mąż żyje.
-Myślisz, że tutaj będzie?- Damian zaparkował auto niedaleko opuszczonego budynku.
-Widziałam ją tu jakiś czas z naszymi znajomymi- powiedziała i wysiadła z auta. Skierowała się w stronę budynku.
-Może lepiej, żebyś tam nie wchodziła- zasugerował Damian i podbiegł do Oli, która nie miała zamiaru go słuchać.
-A co ty się tak nagle o mnie martwisz?
-Nie chcę mieć jakiś porachunków z Jackiem, jeśli ci się coś stanie- odpowiedział obojętnie, chociaż na myśli miał zupełnie co innego.
-Dobra, chodź- weszli do środka i zaczęli się rozglądać. Od razu zauważyli ich dwaj mężczyźni i zbliżyli się do nich.
-Kogo ja tu widzę. Aleksandra i Damian. Co was tu sprowadza?- spytał jeden z nich. Damian odruchowo stanął przed Olą. Widać było, że obaj faceci są naćpani. Nie chciał aby kobiecie stała się jakaś krzywda. W końcu była matką jego córki.
-Szukamy jednej dziewczyny- oznajmił.
-Dziewczyny powiadacie?- spytał drugi z nich. Miał na imię Radek i był starym znajomym Oli i Damiana- E, Dominika, chodź tutaj- krzyknął nagle, a u Damiana pojawiła się nadzieja, że to Dominika, której szukają- To jedyna dziewczyna, która tutaj jest.
Nagle pojawiła się krótkościęta czarnowłosa nastolatka. Widząc jednak Damiana i Olę zawróciła. Mężczyzna natychmiast do niej podszedł.
-Jedziesz z nami- powiedział ostro, łapiąc ją za bluzkę. Radek i drugi facet, o imieniu Filip, chcieli ją bronić, ale Damian nie dał im się, dlatego rzucili się na Aleksandrę. Ona nie miała tyle siły, żeby się bronić. Były narzeczony kobiety nie wiedział, co robić. Rzucił się na nich dwóch, ale to nic nie dało, bo Ola była nieprzytomna. Sprawcy pobicia od razu uciekli, a Damian wykręcił numer na pogotowie. Według instrukcji dyżurnego sprawdził puls i oddech. Nie wyczuł jednak ani pierwszego, ani drugiego. Przystąpił do RKO. Karetka przyjechała po pięciu minutach i przejęli od niego Aleksandrę.
Damian zabrał Dominikę do auta i pojechał do Jacka. Musiał mu jakoś powiedzieć o tym, co się stało. Zatrzymał się przed garażem. Wysiadł i nerwowo zapukał do drzwi. Po upływie minuty drzwi zostały otworzone.
-Jacek, musimy porozmawiać- odparł.
-Gdzie Ola?
-No właśnie to chcę ci powiedzieć. Ona się domyśliła, gdzie jest Dominika i my tam pojechaliśmy. No i gdy wyprowadzałem Dominikę, bo ledwo na nogach się trzymała, dwóch gości pobiło Olę.
-Jak to pobiło?- Jacek złapał Damiana za koszulkę i przyciągnął do siebie.
-Mówiłem jej, żeby tam nie wchodziła, ale ona się uparła. Przykro mi, że nie zrobiłem nic więcej, żeby temu zapobiec- zaczął się tłumaczyć i do Jacka dotarło, że on nie jest niczemu winien.
-Dlaczego ona musi być taka uparta?- westchnął blondyn- W którym szpitalu jest?
-Na Borowskiej.
-Weźmiesz Asię ze sobą? Ja muszę jechać do Oli- zapytał. Damian bez problemu się zgodził.
Godzinę później Jacek był w szpitalu. Zajęło mu trochę ubłaganie babki w rejestracji, żeby powiedziała mu, gdzie jest Ola, ale udało mu się w końcu. Udał się pod salę operacyjną, bo jak się dowiedział Oli zrobił się duży krwiak i musieli ją operować. Jacek zadzwonił do swojej siostry i jej wszystko opowiedział. Po dwudziestu minutach zjawiła się przy nim.
-Co z nią?- spytała Ania. Jacek jej nie odpowiedział, tylko wtulił się w nią i rozpłakał. Po jakimś czasie dopiero się ogarnął.
-Nie mogę jej stracić. Już jedną kobietę w moim życiu straciłem- odparł, ale znowu się rozpłakał jak małe dziecko. Ania wiedziała doskonale, co przeżył jej brat po śmierci swojej pierwszej żony i do czego będzie zdolny, jeśli Ola umrze.
-Uspokój się Jacek. Wszystko będzie dobrze.
-A jeśli nie? Jeśli ją też stracę? Ja się wtedy zabije.
-Ciii, Jacek, nie płacz- kobieta próbowała go uspokajać jak małe dziecko, ale on i tak dalej płakał. Po jakichś dwóch długich godzinach wyszedł lekarz.
-Państwo są kimś z rodziny Aleksandry Wysockiej?- zwrócił się do nich lekarz.
-Ja jestem narzeczonym- powiedział Jacek.
-A pani?
-Jestem siostrą Jacka- odpowiedziała Ania, ale zaraz potem zaklęła, dlaczego nie skłamała, że jest jej kuzynką.
-Przykro mi, ale nie mogę w takim razie udzielać wam informacji o stanie zdrowia pani Aleksandry- rzekł lekarz i odszedł, ale niedaleko, bo Jacek go zatrzymał.
-Niech pan posłucha. Ola jest jedynaczką, a jej rodzice nie żyją. Jestem jedyną bliską jej osobą zaraz po jej córce. Poza tym ona nosi moje dzieci pod sercem. Błagam, niech pan mi powie- powiedział Jacek bliski płaczu- Ja nie mogę jej stracić.
-No dobra, zapraszam pana do mojego gabinetu- lekarz mu uległ i po chwili obaj panowie siedzieli w gabinecie doktora.
-Więc powiem tak, pani Aleksandra została bardzo dotkliwie pobita. W jej mózgu zrobił się krwiak podtwardówkowy, który udało nam się usunąć, ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak rozległe są obrażenia mózgu. Dowiemy się dopiero, jak pani Ola się wybudzi ze śpiączki, o ile się wybudzi. Do tego niestety muszę pana poinformować, że dzieci nie udało się uratować- wyjaśnił wszystko po kolei lekarz, a w Jacku się aż gotowało.
-Czyli co? Trzeba czekać? Czekać jak się wybudzi, a i tak niewiadomo, czy dalej będzie taka jak była, czy może zostanie warzywem, tak?- Jacek się uniósł.
-Proszę pana, trzeba być dobrej myśli.
-Dobrej myśli? Wie pan, co pan mówi? To samo mówili lekarze, gdy moja żona leżała w szpitalu po wypadku. Zmarła kilka dni później.
-Ja rozumiem, że dla pana to szok. Nie może się pan denerwować.
-Ja mam się nie denerwować? Ja? Wie pan, co ja myślę o służbie zdrowia? Jest pan...- Jacek chciał dokończyć swoją myśl, ale nie miał jak. Zaczął ciężko oddychać, serce zaczęło go boleć i stracił przytomność.

Kilka godzin później
-Ania, co z Jackiem i Olą?- na szpitalnym korytarzu pojawiła się przerażona Jaskowska. Po telefonie od córki wsiadła w pierwszy samolot do Polski i przyleciała. Do szpitala przyjechała prosto z lotniska.
-Ola jest po operacji i jest w śpiączce. Nie wiadomo czy się obudzi i jeśli się już obudzi, to w jakim stanie będzie. Dzieci nie dało się uratować. A u Jacka podejrzewają zawał. Nadal jest nieprzytomny. Cały czas go badają, a ja nawet nie mogę do niego wejść.
-A Asia?- Renata rozejrzała się po korytarzu, nigdzie nie widząc dziewczynki.
-Asia jest u swojego biologicznego ojca.
-Żeby im się tylko nic nie stało- Renata przytuliła się do córki i spojrzała na syna, który leżał podpięty do kardiomonitora.
-A gdzie Ola?
-Leży na OIOM-ie- odpowiedziała Ania, a kobieta od razu udała się na ten oddział. Szybko udało jej się dostrzec Olę przez szybę. Była taka blada, posiniaczona. Na głowie miała zawinięty bandaż. Miała wykonaną również tracheostomię. Do jej ciała podpięto o wiele więcej maszyn niż do ciała jej syna. Krew cały czas była uzupełniana. Z oczu Renaty popłynęły łzy. Zdążyła polubić Olę i cieszyła się, że jej syn się jej oświadczył, że zostanie babcią. A teraz jej przyszła synowa walczy o życie. Zosi nie zdążyła poznać na tyle, ile Olę, dlatego gdy jej syn oświadczył, że nie żyje, nie przyjęła tego do siebie bardzo.
-Ola z tego wyjdzie- kobieta usłyszała dobrze znany jej głos. Odwróciła się i zobaczyła Mikołaja.
-Jacek nie może jej stracić- odparła Jaskowska- Przecież po tej całej akcji z Grudą ona może się nie obudzić.
-Jacek odzyskał przytomność. Lekarze powiedzieli, że to był stan przedzawałowy i nie może się teraz denerwować- odparł mężczyzna- Wydaje mi się, że powinna pani teraz być przy nim.
Renata kiwnęła twierdząco głową i udała się do swoich dzieci. Mikołaj z kolei postanowił czuwać przy przyjaciółce. Siadł na krześle pod salą. Przed oczami miał wszystkie wspomnienia z Olą. Te dobre, jak i te złe. Do tych dobrych zaliczał się między innymi remont kawalerki Mikołaja. Do tych złych scena, gdy znaleźli nieprzytomną Olę w opuszczonym liceum. Wtedy tak jak teraz była taka bezbronna.

-Jacek, jak ja się przestraszyłam, gdy Ania do mnie zadzwoniła. Jak ty się czujesz?- Renata od razu rzuciła się na syna i go przytuliła.
-Serce mnie boli- odpowiedział szczerze- Mamo, nie mogę stracić Oli tak, jak straciłem Zosię- prawie krzyknął.
-Jacek, spokojnie.
-Jakie spokojnie?- mężczyzna dalej był zdenerwowany. Anka nie wytrzymała i w końcu na niego krzyknęła.
-Do jasnej cholery, Jacek, weź się opanuj. Słyszałeś, co lekarz powiedział? Masz się nie denerwować, bo to się skończy zawałem- ostrzegła go młodsza siostra, która przejęła się stanem brata.
-Łatwo powiedzieć. Muszę iść do Oli- Jacek podniósł się z łóżka i chciał odpinać urządzenie, ale Anka pchnęła go z powrotem.
-Masz leżeć. Mikołaj jest przy Olce, a ty się nigdzie stąd nie ruszasz- rozkazała Ania. Jacek bez dyskusji położył się na łóżku, a po chwili spał.
-Wiesz, że trzeba będzie Asi o tym powiedzieć?- zapytała Renata Anię.
-Mieszko ma z nią pogadać. Zabrał ją od Damiana. Przed chwilą mi SMS-a napisał. Jak tylko dojadą do domu, powie jej o wszystkim. On ma podejście do dzieci, więc jestem pewna, że nie nawali.
-Ania, wiesz co? Ja chyba pojadę do domu. Bardzo się zmęczyłam po podróży- oznajmiła Jaskowska i wstała z krzesełka.
-Ok mamo, do zobaczenie później- Ania pożegnała się z mamą. Renata wyszła, a Ania spojrzała na bladego brata. Tak było jej go szkoda. Tyle się już w życiu nacierpiał. W końcu i Ania zasnęła.

***
No i opowiadanie skończone. Jak się wam podoba? Myślicie, że Ola z tego wyjdzie? Czy Jacek będzie umiał funkcjonować ze świadomością, że Ola może się już nigdy nie obudzić? Jak na to wszystko zareaguje Asia?
Ps.
Mam dla was info. Tą serię planuję skończyć na dwudziestu pięciu, maksymalnie trzydziestu opowiadaniach. Potem pojawi się miniaturka (o ile coś mi się uda wymyślić, bo mi się już kończą pomysły na miniaturki, chyba, że wy macie jakieś pomysły, to piszcie w komentarzach), a potem ukaże się nowa seria, mam nadzieję, że jeszcze w te wakacje. Mam ciekawą wizję następnej serii, gdzie więcej uwagi poświęce Jackowi niż Oli.

10 komentarzy:

  1. O masz ci los. Ja chyba przestane czytaç twoje opow bo to sie skończy dla mnie źle. Oj źle. No wiec tak.
    super opowiadanie. Jeju biedna Ola. Stracila dzieci. A jeszcze ten Damian. Kurde czy mi sie wydaje czy cos jest na rzeczy?
    Ola ma żyć!
    P.s zapraszam do mnie. Dzisiaj wstawilam opow. Po dlugiej przerwie!
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę nic mówić, ale ty też u siebie namieszałaś, więc a wice wersa (czy jak tam się to pisze). I tak, z tym Damianem jest coś na rzeczy.

      Usuń
    2. No normalnie zabije... nw jak cie znajde ale jak juz znajde to nie pozyjesz sobie dlugo...
      Oj chyba przestane czytać twojego bloga. Tylko nie wiem czy mi sie to uda :p
      zapraszam na kolejną część i liczę na jakiś komentarz :D

      Usuń
    3. P.s może mieszkasz w Wielkopolsce?

      Usuń
    4. Oj to będe miala długą droge
      Alicja

      Usuń
    5. Może nie aż tak długą, bo to sąsiaduje z Wielkopolską

      Usuń
  2. Co ty zrobiłaś Oli. Jak ona z tego nie wyjdzie to Przyżekam Ci że nie ręcze dla siebię. A jak widzialam oraz czytałam inne opowiadania to raczej nie będzie szczęśliwy końec. Ale proszę Cię o jedną rzecz żeby Miniaturka lub ta seria skończyła się dobrze. Szkoda mi Asi. Dziewczynka przeszła już w życiu za dużo.
    Kornelka ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc siedzę w pracy o płacze czytając twojego bloga. To opowiadanie jest świetne i nie moge się doczekać następnego. Mam również nadzieję że następna seria będzie tak samo poruszająca jak ta. Pozdrawiam i życzę weny Domcia

    OdpowiedzUsuń
  4. GENIALNE nic dodać nic ująć :D

    OdpowiedzUsuń