poniedziałek, 26 października 2015

22.1 Jakie tajemnice zostały ukryte przed Olą?

-(...) z tego co pamiętam, było to u Krzyśka.
Olka zaniemówiła. Wpatrywała się w Jacka z niedowierzaniem.
-To na pewno da się racjonalnie wytłumaczyć- powiedziała Ola- Może to zupełnie inne zdjęcie?
-A masz gdzieś zdjęcie swojego ojca, mniej więcej w tym wieku, co na chrzcinach?- zapytał.
-Gdzieś mam- Ola zaczęła szperać po szafkach i po chwili wyjęła album ze zdjęciami rodzinnymi. Oboje usiedli na sofie i zaczęli go przeglądać. Były one włożone chronologicznie. Jacek przyjrzał się uważnie jednemu ze zdjęć, na którym był jego przyszły teściu. Nie był pewny, ale wydawało mu się, że to ten sam mężczyna. Wziął album bliżej i zaczął przyglądać się zdjęciu.
-Ola, nie jestem pewien, ale Krzysiek był trzymany wtedy przez twojego ojca.
-Jacek, to nie możliwe, ja jestem jedynaczką.
-Ola, a jeśli to twój brat?- zasugerował narzeczony.
-Nie, to niemożliwe- Ola tego nie mogła zrozumieć. Nie przychodziło jej nic do głowy, w jaki sposób mogliby być rodzeństwem.
-Wiesz co? Jutro będziemy o tym myśleć, a teraz chodź, pójdziemy do łóżka, tam małe bara-bara i lulu- powiedział Jacek, romantycznym głosem i zbliżył się do Oli. Ta odsunęła się delikatnie.
-Kochanie, nie miej mi tego za złe, ale nie mam ochoty. Możemy już iść spać?
-No jasne Słonko, chodź.
Ola i Jacek poszli do sypialni. Oboje się położyli i zasnęli. Właściwie tylko Jacek zasnął, bo Ola cały czas myślała o tym zdjęciu. Dla niej to było nie do wyobrażenia, że Krzysiek mógłby być jej bratem. Oboje mieli inne nazwiska, wychowali się w zupełnie dwóch różnych rodzinach, do tego Krzysiek trafił w wieku 6 lat do domu dziecka. Więc jakim cudem Krzysiek mógł mieć drugą połówkę zdjęcia.
Jacka obudziło wiercenie się Oli. Zauważył, że jego ukochana nie śpi.
-Wszystko w porządku?
-Jacek, a co jeśli Krzysiek rzeczywiście jest moim bratem?
-Mam pomysł. Jutro oboje mamy wolne. Wybierzemy się do twojego ojca i pogadamy z nim- zaproponował Jacek- A jak nic z niego nie wyciągniemy, to pojedziemy do Krzyśka i z nim o tym pogadamy, tylko trzeba być delikatnym i nie możesz się zdradzić.
-Dziękuję ci Jacuś- powiedziała i wtuliła się w narzeczonego. Oboje poszli spać. Rano pierwsza wstała Ola. Ubrała się i poszła do kuchni robić śniadanie. Gdy zalewała kawę, poczuła czyjeś ręce na biodrach i pocałunek na karku.
-Cześć Kochanie. Jak się czujesz?- zapytał Jacek.
-Cały czas myślę o tym zdjęciu- powiedziała, stawiając kubki z gorącą kawą na stole- Nie daje mi to jakoś spokoju.
-Ola, dzisiaj jedziemy do ojca, jak od niego nic nie wyciągniemy, to pomyślimy o czymś innym, a teraz rozkoszujmy się spokojem, bo jak wrócimy do mnie to raczej go nie będzie- zaproponował aspirant. Olka się zaśmiała.
-W ogóle, dlaczego oni próbują układać ci życie?
Jacek westchnął, nie wiedząc jak to Oli wytłumaczyć.
-Mają złe doświadczenia- zaczął, ale nie wiedział czy ma kończyć.
-To znaczy?- zapytała patrząc podejrzliwie na ukochanego. Domyślała się, że to chodzi o coś więcej.
-Nie mówiłem ci nigdy o tym, bo to przeszłość i nie chętnie wracam do zdarzeń z tamtego dnia- powiedział i posmutniał na twarzy- Chodzi o to, że miałem starszego brata. Rodzice nam pozwalali na wszystko. Gdy skończył osiemnastkę, kupił sobie motocykl. Pamiętam jak zabrał mnie na przejażdżkę pewnego wieczoru. Zaczęło padać i wpadliśmy w poślizg. Ja przeżyłem. Byłem kilka tygodni w śpiączce farmokologicznej, gdy mnie wybudzili, dowiedziałem się, że Patryk nie żyje. Rodzice od tej pory bardzo się zmienili. Po prostu boją się, że mogą mnie albo moją siostrę stracić. To i tak, że pracuje za biurkiem, bo jakbym pracował tak jak ty, to nie byłoby możliwości o przeprowadzce do Wrocławia. Z resztą wiesz jak to jest.
Olę zamurowało jak usłyszała historię Jacka. Jacek uronił łzę, jak przypomniał sobie te wydarzenia. Ola jak to zobaczyła, podeszła i usiadła mu na kolanach.
-Jacek, nie wiedziałam, doskonale wiem co przeszedłeś.
-Olka, czy pojechalibyśmy na grób Patryka? Moglibyśmy pójść do twojej mamy, bo jest pochowany na tym samym cmentarzu.
-No w sumie możemy jechać- powiedziała Ola i dała całusa.
Gdy skończyli pić kawę, poszli się szykować. Po godzinie wyszli z mieszkania i komunikacją miejską pojechali na cmentarz św. Wawrzyńca. Kupili znicze kwiaty i udali się na groby bliskich. Najpierw poszli na grób Patryka. Stanęli i zaczęli się modlić. Po chwili ciszy odezwała się Ola.
-Ale jesteś podobny do brata- powiedziała patrząc to na zdjęcie, to na Jacka.
-Wiem, ale z charakteru byliśmy zupełnie inny. Brakuje mi go, ale to już dziesięć lat jak go nie ma.
Jacek kolejny raz tego dnia uronił łzę, którą Ola wytarła swoją dłonią.
-Idziemy do mojej mamy?- zapytała Ola, widząc stan Jacka.
-Tak- odparł przygnębiony Jacek.
Para przeszła kilka alejek dalej i doszli do grobu Joanny Wysockiej. Gdy stanęli, popatrzyli na siebie ze zdziwieniem. Na pomniku stał znicz i leżał bukiet kwiatów. Normalnie by się nie zdziwili, ale przy kwiatach była karteczka z napisem "Dla Mamy".
-Czy ty myślisz o tym samym co ja?- powiedział Jacek niepewnie, patrząc na brunetkę.
-Nie wiem, ale zapalę znicza i jedziemy do mojego ojca to wyjaśnić- kobieta była zdenerwowana.
Narzeczeni zapalili znicza, pomodlili się i udali się na przystanek. Ola czekając na autobus bardzo się nie cierpliwiła. Jacek cały czas ją uspokajał. W końcu nadjechał ich autobus, wsiedli do niego i pojechali w stronę osiedla, gdzie mieszka Wysocki. Po kwadransie byli na miejscu. Ola starała się być spokojna, ale nie udało jej się to. Gdy tylko ojciec policjantki otworzył drzwi. Weszła do niego bardzo wściekła. Ojciec dziwił się córce. Jacek z kolei próbował ją uspokoić.
-Możesz wreszcie powiedzieć mi, dlaczego jest to jedyne zdjęcie ze chrztu i to tylko pół i gdzie jest drugie pół?
-Ola spokojnie- zaczął Wysocki.
-Tak, a jeszcze dziś do tego jak byliśmy u mamy, to stał znicz i były kwiaty z karteczką dla mamy i to ja ich na pewno nie położyłam.
-Chyba czas, żeby ci to powiedzieć. Otóż Krzysiek Zapała to twój brat.
-To akurat sami się z Jackiem domyśliliśmy- wtrąciła.
-Skąd?- Wysocki był zaskoczony tym wyznaniem.
-Nie ważne, powiedz mi lepiej, dlaczego ma inne nazwisko, a w wieku sześciu lat trafił do domu dziecka?

No i skończony jeszcze dzisiaj.
1) Jak myślicie, jak będzie brzmiała odpowiedź Wysockiego (Olga i Ala nie mają prawa głosu)?
2) Czy kwiaty i znicz na pewno są od Krzyśka?
3) A co sądzicie o historii Jacka?

środa, 21 października 2015

21.1

-Moje gratulacje- powiedział Wysocki, uradowany na wieść, że zostanie dziadkiem. Nie można było tego powiedzieć o rodzicach Jacka. Widać było, że nie cieszyli się na wieść, że za dziewięć miesięcy będą mieli wnuka lub wnuczkę.
-Nie cieszycie się?- zapytał Jacek, widząc ich miny.
-Z czego mamy się cieszyć? Jak ty to sobie wyobrażasz. Przecież miałeś wrócić do Trzebnicy. Rozmawialiśmy o tym- zaczął ojciec mężczyzny.
-Ja nigdzie nie miałem jechać. To ty chciałeś. Ja nigdzie nie jadę. Zostaję we Wrocławiu razem z Olą- powiedział, unosząc się.
-Jacek, od przyszłego tygodnia zaczynasz pracę w firmie mojego przyjaciela. Już wszystko jest załatwione. Wystarczy, że zjawisz się tylko u niego i możesz rozpoczynać.
-Tato, ty jak zwykle swoje. Zrozum, że moje miejsce jest we Wrocławiu.
-Ale ty się marnujesz w tej policji- kontynuował. Tym gadaniem zdenerwował nawet Wysockiego, który postanowił włączyć się do dyskusji.
-Pan nawet nie wie, co mówi. Jacek to świetny policjant. Jako dyżurny odgrywa dużą rolę na komisariacie. Nie ma sobie równych.
-A skąd pan może to wiedzieć?- zapytał pan Nowak, nie wiedząc z kim ma doczynienia.
-To, że jestem ich szefem- odparł. Miał nadzieję, że mężczyzna przystopuje, ale on się uniósł jeszcze bardziej.
-Jak widać, wszyscy macie takie ambicje, ale mój syn nie będzie pracował w psiarni- na te słowa Ola już straciła nad sobą panowanie.
-Przestaniecie wreszcie? Ta kolacja miała wyglądać zupełnie inaczej. Myślałam, że się ucieszycie. Mam dość tej kłótni, wychodzę- wrzasnęła, po czym odeszła od stołu i zaczęła się ubierać. Jacek chciał ją powstrzymać, ale ona była na tyle wściekła, że wyszła trzaskając drzwiami. Jacek spojrzał na towarzystwo, po czym powiedział z ironią w głosie "Dzięki" i wyszedł, zostawiając ich samych ze zdziwionymi minami.
Przed blokiem
-Olka, zaczekaj!- krzyknął, widząc smukłą sylwetkę swojej partnerki.
Ola odwróciła się w jego stronę.
-Jacek, powiedz, że nie pojedziesz do tej Trzebnicy- powiedziała z nadzieją w głosie.
-No pewnie Oluś, że cię nie zostawię. To byłaby najgłupsza rzecz, jaką w życiu bym zrobił- rzekł i przytulił kobietę do siebie.
-To co robimy?- zapytała Ola, spoglądając w stronę mieszkania.
-Mam pewien pomysł. Zabiorę cię na spacer do parku, a oni niech robią co chcą- odparł, po czym pocałował ją i wziął na ręce.
Ruszył w stronę parku.
Tymczasem w mieszkaniu Jacka
-Ładnie żeś wychował córkę- odparł Bogdan Nowak.
-Nie przechodziliśmy na ty. Poza tym, ja wychowałem córkę w taki sposób, żeby była szczęśliwa. Może i nie chciałem, żeby pracowała w policji, ale nie mogę jej zabronić. Pan też powinien o tym pomyśleć.
-Pan nie będzie mnie uczył wychowania syna.
Mężczyźni zaczęli dyskutować na temat wychowania dzieci, a mama Jacka przysłuchiwała im się z boku. Nie miała ochoty wchodzić w dyskusję. Zaczęła ogarniać stół, żeby młodzi nie musieli później tego robić.
W parku
Ola z Jackiem spacerowali już dobrą godzinę. Nie mieli ochoty wracać do mieszkania. Rodzice Jacka mieli nocować u nich, więc gdyby przyszli, zaczęłoby się znowu gadanie o powrocie Jacka do Trzebnicy. Zatrzymali się kolejny raz i się pocałowali.
-Kochanie, chciałem ci coś powiedzieć, tylko, że wyszło jak wyszło i postanowiłem to przełożyć- zaczął Jacek Ola przyglądała mu się z zaskoczeniem. Zastanawiała się, o czym on jej chce powiedzieć.
-Nie wiem od czego zacząć- odparł.
-Mów prosto z mostu.
-Olu, czy wyjdziesz za mnie- Jacek uklęknął i otworzył czerwone pudełeczko z pięknym pierścionkiem z diamencikami. Ola bez słowa rzuciła mu się na ramiona i się przytuliła. Po chwili powiedziała, że z wielką przyjemnością zostanie jego żoną. Potem poszli dalej, aż przez przypadek znaleźli się w pobliżu osiedla, na którym znajdowało się mieszkanie Oli. Znajdowało się one jakieś cztery kilometry od mieszkania Jacka. Do tego zaczynało kropić, dlatego Ola wyciągnęła klucze, pokazując je Jackowi i jednogłośnie zdecydowali, że pójdą do niego.
Weszli do mieszkania posterunkowej i już od przedpokoju zdejmowali z siebie ubrania. Kobieta przekręciła zamek, żeby nikt im nie przeszkodził. Po chwili leżeli w łóżku
Mieszkanie Jacka
Ojciec Oli pojechał do siebie i zostali tylko Nowakowie.
-Do jasnej cholery, gdzie oni są- denerwował się ojciec Jacka.
-Bogdan, Jacek ma skończone osiemaście lat, nie możesz całe życie nim rządzić- powiedziała Bogusława. Miała dość tego, jak jej mąż podchodził do wychowania syna. Mężczyzna tylko westchnął. Postanowił odpuścić. Małżeństwo uszykowało się do spania i udali się do pokoju gościnnego, gdzie chwile później zasnęli.
U Oli
Narzeczeni zgłodnieli i postanowili coś zjeść. Ola poszła do kuchni, żeby coś przygotować, a Jacek siedział w salonie. Jego uwagę przykuł skrawek zdjęcia, który stał na komodzie. Kojarzył go skądś, ale nie mógł sobie przypomnieć. Pamiętał tylko, że jak wtedy to zdjęcie widział, to zastanawiał się dlaczego jest tylko pół. Teraz myślał o tym samym. Wtedy się nie zapytał osoby, u której to widział, ale Olę postanowił się zapytać. Gdy tylko ta weszła do salonu, od razu zapyatał.
-Dlaczego masz tylko pół tego zdjęcia?
-Nawet nie wiem, czemu jest go tylko pół. Właściwie to jedyne zdjęcie z moich chrzcin. Pytałam się ojca, czemu, ale mi powiedział, że też nie wie.
-Ola, bo ja widziałem u kogoś drugie pół tego zdjęcia, z tego co pamiętam było to u...

No i jak wrażenia?
Co myślicie o ojcu Jacka?
Co sądzicie o fotografii i u kogo mógł widzieć drugie pół zdjęcia?

poniedziałek, 12 października 2015

Miniaturka 1

Zapraszam na pierwszą miniaturkę o Oli i Jacku

Ten dzień dla Oli i Jacka był bardzo ważny. To właśnie dzisiaj mieli wypowiedzieć sakramentalne 'Tak'. Ola, zarówno jak i Jacek denerwowali się tym wszystkim.
Posterunkowej od samego rana, towarzyszyła świadkowa, czyli Emilia. Około dwunastej miała być jeszcze Monika, która specjalnie przyjechała z Austrii na tą uroczystość. Oprócz przyjaciółek Aleksandrze towarzyszył również stres.
-Emilka, nie widziałaś moich kolczyków? Kładłam je na komodzie obok zdjęcia mamy- krzyknęła do koleżanki, która akurat prasowała welon, bo jak na złość musiał gdzieś spaść i Ola przez nieuwagę wrzuciła go do szafy razem z ubraniami.
-Spokojnie, zobacz jeszcze raz- odparła Emilka, wchodząc do salonu z wyprasowanym welonem, który położyła na sofie.
-Dobra, mam je. Leżały za zdjęciem. A masz ten łańcuszek?- zapytała Ola.
-O cholera! Zostawiłam w moim pokoju u rodziców. Zaraz zadzwonię do mamy, żeby go tutaj przywiozła- Emilka starała się opanować całą sytuację. Wiedziała jednak, że do jej mamy trudno jest się dodzwonić i jak nie odbierze, to albo będą musiały poprosić Monikę, że by zajechała w drodze do Oli albo same będą musiały pojechać. Całe szczęście odebrała i powiedziała, że za pół godziny się zjawi. Przyjaciółki w międzyczasie zrobiły sobie makijaże oraz śliczne fryzury. Nie potrzebowały makijażystki i fryzjerki. Obie świetnie sobie razem poradziły. Około 12 równo z Moniką, przyjechała mama Emilki, która przywiozła łańcuszek Oli. Kobieta szybko się ulotniła. Z kolei koleżanki przywitały się razem z Moniką, której nie widziały dwa miesiące.
-Cieszę się, że udało się wam przyjechać- powiedziała, przytulając Monikę.
-Przecież nie mogłam nie przyjechać. W taki ważny dzień?
-A jak tam Franek?
-No muszę powiedzieć, że robi postępy, ale pogadamy o tym w inny dzień, bo zostajemy do końca tygodnia w Polsce.
-To super- panna młoda się ucieszyła.
-Ok, a teraz tak. O której mają przyjechać chłopaki?- zapytała Monika.
-Msza jest na siedemnastą, więc umówliśmy się piętnasta trzydzieści. A gdzie masz Franka?
-Nie mógł się nacieszyć tym, że widzi Artura, że chciał jechać razem z nim do Jacka. W sumie to i dobrze, bo Tosiek tam jeszcze jest. A później Artur przyjedzie po mnie razem z chłopcami.
-Ok.
*W tym samym czasie u Jacka*
-Franek, Tosiek, bądźcie grzeczni- krzyknął Krzysiek, na syna swojej koleżanki i swojego. Obaj chłopcy rozrabiali. Nie wiele brakowało, a wazon z kwiatami dla Oli wylądowałby na ziemi.
-Ja mam pomysł. Chłopców zabiorę do siebie i zobaczymy się potem u Oli- zaproponował Artur.
-Wiesz co? Myślę, że to dobry pomysł- powiedział Krzysiek, podnosząc pudełko z obrączkami, które zleciało razem z obrusem, który zwalił Franek, zahaczając wózkiem. Artur zabrał chłopca do swojego mieszkania i zostawił pana młodego oraz świadka samych, aby mogli spokojnie przygotować się do uroczystości.
-I jak? Zdenerwowany?- zapytał Krzysiek kolegi.
-Nawet nie wiesz jak- powiedział.
-Uwierz mi, że wiem. Sam kilka lat temu przechodziłem przez to samo- zaśmiał się Krzysiek, ale po chwili posmutniał, jak tylko pomyślał o Dorocie. Nowak od razu to zauważył.
-Brakuje ci jej?
-Nawet nie wiesz, jak bardzo. Nie życzę nikomu tego, co mnie spotkało. No ale nie będę się nad sobą użalał. To nie jest czas teraz na to.
Panowie zamilkli. Mieli jeszcze jakąś godzinę, więc zaczęli się po mału zbierać. Jacek zaczął ubierać garnitur, a Krzysiek mu pomagał.
*Mieszkanie Oli*
-Ale ślicznie wyglądasz- powiedziała Monika, gdy wpięła jej welon. Ola podeszła do lustra i się przejrzała. Rzeczywiście wyglądała ślicznie.
-Jeszcze podwiązka- powiedziała Emilia i wyjęła ją z pudełka. Ola podeszła do świadkowej, a ona pomogła jej założyć podwiązkę. Po pięciu minutach usłyszały pukanie do drzwi. Ola poszła, żeby je otworzyć.
-Cześć tato- powiedziała, przytulając mężczyznę.
-Cześć córuś. Wyglądasz ślicznie- rzekł- Tak pięknie, jak twoja mama, gdy braliśmy ślub- dodał ze wzruszeniem.
-Szkoda, że nie dożyła tej chwili- powiedziała Ola, ze smutkiem na twarzy.
-Jestem pewien, że jest z ciebie dumna.
-Dzień dobry- Emilia i Monika jednocześnie przywitały się z Wysockim. Mężczyzna uśmiechnął się na ich widok, ale bardziej na widok Moniki, której nie widział dwa miesiące.
-Dzień dobry. Monika, a ty już na stałe przyjechałaś do Polski?
-Nie. Ja tylko na tydzień, ale za miesiąc mam nadzieje, że już wrócę na stałe- Monika uśmiechnęła się w stronę szefa.
Po chwili usłyszeli kolejne pukanie do drzwi. Tym razem poszła otworzyć Emilka, której w drzwiach pokazał się Artur z Frankim i Tośkiem oraz rodzice Jacka. Wpuściła ich do środka. Wszyscy się przywitali. Czekali już tylko na Jacka i Krzyśka. Kwadrans później rozległ się dźwięk syren. Ola wyjrzała przez okno i zobaczyła, jak cztery radiowozy eskortują białą limuzynę, przystrojoną kwiatami i wstążkami. Kobieta się uśmiechnęła. Minutę później usłyszała, że ktoś wchodzi do mieszkania. Wyszła na przedpokój i przytuliła się do niebieskookiego blondyna. Po chwili się oderwała i przeszli do salonu, gdzie była reszta. Ola i Jacek uklękli. Rodzice udzielili im błogosławieństwa, po czym wszyscy udali się do kościoła, również z udziałem radiowozów.
Przed kościołem czekała reszta gości. Para młoda ze świadkami poszła jeszcze do zakrystii podpisać akt małżeński, a inni w tym czasie weszli do kościoła. Gdy już papiery były podpisane, pan młody udał się ze świadkami zająć miejsca, a panna młoda razem ze swoim ojcem na tył kościoła.
*Ola*
Stałam w białej sukni, obok mnie mój kochany ojciec, a w drugim końcu kościoła, na przeciwko mnie mój ukochany. Zabrzmiały organy i ruszyliśmy w stronę ołtarza. Dzieliły mnie minuty od pozostania panią Nowak. Im byliśmy bliżej, tym bardziej się denerwowałam.
*Jacek*
Ola szła w białej sukni po mału ku mnie. Do ołtarza prowadził ją jej ojciec, a mój przyszły teściu. W kościele błyskało się co chwila od fleszy aparatów. Każdy patrzył na moją żonę. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czułem się wtedy zazdrosny. Aleksandra zbliżyła się do mnie, pocałowałem ją i zwróciliśmy się w stronę ołtarza.
*Narrator*
Msza parze się bardzo dłużyła. Pierwsze czytanie, psalm, drugie czytanie, ewangelia, kazanie no i nareszcie najważniejsza chwila, której młodzi nie mogli się doczekać. Ksiądz poprosił ich, aby podeszli bliżej. Uczynili to. Następnie podali sobie prawe dłonie, a ksiądz owinął je stułą, po czym kazał powtórzyć słowa przysięgi małżeńskiej:
-Ja Jacek, biorę ciebie Aleksandro za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
Po nim to samo powiedziała Ola:
-Ja Aleksandra, biorę ciebie Jacku za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
Ola uśmiechnęła się do mężczyzny stojącego naprzeciwko niej. Następnie ksiądz pobłogasławił i poprosił o nałożenie obrączek. Jacek wziął obrączkę Oli, po czym powiedział:
-Aleksandro, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Śwjętego.
Ola uczyniła to samo
-Jacku, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Kobieta wsunęła obrączkę na palec swojego męża. Ksiądz pozwolił się pocałować i wrócić na miejsce. Idąc, Ola zauważyła, jak jej ojciec wyciera łzy. Był bardzo dumny, że jego córka wychodzi za mąż, za takiego mężczyznę jakim jest Jacek.
Msza dobiegła końca. Ksiądz udzielił błogosławieństwa, a potem rozległ się Marsz Mendelsona. Ola z Jackiem, trzymając się za ręce, udali się w stronę wyjścia, a za nimi goście. Przed katedrą ustawieni byli policjanci w mundurach. Wszystko wyglądało pięknie. Każdy sypał ryżem i groszami. Para młoda oczywiście zbierała pieniądze. Następnie goście złożyli życzenia i wręczyli prezenty. Potem udali się na salę, gdzie odbyło się wesele do białego rana. Wszyscy dobrze się bawili. Ola i Jacek byli bardzo zadowoleni. Wesele się udało.
*Dwa tygodnie później*
Ola razem z Mikołajem właśnie skończyli patrol. Siedzieli w biurze i wypełniali jakieś papiery.
-Ja już skończyłem- odparł Mikołaj, odkładając długopis.
-Mi zostało ostatnie zdanie- rzekła Ola. Po chwili również odłożyła długopis.
-To co, pani Nowak? Zbieramy się?- zapytał aspirant.
-Ok, idę się przebrać- powiedziała Ola i wyszła z biura. Mikołaj uczynił to samo, ale na korytarzu został zaczepiony przez Jacka.
-Mikołaj, masz chwilę?
-No jasne, co tam Jacek?
-Mógłbym mieć do ciebie prośbę? Chodzi o Olę. Zająłbyś ją jakoś przez godzinę, a potem zawiózłbyś ją  do Sadkowa, na Słoneczne Sady. Dom numer 54?
-Czyżby nasz dyżurny kupił dom?- powiedział Mikołaj, gwizdając.
-Tak, ale nie mów o tym Oli. To co? Zgadzasz się?
-Nie zostawię przyjaciela w potrzebie- poklepał Jacka.
-Dzięki. Dobra, ja lecę i jadę tam. Tylko ani słowa Oli.
-No dobra. Będę milczał. Pa.
*Przed komendą*
Ola stała przed komendą i rozglądała się za autem swojego męża, ale nie mogła dojrzeć. Próbowała się też jednocześnie dodzwonić do Jacka, ale nie mogła. Po chwili obok niej stanął jej partner z patrolu.
-Szukasz auta Jacka?- zapytał, żeby jego przyjaciółka nic nie podejrzewała.
-Tak. Próbuję się też do niego dodzwonić, ale nie odbiera- odpowiedziała lekko zdenerwowana.
-Spokojnie, Jacek mnie prosił, żebym cię podrzucił do domu. Musiał jechać na Grabiszynek. Wsiadaj- Mikołaj otworzył drzwi do swojego auta. Ola wsiadła, a zaraz po niej, jej kolega. Ruszyli. Mikołaj pojechał najpierw do swojego mieszkania, potem zajechał jeszcze do sklepu. Wszystko po to tylko, żeby zająć jakoś Olę. W końcu ruszyli w miejsce, gdzie był Jacek. Aleksandra się zorientowała, gdzie jadą i się dopytywała, po co. Mikołaj stwierdził, że jedzie po Dominikę do chłopaka. Ola nic nie podejrzewała, chociaż po jakimś czasie dopiero zaczęło jej coś świtać, ale postanowiła nie drążyć tematu, żeby nie wyjść na podejrzliwą.
Mikołaj stanął przed pięknym domem z ogródkiem. Wysiadł z auta, po czym poszedł z drugiej strony i otworzył drzwi posterunkowej.
-Wysiadka- powiedział. Ola popatrzyła na niego dziwnie, a po chwili ujrzała swojego męża, który wyszedł na zewnątrz. Wtedy Olka ułożyła sobie wszystko w głowie.
-Cześć skarbie- powiedział podchodząc do Oli i ją całując- Dzięki stary- zwrócił się do Mikołaja.
-Nie ma za co. Ja już wam nie przeszkadzam.
-A może wejdziesz?- zaproponował Jacek.
-Nie, dzięki. Lecę do córek. Do jutra.
Mikołaj wsiadł do samochodu i odjechał.
Ola skrzyżowała ręce i spojrzała spode łba na męża.
-Dlaczego nic nie powiedziałeś, że kupujesz dom? W ogóle skąd miałes kasę? Pewnie kosztował fortunę.
-Właściwie to ja tylko część zapłaciłem. Resztę zapłacili nasi rodzice.
-Żartujesz?- powiedziała z niedowierzaniem.
-Mówię najpoważniej na świecie. Nie będziemy już mieszkać w tym małym mieszkaniu, tylko w dużym domu z ogrodem.
-Mówiłam już, że mam najwspanialszego męża na świecie?
-Słyszę to codziennie. Ostatni raz dzisiaj rano.
-Tak wiem, kochanie.
-A co byś powiedziała, gdybyśmy wypróbowali łóżko?- zaproponował Jacek.
-Dobry pomysł. Chodź- Olka się zgodziła na pomysł męża, a on zaciągnął ją do sypialni, nie pozwalając na rozejrzenie się po domu swojej żonie. Zaczęli się całować, obściskiwać i w końcu wylądowali w łóżku. Kiedy się zmęczyli, wtuleni w siebie zasnęli.
Miesiąc później
-Olka, wychodź z tej łazienki. Spóźnimy się zaraz do pracy- powiedział Jacek, stojąc przy drzwiach. Ola wyszła blada na twarzy. Jej mąż od razu zauważył, że nie najlepiej ona wygląda.
-Kotku, zadzwonię do taty i poproszę o wolne?
-Nie, nie trzeba. Możemy już jechać?
-Nie, nigdzie nie pojedziesz. Połóż się, a ja zadzwonię do taty i poproszę o wolne dla nas obojga- powiedział, zatrzymując policnantkę.
-Daj sobie spokój. Jestem tylko niedotleniona. Wyjdę na dwór i od razu mi się polepszy. Idziemy?- posterunkowa wyrwała się z objęć aspiranta.
-Tak- odpowiedział zrezygnowany. Wiedział, że jego żona nie da się przekonać do zostania w domu. Oboje się ubrali i wyszli do samochodu. Pojechali do pracy.
Praca minęła im dosyć w przyjemnej atmosferze, chociaż Ola się wściekała, bo co pół godziny miała telefony na przemian, to od ojca, to od męża.
Po dziesięciu godzinach służba dobiegła końca i policjanci mogli się udać na zasłużony  odpoczynek. Kiedy Mikołaj i Ola siedzieli jeszcze w biurze i rozmawiali o córkach aspiranta. W pewnym momencie, Olę zemdliło i pobiegła do łazienki. Jej przyjaciel poszedł jak najszybciej za nią. Poczekał, aż wyjdzie i zapytał.
-Wszystko w porządku?
-Tak, tylko ostatnio coś się nie najlepiej się czuję. Mam mdłości, ale też i większy apetyt- odpowiedziała. Mikołaj na nią popatrzył, jakby się domyślał co jest jego przyjaciółce, chociaż nie był kobietą.
-Ola? Ja chyba się domyślam, co jest grane. Chodź, zawiozę cię do domu.
Ola bez większych protestów się zgodziła. Zaszła jeszcze do Jacka, żeby mu powiedzieć, że Mikołaj ją odwozi i spotkają się w domu. Dała mu całusa na pożegnanie i poszła do auta Mikołaja. Po drodze zajechali jeszcze do apteki, bo Mikołaj potrzebował coś kupić. Po kilku minutach wrócił i mogli już jechać do domu Nowaków. Kiedy byli już pod domem, Ola podziękowała i już miała wysiadać, gdy Mikołaj ją złapał za rękę.
-Poczekaj, masz- powiedział i podał jej trzy pudełka.
-No ty chyba sobie żartujesz. Nie myślisz chyba, że ja?- zawiesiła się.
-Dokładnie. Moja była żona miała podobnie, gdy była w ciąży z Dominiką i Anią.
-No dobra, zrobię te testy. Ile ci jestem winna?
-Nie chcę nic za to. Idź i zrób ten test. A później zadzwoń i powiedz, czy trudne były pytania.
-Hahaha, bardzo śmieszne. Dobra, lecę zrobić ten test. Do jutra.
Olka podziękowała za podwózkę i za testy i poszła do domu. Pierwsze, co zrobiła, to się rozebrała i poszła do łazienki. Po piętnastu minutach wyszła z uśmiechem na twarzy i zaczęła szykować kolację. W międzyczasie zadzwoniła do przyjaciela i się pochwaliła wynikiem testów. Półtorej godziny później, przyjechał Jacek. Gdy tylko wszedł do domu, było czuć zapach kolacji.
-Co to za okazja?- zapytał, podchodząc do swojej ukochanej i obejmując ją w talii.
-Idź do łazienki i otwórz górną szafkę- powiedziała.
Jacek się posłuchał. Po chwili wybiegł z łazienki i wziął Olę na ręce.
-Będziemy mieli dziecko. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Oboje uradowani zjedli kolację, rozmawiając na temat tego, jak będzie wyglądał pokoik i jak będzie miało na imię. Po kolacji, szczęśliwi poszli spać.
10 miesięcy później
Ola i Jacek od miesiąca są rodzicami małej Joasi. Co noc się praktycznie nie wysypiają, jednak jednej nocy było zupełnie inaczej. Mała w ogóle nie płakała, albo oboje byli tak zmęczeni, że nie słyszeli płaczu. Jednak, gdy młoda matka poszła do pokoju dziecka, szybko z niego wybiegła ze łzami w oczach. Zaczęła budzić męża.
-Co się stało?- zapytał zaspany ojciec.
-Asia nie oddycha!- krzyknęła.
Mężczyzna szybko się poderwał i złapał za telefon, wykręcając numer 999. Ola była rozstrzęsiona i nie wiedziała co zrobić, za to Jacek starał się zachować zimną krew i poszedł ją reanimować. Po pięciu minutach przyjechała karetka, która zabrała matkę i dziecko do szpitala. Jacek się bardzo denerwował i chciał jak najszybciej dostać się do szpitala. Bał się jednak prowadzić samochód, dlatego zadzwonił po Krzyśka. On się zjawił najszybciej jak mógł i zabrał go do żony i córki. Udał się szybko na oddział dziecięcy. Od razu w oczy rzuciła mu się brunetka ze łzami w oczach. Podszedł do niej.
-Co z Małą?
-Nie wiem, nikt mi nie chce powiedzieć. Boję się, że możemy ją...
-Nie kończ nawet, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
-Skąd to możesz wiedzieć? Skąd?
-Ola, Asia nie umrze.
-A jeśli?
-Wypluj te słowa. Ola, popatrz na mnie- podniósł jej podbródek- Asia nie umrze. Uratują ją- powiedział powoli.
-Pani Aleskandro, pani córka żyje, ale dłużej jak tydzień jej nie dajemy. Jej serduszko jest zbyt słabe.
Ola się rozpłakała. Jacek ją przytulił i razem podeszli do łóżeczka swojej córeczki. Miała podłączonych kabelków. Młoda matka nie mogła znieść tego widoku, więc znowu wtuliła się w męża.
Trzy dni później
Ola jak zwykle siedziała przy swojej córeczce. Była bardzo zmęczona, oczy miała podkrążone. Tego dnia przyszła do niej Monika i Emilia, chciały ją jakoś wesprzeć. Ola na chwilę wyszła, żeby porozmawiać z nimi. Kiedy weszły z powrotem do sali, stała się tragedia. Linia na monitorze była prosta. Aleksandra wpadła w histerię. Niestety małej nie udało się uratować. Rodzice się załamali. Ola po tych wszystkich zdarzeniach wpadła w depresje. Trafiła do specjalnego ośrodka, ale po opuszczeniu jego, z rozpaczy popełniła samobójstwo. Jacek nie pogodził się z odejściem córki i żony. Zrezygnował z pracy i zaczął pić. Każdy próbował mu pomóc. Rodzice, teściu, ale nikt nie dał rady. Jedynie rodzice pozbierali się jakoś po tych wydarzeniach, ale i tak uraz psychiczny został w ich głowach.

No i skończyłam miniaturkę. Dużo czasu spędziłam na napisaniu tego. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Ps. Zapraszam na bloga mojej przyjaciółki Zuzi monikakrzysiek06.blogspot.com

piątek, 9 października 2015

20.1 Niemiłe spotkanie, kolacja

Poznawała tego mężczyznę, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd. W końcu sobie przypomniała. To był ojciec Jacka. Widziała go na rodzinnych zdjęciach swojego partnera.
-Ola? Wszystko w porządku?- zapytał blondyn, wychodząc z sypialni i zapinając ostatni guzik. Uniósł głowę i zobaczył swojego ojca. Stanął jak słup soli. Nie wiedział co robić. Nie miał z nim najlepszych kontaktów, o czym Aleksandra doskonale wiedziała i Jacek jej kiedyś tłumaczył, dlaczego na razie zwleka z powiedzeniem rodzicom o ich związku.
-Tato, możesz mi powiedzieć, dlaczego tutaj przyjechałeś bez zapowiedzi?- Jacek zażegnał ciszę.
-Kto to jest?- mężczyzna w starszym wieku próbował zmienić temat, co mu się nie udało.
-Pytałem pierwszy. Po co tu w ogóle przyjeżdżałeś?- zapytał z wyrzutami.
-Chciałem z tobą porozmawiać- odpowiedział i nie czekając na zaproszenie syna wszedł do salonu i usiadł na sofie.
-Nie mogłeś zadzwonić? Może miałem inne plany? Nie pomyślałeś?
-A czy twoja koleżanka mogłaby sobie już pójść?- zapytał niegrzecznie.
-Po pierwsze, to nie jest moja koleżanka, tylko dziewczyna, a po drugie Ola tutaj mieszka i nie będzie nigdzie szła- powiedział stanowczo.
-Jacek, w przyszłym tygodniu wracasz do Trzebnicy- oznajmił- Koniec z pracą w policji. Teraz będziesz wiceprezesem w firmie mojego przyjaciela.
-O nie. Znowu próbujesz to robić. Nie będziesz mi układał życia. Mieszkam we Wrocławiu, mam tu pracę i nie mam zamiaru tego zmieniać. A poza tym, nie wyobrażam sobie zostawić Oli.
-Ale ja się ciebie nie pytam, czy ty chcesz, czy nie. Wracasz tam i koniec.
-Nie i wyjdź stąd- krzyknął Jacek. Ola, która z początku się przyglądała temu wszystkiemu, postanowiła pójść do kuchni.
Ojciec Jacka po chwili opuścił mieszkanie z hukiem. Jacek opadł na kanapę. Ola w końcu pojawiła się w salonie.
-Powiedz mi Ola, czy tylko mój ojciec ma takie chore ambicje?
-Nie tylko twój. Poznałam ojca Emilii. Uwierz mi, mogliby sobie podać rękę- stwierdziła Ola- Ale pamiętaj, nie pozwól sobą manipulować.
-Dzięki Ola- rzekł Jacek- A co byś powiedziała, gdybyśmy pojechali dzisiaj na basen?
-Z miłą chęcią- powiedziała Ola i uśmiechnęła się- Ale najpierw coś zjedzmy, bo zgłodniałam.
-Moja księżniczka głodna? A na co masz ochotę?
-Zjem kanapki, mój książę- zaśmiała się kobieta.
Jacek poszedł przygotować kanapki, po czym je zjedli, uszykowali się na basen i pojechali.
Na pływalni spędzili ze trzy godziny. Świetnie się bawili. Potem wrócili do domu, gdzie zjedli pyszną kolację. Wieczór spędzili na oglądaniu telewizji. Potem poszli spać.
Na drugi dzień
Ola z Jackiem mieli jeszcze kilka dni wolnego. Dzisiaj ojciec  posterunkowej miał opuścić szpital. Para miała odebrać go około 10. Wstali około 8.30 i zaczęli się szykować. O 9.30 wyszli z mieszkania i pojechali w stronę szpitala. Dojazd zajął im jakieś piętnaście minut. Gdy byli na miejscu, udali się do sali Wysockiego, gdzie już na nich czekał z torbą w ręku. Jacek wziął ją od niego, a on poszedł do lekarza po wypis. Nowak i Wysocka czekali na niego.
-Jacuś, a może zaprosilibyśmy dzisiaj mojego tatę i twoich rodziców dzisiaj na kolację do nas- zaproponowała- Powiedzielibyśmy im o ciąży.
-Chcesz po tej wczorajszej akcji zapraszać mojego ojca?
-No wiesz, nie pokazał się z tej dobrej strony, ale dobrze by było, gdyby wiedział, że zostanie dziadkiem. No weź nie daj się prosić- błagała Ola.
-No dobra, niech ci będzie, ale to ty będziesz łagodziła kłótnie- uprzedził.
-Niech ci będzie. Dziękuję- Ola dała całusa partnerowi. Wtedy Wysocki wyszedł z gabinetu lekarskiego. Cała trójka udała się do auta. Odwieźli Wojciecha do jego mieszkania. Zaprosili go na kolację do siebie, nie mówiąc dokładnie o co chodzi. Potem pojechali na zakupy. Gdy wrócili, była godzina 18. Wzięli się za przygotowywanie posiłku. Równo o 19.30 pojawili się rodzice Jacka, a chwilę potem ojciec Oli. Z początku atmosfera była miła. Ani Jacek, ani jego ojciec nie poruszali wczorajszego tematu. W końcu nadeszła chwila powiadomienia ich o ciąży Oli.
-Mamo, tato, panie Wojciechu, chcieliśmy wam coś przekazać. Otóż- tą przyjemność Jacek zostawił Oli.
-Otóż spodziewamy się dziecka- skończyła.

Nowy blog

Hejka moi czytelnicy. Chcę Wam powiedzieć, że dzisiaj założyłam nowego bloga o Emilce tym razem emiliadrawskapip.blogspot.com Zapraszam ;)

poniedziałek, 5 października 2015

19.1 Dominika brnie w to dalej, Wiktor, Jacek

-No ale chyba tego nie zrobiłeś?- zapytała, analizując kolejny raz słowa Jacka.
-No co ty? Przecież wiesz, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Przyszła pod moje mieszkanie i zarządała wypuszczenia Białacha. No ja zacząłem jej tłumaczyć, a ona wybiegła z krzykiem z mieszkania, a potem przyszedł Mieszko, ten nowy, który mnie aresztował. Ola, zadzwoń proszę do Magdy i poproś, żeby przyjechała do mnie jutro.
-Jaka ona podła. Dobra, zadzwonię do niej. Mam nadzieję, że to się wszystko wyjaśni. Zadzwonię jeszcze do Dominiki i spróbuję z nią pogadać. Może mi się uda coś od niej wyciągnąć- powiedziała Ola, odgarniając grzywkę z oczu.
-Dziękuję Ola, dobra, muszę kończyć. Jak tylko wszystko się wyjaśni i wyjdę, to zadzwonię. Papa kochanie- powiedział Jacek.
-Pa Jacuś- Ola się pożegnała i rozłączyła. Rzuciła telefonem o ścianę. Zastanawiała się, jak Dominika może tak kłamać. W ogóle, co w nią wstąpiło. Przecież Ola opiekowała się nimi, gdy ich matka z ojcem byli w szpitalu, a teraz takie numery wywija.
Gdy ochłonęła, postanowiła zadzwonić do córki Mikołaja i porozmawiać z nią.
Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, wreszcie Dominika odebrała.
-Cześć Ola, dobrze, że dzwonisz. Ty wiesz z kim się zadajesz? Przecież ten twój Jacek, to jakiś zboczeniec. On mi proponował seks za pieniądze- mówiła, udając szlochanie.
-No właśnie w tej sprawie dzwonię. Możesz mi wyjaśnić, co to za akcja? Jak ty go możesz oskarżać? Komu chcesz zrobić na złość? Mi czy Jackowi?
-Nikomu, ja tylko mówię prawdę. Najpierw mi proponował seks za pieniądzę, ja powiedziałam, że nie, a on zaczął się do mnie dobierać. Wybiegłam szybko z mieszkania i zadzwoniłam po policję- Dominika dalej zabawiała się w aktorkę.
-Przestań bredzić. W ogóle jak ty się znalazłaś w mieszkaniu Jacka?- Ola miała dość tego wszystkiego.
-Jacek chciał ze mną gadać, przyjechał pod mój blok. Zaproponował, żebyśmy pojechali do niego. Zgodziłam się, z resztą moja koleżanka przy tym była. Złożyła również zeznania- nastolatka dalej to ciągnęła.
-Dominika, ty kłamiesz. Jacek powiedział, że byłaś u niego pod mieszkaniem.
-Nie kłamię, ale ty jesteś zapatrzona w niego jak w obrazek i nic nie rozumiesz. To już nie pierwsza taka sytuacja. Słyszałam od innych dziewczyn, tylko, że się go bały.
-Ale proszę cię, ja ci w ogóle nie wierzę.
-Tak? To zobaczymy, jak dostanie wyrok. Jak nie chcesz, to nie wierz. Na razie.
Dominika się rozłączyła. Ola była zdenerwowana tym wszystkim, chociaż wiedziała, że teraz nie może. Postanowiła się przejść, żeby ochłonąć. Była wściekła, że Dominika tak kłamie.
Ola się ubrała, przeczesała włosy, zarzuciła kurtkę, zamknęła dom kluczem, który zostawiła jej Natalia.
Spacerowała już od piętnastu minut. Ma dworze było ciepło jak na listopadowy wieczór. Ola była właśnie w parku Kasprowicza. Siedziała na ławce i myślała cały czas o Jacku. Bała się o niego. Miała łzy w oczach. W pewnym momencie podszedł do niej mężczyzna.
-Cześć, co ty tutaj robisz sama?- zapytał znajomy jej głos. Odwróciła głowę.
-Wiktor?- zapytała z niedowierzaniem.
-We własnej osobie Ola- powiedział mężczyzna. Był to jej przyjaciel, ze studiów.
-Wiktor, to naprawdę ty? Co ty robisz w Szczecinie?- zapytała, przytulając starego przyjaciela.
-Chciałem się wyprowadzić jak najdalej od rodziców. Miałem dość tego, że próbują mi układać życie- powiedział- A ciebie co tutaj sprowadza?
-Mama koleżanki zmarła i poprosiła mnie, żebym z nią tutaj przyjechała. Nie byłam w stanie jej odmówić.
-Słuchaj, a może poszlibyśmy do jakiejś pizzerii? Tam byśmy sobie pogadali na spokojnie i do tego zimno zaczyna się robić- zaproponował mężczyzna.
-Dobry pomysł. Możemy iść- zgodziła się Wysocka.
Udali się w stronę pizzerii. Idąc, wygłupiali się, jak za czasów studenckich. Po 20 minutach znaleźli się w pizzerii.
-To jaką pizzę zamawiamy?- zapytał Wiktor, gdy siedzieli już przy stoliku i przeglądali menu.
-A może tą?- Ola pokazała na pizzę, w której były brokuły, kurczak, kukurydza, pieczarki, ser i papryka.
-Ok, a małą, czy dużą?
-Dużą- odparła- A, i jeszcze poproszę sok pomarańczowy.
-Sok?- zapytał zdziwiony- Wiem, że nigdy nie miałaś mocnej głowy, ale chociaż jedno piwo zawsze wypiłaś.
-Wiem, ale nie mogę pić teraz alkoholu- odparła.
-Co ty? Ola, nie poznaję cię. Ty odmawiasz alkoholu? Zaraz pomyślę, że jesteś w ciąży- uśmiechnął się do Oli i poszedł złożyć zamówienie. Po chwili wrócił do koleżanki.
-A w ogóle Ola, co tam u ciebie? Słyszałem, że jesteś policjantką- zaczął rozmowę.
-A no jestem, pracuje na komendzie miejskiej we Wrocławiu.
-A jakiegoś chłopaka to masz?- wypytywał.
-A no mam. Przystojnego blondyna, który też jest policjantem- powiedziała i z jej twarzy znikł uśmiech, bo znowu zaczęła się martwić o ukochanego. Wiktor od razu to wyczuł.
-Ola, coś nie tak?
Ola zaczęła się zastanawiać, czy mu o tym powiedzieć, ale w końcu kiedyś się przyjaźnili i stwierdziła, że nie ma sensu ukrywania tego.
-Chodzi o to, że mój kolega, z którym jeździłam w patrolu, trafił do aresztu za szarpaninę z moim ojcem. No i córka tego mojego kolegi, oskarżyła mojego chłopaka o próbę gwałtu, ale nie chcę o tym mówić. Dobra?
-Dobra- rzekł- Nie wnikam.
Wieczór minął im dosyć miło. Powspomimali, pośmiali się, a potem Wiktor odprowadził Olę do domu Natalii. Pożegnali się i mężczyzna poszedł do swojego domu, a Ola do domu siostry Emilii. Tam zastała ciszę. Wszyscy już byli w domu, ale każdy miał nie najlepszy humor. Aleksandra postanowiła nie wnikać w ich sprawy i poszła do pokoju, w którym spała. Poszła wziąć prysznic i położyła się spać.
Cztery dni później
Ola z Emilią musiały wrócić do Wrocławia. Służba nie dróżba. Gdy szły już na peron, usłyszały za sobą czyjś głos. Ola od razu go poznała, to był Wiktor.
-Hej, nawet się ze mną nie pożegnałaś- powiedział, udając lekko obrażonego.
-Wiktor, ale fajnie, że jesteś. No chodż tu stary byku- rzekła Ola, rozkładając ręce. Kolega ją przytulił na pożegnanie.
-Masz zadzwonić, jak tylko będziecie na miejscu. I wpadnij do mnie kiedyś ze swoim chłopakiem, chętnie go poznam. No i powodzenia. Mam nadzieje, że wyjdzie z tego. No i życz ode mnie zdrowia swojemu ojcu.
-Dzięki Wiktor, na pewno przekażę. A teraz już idziemy, bo pociąg nam zaraz ucieknie. Pa i do zobaczenia.
Ola pomachała swojemu przyjacielowi na pożegnanie i razem z Emilią wsiadły do pociągu. Ruszyły w drogę do Wrocławia. Po sześciu godzinach jazdy, byli na miejscu. Na dworcu czekała na nie Monika, która miała akurat wolne. Była tam razem ze swoim synem Frankiem. Koleżanki przywitały się i poszły do auta sierżant. Najpierw Monika odwiozła Emilię do domu. Olę z kolei miała zamiar zabrać zupełnie, gdzieindziej. Pojechały w dosyć znanym kierunku Oli, ale posterunkowa nie sądziła, jaka niespodzianka ją tam czeka. Podjechały pod budynek, w którym znajduje się wrocławski areszt. Monika zostawiła na chwilę Olę z Frankiem w swojej pomarańczowej Kii.
Po 15 minutach wyszła z uśmiechem ma twarzy, a za nią szedł jakiś mężczyzna, którego z początku nie poznała, ale gdy byli bliżej, Ola jak najszybciej chciała wysiąść z samochodu, ale oczywiście zaplątała się w pasy. Gdy już się odplątała, wysiadła i podbiegła do niego. Rzuciła mu się na ramiona.
-Jak dobrze cię widzieć- powiedziała, wtulając się w blondyna.
-Też się cieszę, że cię widzę- rzekł Jacek, a potem pocałował Olę w czoło.
Nie mogli się nacieszyć faktem, że się widzą.
-Chodź, Monika nas odwiezie i pogadamy w domu- powiedział, obejmując Olę w pasie i zaprowadził ją do samochodu koleżanki. Posadził ją z przodu, a on siadł z tyłu, obok Franka. Przywitał się z chłopcem i zapiął pasy. Monika odwiozła ich do mieszkania. Weszli i usiedli na kanapie. Równocześnie wzięli głęboki oddech.
-A w ogóle, to Dominika wycofała zeznania?- ciszę przerwała Ola.
-Tak, dzisiaj rano wycofała zeznania. Zadzwoniłem do Moniki i powiedziałem jej o wszystkim. Ona powiedziała, że przyjedziecie po mnie, tylko się umówiliśmy, że to ma być niespodzianka.
-Cieszę się, że mam cię przy sobie. A co z Mikołajem? Wiadomo coś?- Ola oparła głowę o ramię Jacka.
-A może pogadamy o tym później, teraz mam ochotę na co innego- Jacek zaczął całować Olę po szyi. Zaczęli się wzajemnie rozbierać i po mału udali się do sypialni.
Leżeli już chyba z pół godziny na łóżku. Słodzili sobie nawzajem. Przeszkodził im w tym pukanie do drzwi. Popatrzyli na siebie nawzajem ze zdziwieniem, bo nikogo się nie spodziewali. Olka zarzuciła na siebie dresy Jacka, które leżały obok niej i bluzę. Udała się w stronę drzwi. Otworzyła je i stanęła jak wryta.

No, nareszcie skończyłam.
Jak myślicie, kto stał za drzwiami?