-No ale chyba tego nie zrobiłeś?- zapytała, analizując kolejny raz słowa Jacka.
-No co ty? Przecież wiesz, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Przyszła pod moje mieszkanie i zarządała wypuszczenia Białacha. No ja zacząłem jej tłumaczyć, a ona wybiegła z krzykiem z mieszkania, a potem przyszedł Mieszko, ten nowy, który mnie aresztował. Ola, zadzwoń proszę do Magdy i poproś, żeby przyjechała do mnie jutro.
-Jaka ona podła. Dobra, zadzwonię do niej. Mam nadzieję, że to się wszystko wyjaśni. Zadzwonię jeszcze do Dominiki i spróbuję z nią pogadać. Może mi się uda coś od niej wyciągnąć- powiedziała Ola, odgarniając grzywkę z oczu.
-Dziękuję Ola, dobra, muszę kończyć. Jak tylko wszystko się wyjaśni i wyjdę, to zadzwonię. Papa kochanie- powiedział Jacek.
-Pa Jacuś- Ola się pożegnała i rozłączyła. Rzuciła telefonem o ścianę. Zastanawiała się, jak Dominika może tak kłamać. W ogóle, co w nią wstąpiło. Przecież Ola opiekowała się nimi, gdy ich matka z ojcem byli w szpitalu, a teraz takie numery wywija.
Gdy ochłonęła, postanowiła zadzwonić do córki Mikołaja i porozmawiać z nią.
Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, wreszcie Dominika odebrała.
-Cześć Ola, dobrze, że dzwonisz. Ty wiesz z kim się zadajesz? Przecież ten twój Jacek, to jakiś zboczeniec. On mi proponował seks za pieniądze- mówiła, udając szlochanie.
-No właśnie w tej sprawie dzwonię. Możesz mi wyjaśnić, co to za akcja? Jak ty go możesz oskarżać? Komu chcesz zrobić na złość? Mi czy Jackowi?
-Nikomu, ja tylko mówię prawdę. Najpierw mi proponował seks za pieniądzę, ja powiedziałam, że nie, a on zaczął się do mnie dobierać. Wybiegłam szybko z mieszkania i zadzwoniłam po policję- Dominika dalej zabawiała się w aktorkę.
-Przestań bredzić. W ogóle jak ty się znalazłaś w mieszkaniu Jacka?- Ola miała dość tego wszystkiego.
-Jacek chciał ze mną gadać, przyjechał pod mój blok. Zaproponował, żebyśmy pojechali do niego. Zgodziłam się, z resztą moja koleżanka przy tym była. Złożyła również zeznania- nastolatka dalej to ciągnęła.
-Dominika, ty kłamiesz. Jacek powiedział, że byłaś u niego pod mieszkaniem.
-Nie kłamię, ale ty jesteś zapatrzona w niego jak w obrazek i nic nie rozumiesz. To już nie pierwsza taka sytuacja. Słyszałam od innych dziewczyn, tylko, że się go bały.
-Ale proszę cię, ja ci w ogóle nie wierzę.
-Tak? To zobaczymy, jak dostanie wyrok. Jak nie chcesz, to nie wierz. Na razie.
Dominika się rozłączyła. Ola była zdenerwowana tym wszystkim, chociaż wiedziała, że teraz nie może. Postanowiła się przejść, żeby ochłonąć. Była wściekła, że Dominika tak kłamie.
Ola się ubrała, przeczesała włosy, zarzuciła kurtkę, zamknęła dom kluczem, który zostawiła jej Natalia.
Spacerowała już od piętnastu minut. Ma dworze było ciepło jak na listopadowy wieczór. Ola była właśnie w parku Kasprowicza. Siedziała na ławce i myślała cały czas o Jacku. Bała się o niego. Miała łzy w oczach. W pewnym momencie podszedł do niej mężczyzna.
-Cześć, co ty tutaj robisz sama?- zapytał znajomy jej głos. Odwróciła głowę.
-Wiktor?- zapytała z niedowierzaniem.
-We własnej osobie Ola- powiedział mężczyzna. Był to jej przyjaciel, ze studiów.
-Wiktor, to naprawdę ty? Co ty robisz w Szczecinie?- zapytała, przytulając starego przyjaciela.
-Chciałem się wyprowadzić jak najdalej od rodziców. Miałem dość tego, że próbują mi układać życie- powiedział- A ciebie co tutaj sprowadza?
-Mama koleżanki zmarła i poprosiła mnie, żebym z nią tutaj przyjechała. Nie byłam w stanie jej odmówić.
-Słuchaj, a może poszlibyśmy do jakiejś pizzerii? Tam byśmy sobie pogadali na spokojnie i do tego zimno zaczyna się robić- zaproponował mężczyzna.
-Dobry pomysł. Możemy iść- zgodziła się Wysocka.
Udali się w stronę pizzerii. Idąc, wygłupiali się, jak za czasów studenckich. Po 20 minutach znaleźli się w pizzerii.
-To jaką pizzę zamawiamy?- zapytał Wiktor, gdy siedzieli już przy stoliku i przeglądali menu.
-A może tą?- Ola pokazała na pizzę, w której były brokuły, kurczak, kukurydza, pieczarki, ser i papryka.
-Ok, a małą, czy dużą?
-Dużą- odparła- A, i jeszcze poproszę sok pomarańczowy.
-Sok?- zapytał zdziwiony- Wiem, że nigdy nie miałaś mocnej głowy, ale chociaż jedno piwo zawsze wypiłaś.
-Wiem, ale nie mogę pić teraz alkoholu- odparła.
-Co ty? Ola, nie poznaję cię. Ty odmawiasz alkoholu? Zaraz pomyślę, że jesteś w ciąży- uśmiechnął się do Oli i poszedł złożyć zamówienie. Po chwili wrócił do koleżanki.
-A w ogóle Ola, co tam u ciebie? Słyszałem, że jesteś policjantką- zaczął rozmowę.
-A no jestem, pracuje na komendzie miejskiej we Wrocławiu.
-A jakiegoś chłopaka to masz?- wypytywał.
-A no mam. Przystojnego blondyna, który też jest policjantem- powiedziała i z jej twarzy znikł uśmiech, bo znowu zaczęła się martwić o ukochanego. Wiktor od razu to wyczuł.
-Ola, coś nie tak?
Ola zaczęła się zastanawiać, czy mu o tym powiedzieć, ale w końcu kiedyś się przyjaźnili i stwierdziła, że nie ma sensu ukrywania tego.
-Chodzi o to, że mój kolega, z którym jeździłam w patrolu, trafił do aresztu za szarpaninę z moim ojcem. No i córka tego mojego kolegi, oskarżyła mojego chłopaka o próbę gwałtu, ale nie chcę o tym mówić. Dobra?
-Dobra- rzekł- Nie wnikam.
Wieczór minął im dosyć miło. Powspomimali, pośmiali się, a potem Wiktor odprowadził Olę do domu Natalii. Pożegnali się i mężczyzna poszedł do swojego domu, a Ola do domu siostry Emilii. Tam zastała ciszę. Wszyscy już byli w domu, ale każdy miał nie najlepszy humor. Aleksandra postanowiła nie wnikać w ich sprawy i poszła do pokoju, w którym spała. Poszła wziąć prysznic i położyła się spać.
Cztery dni później
Ola z Emilią musiały wrócić do Wrocławia. Służba nie dróżba. Gdy szły już na peron, usłyszały za sobą czyjś głos. Ola od razu go poznała, to był Wiktor.
-Hej, nawet się ze mną nie pożegnałaś- powiedział, udając lekko obrażonego.
-Wiktor, ale fajnie, że jesteś. No chodż tu stary byku- rzekła Ola, rozkładając ręce. Kolega ją przytulił na pożegnanie.
-Masz zadzwonić, jak tylko będziecie na miejscu. I wpadnij do mnie kiedyś ze swoim chłopakiem, chętnie go poznam. No i powodzenia. Mam nadzieje, że wyjdzie z tego. No i życz ode mnie zdrowia swojemu ojcu.
-Dzięki Wiktor, na pewno przekażę. A teraz już idziemy, bo pociąg nam zaraz ucieknie. Pa i do zobaczenia.
Ola pomachała swojemu przyjacielowi na pożegnanie i razem z Emilią wsiadły do pociągu. Ruszyły w drogę do Wrocławia. Po sześciu godzinach jazdy, byli na miejscu. Na dworcu czekała na nie Monika, która miała akurat wolne. Była tam razem ze swoim synem Frankiem. Koleżanki przywitały się i poszły do auta sierżant. Najpierw Monika odwiozła Emilię do domu. Olę z kolei miała zamiar zabrać zupełnie, gdzieindziej. Pojechały w dosyć znanym kierunku Oli, ale posterunkowa nie sądziła, jaka niespodzianka ją tam czeka. Podjechały pod budynek, w którym znajduje się wrocławski areszt. Monika zostawiła na chwilę Olę z Frankiem w swojej pomarańczowej Kii.
Po 15 minutach wyszła z uśmiechem ma twarzy, a za nią szedł jakiś mężczyzna, którego z początku nie poznała, ale gdy byli bliżej, Ola jak najszybciej chciała wysiąść z samochodu, ale oczywiście zaplątała się w pasy. Gdy już się odplątała, wysiadła i podbiegła do niego. Rzuciła mu się na ramiona.
-Jak dobrze cię widzieć- powiedziała, wtulając się w blondyna.
-Też się cieszę, że cię widzę- rzekł Jacek, a potem pocałował Olę w czoło.
Nie mogli się nacieszyć faktem, że się widzą.
-Chodź, Monika nas odwiezie i pogadamy w domu- powiedział, obejmując Olę w pasie i zaprowadził ją do samochodu koleżanki. Posadził ją z przodu, a on siadł z tyłu, obok Franka. Przywitał się z chłopcem i zapiął pasy. Monika odwiozła ich do mieszkania. Weszli i usiedli na kanapie. Równocześnie wzięli głęboki oddech.
-A w ogóle, to Dominika wycofała zeznania?- ciszę przerwała Ola.
-Tak, dzisiaj rano wycofała zeznania. Zadzwoniłem do Moniki i powiedziałem jej o wszystkim. Ona powiedziała, że przyjedziecie po mnie, tylko się umówiliśmy, że to ma być niespodzianka.
-Cieszę się, że mam cię przy sobie. A co z Mikołajem? Wiadomo coś?- Ola oparła głowę o ramię Jacka.
-A może pogadamy o tym później, teraz mam ochotę na co innego- Jacek zaczął całować Olę po szyi. Zaczęli się wzajemnie rozbierać i po mału udali się do sypialni.
Leżeli już chyba z pół godziny na łóżku. Słodzili sobie nawzajem. Przeszkodził im w tym pukanie do drzwi. Popatrzyli na siebie nawzajem ze zdziwieniem, bo nikogo się nie spodziewali. Olka zarzuciła na siebie dresy Jacka, które leżały obok niej i bluzę. Udała się w stronę drzwi. Otworzyła je i stanęła jak wryta.
No, nareszcie skończyłam.
Jak myślicie, kto stał za drzwiami?
To był Wiktor! Na bank! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
Wooow ! No db ze ta Dominika odwolala swoje zeznania. Spodobala mi sie koncowka ! Nwm ale pierwsza mysl jaka mi przyszla do glowy to ze w drzwiach stanal Mikolaj.
OdpowiedzUsuńEhh zobaczy sie w nastepnym rozdziale wiec czekam na next ! :)
sandle
No i to mi si,ę podoba to albo był Wiktor albo Dominika, ale raczej Wiktor...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówcami.To z pewnością był Wiktor!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
Również uważam, że to Wiktor. Świetny rozdział, jak zawsze! ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie, ostatnio pojawił się nowy rozdział. ola-jacek-pip.blogspot.com
Roszpunka 💚