poniedziałek, 25 stycznia 2016

Opowiadanie na konkurs Słodkiej Misi

"Kryzys w związku"
Ola z Jackiem tworzyli szczęśliwy związek, jednak pewnego, feralnego dnia wszystko się zmieniło.
-Tak siostra... Oczywiście... Będę za jakieś dwadzieścia minut- Jacek rozmawiał przez zestaw głośnomówiący z Gosią, która była jego młodszą siostrą. Właśnie jechał do swojego rodzinnego domu. Był wieczór, już po zmroku. Miał tę noc spędzić u rodziców, ponieważ Ola umówiła się z koleżanką.
Jechał najostrożniej jak umiał. Nagle na pewnym, prostym odcinku drogi ujrzał kobietę. Była ubrana dosyć wyzywająco. Ale ta pani bardzo przypominała jego Olę. Zwolnił i ujrzał właśnie ją. Nie mógł w to uwierzyć. Olka zauważywszy, że auto zwalnia, uśmiechnęła się, ale zaraz z jej ust zszedł uśmiech, bo rozpoznała auto. Jacek wyszedł z auta i ją złapał mocno za rękę.
-Olka, kurwa! Możesz mi powiedzieć, co ty odpierdzielasz?!- krzyknął na brunetkę.
-Co ty tu robisz?- spytała zaskoczona Ola.
-Ja? Jechałem do moich rodziców. Lepiej powiedzi mi, co ty tutaj robisz?
-To nie tak jak myślisz. Jacek, ja ci wszystko wytłumaczę.
-Nic mi nie wytłumaczysz. A teraz wsiadaj do auta- powiedział stanowczo. Olka się posłuchała. Jacek wsiadł za kierownicę, zawrócił i pokierował się w stronę Wrocławia. Jechał dosyć szybko. W czasie jazdy zadzwonił do mamy, że będzie dużo później, ale i tak przyjedzie. Gdy skończył rozmawiać, Ola postanowiła jeszcze raz spróbować coś powiedzieć.
-Jacek, mogę ci to wytłumaczyć.
-Co ty mi chcesz tłumaczyć? Nie masz nic do tłumaczenia. Jesteś zwykłą dziwką i tyle.
-Ale...- Ola dalej próbowała, ale to nic nie dało.
-Zamknij się, chyba że chcesz, żebym wypadek spowodował- krzyknął kolejny raz. Ona się zamknęła i do Wrocławia się nie odzywała. Jacek starał się skupić na drodze, chociaż było mu trudno. W końcu dotarli na miejsce. Jacek znalazł miejsce parkingowe, wjechał i zgasił samochód. Odpiął pasy i wysiadł z auta. Olka uczyniła to samo. Udali się do bloku, do swojego mieszkania. Kiedy drzwi zostały zamknięte, Jacek zaczął awanturę.
-Kurwa, Olka, czy ty jesteś normalna? Policjantka, która daje dupę za pieniądze. Też mi coś. Oddaj pierścionek!- krzyknął.
-Ale Jacek...
-Oddaj go- powtórzył.
-Dasz mi coś powiedzieć w końcu, czy będziesz się na mnie wydzierał?- zapytała Ola, która już nie mogła tego wytrzymać.
-Nie, nie będę. A teraz idę spakować swoje rzeczy i jadę do rodziców. Tylko oddaj mi pierścionek, o albo kasę za niego. W końcu z pewnością masz jej sporo, skoro pracujesz na dwa etaty- mężczyzna wszedł do sypialni i trzasnął drzwiami. Wyciągnął spod łóżka walizkę i zaczął pakować swoje ubrania. Olka w tym czasie siadła na sofie w salonie i zaczęła płakać. Łzy jej leciały hektolitrami. Makijaż, który miała, spływał jej po twarzy. Postanowiła jeszcze raz porozmawiać z narzeczonym. Wstała z kanapy i poszła do sypialni. Stanęła w drzwiach i spojrzała na Jacka, który pakował.
-Jacek, proszę, porozmawiajamy.
-Nie mamy o czym gadać.
-Nawet się nie spytałeś, dlaczego to zrobiłam.
-No ja ci nie wystarczałem i tyle, co tu do tłumaczenia. Nie chcę cię znać- krzyknął i wyszedł z mieszkania. Poszedł do auta i ruszył w stronę swojego rodzinnego domu. Olka w tym czasie ze łzami rzuciła się na tapczan i przytuliła się do poduszki Jacka. Zaczęła płakać, a potem wstała i udała się do salonu. Wyjęła z szafki wino, wódkę i koniak. Potem poszła do kuchni po piwo, które miała w lodówce. Wróciła i siadła na sofie. Zaczęła konsumpcję alkoholi.

Dom rodziców Jacka
Jacek dojechał pod dom. Wjechał na podwórko i zgasił auto. Wysiadł z niego, wyciągnął walizki z bagażnika, zamknął auto i udał się do domu. Wszedł od razu i bez powitania pokierował się do swojego pokoju.
-Jacek, to ty?- krzyknęła Małgosia, która była w kuchni i szykowała kolację. Odpowiedziała jej cisza. Umyła więc ręce i poszła do pokoju brata. Zapukała. Znowu nikt się nie odezwał. Otworzyła delikatnie drzwi i weszła do środka. Zobaczyła Jacka, który leżał z czerwonymi oczami.
-Brat, ty płaczesz?- zapytała, chociaż i tak wiedziała, że płacze.
-Oczy podlewam- odpowiedział jej z ironią.
-A co się stało?
-I tak nie zrozumiesz, jesteś za młoda- powiedział- Możesz mnie zostawić samego?
-Jacek, mam siedemnaście lat. Myślisz, że nie zrozumiem? Powiedz brat, co ci leży na sumieniu. Z Olą coś nie tak?- dopytywała nieświadoma tego, co się wydarzyło w drodze do jego rodzinnego domu.
-Spierdalaj, nie rozumiesz kurwa, że chcę być sam?- wrzasnął na swoją siostrę, a ona przerażona reakcją brata, wyszła bez słowa. Matka policjanta słysząc to, w jaki sposób jej syn odzywa się do młodszej siostry. Postanowiła interweniować.
-Jacek, jak ty się do siostry odzywasz?- zapytała, stając w drzwiach- Co się stało? Coś z Olką?
-Ty też zaczynasz? Zostaw mnie w spokoju i wyjdź stąd!- krzyknął na matkę i zwrócił się twarzą do poduszki.
-Jacek, nie zachowuj się jak nastolatek. Co się stało?
-Nie wasz interes.
-Okej, jak będziesz chciał pogadać, to jestem w salonie- matka Jacka wyszła z jego pokoju, zamykając drzwi. Jacek nie miał zamiaru na razie mówić, co się stało. Postanowił napisać wypowiedzenie z pracy. Nie chciał pracować w jednym miejscu z prostytutką. Postanowił, że wyjedzie do Berlina, gdzie miał mieszkanie, które stało puste. Kiedy skończył, położył się spać.

Następny dzień, KMP Wrocław
Wszyscy policjanci siedzieli już w pokoju odpraw i czekali na komendanta. Prawie wszyscy. Nie było Jacka, który miał tego dnia wolne oraz brakowało Oli, która z niewiadomych przyczyn nie zjawiła się. Przed przybyciem Wysockiego, Mikołaj próbował dodzwonić się do Jacka, żeby dowiedzieć się co z Olą, a Emilia w tym czasie dzwoniła bezpośrednio do posterunkowej, ale gdy wszedł komendant, oboje schowali telefony do kieszeni. Wysocki zasiadł na swoim miejscu i spojrzał na zebranych policjantów.
-A gdzie Wysocka?- zapytał i spojrzał się na Białacha.
-Nie mam pojęcia- powiedział Mikołaj.
-Drawska? Może ty wiesz, co z Olką?- zwrócił się do sierżant.
-Ja też nie wiem- powiedziała kobieta.
-Zapała, Kownacka?
-Przykro mi panie komendancie, ale nie mam pojęcia- odparła Monika.
-Ja też- dodał Krzysiek.
-A może ktoś z Jackiem gadał?- spytał. Zaniepokoił się nieobecnością swojej córki. Wszyscy pokręcili głowami na 'nie'. Wysocki postanowił, że zadzwoni do niej później i przeszedł do odprawy. Na koniec poprosił, żeby patrol 05, w składzie aspirant Mikołaj Białach i sierżant Emilia Drawska, pojechał do mieszkania Oli i Jacka. Po odprawie wszyscy udali się wykonywać swoje zadania.

W radiowozie patrolu 05
-Myślisz, że Olce i Jackowi się coś stało?- zapytała Emilia, u której można było dostrzec zmartwienie.
-Nie wiem, ale to dziwne, że ani Olka, ani Jacek nie odbierają telefonów- powiedział Mikołaj, starając się skupić na drodze, co niezbyt mu to wychodziło.
-A może mieli jakiś wypadek? Jacek miał jechać do swoich rodziców przecież- sierżant zaczęła po mału panikować.
-Wątpię. Gdyby to był jakiś wypadek, Wysocki by już dawno wiedział- Mikołaj starał się uspokoić Emilię- Może Olka leży chora w łóżku i nie ma siły odebrać.
-Po pierwsze, za dużo razy dzwoniłam, a po drugie to Jacek mógłby odebrać- odparła.
-Sam nie wiem- powiedział Mikołaj.
Do osiedla, na którym mieszkała Ola i Jacek już nie odzywali się w ogóle. Dotarli tam po dwudziestu minutach. Wysiedli z auta i skierowali się do mieszkania ich przyjaciół. Mikołaj bez zastanawiania się, nacisnął na klamkę. Na ich szczęście, drzwi były otwarte. Weszli do środka i zaczęli się rozglądać. W końcu dotarli do salonu. To co tam zobaczyli, przeszło ich najśmielsze przypuszczenia. Na podłodze walały się butelki po alkoholu oraz zdjęcia jej i Jacka. Z kolei Ola siedziała na sofie jeszcze pijana i to w takim ubraniu, że zaskoczyło policjantów.
-Emilka, Mikołaj, jak dobrze jest was widzieć- powiedziała i chwiejnym krokiem podeszła do przyjaciół. Chciała ich przytulić, ale straciła równowagę i gdyby nie szybka ich rekacja, upadłaby. Posadzili ją na sofie spowrotem i usiedli obok niej.
-Olka, popatrz na mnie- poprosił, widząc nieobecny wzrok przyjaciółki- Gdzie jest Jacek?
-Jacek? Jacek się wyprowadził. Z resztą kto by chciał taką dziwkę jak ja- odparła.
-Emilka, otwórz okno. Śmierdzi tu jak w gorzelni- poprosił sierżant, a ona to wykonała. Mikołaj siadł na sofie.
-Co tu się stało?- zapytał.
-Gówno cię to obchodzi- wrzasnęła Olka.
-A właśnie, że nie. Powiesz mi, czy nie?
-Odwalcie się ode mnie wszyscy- krzyknęła.
-Nie dogadamy się z nią- oznajmił Mikołaj.
-No co ty nie powiesz?- powiedziała Emilka, odrobinę zażenowana.
-To co, izba wytrzeźwień?- zaproponował aspirant.
-A mamy jakieś inne wyjście? Przecież mamy służbę.
-No ale jakby ją na naszą komendę wziąć?- podrzucił pomysł Białach.
-A z jakiego paragrafu ją weźmiemy?
-A do Wysockiego jakby ją zaprowadzić?
-Taką pijaną? Odpada.
-Mikołaj, Emilka, może się napijecie- rzekła Olka, nalewając wina do lampki. Mikołaj widząc to, zabrał jej butelkę wściekły.
-Olka, ogarnij się w końcu. Emilka, to co robimy? Nie zostawimy jej tu samej.
-Nie mam pojęcia.
-Mikołaj, Emilka, a wiecie, że ja mam...

KMP Wrocław
Jacek właśnie podjechał pod komendę. Przyjechał, żeby złożyć wypowiedzenie. Zaparkował na swoim ulubionym miejscu i udał się do budynku. Pokierował się w stronę gabinetu Wysockiego. Denerwował się bardziej niż przed pierwszą randką. Stanął przed drzwiami i się zawahał. Nie wiedział, co ma powiedzieć komendantowi, a na pewno zacznie się dopytywać, dlaczego. W końcu zapukał.
-Wejść- usłyszał głos swojego niedoszłego teścia.
-Dzień dobry panie komendancie- przywitał się.
-Jacek, co ja ci mówiłem. Możesz mi mówić tato. W ogóle co z Olą? Od rana nie odbiera telefonów, ty tak samo.
-Wolałbym zwracać się panie komendancie- odparł Jacek.
-Nowak, co się z wami stało?
-Ze mną nic. Lepiej niech pan porozmawia ze swoją córką, a tutaj proszę wypowiedzenie- odparł i położył papiery na biurku. Wysocki ściągnął okulary i przetarł oczy.
-Chętnie bym z nią porozmawiał, gdyby zjawiła się w pracy. Nie wiesz, czemu jej nie ma?- zapytał Wysocki.
-Nie i nie obchodzi mnie to- odparł i wyszedł z gabinetu, zostawiając Wysockiego w osłupieniu. Mężczyzna chwycił za telefon i wykręcił numer do Olki, jednak znowu nikt nie odebrał. Postanowił zadzwonić do Emilki.
Jacek z kolei udał się do auta i ruszył w stronę galerii handlowej, żeby zrobić zakupy przed wyjazdem do Berlina. Miał zamiar wylecieć jutro rano. Nawet kupił sobie bilet. Pojechał na zakupy, a potem wrócił do domu.

Mieszkanie Oli
-...zwierzątko. O tutaj, to jest nowotwór. Ma na imię glejak- odparła, wskazując na głowę, a Mikołaj z Emilką popatrzyli na siebie kompletnie zdziwieni.
-O kurwa- powiedział Mikołaj.
-Ja pierdziele- dodała Emilka.
-Ona musi wytrzeźwieć. Zabieramy ją- oznajmił pewny siebie Mikołaj.
-A gdzie chcesz ją zawieźć?
-Do Kamili. Ona jest teraz w domu. Powinna się nią zająć, dopóki nie wytrzeźwieje.
-No ok.
-Olka, jedziemy- zwrócił się do koleżanki i pomógł mi spać.
-Zabierasz mnie do Francji? Zdobyłeś kasę?- Olka zaczęła coś mamrotać.
-Emilka, ona chyba oprócz alkoholu coś brała. Przeszukaj jej mieszkanie- odparł Mikołaj. Emilka nie szukała długo. Wystarczyło, że spojrzała na stół, który stał w kuchni. Leżał na nim woreczek z białym proszkiem. Otworzyła go i powąchała, ale szybko go zamknęła.
-Ona wzięła marichuanę- powiedziała, wchodząc do salonu- Olka musi mieć silny organizm. Aż jestem ciekawa, czy to jedyna taka torebeczka w jej domu i ile ona tego wzięła. No i ciekawe ile ma promili we krwi.
-Nie wiem, ale jedno jest pewne. Na pewno nie piła całą noc. Musiała spać kilka godzin, bo by tu martwa leżała.
-Mikołaj, nie mów tak.
-Emilka, jeśli Olka rzeczywiście ma tego glejaka, to ona by nie miała szans, gdyby non stop piła. Jeszcze ta maryśka.
-No tak. Dobra, jedziemy? Nie mogę patrzeć na nią w takim stanie.
-Ok, chodźmy- powiedział Mikołaj i zaczęli ubierać Olę do wyjścia. Gdy już mieli wychodzić, zaczął dzwonić telefon Emilki. Kobieta wyjęła go z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. Był to ich szef.
-Mikołaj, co ja mam mu powiedzieć?- zapytała zdenerwowana dowódcy. On szybko zaczął szukać w głowie pomysłu.
-Powiedz, że bardzo źle się czuje i zawieziemy ją do Kamili - odparł. Emilka tak też zrobiła, a Mikołaj w tym czasie po mału sprowadził Olę do auta. Emilia gdy uspokoiła Wysockiego, udała się do radiowozu i ruszyli w stronę, gdzie mieszkał aspirant. Na miejscu byli po trzydziestu minutach. Mikołaj znalazł wolne miejsce przy samej klatce, zaparkował auto i wysiadł z niego. Następnie to samo zrobiła Emilka i pomogli wysiąść Oli. Było bardzo ciężko. Potem udali się do mieszkania Mikołaja. Weszli na górę i zapukali. Drzwi im otworzyła zdziwiona żona Mikołaja.
-Mikołaj? A tej co się stało?- zapytała, spoglądając to na Olę, to na męża, to na Emilkę.
-Jest pijana i naćpana. Przypilnujesz jej? Wszystko wytłumaczę ci, jak wrócę z pracy, bo teraz to musimy jechać na patrol. Z resztą trzeba będzie z nią poważnie porozmawiać- oznajmił Mikołaj. Kamila się odrobinę oburzyła.
-A to nasza córka?
-Kamilia, nie żartuj teraz, to poważna sprawa. Z resztą pogadamy jak wrócę. Błagam.
-No dobra, połóżcie ją w salonie- zgodziła się.
-Dzięki kochanie- Mikołaj pocałował małżonkę i wprowadził Olkę do salonu. Potem wrócili do pracy.

Dom rodzinny Jacka
-No właśnie wrócił, zaraz z nim pogadam i dzięki za telefon Wojtek- powiedziała matka Jacka, która rozmawiała z ojcem narzeczonej jej syna. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że to już była jego narzeczona. Gdy tylko usłyszała, że Jacek wrócił, od razu udała się na przedpokój.
-Dlaczego to zrobiłeś?- zapytała, opierając się o ścianę.
-Ale co?- udał, że nie wie o czym mówi jego matka.
-Wypowiedzenie złożyłeś- oznajmiła.
-Czyli ojciec Oli już się poskarżył? Ale jeśli chcesz wiedzieć, to powiem ci. Wypowiedzenie złożyłem tylko dlatego, żeby nie pracować z dziwką- oznajmił, a potem udał się do swojego pokoju, zostawiając matkę zaskoczoną. Ona postanowiła wrócić do szykowania obiadu, ale jednak nie zdecydowała się zadzwonić do Wojciecha.

Dom Białachów
Mikołaj wrócił po kilku godzinach służby do domu. Ola jeszcze spała, a Kamila kończyła szykować obiad. Córki Mikołaja z kolei w swoich pokojach odrabiały lekcje. Kiedy Mikołaj zjadł już obiad, poszedł razem z Kamilą do salonu. Usiadł na fotelu, a jego żona usiadła mu na kolanach.
-To powiesz mi w końcu, co się stało?- zapytała Kamila wtulona w Mikołaja, patrząc na śpiącą Olę.
-Szczerze, to nie wiem zbyt wiele, ale to było tak, że Olka się nie pojawiła w pracy i Wysocki wysłał mnie z Drawską do niej. Zastaliśmy ją taką, jaką ją przywieźliśmy. Gdy tak staliśmy i rozmawialiśmy, ona nam powiedziała, że ma raka. Nie wiem ile w tym prawdy, bo była naćpana, ale mam nadzieję, że tak tylko powiedziała i nie jest to prawdą- mężczyzna opowiedział historię w wielkim skrócie.
-No a Jacek?
-Całą służbę próbowaliśmy się do niego dodzwonić, ale on nie odbierał. Wysocki nam powiedział, że Jacek złożył wypowiedzenie. Mówił jeszcze, że dzwonił do jego matki, ale ona też nic nie wie.
-No to nie za ciekawie to wszystko wygląda- podsumowała Kamila i w tym momencie Ola zaczęła się budzić. Siadła na sofie i rozejrzała się po pokoju. Jej wzrok utkwił na małżeństwie.
-Co ja tutaj robię?- spytała, łapiąc się za głowę, która ją bolała.
-Przywieźliśmy cię z Emilką do mnie. Byłaś pijana i naćpana- wyjaśnił Mikołaj.
-Ola, co się stało?- zapytała Kamila troskliwym głosem. Młodsza kobieta spojrzała na mężczyznę.
-Możemy pogadać we dwie?
-Wolałbym być przy tym- odparł Mikołaj, ale jego żona skarciła go wzrokiem.
-Zostaw nas- oznajmiła, a Mikołaj poszedł do sypialni- Ola, powiesz mi co się stało? Mikołaj przywiózł cię z Emilką kompletnie pijaną i do tego naćpaną.
Ola już miała odpowiedzieć, ale do salonu weszły Dominika z Anią.
-Mamo, możemy iść do kina?- zapytała starsza córka Białachów.
-No jasne, w kuchni na lodówce leży kasa jeśli potrzebujecie- oznajmiła. Dziewczyny wzięły pieniądze i wyszły.
-No możesz mówić.
-To było miesiąc temu. Zaczęłam mieć nudności, wymiotowałam i bolała mnie głowa. Myślałam, że jestem w ciąży i uznałam, że pójdę do ginekologa. On jednak temu zaprzeczył. Nie ukrywam, że się rozczarowałam, ale lekarza zaniepokoiły moje objawy, dlatego zlecił mi, żebym poszła do lekarza pierwszego kontaktu. Tak też zrobiłam. On mnie skierował na odpowiednie badania, jednak dzień przed nimi pojechałam na zakupy i dostałam ataku padaczki, co mnie przeraziło, bo nie cierpię na epilepsję. Zabrano mnie do szpitala. Tam zrobiono mi szczegółowe badania i wyszło, że mam glejaka wielopostaciowego. Jak to usłyszałam, to się przeraziłam. Przed Jackiem ten fakt ukryłam. Bałam się mu o tym powiedzieć. Rozmawiałam z kilkoma lekarzami i każdy powiedział, że się nie podejmą operacji usunięcia, bo to za duże ryzyko. Proponowali mi chemię, ale ja nie chciałam. Uznałam, że nie chcę martwić Jacka i ojca. Zaczęłam szukać kliniki i znalazłam jedną we Francji, tylko koszt jaki trzeba ponieść jest zbyt duży i postanowiłam sama uzbierać kasę. Dwa dni pracowałam jako kelnerka, ale uznałam, że to nic nie da i zacząłem być prostytutką. Uzbierałam już dużo kasy, ale Jacek jadąc wczoraj do swoich rodziców, zauważył mnie jak stałam. Nawet nie chciał się mnie słuchać. Spakował walizkę i wyjechał. Potem pamiętam, że wzięłam wszystkie alkohole jakie miałam w domu, a potem to już urwał mi się film- Kamila wysłuchała historii Aleksandry, bez przerywania jej, a potem odparła.
-Ola, tak mi przykro, ale wiesz, że będziesz musiała powiedzieć o tym tacie i Jackowi?
-A co ja mam powiedzieć? Jacek nie będzie chciał ze mną gadać. A ojcowi nie chcę nic mówić. Myślałam, że uzbieram wystarczającą ilość kasy, tak żebyśmy mogli z Jackiem we dwoje wyjechać, a ojcu powiedziałabym, że znaleźliśmy lepszą pracę. Poza tym nie chcę, żeby patrzył jak kolejna bliska mu osoba cierpi.
-Słuchaj Ola, ale gdybyś im powiedziała, jak się sprawy mają i nie okłamywała ich od samego początku, to może w trójkę może byście coś lepszego wymyślili?- zasugerowała Kamila.
-No może, ale ja naprawdę nie chciałam ich martwić. Ojciec tyle przeszedł, gdy moja matka umierała na raka. Nie chiałam, żeby patrzył jak jedyna bliska mu osoba cierpi, bo ja bym wtedy cierpiała podwójnie. A Jackowi nie powiedziałam, bo bałam się, że jak się dowie, to mnie zostawi i wolałam jakoś inaczej to rozegrać, ale najwyraźniej mi nie wyszło.
-Oj Ola, Ola. Nie wiem, co ci powiedzieć, bo nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, ale wiem jedno. Musisz powiedzieć o tym ojcu, no i Jackowi.
-Ale on ma mnie za dziwkę i chyba rzeczywiście nią jestem.
-Nie mów tak Ola, wcale nie jesteś dziwką. Spróbuj porozmawiać z Jackiem.
-No może masz rację, ale najpierw to muszę wszystko przemyśleć. Dzisiaj nie jestem jeszcze w stanie z nim rozmawiać.
-No jasne Ola.
-Kamila, przyniesiesz mi coś do picia- zapytała Ola. Żona policjanta bez słowa się podniosła i poszła do kuchni po szklankę soku pomarańczowego.
-Olka, a może chcesz spać dzisiaj tutaj?-zaproponowała Kamila.
-A mogę?
-No jasne- kobieta uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki swojego męża.
-Dzięki- Ola podeszła do Kamili i ją przytuliła.
-Jeszcze jedno Ola. Zawsze możesz liczyć na mnie i Mikołaja. Pamiętaj o tym.
-Dobrze wiedzieć.
-Już skończyłyście?- do pokoju wszedł Mikołaj.
-Tak, mógłbyś pojechać po rzeczy Oli. Postanowiłam, że tą noc spędzi u nas.
-A czemu nie skosultowałaś tego ze mną?- Mikołaj zapytał, udając oburzonego.
-A to też moje mieszkanie. Jedź- Kamila rzuciła klucze od auta mężowi. Mikołaj wyszedł, a kobiety zaczęły szykować kolację. Ola jednak cały czas o tym wszystkim myślała, ale starała się zapomnieć.

Trzy miesiące później
Ola powiedziała swojemu ojcu o wszystkim. Był zrozpaczony po tym co usłyszał. Próbowała również pogadać z Jackiem i z jego rodzicami oraz z siostrą, ale jej były narzeczony wyjechał, a jego rodzina jak usłyszała od niego to, że Ola zarabiała pieniądze poprzez spotykanie się z innymi, zaczęli jej unikać i nawet nie powiedzieli co z Jackiem. Kobiecie przy pomocy przyjaciół, udało się uzbierać pieniądze na operację. Wyjechała razem z ojcem do Francji, godząc się z tym, że może już nigdy nie zobaczyć Jacka.
Któregoś dnia Emilia dostała telefon od swojego szefa. Dowiedziała się, że Oli stan pogarsza się z dnia na dzień. Chemia już nie bardzo jej pomagała, a kolejne operacje pogorszyłyby tylko jej stan. Wysocki nie wiedział co robić, dlatego powiadomił Emilkę oraz Mikołaja, jej przyjaciół. Oni postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Priorytetem było odnalezienie Jacka. Pojechali do domu rodziców Jacka. Początkowa reakcja była taka, jaką przypuszczali. Matka Jacka zamknęła im drzwi przed nosem, ale Emilka postanowiła dalej walczyć.
-Proszę pani, niech pani z nami porozmawia- krzyknęła Emilka. Drzwi się otworzyły.
-Albo pani stąd pójdzie, albo wezwę policję- ostrzegła, jednak to nie wpłynęło w żaden sposób na parę policjantów.
-My musimy wiedzieć, gdzie jest Jacek.
-Niby dlaczego?
-Bo Ola, ona, ona...- Emilka się zacięła i zaczęły jej lecieć łzy.
-Ola jest poważnie chora- skończył Mikołaj. Matka Jacka popatrzyła na znajomych syna.
-Wejdźcie- poddała się. Emilka z Mikołajem opowiedzieli całą historię niedoszłej teściowej przyjaciółki. Gdy ona ich wysłuchała, wstała od stołu, podeszła do komody i zapisała coś na kartce. Podała im ją. Emilka spojrzała na panią Nowak, a potem na kartkę.
-Tam mieszka Jacek teraz.
-Dziękujemy- Emilka z radości, że udało jej się zdobyć adres Jacka. Teraz mogła go sprowadzić do Francji. Już na drugi dzień miała kupiony bilet do Berlina. Kobieta miała lecieć sama, bo wychodziło taniej, jak Mikołaj poleci do Francji i spotkają się na miejscu.
Na drugi dzień Emilia wyleciała z Polski do Berlina około siódmej rano. Pod wskazanym przez mamę Jacka adresem, pojawiła się około dziesiątej. Pod osiedle, gdzie według pani Nowak miał przebywać jej syn, Emilkę zawiozła taksówka. Kobieta zapłaciła za nią i udała się pod blok, którego numer miała na kartce. Miała dużo szczęścia, bo ktoś akurat wychodził z klatki, gdzie znajdowało się mieszkanie jej znajomego. Weszła i udała się windą na odpowiednie piętro. Gdy stała już przed drzwiami, wzięła głeboki oddech i w końcu zapukała. Jacek w tym czasie oglądał telewizję, jakiś niemiecki talk-show. Leżał na sofie z butelką piwa w ręku. Niechętnie podniósł się, żeby otworzyć drzwi. Kiedy zobaczył, kto postanowił go odwiedzić, zaniemówił, ale tylko na chwilę. Gdy pierwszy szok minął, zaczął 'rozmowę'.
-Olka cię tu przysłała?- zapytał oschle, ale gdzieś w głębi duszy się ucieszył, że ktoś go odwiedził.
-Nie, ona nawet nie wie, że tutaj jestem. Musimy porozmawiać o tym, co wydarzyło się w Polsce, za nim zniknąłeś. Ale jedna zasada. Ja mówię, ty słuchasz- ostrzegła go stara znajoma. Niechętnie przystał na jej propozycję.
-Znam całą historię Jacek. Wiem więcej niż ty, bo oczywiście ty jak każdy facet, nawet nie chciałeś jej wysłuchać.
-Ale Emilka...- zaczął, ale ona go uciszyła.
-Warunek- przypomniała- Jacek, wiesz, gdzie jest teraz Ola?- Jacek stał i się nic nie odzywał- Jacek?- Emilia powtórzyła jego imię.
-No kazałaś mi się nie odzywać- usprawiedliwił się.
-Kurwa, facet! Weź się w garść. To jak? Odpowiesz mi, czy mam ci sama pokazać?
-No nie wiem.
-Ok, więc pakuj się!- Emilka podniosła głos na mężczyznę.
-A co, zabierasz mnie na romantyczną podróż?- Jacek zakpił z Emilki.
-Ta, chyba w następnym wcieleniu kurwa, a teraz zapierdalaj po walizkę i się pakuj- kobieta zaczynała tracić po mału cierpliwość.
-No ale mi nie powiesz, dokąd jedziemy?
-Pokażę ci dwa zdjęcia jak będziemy w samolocie- oznajmiła Emilka. Jacek się poddał w końcu i zaczął pakować. Był ciekawy, co wymyśliła Emilka.
Po dwóch godzinach siedzieli już w samolocie. Wtedy Emilka postanowiła, że pokaże mu zdjęcia. Wyjęła telefon i zaczęła szukać odpowiednich zdjęć. W końcu je znalazła.
-Widzisz tą dziewczynę?- pokazała Jackowi zdjęcie Oli, na jednej z imprez, która była zorganizowana specjalnie dla niej.
-No Olka- powiedział, a Emilka przewinęła dalej i pokazała mu zdjęcia, o które poprosiła Emilka, żeby wysłał jej Wysocki. Na tym zdjęciu Ola leżała na łóżku szpitalnym we francuskiej klinice. Było do niej podłączonych mnóstwo kabelków. Na głowie miała bandaż po operacji. Tym zdjęciem Emilka chciała wzbudzić poczucie winy w Jacku. Taka manipulacja emocjonalna.
-To też Ola?- zapytał niepewnie.
-Tak, ma guza mózgu. Ostatnio wyniki były zadowalające, ale przedwczoraj Wysocki zadzwonił do mnie, prawie płacząc i powiedział, że Olki stan się pogarsza. Dostała spastyczności, czy coś takiego.
-O cholera, ale czemu mi nie powiedziała wcześniej?
-Bo najpierw chciała zebrać pieniądze na operację.
-Nie wierzę- Jacek przejechał dłonią po swoich blond włosach- Teraz lecimy do Francji?- zacisnął wargi, żeby nie wybuchnąć płaczem. Zaczął się obwiniać, dlaczego jej nie wysłuchał. Był wściekły sam na siebie. Do końca lotu się nie odzywał. Zastanawiał się, co teraz się dzieje z Olą. Jak się teraz czuję, czy bardzo cierpi. Czy Ola go jeszcze będzie pamiętać, czy w ogóle jeszcze kogo kolwiek jest w stanie jeszcze rozpoznać. Te wszystkie pytania chodziły mu po głowie, dopóki nie dotarli na miejsce.

Francja
Samolot wylądował. Na lotnisku czekał na nich już Mikołaj. Przywitał ich, jednocześnie ochrzaniając przy tym Jacka. Był na niego wściekły. Potem udali się do hotelu, zostawili bagaże i pojechali taksówką do szpitala. Tam czekał na nich Wysocki, który miał czerwone oczy od płaczu.
-Co z Olą?- zapytała Emilia, siadając obok szefa.
-To napięcie trochę ustąpiło, ale wciąż się utrzymuje. A w ogóle co tu robi Jacek?- odparł Wysocki, po czym spojrzał na blondyna.
-Udało mi i Mikołajowi się go tu ściągnąć.
-Proszę pana, mogę wejść do Oli?- spytał. Wysocki popatrzył na niego złowrogim spojrzeniem.
-Idź- powiedział, a Jacek niepewnie wszedł do sali, gdzie leżała Ola. Widok jej, leżącej tak, ze zgiętymi rękoma, spowodowane spastycznością, przyprawił go o łzy. Siadł obok niej i złapał za dłoń.
-Oleńko, przepraszam, że cię nie wysłuchałem i cię zostawiłem, i to w takim momencie życia, ale błagam, ty mnie nie zostawiaj. Chcę, żeby ten kryzys okazał się epizodem, który niewiele wniesie do naszego życia. Żeby to była kłótnia, po której nie będzie śladu. Nie możesz mnie zostawić. Rozumiesz?- wtedy jej mięśnie się rozluźniły jak za dotknięciem magicznej różdżki. Saturacja, która była niewysoka, wzrosła. Jacek zastanawiał  się, co się dzieje. Ola zaczęła się krztusić. Lekarze wbiegli i wyprosili Jacka z sali. Zaczęto ją rozintubowywać. Po jakimś czasie pozwolono im wejść. Jednak Ola ich nie rozpoznawała. Każdy próbował jej przypomnieć co kowiek, ale ona ich nawet nie poznawała. Lekarz tłumaczył, że to normalne. Wieczorem opuścili wszyscy szpital.

2lata później
Oli, dzięki pomocy najbliższych, udało się odzyskać zdrowie. Każdy był w szoku i uznawali to za cud. Wszyscy byli przekonani, że to dzięki Jackowi. Związek Oli i Jacka musiał przeszedł naprawdę poważny kryzys, ale Ola odzyskała w końcu zdrowie i Jacka. Jacek z kolei odzyskał zdrową Olę. Teraz gdy tak każdy patrzy na to wszystko, zastanawia się, czy gdyby nie kłótnia Oli i Jacka, to czy ktoś by się dowiedział, czy gdyby okazało się, że Jacek pojechałby z nią do Francji, Ola by nie przeżyła tego. Ale starali się tego wszystkiego nie rozpamiętywać, cieszyli się, że kobieta jest z nimi. Z Jackiem wzięła ślub. Przez chorobę jednak nie może mieć dzieci i postanowili adoptować dziecko. Żyli długo i szczęśliwie. No prawie szczęśliwie, mimo niektórych kryzysów, ale już nie tak poważnych jak ten.

3 komentarze:

  1. Piękne i wzruszające opowiadanie aż się łezka w oku zakręciła
    Pozdrawiam i życzę weny
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając to opowiadanie... te piękne opowiadanie, aż mi słów brakuje... Wzruszające i ściskające za serce :(.
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  3. PIĘKNE, no poprostu nie mam słów. PRZEPIĘKNE OPOWIADANIE <3

    OdpowiedzUsuń