piątek, 30 września 2016

150 tys wyświetleń

150 000 wyświetleń, nie wierzę, że już tyle. Bardzo serdecznie Wam dziękuję za to, że odwiedzacie mojego bloga. Nie mam pomysłu na jakąś przemowę, więc zapraszam na opowiadanie

***
-Olu, może pojedziesz do domu, odpoczniesz trochę?- zaproponował Wysocki, kładąc rękę na ramieniu córki.
-Tato, ale ja muszę przy nim być jak się wybudzi- zwróciła się do ojca osiemnastolatka, która siedziała przy szpitalnym łóżku swojego chłopaka Jacka, który w wyniku poważnego wypadku motocyklowego w stanie ciężkim trafił do szpitala. Brał udział w wyścigu. Chciał wygrać pieniądze, które miały iść na leczenie jego starszej siostry, Nikoli, która od roku chorowała na nowotwór mózgu. Glejak nieoperacyjny w najgorszym stadium. Znalazł klinikę, która była w stanie pomóc dwudziestotrzylatce, ale na to było potrzebne sto tysięcy złotych. Dowiedział się od kolegi, że są wyścigi i można wygrać takie pieniądze, a nawet i więcej. Zapisał się na nie. Podczas jazdy zaczął padać deszcz. Jacek na jednym z ostrzejszych zakrętów wpadł w poślizg i z dużą siłą uderzył w drzewo. Jak się okazało, jego obrażenia były poważne. Złamany kręgosłup, krwiak w mózgu i do tego trzeba było usunąć śledzionę. Groziła mu nawet amputacja prawej ręki, ale lekarzom udało się ją uratować. Teraz przebywał w śpiączce. Ola pamiętała, gdy zadzwoniła zapłakana Nikola do niej, że Jacek miał wypadek i walczy o życie. Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć, a gdy zobaczyła swojego ukochanego, gdy lekarze zawozili go na OIOM wpadła w histerię i nikt nie był w stanie jej uspokoić. Siedziała przy nim całymi dniami i żadna siła nie była w stanie jej od Jacka odciągnąć.
-Ola, twój tata ma rację. Ty nie możesz tutaj siedzieć całymi dniami. Musisz kiedyś spać- odparła Nikola, która siedziała z drugiej strony łóżka na wózku- Ja i tak się nie ruszam ze szpitala, będę przy Jacku, a jeśli jego stan ulegnie poprawie bądź nie daj Boże pogorszy się, to na pewno do ciebie zadzwonię. Jedź razem z tatą.
-Przyjdę jutro rano- szepnęła i pocałowała go w czoło. Ruszyła do wyjścia. Ostatni raz spojrzała tego dnia na ukochanego i opuścili z ojcem jego salę, a następnie szpital. Pojechali do domu. Ola całą drogę nie odzywała się do Wysockiego, a gdy tylko dotarli do domu, nastolatka pobiegła do swojego pokoju. Wzięła do ręki zdjęcie, na którym była ona i Jacek na jego motocyklu. Przejechała palcem po sylwetce Jacka, po czym rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. W końcu udało się jej zasnąć, ale nie na długo, bo po dwóch godzinach obudziła się z krzykiem. Wysocki, gdy tylko usłyszał, od razu wpadł do pokoju swojej córki. Ola siedziała na łóżku, a w oczach miała łzy. Wojciech usiadł obok osiemnastolatki.
-Co się stało kochanie?
-Śniło mi się, że Jacek zmarł- odpowiedziała i się wtuliła mocno w ojca.
-Spokojnie Olu, to tylko zły sen. Jakby się coś z Jackiem działo, to jego mama albo siostra dzwoniłyby do ciebie. W ogóle przydałoby się, żebyś wreszcie do szkoły wróciła.
-Tato, ale jak ty to sobie wyobrażasz? Ja mam tak po prostu iść do szkoły, kiedy Jacek leży nieprzytomny w szpitalu- wrzasnęła.
-Słońce, nie denerwuj się proszę- odparł Wysocki, a Olę nagle zemdliło i pobiegła do łazienki. Wojciech bez zastanowienia poszedł za córką- Co jest córcia?
-Chyba się zatrułam tym jedzeniem ze szpitalnego bufetu.
-Jesteś pewna?
-Tato, ty chyba nie myślisz, że…- Ola nie dokończyła, bo zaczęła się śmiać- Nie no, ty serio pomyślałeś, że jestem w ciąży? Przecież mam dopiero osiemnaście lat. Nie jestem taka głupia, jak niektóre dziewczyny w moim wieku- powiedziała, ale dopiero po chwili zaczęła kalkulować, że w tym i zeszłym miesiącu nie miała okresu. W jej oczach pojawiły się łzy. Nie wierzyła, że to mogłaby być prawda, a zwłaszcza teraz.
-Olu, co się dzieje?
-A co by było, gdyby się okazało, że jednak jestem w ciąży i jeszcze się okaże, że Jacek nie przeżyje tego. A poza tym jeśli nawet będzie żył to wiesz, że będzie jeździł na wózku. Jak ty to sobie wszystko wyobrażasz?
-Córeńko, nawet nie wiadomo, czy to ciąża, a nawet jeśli, to przecież nie jesteście sami. Jestem ja, są rodzice Jacka, jakoś sobie damy radę.
-Pójdziesz mi po test ciążowy do apteki? Wiem jak to będzie wyglądać, ale proszę, tato- poprosiła Ola.
-No dobra- mężczyzna się zgodził. Ubrał się i udał do pobliskiej apteki. Do domu wrócił po kwadransie.
-Masz Olu- krzyknął jak tylko wszedł do domu. Ola zbiegła i wzięła pudełko od ojca. Bez zastanowienia poszła do łazienki. Wyjęła test i ulotkę. Przeczytała wszystko uważnie i przystąpiła po kolei do czynności. Po piętnastu minutach miała już wynik. Wyszła z łazienki zalana łzami. Sama nie wiedziała, czy to łzy bezsilności, czy radości. Z jednej strony cieszyła się, że nosi w sobie nowe życie, ale wizja tego, że Jacek będzie jeździł na wózku inwalidzkim, przerażała ją.
-Będę dziadkiem?- zapytał Wojciech, widząc córce. Ona kiwnęła twierdząco głową.
-Tato, ja sobie nie poradzę.
-Przecież ci pomożemy z rodzicami Jacka.
-A gdybym chciała wyjechać do mamy, do Niemiec?
-No cóż, jesteś już pełnoletnia i ja ci nie mogę zabronić. Na pewno chcesz to zrobić? Przecież Jacek będzie cię teraz potrzebował.
-Ja wiem. Dalej go kocham, ale ja chcę jechać do mamy.
-Jak już powiedziałem, to twoje życie. Zrobisz to, co będziesz uważała za słuszne.
-To ja idę się pakować- odparła i ruszyła do swojego pokoju.
Na następny dzień, Ola pojechała do szpitala z samego rana, aby ostatni raz pożegnać się z Jackiem. Jego rodzicom oraz Nikoli nie powiedziała, dlaczego tak postanowiła zrobić. Skłamała tylko, że matka potrzebuje jej pomocy. Po wizycie w szpitalu pojechała do domu po walizki, a następnie ojciec zawiózł ją na lotnisko, z którego samolotem udała się do Berlina. Tam przywitała ją matka.
-Cześć córeczko- Joanna powitała się z Olą. Ola mocno się w nią wtuliła.
-Jak dobrze cię mamo widzieć- wyszeptała dziewczyna.
-Rozmawiałam z Wojtkiem przez internet. Powiedział mi o wszystkim.
-A możemy porozmawiać o tym wszystkim w domu, a nie tutaj?
-No pewnie, chodź Olu- Wysocka objęła córkę i ruszyły w stronę auta kobiety, które stało na parkingu przy wyjściu z lotniska. Po godzinie przebijania się na drugą stronę Berlina znalazły się pod blokiem Joanny. Wyjęły z bagażnika walizki Oli i ruszyli do mieszkania.
-Napijesz się czegoś?
-Zrób mi kawę- poprosiła, a mama spojrzała na nią spode łba- No dobra, herbatę.
-Nie byłaś jeszcze u lekarza, prawda?- krzyknęła Asia z kuchni.
-Nie. Znasz jakiegoś dobrego ginekologa?
-No pewnie. Umówię cię z nim córeńko. Jak się w ogóle czujesz?
-Cały czas mnie mdli. Jakaś masakra, ale jak mam być szczera, to cieszę się, że zostanę mamą. Wiem, że jestem jeszcze na to za młoda trochę, ale stało się i jestem z tym pogodzona.
-A co z Jackiem?
-Sama nie wiem mamo, ale przerasta mnie to wszystko. Ja już nie będę umiała żyć z Jackiem tak, jak kiedyś.
-Olka, ja ci nic nie będę doradzać. Ty sama zdecydujesz, co z tym wszystkim zrobisz. To twoje życie córeńko- Joasia siadła obok Oli na sofie z kubkami gorącej herbaty. Jeden podała córce.
-Mamo, ja nie wrócę do Polski i nie powiem Jackowi o tym dziecku.
-A czy ktoś ci każe? Wiesz, że do niczego cię z tatą nie zmusimy, ale zastanów się, czy nie chcesz aby twoje dziecko miało pełną rodzinę?
-Mówi to kobieta, która zostawiła rodzinę dla pracy w Niemczech.
-Ale ty jesteś starsza i wszystko rozumiesz, a co powiesz swojemu dziecku, gdy zapyta o tatę?
-A co powiem dziecku, gdy zapyta się ojca, czy pójdzie z nim na rower. Z resztą ja sama nie wiem, czy chcę na to wszystko patrzeć. Ja jestem za mało dojrzała na to wszystko.
-Dobrze, że chociaż sama do tego doszłaś- westchnęła Wysocka- Nieważne jaką decyzję podejmiesz i tak będę cię wspierać.
-Dziękuję mamo- Ola się mocno wtuliła w rodzicielkę.

13 lat później
Sierżant Aleksandra Wysocka razem ze swoim partnerem starszym aspirantem Mikołajem Białachem po dosyć trudnej interwencji postanowili udać się na przerwę. Gdy szli w stronę biura, żeby zostawić kamizelki, policjantów zaczepił ojciec Wysockiej, który był komendantem KMP we Wrocławiu.
-Ola, możesz pozwolić na chwilę do mnie?
-A co się dzieje tato?- Ola się zaniepokoiła.
-Chodź ze mną.
-Czekam na stołówce- odparł Mikołaj i zostawił ojca z córką samych. Oni udali się do gabinetu inspektora. Weszli do środka. Tam czekał na nich mężczyzna. Był to blondyn o błękitnych oczach. Był ubrany w mundur. Miał stopień aspiranta.
-Cześć- policjant wyciągnął rękę w stronę sierżant.
-Cześć- Ola niepewnie podała swoją dłoń- Jak mniemam, jesteś nowym dyżurnym?
-Ola, serio mnie nie poznajesz?
-Nie, jakoś nie- kobieta przyglądała się uważnie nowemu koledze z pracy, ale nie widziała w nim nikogo znajomego. Mężczyzna wtedy wyciągnął swoją legitymację i podał ją Oli. Ona otworzyła ją i aż zaniemówiła.
-Jacek?
-Tak.
-Ale, ale co ty robisz w policji?
-Co, myślałaś, że do końca życia będę zdany na wózek. Myliłaś się- Jacek wyminął Olę i skierował się do drzwi. Ola złapała Jacka za rękaw.
-Zaczekaj. Moglibyśmy się spotkać dzisiaj po pracy?- zaproponowała kobieta- Ja ci to wszystko wytłumaczę.
-Dobra, o dwudziestej w szczytnickim- Jacek się zgodził. Oboje opuścili gabinet Wysockiego. Na nieszczęście Oli na korytarzu siedziała Paulina, córka Aleksandry.
Ola przeklęła w duchu dzień, w którym przyszła na ten świat.
-Cześć mamo- Paulina podeszła do matki i ją przytuliła.
-Paula, a co ty tu robisz?
-Po klucze przyjechałam- odpowiedziała. Jacek postanowił zostawić Olę samą z córką i udał się do swojego gabinetu. Wciąż jednak nie dawało mu spokoju  uderzające podobieństwo Pauliny do niego. Niestety z zamyślenia wyrwał go głos jednego z patroli i musiał zająć się swoimi obowiązkami.
-Nie rozumiem, jak można było zatrzasnąć klucze w piwnicy- skomentowała Ola.
-To twoja wina, przecież ci mówiłam, żebyś inną kłódkę kupiła.
-Dobra, nie ważne. Pomyślimy w domu, co z tym fantem zrobić. Chodź, odwieziemy cię do domu- Ola objęła córkę i ruszyły w stronę radiowozu. Ola jeszcze weszła po klucze od mieszkania do biura i udali się na osiedle, gdzie mieszkały Wysockie. Policjantka cały czas myślała o tym, kogo spotkała w biurze ojca. Jej partner zauważył, że dzieje się z nią coś niedobrego, ale nie chciał wypytywać przy trzynastolatce. Dopiero, gdy odstawili ją do domu i byli sami, Mikołaj poruszył temat, który nie dawał mu spokoju.
-Ola, tylko bez ściemniania, co się dzieje?- zapytał.
-Nasz nowy dyżur to ojciec Pauliny- wymamrotała kobieta.
-Poważnie mówisz?
-Nie, tak sobie dla jaj to powiedziałam. Chcę po prostu wrobić Nowaka w ojcostwo- odparła z ironią w głosie, którą dało się "wyczuć na kilometr".
-Ale jak to możliwe, że przyjęli go do pracy w policji, skoro mówiłaś, że jest niepełnosprawny?
-Pewnie przeszedł jakąś rehabitację. Ale mam się w ogóle z nim dzisiaj spotkać po pracy. Chcę z nim pogadać o tym wszystkim. Wytłumaczyć mu moje postępowanie wtedy i może przyznać się do tego, że Paula to jego córka.
-Może? Czyli nie jesteś pewna, co do tego?
-No nie, wolę tak jak jest. Paulina myśli, że jej ojciec nie żyje, a ja sobie wiodę spokojne życie. Mamy Michała, Marka i to nam zdecydowanie wystarcza.
-Wiesz, nie żeby coś, ale Jacek sam może się domyślić, że Paula jest jego córką. W końcu widać i to bardzo ich podobieństwo. Nie wiem, czy uda ci się to ukryć.
-Sama nie wiem, zobaczę, a teraz błagam, zmieńmy temat.
-Okej, to co? Jak mamy już przerwę, to jedziemy na kawę?
-Mi pasuje.
Policjanci udali się do pobliskiej kawiarni na małą kawę, a potem wrócili do swoich obowiązków. O 19.30 Ola skończyła pracę, uprzedziła córkę, że wróci później i udała się do Parku Szczytnickiego. Sama nie wiedziała, ale pokierowała się w miejsce, gdzie często przesiadywali z Jackiem. Jak się okazało, mężczyzna już na nią czekał. Siedział na kamieniu i palił papierosa. Gdy tylko zobaczył Olę, od razu go zgasił.
-Ile razu ci powtarzałam, żebyś rzucił to świństwo?- spytała Ola. Jacek tylko pokręcił głową.
-O, a od kiedy to cię tak interesuje moje zdrowie?- odparł dość opryskliwym tonem- Jakoś wtedy, gdy cię najbardziej potrzebowałem, nie było cię.
-Przecież wiesz, że musiałam jechać do Niemiec, do mamy.
-Tak nagle? A to dziwne.
-Stchórzyłam, okej?- Ola przyznała się do błędu.
-Bałaś się życia z inwalidą? Wiesz, że to żałosne?- Jacek już miał odejść, ale kobieta złapała go za rękę.
-Tak, wiem i żałuję tego, a nawet bardzo- Ola spojrzała głęboko w niebieskie tęczówki mężczyzny. On zrobił to samo. W pewnym momencie ich usta zbliżyły się i pocałowali się.
-Olu, mimo tylu lat i tego, co mi zrobiłaś, wiedz, że nadal cię kocham, ale to chyba nie możliwe, żebyśmy byli razem- Jacek przypomniał sobie o Paulinie.
-Jeśli chodzi o Paulę, to ma trzynaście lat. Jest twoją córką.
-Ja mam córkę?
-Tak, nie mów mi, że nie zauważyłeś podobieństwa.
-Może trochę- wzruszył ramionami i ruszyli powolnym spacerem w stronę bloku Oli.

20 lat później
-Mamo, kocham cię- powiedziała dziesięcioletnia dziewczynka, kładąc białą różę na trumnie i wróciła do swojego taty oraz dziadków. Wszyscy bardzo płakali. Właśnie pożegnali najukochańszą żonę, mamę i córkę. Nikt nie umiał pogodzić się z tym, że tak młoda osoba, jaką była Paulina, odeszła. Wciąż do nich nie docierało to, co się stało, a najbardziej do Aleksandry, która kochała swoją córkę ponad wszystko. To przy niej stawiała pierwsze kroki, przy niej powiedziała pierwsze swoje słowo, to ona patrzyła jak z małego niemowlaka robi się duża pannica, a potem kobieta. Doskonale pamięta dzień, w którym dowiedziała się o chorobie córki. Rzuciła pracę na policji, aby opiekować się nią i wnuczką. Patrzyła jak z dnia na dzień Paulina słabnie. Jacek razem z Adamem, jej mężem, musieli z kolei ciężko pracować, gdyż leczenie Pauli było bardzo kosztowne. Starali się jednak być jak najwięcej przy kobiecie. Gosia zaczęła się buntować, bo nie chciała chodzić do szkoły, tylko do mamy, a Adam nie umiał jej odmówić. Zdawał sobie sprawę, że jego żona wkrótce odejdzie i chciał aby jego córka spędziła z mamą jak najwięcej czasu. W końcu nadszedł dzień, w którym Paulina od nich odeszła, a oni się zebrali na cmentarzu, żeby ją pożegnać.

***
Koniec

niedziela, 11 września 2016

III.9

...dopóki nie zadzwonił telefon Jacka. Mężczyzna niechętnie wstał po komórkę. Gdy on odebrał i zaczął gadać, zadzwoniła komórka Oli. Oboje rozłączyli się w tym samym czasie.
-Muszę jechać na komendę- oznajmili równocześnie. Po policzkach Oli zaczęły po mału spływać łzy. Jacek bez wahania podszedł do niej i zamknął ją w żelaznym uścisku.
-Chodź, jedziemy- odparł blondyn po chwili. Oboje poszli założyć buty i kilka minut później siedzieli w aucie. Całą drogę przemilczeli. Oli co chwila po policzkach spływały łzy. Wciąż nie wierzyła w to, co przekazał jej Zapała. Jacek jadąc, starał się nie myśleć o tym, co usłyszał z kolei od Morawskiej. Wolał skupić się na drodze. Gdy na chwilę spojrzał do lusterka, przypomniał sobie o siniaku pod okiem.
-Cholera- zaklął.
-Co się dzieje?
-Zapomniałem o tym siniaku pod okiem- odpowiedział. Ola zaczęła przeszukiwać torebkę i w końcu znalazła podkład. Jak tylko dotarli na miejsce, zamaskowała Jackowi siniaka i mogli iść na komendę. Wyszli z samochodu i weszli do budynku komisariatu.
-Wujek- Ania i Dominika powiedziały w tym samym czasie i przytuliły się do Jacka.
-A gdzie macie Dawida?
-Spokojnie Jacek, Dawid jest z Mieszkiem- odpowiedziała Alicjs.
-Wujek, co z tatą? Znajdzie się?- zapytała Ania.
-No pewnie, że tak. Już my się o to postaramy. Na czym stoimy, Ala?
-Jest kilka grup poszukiwawczych. Tylko nie wiem, czy to będzie dobry pomysł jak ty i Ola będzie uczestniczyć w poszukiwaniach.
-Jak to nie wiesz, czy to dobry pomysł?!- wrzasnął Jacek.
-Właśnie dlatego. Za bardzo emocjonalnie wasza dwójka do tego podejdzie- wyjaśnił Krzysiek.
-Oboje bierzemy udział- powiedziała stanowczo Ola- I nawet nie próbujcie się kłócić z nami o to.
-Dobra Jacek, to ty zawieź dzieciaki do swojej żony.
-Emmm, tylko że...Agata pojechała do SPA z koleżanką- Jacek spojrzał porozumiewawczo na Olę.
-A wiesz co? Ja mam pomysł z kim ich zostawić i gdzie będą bezpieczne, o ile nikt nas nie obserwuje.
-Kogo masz na myśli?- wzrok znajomych kobiety skupił się niej.
-Mama Mieszka mogłaby się nimi zaopiekować. Ona mieszka kilkaset metrów dalej ode mnie. Często do mnie wpada- odparła Ola, pomijając część prawdy.
-No dobra, to Ola zawieź dziewczyny, a potem wracaj na bazę- zarządziła Alicja- Będziemy razem w jednej grupie. Wezmę jeszcze Mieszka.
-Ok.
Godzinę później
Alicja, Aleksandra, Krzysiek, Jacek i Mieszko stali w gabinecie Jaskowskiej. Komendantowa co chwilę z kimś gadała.
-To jest sprawa priorytetowa. Białach musi się znaleźć żywy- wrzasnęła i rzuciła słuchawką.
-Pani inspektor, spokojnie- powiedział Krzysiek.
-Ok. Słuchajcie, chłopaki z dochodzeniówki ustalili ostatnie miejsce logowania telefonu było w okolicach Sky Tower i to trzy godziny temu. Teraz równie dobrze może być gdzieś za granicą, czy coś.
-A w ogóle mamy jakichś podejrzanych?- zapytał Krzysiek.
-Olka, Jacek?- szefowa policjantów spojrzała na dwójkę policjantów. Wiedziała, że to dwie najbliższe osoby Mikołaja na komendzie.
-Ja chyba wiem, kto mógł coś zrobić Mikołajowi- odezwała się Ola.
-Ja chyba też- Jacek spuścił wzrok.
-Wysocka, Nowak, co się dzieje?
-Pamięta pani, jak Dominika trafiła do szpitala?
-Tak, a co to ma do rzeczy?
-Mikołaj wtedy dowiedział się, kto dał młodej te dopalacze i pobił tego gościa. On mu potem groził- wyjaśnił Jacek.
-Dobra. To postaramy się...- zaczęła mówić Jaskowska, ale nie skończyła, bo do biura wpadła Dominika. Miała rozmazany makijaż. Była cała zapłakana.
-Młoda, co się dzieje?
-Tata nie żyje- oznajmiła i pokazała zdjęcie Jackowi. Ola stanęła obok i również się przyjrzała.
-Dominika, uspokój się. Z tego zdjęcia nie wynika, że twój tata nie żyje- odparła Ola ze spokojem. Próbowała robić dobrą minę do złej gry.
-Ola ma rację. Na zdjęciu widać, że twój tata jest tylko nieprzytomny.
-A co jeśli?...
-Dominika, daj spokój. Chodź, pójdziemy do WTO. Ustalą skąd to zdjęcie wysłali i przeanalizują je. Może coś dostrzegą- odparła Ala spokojnie i wyprowadziła Dominikę z gabinetu Jaskowskiej.
-To co robimy?- zapytała Ola- W okolice Sky Tower nie ma co jechać. Może by tak objechać wszystkie opustoszałe fabryki we Wrocku?
-Też o tym myślałam- stwierdziła Jaskowska- To może...- kobiecie znowu nie było dane skończyć, bo do pokoju wpadła Alicja.
-Słuchajcie, chyba wiem, gdzie może być przetrzymywany Mikołaj- pokazała szefowej zdjęcie nieprzytomnego Mikołaja i przybliżyła na pewien szczegół.
-Tu jest napisane jeden msk łącznik. Wie pani co to za skrót.
-Pierwszy miejski szpital kliniczny. Zamknięty po jakiejś aferze ze sprzedażą organów. Nawet wiem, gdzie to jest- wyskoczył bez zastanowienia Zapała.
-Brawo Krzysiek. To co? Możemy tam jechać?
-No ale to, że zdjęcie było zrobione tam, nie oznacza, że dalej tam są- zauważyła Jaskowska.
-Wiem to, ale pojechać możemy. Wszyscy biorą kamizelki kuloodporne- zarządził Jacek. Jako że był najstarszy stopniem, to on dowodził ich grupą.
-Jacek, jak będzie coś wiadomo, to daj znać. Martwię się o niego- poprosiła Jaskowska. Wszyscy opuścili gabinet i popatrzyli na siebie zdezorientowani.
Gdy siedzieli już w dostawczaku, pożyczonym od męża ich przełożonej, pierwszy odezwał się Mieszko.
-Wiecie, czemu Jaskowska się tak w ogóle przejęła tym zaginięciem Mikołaja?
-Ciii- Ala uciszyła kolegę, zapatrzona w dokumenty, które dostała od kolegów z dochodzeniówki.
-Co tam czytasz?- Krzysiek zajrzał do papierów.
-No bo nie jest powiedziane, że Mikołaj został porwany przez tego gościa, którego pobił. Może to ktoś z jego przeszłości. Ale Darek kazał mi zwrócić uwagę na rodzinę Mikołaja. Czekaj chwilę- Ala szybko prześledziła tekst i znalazła odpowiedni fragment, którego szukała- O. Mam- wskazała palcem.
-Mikołaj miał jeszcze starszą, Renatę, ale ona trafiła do domu dziecka zaraz po urodzeniu.
-Coś więcej?- zapytała Ola.
-No tak. Z resztą czytaj sama- Morawska podała plik papierów z zaznaczonym fragmentem.
-O kurwa...
***
No i udało mi się skończyć. Przepraszam za błędy z góry. Myślicie, że Mikołaja znajdą i czy będzie on żywy? Co Alicja wyczytała w dokumentach?

III.8

-Kto to?- zapytał Jacek. Ola przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Otworzyła drzwi i ujrzała sylwetkę szczupłej brunetki o brązowych oczach. Włosy miała krótko ścięte, wymodelowane lokówką. Na oko miała 60 lat.
-Cześć Olu. Dzwonił do mnie Mieszko. Martwi się, bo nie odbierasz telefonu i poprosił, żebym do ciebie wpadła i sprawdziła, czy wszystko z tobą w porządku- wparowała do mieszkania kobieta.
-Dzień dobry. Wszystko jest w porządku.
-O, a to kto?- zapytała, przyglądając się Jackowi- Ja wiedziałam, że ty jeszcze sobie ułożysz życie.
Ola czuła jak zapada się pod ziemię. Jacek patrzył to na Olę, to na kobietę, pytającym wzrokiem.
-Mamo, przestań- odparła zażenowana Wysocka. Jacek jeszcze bardziej był zdziwiony zaistniałą sytuacją- To jest Jacek. Mój kolega z pracy i nikt więcej. Jacek, to jest moja teściowa, Alina- powiedziała, przymykając oczy.
-Te...teściowa?- wydukał, cały czas nie wierząc w to, co słyszy.
-Alina Pawlak- wyciągnęła rękę w stronę Jacka- Dobrze się znacie? Jak długo?- Jacek podrapał się prawą dłonią po głowie. Wtedy uwagę Aliny przykuła obrączka- Pan jest chyba żonaty. Przepraszam. Myślałam, że Ola wreszcie kogoś poznała.
-Możesz mi to wszystko wytłumaczyć, Olka?
-Mamo, idź do domu. Powiedz Mieszkowi, że ze mną wszystko ok i może być o mnie spokojny. Nie mam zamiaru nic sobie robić- Ola prawie wypchnęła kobietę na klatkę.
-To potem się zdzwonimy. Pa Olu- Alina opuściła mieszkanie Wysockiej, a Ola wróciła do salonu, gdzie czekał na nią Jacek. Aleksandra opadła na sofę i wzięła dwa głębokie oddechy.
-Mama Mieszka, to też mama Pawła, mojego zmarłego męża- odparła Ola, starając się unikać wzroku kolegi.
-Ty miałaś męża?
-I córkę- dodała jeszcze.
-Ale co się stało, że nie żyją?- zapytał.
-Pijany nastolatek w nich wjechał, gdy jechali odebrać mnie ze szpitala- w oczach Oli pojawiły się łzy- Kornelia zginęła na miejscu, a Paweł zmarł w szpitalu. Po tym wszystkim się załamałam i gdyby nie Mieszko, rodzice chłopaków i mój ojciec, to pewnie bym się zabiła.
-Nie płacz Ola- Jacek objął Olę. Ona oparła głowę o jego ramię.
-Tak mi ich brakuje.
-Domyślam się. Współczuję ci.
-Minęło już pięć lat, ale i tak dalej to jakoś mi siedzi w głowie. Nigdy nie zapomnę ich pogrzebu. Nawet nie wyobrażasz sobie jaki to ból stracić dziecko.
-I tak i nie. Zanim się urodził Dawid, Agata kilka razy poroniła- powiedział i posmutniał, przypominając sobie te wszystkie nieudane ciąże swojej żony i to jak bardzo cierpiała.
-Za nim urodziłam Kornelkę, poroniłam dwa razy, ale i tak ból po jej stracie był największy.
-Ola, a musimy gadać o takich smutnych tematach? Może obejrzyjmy jakiś film? Może horror- zaproponował.
-A będziesz mnie przytulał?
-Nie mów, że się boisz.
-Tak trochę- przyznała.
-Oj dobra, będę.
-To ja idę po laptopa- Olka wstała z sofy i poszła do pokoju po urządzenie. Po chwili z nim wróciła, podłączyła do telewizora, a Jacek wyszukał film. W międzyczasie Ola przyniosła jeszcze chipsy, colę i dwie szklanki. Siedli na sofie i oglądali telewizję, dopóki...

***
Dopóki co? Jak myślicie. W ogóle pewnie nie spodziewał się nikt, że to będzie teściowa Oli, a tu taka niespodzianka. Wiem, że to opowiadanie nie jest długie, ale wczoraj było jedno i do tego miniaturka, a uczyć też się kiedyś muszę.

Miniaturka

-Cześć!- Ola usłyszała głos swojej siedemnastoletniej córki Alicji, która wróciła ze szkoły. Po chwili usłyszała jak jej druga córka, czteroletnia Gosia, wita się z siostrą.
-Cześć mamo- Aleksandra poczuła całusa na policzku.
-Cześć. Jak było w szkole?- zapytała matka.
-Były wyniki konkursu na bloga- oznajmiła Ala z uśmiechem na twarzy.
-No i?- kobieta odwróciła się w stronę córki, która siadła przy kuchennym stole.
-Pierwsze miejsce zajęła Alicja Nowak- nastolatka rzuciła się na matkę z radości. -Poważnie? To moje gratulacje. Idź pochwal się tacie.
-Mam taki zamiar mamo- Ala popędziła do salonu, gdzie Jacek oglądał telewizję. Siadła na sofie obok ojca i oparła głowę o jego ramię.
-Cześć Ala, jak tam w szkole?
-Mam to! Pierwsze miejsce należy do mnie- oświadczyła dziewczyna.
-To jakaś nagroda ci się należy. Co powiesz na zakupy po obiedzie?- zaproponował jej ojciec.
-A to nie idziesz dzisiaj do pracy?- zdziwiła się Ala.
-Nie, do końca tygodnia mam wolne.
-Obiad!- usłyszeli wszyscy z kuchni głos pani domu i po chwili cała rodzina siedziała przy stole. Gdy skończyli jeść, Jacek ze starszą córką pojechał na zakupy, a Aleksandra z młodszą umówiła się w parku ze swoją przyjaciółką Emilią i jej czteroletnią córką Karoliną.
-Cześć Emilka, co tam u ciebie słychać- przywitała się Ola, przytulając się do koleżanki. Córki kobiet od razu pobiegły na plac zabaw się bawić.
-A jakoś leci. Tosiek postanowił się wyprowadzić z domu, Justyna weszła w okres buntu, a Karolcia jak na razie grzeczna, tylko żeby nie zapeszyć- zaśmiała się Emilka- A co tam u ciebie?
-A bardzo dobrze. Ala zajęła pierwsze miejsce w konkursie na bloga i Jacek postanowił, że zabierze ją na zakupy- odpowiedziała Ola i spojrzała w stronę swojej córeczki, która wspinała się na ślizgawkę. Kobiety posiedziały z godzinkę i postanowiły, że będą się zbierać. Gdy miały już się rozejść, zadzwonił telefon Oli. Była zdziwiona, widząc, że dzwoni do niej Krzysiek. Odebrała niepewnie.
-Ale jak to?...To niemożliwe...Będę za jakieś dwadzieścia minut...Pa
-Olka, co się stało?- Emilka się zaniepokoiła.
-Weźmiesz Gosię do siebie? Muszę jechać do szpitala. Ala z Jackiem mieli wypadek- powiedziała nerwowo Ola. Przyjaciółka bez zastanowienia zgodziła się przypilnować córki Oli i kobieta mogła iść do domu po auto i pojechać do szpitala.

-Co z nimi?- spytała Ola, gdy tylko spotkała Krzyśka przed szpitalem.
-Jacek jest operowany, tak samo jak Alicja. Stan Ali jest dużo poważniejszy niż Jacka. Co prawda on ma przerwany rdzeń kręgowy, ale twoja córka ma poważne uszkodzenia mózgu- oznajmił Zapała. Ola myślała, że się przesłyszała i nie chciała wierzyć w słowa kolegi.
-Ty nie mówisz poważnie, prawda? Powiedz, że żartujesz!- Nowak rzuciła się na policjanta.
-Olu, uspokój się. Nerwy nic nie tu nie dadzą. Teraz trzeba tylko wierzyć, że wszystko będzie dobrze- Krzysiek objął ją w żelaznym uścisku. Aleksandra się trochę uspokoiła.
-Zaprowadź mnie pod salę operacyjną- poprosiła. Mężczyzna bez słowa to zrobił.

Ola siedziała pod salą operacyjną już szóstą godzinę. Do tej pory nie zdołała się dowiedzieć ani co z Alicją, ani co z Jackiem. Za każdym razem, gdy próbowała zaczepić pielęgniarkę, była ignorowana.
-Olcia- kobieta usłyszała głos mężczyzny, który odkąd pamięta, działał na nią uspokajająco- Co z nimi? Rozmawiałem z Emilką. Mówiła, że Gosia cały czas o was dopytuje.
-Jacek ma przerwany rdzeń kręgowy. Prawdopodobnie do końca życia będzie sparaliżowany, a Alusia ma poważne uszkodzenia mózgu. Jeśli nie umrze, to i tak do końca życia będzie roślinką- Ola wtuliła się mocno w ojca i zaczęła płakać. Wojciech cały czas głaskał ją po plecach.
-Nie płacz skarbie. Łzy tu nic nie pomogą. Trzeba być dobrej myśli.
-Ty siebie słyszysz tato? Przecież to brzmi banalnie.
-Wiem, zdaję sobie z tego sprawę, ale...
-Ale co? Nie mogę okazywać słabości? Czy ty siebie tato słyszysz? Jak chcesz mi jakoś pomóc, to jedź po Gosię do Emilki- córka Wysockiego prawie wrzasnęła, a wtedy drzwi od bloku operacyjnego otworzyły się. Ola ujrzała, że na łóżku, które wyjeżdża z sali, jest Jacek. Od razu podeszła do lekarza.
-Co z moim mężem?- zapytała.
-Pewnie pani wie, że mąż ma przerwany rdzeń kręgowy. Jedyna pociecha jest w tym, że uszkodzenie nie jest wysoko i sparaliżowany jest tylko od pasa w dół. Życiu pana Jacka nic nie zagraża na chwilę obecną- oznajmił lekarz. Ola odgarnęła grzywkę z oczu i wzięła głęboki oddech. Była szczęśliwa, że jej mąż żyje. Teraz jedynie zostało martwić się jej o córkę. Nie wiedziała, co z nią. Postanowiła ubłagać lekarza, który operował jej męża, żeby dowiedział się o stanie jej córki. Doktor okazał się mieć serce i wszedł na salę, gdzie była operowana Alicja. Ola w tym czasie siadła na krześle i schowała twarz w dłoniach. Po chwili z bloku operacyjnego wyszło dwóch lekarzy.
-Pani Olu, myśleliśmy, że obrażenia pani córki są o wiele poważniejsze, ale po otwarciu okazało się, że krwiak nie jest duży. Ala będzie żyła i nie będzie żadną roślinką- oznajmił lekarz- Może mieć kłopoty z pamięcią, ale większych ubytków nie powinno być. Gratuluję pani tak silnej córki.
-Dziękuję- powiedziała Ola. Gdy lekarze odeszli, rzuciła się na ojca z rogalem na twarzy.
Dziesięć minut później kobieta siedziała na sali. Udało jej się uprosić lekarzy, żeby jej córka i mąż leżeli razem. Ola patrzyła smutnym wzrokiem na Alę i Jacka. Nadal byli nieprzytomni, ale lekarze zapewniali ją, że wszystko będzie dobrze, że będą żyli. Starała się im wierzyć. Nieważne było dla niej, że Jacek do końca życia będzie jeździł na wózku inwalidzkim. Tak siedziała, że w końcu zmożył ją sen.

-Mamo, wstawaj- Olę zaczęła szturchać Alicja. Kobieta pomału otworzyła oczy i ujrzała swoją córkę, która była już przytomna. Uśmiechnęła się na jej widok.
-Córeczko, nawet nie wiesz, jak bałam się o ciebie.
-Co z tatą?- spytała jeszcze słabym głosem.
-Żyje, ale nadal jest nieprzytomny. Lekarze powiedzieli, że ma złamany kręgosłup- Ola się rozpłakała.
-Mamuś nie płacz. Przecież zawsze mogło się to skończyć o wiele gorzej. A gdzie jest Gosia w ogóle?
-U Emilki- odpowiedziała. Nagle dziewczyny usłyszały, że ktoś się dusi. Był to Jacek, który znajdował się pod respiratorem. Na salę szybko wbiegli lekarze i rozintubowali Jacka. Gdy tylko opuścili salę, Ola rzuciła się na mężczyznę i go mocno przytuliła.
-Kocham cię Jacuś- wyszeptała.

Kilka miesięcy później
-Olka, nie rozumiesz, że nie chcę tej rehabilitacji?!- wrzasnął mężczyzna.
-Ale Jacek, zrozum, że nie możesz się poddawać- odparła Ola, siadając obok męża na łóżku.
-Mama ma rację- w sypialni pojawiła się Alicja i stanęła oparta o ścianę tak, żeby widzieć ojca.
-Jacek, przyjdzie dzisiaj mój kolega ze szkoły. Jest naprawdę dobrym fachowcem. Daj mu chociaż szansę. Tyle już zwlekasz z tą rehabilitacją, że chyba czas najwyższy się za to wziąć- odparła Ola- Zrób to dla mnie.
-I dla mnie- dodała Ala. Do pokoju wpadła czteroletnia dziewczynka.
-Tato, kiedy wrescie bedzies mógł sie ze mną pobawić? Tylko lezsys i lezys- Gosia wdrapała się na łóżko i położyła się na ojcu. Jacek pogłaskał Gosię po głowie. Spojrzał na starszą córkę i żonę, które wpatrywały się w niego jak sroki.
-Dobra, chcę tej rehabilitacji- uśmiechnął się do dziewczyn. Ala i Ola odwzajemniły uśmiech. Były szczęśliwe, że Jacek dał się wreszcie namówić.

Kilka lat później
Mimo intensywnej rehabilitacji, Jackowi nie udało się odzyskać władzy w nogach, ale za to jest lepiej nastawiony do życia. Znalazł sobie pracę jako redaktor we wrocławskiej gazecie. Gosia poszła do szkoły, a Ala pracuje jako policjantka w miejscu, gdzie kiedyś pracowali jej rodzice. Ola postanowiła pracować w szkole jako polonistka i bardzo to lubi. Rodzina Nowaków jest teraz szczęśliwa.
***
Zdaję sobie sprawę, że ta miniaturka nie jest jakaś super, ale zaczynają mi się kończyć pomysły na nie. Może wy macie jakieś propozycje. W ogóle planuje zrobić tak, że raz w miesiącu będzie jakaś miniaturka, ale Wy musicie podrzucać mi pomysły.
Ps. Jak odrobię lekcje to może uda mi się jeszcze dzisiaj dodać kolejny rozdział ;)

niedziela, 4 września 2016

III.7

Rozdział ten dedykuję Princess -s
***
-Jacek?- zapytała Ola, wkładając klucz do zamka- Co ty tutaj robisz?
-A możemy nie gadać na klatce?
-No jasne, wchodź- Wysocka zaprosiła Nowaka do mieszkania- Napijesz się czegoś?- spytała, kierując się w stronę kuchni.
-Nie, nie chcę nic.
-Czemu nie zdejmiesz tych okularów?- Olka spojrzała na kolegę. Mężczyzna zsunął delikatnie je i kobieta zobaczyła, że Jacek ma spuchnięte oko. Pierwsze,co zrobiła, to podeszła do lodówki i wyjęła z zamrażalnika fileta. Podała go koledze- Masz, opuchlizna ci zejdzie trochę. Kto ci to w ogóle zrobił?
-Chcesz wiedzieć? Agata mnie uderzyła. Pokłóciliśmy się
-A gdzie jest Dawid?- zaniepokoiła się Ola.
-O niego możesz być spokojna. Jest u Dominiki. Miała go zabrać dzisiaj do parku, bo umówiła się w parku z przyjaciółką, a ona wzięła swojego kuzyna- odparł.
-I co zamierzasz robić?
-Mogę spać u ciebie? Poprosiłem Dominikę, żeby Dawida przenocowała u siebie, a ja nie chcę wracać do Agaty.
-Nie mam nic przeciwko temu, ale nie powinieneś jednak jechać do Agaty i z nią spróbować na spokojnie pogadać?
-Na spokojnie? Też mi coś- prychnął Jacek, spoglądając przez okno.
-To może złóż doniesienie?- zaproponowała Wysocka, a Nowak spojrzał na nią jak na wariatkę.
-Zwariowałaś? I co ja im powiem? Przecież mnie wyśmieją. Policjant i dał się pobić żonie- mężczyzna wstał od stołu kuchennego i udał się w stronę salonu. Rzucił się na sofę jakby był u siebie w domu.
-Głowa mnie boli, masz jakieś tabletki?
-No pewnie- Ola wzięła leki i wręczyła koledze.
-Dzięki. Mogę się przespać?
-Śpij, mi to nie przeszkadza, ale nie będziesz miał nic przeciwko jak pójdę na zakupy. Nie mam nic na obiad. Nie myślałam, że tak szybko wrócę do domu.
-To gdzie ty byłaś?- zapytał Jacek.
-Michał zaproponował mi wyjazd nad jezioro z jego siostrą, ale trochę się źle poczułam i Michał mnie odwiózł- skłamała. Nie chciała Jackowi podawać prawdziwego powodu, bo potem musiałaby mu wszystko wyjaśnić, a nie miała ochoty- Będę za godzinę- rzuciła szybko i wyszła z mieszkania. Najpierw udała się na cmentarz do rodziców, męża i córki, a potem pojechała do sklepu na niewielkie zakupy. Kupiła produkty jej potrzebne i wróciła. Jacek jeszcze spał, więc postanowiła zrobi zapiekankę ziemniaczaną. Gdy danie było gotowe, poszła obudzić Jacka.
-Jacek, wstawaj- powiedziała, delikatnie ruszając go za ramię. On nawet nie drgnął. Ola postanowiła przejść do bardziej skutecznej metody. By najmniej tak jej się wydawało, że podziała na Jacka- Jacek, auto ci kradną- on dalej spał. W końcu kobieta uśmiechnęła się cwaniacko i pociągnęła go za rękę tak, że wylądował on na ziemi. Szybko się obudził. Ola stała z założonymi rękoma i się śmiała. Jacek spojrzał na nią i przyszedł mu pewien pomysł do głowy. Wstał z podłogi i podszedł do koleżanki. Zaczął ją łaskotać. Ona zwijała się ze śmiechu. W końcu przestał ją męczyć. Spojrzał jej głęboko w oczy i zaczął się zbliżać. Ich usta dzieliły milimetry. Ola się jednak gwałtownie odsunęła.
-Możesz mi powiedzieć, co ty wyprawiasz?- zapytała.
-Przepraszam, wygłupiłem się- Jacek się odwrócił i zaczął iść w stronę drzwi wyjściowych.
-Zaczekaj- odparła Ola.
-Tak?- mężczyzna znowu patrzył w stronę Oli.
-Powiem tak. Może i mi się podobasz, ale ja nie mam w zwyczaju rozwalać czyichś małżeństw, więc proszę. Zapomnijmy o tamtej sytuacji.
-A co jeśli ty mi też się podobasz?
-Ale ty masz żonę, syna. Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Normalnie. Wezmę z nią rozwód. Jeszcze dwie, trzy takie akcje i składam pozew. Ola, jak tylko ciebie poznałem, to zrozumiałem, że małżeństwo z Agatą było pomyłką. Mamy syna, o którego długo się staraliśmy, ale i tak mimo wszystko dociera do mnie, że mój związek z Agatą nie ma sensu.
-Jacek, ja naprawdę nie chce rozwalać wam rodziny- Ola się broniła.
-Ale ty jej wcale nie rozwalasz. To Agata to robi, swoim zachowaniem. Poza tym wiem, że mnie zdradza. Jak byłem u teściowej, to wysłali mnie do sklepu. Tam spotkałem mojego kolegę jeszcze z czasów szkolnych i pokazał mi zdjęcie. No i o to w sumie poszło. Chciałem na spokojnie pogadać na ten temat.
-Przykro mi Jacek. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć...- Ola chciała coś dodać, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Olka wyjrzała przez wizjer.
-O cholera...- wyszeptała.
***
No hejka. Jak tam pierwszy tydzień szkoły wam minął. Mi całkiem spoko. Nauczycieli mam nawet spoko w nowej szkole, ale niektórzy mogliby być lepsi.
Wracając do opowiadania. Zadowoleni, że w końcu jakaś scena z Jackiem i Olą zbliżającą ich do siebie się pojawiła? Jak myślicie, kto postanowił odwiedzić Olę i czym te odwiedziny się skończą.
Wgl mam miniaturkę zaczętą, ale nie wiem, kiedy ją dodam.