piątek, 30 września 2016

150 tys wyświetleń

150 000 wyświetleń, nie wierzę, że już tyle. Bardzo serdecznie Wam dziękuję za to, że odwiedzacie mojego bloga. Nie mam pomysłu na jakąś przemowę, więc zapraszam na opowiadanie

***
-Olu, może pojedziesz do domu, odpoczniesz trochę?- zaproponował Wysocki, kładąc rękę na ramieniu córki.
-Tato, ale ja muszę przy nim być jak się wybudzi- zwróciła się do ojca osiemnastolatka, która siedziała przy szpitalnym łóżku swojego chłopaka Jacka, który w wyniku poważnego wypadku motocyklowego w stanie ciężkim trafił do szpitala. Brał udział w wyścigu. Chciał wygrać pieniądze, które miały iść na leczenie jego starszej siostry, Nikoli, która od roku chorowała na nowotwór mózgu. Glejak nieoperacyjny w najgorszym stadium. Znalazł klinikę, która była w stanie pomóc dwudziestotrzylatce, ale na to było potrzebne sto tysięcy złotych. Dowiedział się od kolegi, że są wyścigi i można wygrać takie pieniądze, a nawet i więcej. Zapisał się na nie. Podczas jazdy zaczął padać deszcz. Jacek na jednym z ostrzejszych zakrętów wpadł w poślizg i z dużą siłą uderzył w drzewo. Jak się okazało, jego obrażenia były poważne. Złamany kręgosłup, krwiak w mózgu i do tego trzeba było usunąć śledzionę. Groziła mu nawet amputacja prawej ręki, ale lekarzom udało się ją uratować. Teraz przebywał w śpiączce. Ola pamiętała, gdy zadzwoniła zapłakana Nikola do niej, że Jacek miał wypadek i walczy o życie. Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć, a gdy zobaczyła swojego ukochanego, gdy lekarze zawozili go na OIOM wpadła w histerię i nikt nie był w stanie jej uspokoić. Siedziała przy nim całymi dniami i żadna siła nie była w stanie jej od Jacka odciągnąć.
-Ola, twój tata ma rację. Ty nie możesz tutaj siedzieć całymi dniami. Musisz kiedyś spać- odparła Nikola, która siedziała z drugiej strony łóżka na wózku- Ja i tak się nie ruszam ze szpitala, będę przy Jacku, a jeśli jego stan ulegnie poprawie bądź nie daj Boże pogorszy się, to na pewno do ciebie zadzwonię. Jedź razem z tatą.
-Przyjdę jutro rano- szepnęła i pocałowała go w czoło. Ruszyła do wyjścia. Ostatni raz spojrzała tego dnia na ukochanego i opuścili z ojcem jego salę, a następnie szpital. Pojechali do domu. Ola całą drogę nie odzywała się do Wysockiego, a gdy tylko dotarli do domu, nastolatka pobiegła do swojego pokoju. Wzięła do ręki zdjęcie, na którym była ona i Jacek na jego motocyklu. Przejechała palcem po sylwetce Jacka, po czym rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. W końcu udało się jej zasnąć, ale nie na długo, bo po dwóch godzinach obudziła się z krzykiem. Wysocki, gdy tylko usłyszał, od razu wpadł do pokoju swojej córki. Ola siedziała na łóżku, a w oczach miała łzy. Wojciech usiadł obok osiemnastolatki.
-Co się stało kochanie?
-Śniło mi się, że Jacek zmarł- odpowiedziała i się wtuliła mocno w ojca.
-Spokojnie Olu, to tylko zły sen. Jakby się coś z Jackiem działo, to jego mama albo siostra dzwoniłyby do ciebie. W ogóle przydałoby się, żebyś wreszcie do szkoły wróciła.
-Tato, ale jak ty to sobie wyobrażasz? Ja mam tak po prostu iść do szkoły, kiedy Jacek leży nieprzytomny w szpitalu- wrzasnęła.
-Słońce, nie denerwuj się proszę- odparł Wysocki, a Olę nagle zemdliło i pobiegła do łazienki. Wojciech bez zastanowienia poszedł za córką- Co jest córcia?
-Chyba się zatrułam tym jedzeniem ze szpitalnego bufetu.
-Jesteś pewna?
-Tato, ty chyba nie myślisz, że…- Ola nie dokończyła, bo zaczęła się śmiać- Nie no, ty serio pomyślałeś, że jestem w ciąży? Przecież mam dopiero osiemnaście lat. Nie jestem taka głupia, jak niektóre dziewczyny w moim wieku- powiedziała, ale dopiero po chwili zaczęła kalkulować, że w tym i zeszłym miesiącu nie miała okresu. W jej oczach pojawiły się łzy. Nie wierzyła, że to mogłaby być prawda, a zwłaszcza teraz.
-Olu, co się dzieje?
-A co by było, gdyby się okazało, że jednak jestem w ciąży i jeszcze się okaże, że Jacek nie przeżyje tego. A poza tym jeśli nawet będzie żył to wiesz, że będzie jeździł na wózku. Jak ty to sobie wszystko wyobrażasz?
-Córeńko, nawet nie wiadomo, czy to ciąża, a nawet jeśli, to przecież nie jesteście sami. Jestem ja, są rodzice Jacka, jakoś sobie damy radę.
-Pójdziesz mi po test ciążowy do apteki? Wiem jak to będzie wyglądać, ale proszę, tato- poprosiła Ola.
-No dobra- mężczyzna się zgodził. Ubrał się i udał do pobliskiej apteki. Do domu wrócił po kwadransie.
-Masz Olu- krzyknął jak tylko wszedł do domu. Ola zbiegła i wzięła pudełko od ojca. Bez zastanowienia poszła do łazienki. Wyjęła test i ulotkę. Przeczytała wszystko uważnie i przystąpiła po kolei do czynności. Po piętnastu minutach miała już wynik. Wyszła z łazienki zalana łzami. Sama nie wiedziała, czy to łzy bezsilności, czy radości. Z jednej strony cieszyła się, że nosi w sobie nowe życie, ale wizja tego, że Jacek będzie jeździł na wózku inwalidzkim, przerażała ją.
-Będę dziadkiem?- zapytał Wojciech, widząc córce. Ona kiwnęła twierdząco głową.
-Tato, ja sobie nie poradzę.
-Przecież ci pomożemy z rodzicami Jacka.
-A gdybym chciała wyjechać do mamy, do Niemiec?
-No cóż, jesteś już pełnoletnia i ja ci nie mogę zabronić. Na pewno chcesz to zrobić? Przecież Jacek będzie cię teraz potrzebował.
-Ja wiem. Dalej go kocham, ale ja chcę jechać do mamy.
-Jak już powiedziałem, to twoje życie. Zrobisz to, co będziesz uważała za słuszne.
-To ja idę się pakować- odparła i ruszyła do swojego pokoju.
Na następny dzień, Ola pojechała do szpitala z samego rana, aby ostatni raz pożegnać się z Jackiem. Jego rodzicom oraz Nikoli nie powiedziała, dlaczego tak postanowiła zrobić. Skłamała tylko, że matka potrzebuje jej pomocy. Po wizycie w szpitalu pojechała do domu po walizki, a następnie ojciec zawiózł ją na lotnisko, z którego samolotem udała się do Berlina. Tam przywitała ją matka.
-Cześć córeczko- Joanna powitała się z Olą. Ola mocno się w nią wtuliła.
-Jak dobrze cię mamo widzieć- wyszeptała dziewczyna.
-Rozmawiałam z Wojtkiem przez internet. Powiedział mi o wszystkim.
-A możemy porozmawiać o tym wszystkim w domu, a nie tutaj?
-No pewnie, chodź Olu- Wysocka objęła córkę i ruszyły w stronę auta kobiety, które stało na parkingu przy wyjściu z lotniska. Po godzinie przebijania się na drugą stronę Berlina znalazły się pod blokiem Joanny. Wyjęły z bagażnika walizki Oli i ruszyli do mieszkania.
-Napijesz się czegoś?
-Zrób mi kawę- poprosiła, a mama spojrzała na nią spode łba- No dobra, herbatę.
-Nie byłaś jeszcze u lekarza, prawda?- krzyknęła Asia z kuchni.
-Nie. Znasz jakiegoś dobrego ginekologa?
-No pewnie. Umówię cię z nim córeńko. Jak się w ogóle czujesz?
-Cały czas mnie mdli. Jakaś masakra, ale jak mam być szczera, to cieszę się, że zostanę mamą. Wiem, że jestem jeszcze na to za młoda trochę, ale stało się i jestem z tym pogodzona.
-A co z Jackiem?
-Sama nie wiem mamo, ale przerasta mnie to wszystko. Ja już nie będę umiała żyć z Jackiem tak, jak kiedyś.
-Olka, ja ci nic nie będę doradzać. Ty sama zdecydujesz, co z tym wszystkim zrobisz. To twoje życie córeńko- Joasia siadła obok Oli na sofie z kubkami gorącej herbaty. Jeden podała córce.
-Mamo, ja nie wrócę do Polski i nie powiem Jackowi o tym dziecku.
-A czy ktoś ci każe? Wiesz, że do niczego cię z tatą nie zmusimy, ale zastanów się, czy nie chcesz aby twoje dziecko miało pełną rodzinę?
-Mówi to kobieta, która zostawiła rodzinę dla pracy w Niemczech.
-Ale ty jesteś starsza i wszystko rozumiesz, a co powiesz swojemu dziecku, gdy zapyta o tatę?
-A co powiem dziecku, gdy zapyta się ojca, czy pójdzie z nim na rower. Z resztą ja sama nie wiem, czy chcę na to wszystko patrzeć. Ja jestem za mało dojrzała na to wszystko.
-Dobrze, że chociaż sama do tego doszłaś- westchnęła Wysocka- Nieważne jaką decyzję podejmiesz i tak będę cię wspierać.
-Dziękuję mamo- Ola się mocno wtuliła w rodzicielkę.

13 lat później
Sierżant Aleksandra Wysocka razem ze swoim partnerem starszym aspirantem Mikołajem Białachem po dosyć trudnej interwencji postanowili udać się na przerwę. Gdy szli w stronę biura, żeby zostawić kamizelki, policjantów zaczepił ojciec Wysockiej, który był komendantem KMP we Wrocławiu.
-Ola, możesz pozwolić na chwilę do mnie?
-A co się dzieje tato?- Ola się zaniepokoiła.
-Chodź ze mną.
-Czekam na stołówce- odparł Mikołaj i zostawił ojca z córką samych. Oni udali się do gabinetu inspektora. Weszli do środka. Tam czekał na nich mężczyzna. Był to blondyn o błękitnych oczach. Był ubrany w mundur. Miał stopień aspiranta.
-Cześć- policjant wyciągnął rękę w stronę sierżant.
-Cześć- Ola niepewnie podała swoją dłoń- Jak mniemam, jesteś nowym dyżurnym?
-Ola, serio mnie nie poznajesz?
-Nie, jakoś nie- kobieta przyglądała się uważnie nowemu koledze z pracy, ale nie widziała w nim nikogo znajomego. Mężczyzna wtedy wyciągnął swoją legitymację i podał ją Oli. Ona otworzyła ją i aż zaniemówiła.
-Jacek?
-Tak.
-Ale, ale co ty robisz w policji?
-Co, myślałaś, że do końca życia będę zdany na wózek. Myliłaś się- Jacek wyminął Olę i skierował się do drzwi. Ola złapała Jacka za rękaw.
-Zaczekaj. Moglibyśmy się spotkać dzisiaj po pracy?- zaproponowała kobieta- Ja ci to wszystko wytłumaczę.
-Dobra, o dwudziestej w szczytnickim- Jacek się zgodził. Oboje opuścili gabinet Wysockiego. Na nieszczęście Oli na korytarzu siedziała Paulina, córka Aleksandry.
Ola przeklęła w duchu dzień, w którym przyszła na ten świat.
-Cześć mamo- Paulina podeszła do matki i ją przytuliła.
-Paula, a co ty tu robisz?
-Po klucze przyjechałam- odpowiedziała. Jacek postanowił zostawić Olę samą z córką i udał się do swojego gabinetu. Wciąż jednak nie dawało mu spokoju  uderzające podobieństwo Pauliny do niego. Niestety z zamyślenia wyrwał go głos jednego z patroli i musiał zająć się swoimi obowiązkami.
-Nie rozumiem, jak można było zatrzasnąć klucze w piwnicy- skomentowała Ola.
-To twoja wina, przecież ci mówiłam, żebyś inną kłódkę kupiła.
-Dobra, nie ważne. Pomyślimy w domu, co z tym fantem zrobić. Chodź, odwieziemy cię do domu- Ola objęła córkę i ruszyły w stronę radiowozu. Ola jeszcze weszła po klucze od mieszkania do biura i udali się na osiedle, gdzie mieszkały Wysockie. Policjantka cały czas myślała o tym, kogo spotkała w biurze ojca. Jej partner zauważył, że dzieje się z nią coś niedobrego, ale nie chciał wypytywać przy trzynastolatce. Dopiero, gdy odstawili ją do domu i byli sami, Mikołaj poruszył temat, który nie dawał mu spokoju.
-Ola, tylko bez ściemniania, co się dzieje?- zapytał.
-Nasz nowy dyżur to ojciec Pauliny- wymamrotała kobieta.
-Poważnie mówisz?
-Nie, tak sobie dla jaj to powiedziałam. Chcę po prostu wrobić Nowaka w ojcostwo- odparła z ironią w głosie, którą dało się "wyczuć na kilometr".
-Ale jak to możliwe, że przyjęli go do pracy w policji, skoro mówiłaś, że jest niepełnosprawny?
-Pewnie przeszedł jakąś rehabitację. Ale mam się w ogóle z nim dzisiaj spotkać po pracy. Chcę z nim pogadać o tym wszystkim. Wytłumaczyć mu moje postępowanie wtedy i może przyznać się do tego, że Paula to jego córka.
-Może? Czyli nie jesteś pewna, co do tego?
-No nie, wolę tak jak jest. Paulina myśli, że jej ojciec nie żyje, a ja sobie wiodę spokojne życie. Mamy Michała, Marka i to nam zdecydowanie wystarcza.
-Wiesz, nie żeby coś, ale Jacek sam może się domyślić, że Paula jest jego córką. W końcu widać i to bardzo ich podobieństwo. Nie wiem, czy uda ci się to ukryć.
-Sama nie wiem, zobaczę, a teraz błagam, zmieńmy temat.
-Okej, to co? Jak mamy już przerwę, to jedziemy na kawę?
-Mi pasuje.
Policjanci udali się do pobliskiej kawiarni na małą kawę, a potem wrócili do swoich obowiązków. O 19.30 Ola skończyła pracę, uprzedziła córkę, że wróci później i udała się do Parku Szczytnickiego. Sama nie wiedziała, ale pokierowała się w miejsce, gdzie często przesiadywali z Jackiem. Jak się okazało, mężczyzna już na nią czekał. Siedział na kamieniu i palił papierosa. Gdy tylko zobaczył Olę, od razu go zgasił.
-Ile razu ci powtarzałam, żebyś rzucił to świństwo?- spytała Ola. Jacek tylko pokręcił głową.
-O, a od kiedy to cię tak interesuje moje zdrowie?- odparł dość opryskliwym tonem- Jakoś wtedy, gdy cię najbardziej potrzebowałem, nie było cię.
-Przecież wiesz, że musiałam jechać do Niemiec, do mamy.
-Tak nagle? A to dziwne.
-Stchórzyłam, okej?- Ola przyznała się do błędu.
-Bałaś się życia z inwalidą? Wiesz, że to żałosne?- Jacek już miał odejść, ale kobieta złapała go za rękę.
-Tak, wiem i żałuję tego, a nawet bardzo- Ola spojrzała głęboko w niebieskie tęczówki mężczyzny. On zrobił to samo. W pewnym momencie ich usta zbliżyły się i pocałowali się.
-Olu, mimo tylu lat i tego, co mi zrobiłaś, wiedz, że nadal cię kocham, ale to chyba nie możliwe, żebyśmy byli razem- Jacek przypomniał sobie o Paulinie.
-Jeśli chodzi o Paulę, to ma trzynaście lat. Jest twoją córką.
-Ja mam córkę?
-Tak, nie mów mi, że nie zauważyłeś podobieństwa.
-Może trochę- wzruszył ramionami i ruszyli powolnym spacerem w stronę bloku Oli.

20 lat później
-Mamo, kocham cię- powiedziała dziesięcioletnia dziewczynka, kładąc białą różę na trumnie i wróciła do swojego taty oraz dziadków. Wszyscy bardzo płakali. Właśnie pożegnali najukochańszą żonę, mamę i córkę. Nikt nie umiał pogodzić się z tym, że tak młoda osoba, jaką była Paulina, odeszła. Wciąż do nich nie docierało to, co się stało, a najbardziej do Aleksandry, która kochała swoją córkę ponad wszystko. To przy niej stawiała pierwsze kroki, przy niej powiedziała pierwsze swoje słowo, to ona patrzyła jak z małego niemowlaka robi się duża pannica, a potem kobieta. Doskonale pamięta dzień, w którym dowiedziała się o chorobie córki. Rzuciła pracę na policji, aby opiekować się nią i wnuczką. Patrzyła jak z dnia na dzień Paulina słabnie. Jacek razem z Adamem, jej mężem, musieli z kolei ciężko pracować, gdyż leczenie Pauli było bardzo kosztowne. Starali się jednak być jak najwięcej przy kobiecie. Gosia zaczęła się buntować, bo nie chciała chodzić do szkoły, tylko do mamy, a Adam nie umiał jej odmówić. Zdawał sobie sprawę, że jego żona wkrótce odejdzie i chciał aby jego córka spędziła z mamą jak najwięcej czasu. W końcu nadszedł dzień, w którym Paulina od nich odeszła, a oni się zebrali na cmentarzu, żeby ją pożegnać.

***
Koniec

7 komentarzy:

  1. Piękne I wzruszające. Tylko jestem trochę zawiedziona że Paulina nie żyje. Ale szczęście że Ola i Jacek sie pogodzili.
    No to kiedy opowiadanie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A właśnie, zapomniałam wyjaśnić jedną sprawę. Nikola, siostra Jacka wyzdrowiała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoooł śliczne i wzruszające. Czekam na next. Oraz zapraszam do mnie.
    Buziaki
    Księżniczka. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie ja mam łzy w oczach przez ciebie i Gosię no i przez proboszcza na kazaniu.Ale przynajmniej raz nie zabilas Oli I Jacka. Ale ich córkę.
    Zajejbiscie poptostu.
    Graveyard apparition

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie. Popłakałam się. Czekam na kolejne opowiadania. Zapraszam do mnie na bloga pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję wyniku. Miniaturke piękna i wzruszająca. Zapraszam do mnie, bo przed chwilą pojawiło się zakończenie mojej miniaturki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże jakie piękne popłakałam się wzruszające jak cholera. Lubię to! Kiedy next ?
    Emilka_lilka.
    Ps.zapraszam na mojego bloga http://krzysztofzapalaopowiadania.blog.pl

    OdpowiedzUsuń