~Dominika~
Siedziałam z moją przyjaciółką w naszej ulubionej kawiarni. Obie popijałyśmy mrożoną kawę i zagryzałyśmy ciastkiem z czekoladą.
-Dominika, jak ty się w ogóle po tym wszystkim czujesz?- zapytała mnie Jagoda.
-Jakoś się trzymam. Mi i Ani brakuje rodziców, ale za to Ola jest przy nas i stara się nam ich zastąpić- powiedziałam.
-Wychodzi jej to chociaż?
-To znaczy tak, u nas w domu bywało różnie, ale rodzice to jednak rodzice i nikt ich nie zastąpi i Ola jest dla nas bardziej jak starsza siostra. Chociaż Ania chciała do niej mówić mama, ale Oli nie bardzo chyba się ten pomysł widział. Z resztą tak samo jak mi.
-Ale dogadujecie się, więc to chyba jest najważniejsze.
-No tak i nawet podoba mi się mieszkanie z nią, tylko jest jeden problem. Moi dziadkowie przyjechali do Wrocławia i chyba zacznie się bataliał o mnie i Anię, tyle że my wolimy mieszkać z Ola, a nie z nimi, bo oni nas pewnie zabiorą do siebie, za granicę. Wytykała Olce, że taka gówniara jak ona nie będzie się opiekować jej wnuczkami, że to Olka rozbiła naszą rodzinę i to jej sprawka, że rodzice nie żyją. Poprostu szkoda gadać- powiedziałam i upiłam kolejnego łyka kawy.
-Poczekaj, a jak w ogóle twoi dziadkowie znaleźli się w Wrocławiu- odparła Jagoda.
-Nie wiem i szczerze? Jakoś mało mnie to obchodzi. My z Anią i tak wolimy Olę i Jacka, a babcia z dziadkiem nie wiele mają do gadania w tym temacie. Idziemy?- zapytała, odstawiając pustą szklankę na stoliku.
-Już, tylko dopije- rzekła Jagoda. Ona skończyła pić, zapłaciłyśmy za nasze napoje oraz ciastka i poszłyśmy w stronę przystanku autobusowego. Tam każda wsiadła w odpowiedni autobus i pojechała w swoją stronę. Postanowiłam wysiąść przystanek wcześniej, bo miałam ochotę się trochę przejść. Gdy szłam przez park, koło placu zabaw, zaczepił mnie jakiś chłopak.
-Co ty tak sama spacerujesz?- zapytał mnie, a ja przerażona przyspieszyłam kroku. Bałam się, że to ta sama osoba, która wysyła mi anonimy- Ej, zaczekaj Dominika- do jasnej cholery. Skąd on zna moje imię? Jednak starałam się nie zwracać uwagi. Szłam dalej, prosto przed siebie, ale w końcu mnie ktoś złapał za rękę.
-Czemu mi uciekasz siostrzyczko?- zapytał, a ja byłam przerażona. O co mu może chodzić z tą siostrzyczką.
-Kim ty jesteś?- zapytałam w końcu.
-Twoim bratem, a teraz pojedziesz ze mną- odparł i złapał mnie tak, że nie miałam jak się bronić. Do tego zakleił mi usta taśmą i nawet nie miałam jak krzyknąć. Następnie podeszło do nas jakichś dwóch kolesi i zanieśli mnie do auta. Posadzili na przednim siedzieniu i pomocnicy tego, kto mnie zaczepiał wsiedli do zupełnie innego auta. Za kierownicą usiadł ten facet, którego pierwszego spotkałam w parku. Odkleił mi taśmę. Ja chciałam otworzyć drzwi, ale to na nic, bo były zablokowane. Mężczyna ruszył i zaczął się kierować w nieznanym mi kierunku. Postanowiłam dowiedzieć się, o co mu biega.
-Czego ty chcesz ode mnie?- zapytałam spoglądając na niego. Gdy tak na niego patrzyłam w aucie, nie wyglądał na takiego jaki był. Miał z osiemnaście, góra dwadzieścia lat.
-Zemsty- odpowiedział.
-Jak to zemsty?- spytałam przerażona i oczekiwałam odpowiedzi. Już miał mi odpowiedzieć, ale oboje dostrzegliśmy w lusterku, że jadą za nami policjanci. Chłopak widząc to, dodał gazu. Ja trzymałam się kurczowo drzwi.
-Błagam, zatrzymaj się- powiedziałam.
-Ok, niech ci będzie, tylko najpierw dokończę swoją zemstę.
***
~Ola~
Gdy skończyliśmy śpiewać piosenkę, która była ostatnia, nasza trójka rozbawiona siadła na tapczanie. Potem jednak Ania zdecydowała, że pójdzie do swojego pokoju. Zostaliśmy we dwójkę z Jackiem w salonie i postanowiliśmy obejrzeć jakiś program. Gdy Jacek przełączał kanały, trafiliśmy na lokalne wiadomości. Postanowiliśmy posłuchać, co się dzieje wokół nas. Mówili właśnie o jakimś wypadku, który zdarzył się w okolicach Mirkowa, czyli nie daleko naszego miejsca zamieszkania. Wypowiadał się akurat nasz kolega, Darek. Ten sam, który zadzwonił do nas, gdy Jacek miał wypadek.
Dostaliśmy zawiadomienie o porwaniu dziewczyny w parku w okolicach ulicy Czajkowskiego od przechodnia. Powiedziano nam, że wpakowano ją do auta i ruszono w stronę Mirkowa. Wysłaliśmy tam kilka radiowozów, ale kierowca nie chciał się zatrzymać. W końcu z prędkością około stu pięćdziesięciu kilometrów na godzinę uderzył w drzewo. On zginął na miejscu. Porwana dziewczyna w stanie ciężkim jest teraz transportowana do szpitala wojewódzkiego we Wrocławiu. Niestety nie mogę udzielić więcej informacji.
Siedziałam i słuchałam uważnie podawane informacje. Od razu mnie coś tknęło, gdy Darek podał ulicę. Chwyciłam za telefon i wykręciłam numer, jednak automat powiedział, że telefon jest wyłączony. Postanowiłam jednak nie siać niepotrzebnie paniki. Spojrzałam na zegarek i była taka godzina, że Dominika spokojnie mogła być jeszcze z koleżanką, a telefon jej się rozładował. Mogła to być zupełnie inna dziewczyna. Poza tym uznałam, że miałam wystarczająco sporo nieszczęść w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Siadłam więc spokojnie na sofie z Jackiem, jednak coś mi nie dawało spokoju i dla upewnienia się zadzwoniłam do Darka.
-Olka, dobrze że dzwonisz. Miałem właśnie zadzwonić do ciebie- powiedział, nim zdążyłam się z nim jeszcze przywitać.
-Stało się coś?- zapytałam i z sekundy na sekundę zaczynałam tracić nadzieję, że to nie Dominika.
-Słuchaj, bo jest taka sprawa. Oglądałaś telewizję?
-Tak, widziałam cię- powiedziałam.
-No właśnie. Ta dziewczyna to Dominika Białach. Beata mi wszystko powiedziała. Ona żyje, ale jest w stanie krytycznym. Jest to już pewne, że ma złamany kręgosłup, ale więcej nie jestem ci w stanie powiedzieć- powiedział, a mi wypadł telefon z ręki. Myślałam, że limit nieszczęść już wyczerpałam, a tu kolejne. Nie wiedziałam, co robić jak to powiedzieć Ani. Przecież ona kompletnie sobie z tą wiadomością nie poradzi. To będzie dla niej kolejny cios. Zastanawiałam się, co jej powie. Z tego chwilowego letargu wyrwał mnie głos Jacka.
-Oleńko, co się stało?- zapytał czule, a ja spojrzałam na niego i oczy mi się zaszkliły.
-Ta dziewczyna z tego wypadku, o którym mówili w telewizji, to to...- chciałam powiedzieć, ale się rozpłakałam.
-Nie mów, że to Dominika?- spytał cicho Jacek, tak żeby Ania nie usłyszała. Ja kiwnęłam tylko smutno głową i zaczęłam się zbierać.
-Olka, gdzie idziesz?- Jacek podniósł się z sofy.
-A gdzie mogę iść teraz w tej chwili?
-No a co powiemy Ani?- Jacek złapał mnie delikatnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Powiedz, że Krzysiek musiał jechać na nocną zmianę z Emilką i poprosił mnie, żebym zajęła się Tośkiem, a jeśli chodzi o Dominikę, to powiedz, że została na noc u koleżanki, gdyby Ania się pytała- odpowiedziałam, dałam całusa Jackowi i wyszłam z mieszkania. Poszłam do auta i ruszyłam w stronę szpitala, który wskazał mi Darek. Byłam tam szybko. Długo nie musiałam szukać, bo przy drzwiach czekał już na mnie Darek.
-Co z nią? Gdzie Dominika? Żyje?- zadawałam pytania jak opętana.
-Przede wszystkim to się uspokój. Zaraz cię zaprowadzę pod salę operacyjną, ale teraz mnie posłuchaj- złapał mnie za ramiona delikatnie.
-Dominika jest w naprawdę w ciężkim stanie, ale lekarze robią wszystko co mogą. I jeszcze jedno. Znasz tego chłopaka?- zapytał Darek i pokazał mi zdjęcie zwłok chłopaka.
-Nie, pierwszy raz go na oczy widzę. Kto to?- zapytałam.
-Kierowca auta. On zginął na miejscu, ale potrzebujemy znać jego tożsamość.
-No ja wam nie pomogę, ale myślicie, że to on zabił Mikołaja?
-Sądzę, że tak, ale nie mogę ci tego jednoznacznie potwierdzić. Jak tylko dowiemy jak się nazywa, postaramy się znaleźć jego rodzinę i dowiedzieć się coś na ten temat. A teraz jak chcesz, możesz iść pod salę. Beata tam siedzi.
-Ok- odparłam i poszłam w stronę bloku operacyjnego, gdzie przesiedziałam długie godziny. To była dla mnie wieczność, jakby oczekiwanie na wyrok. W końcu wyszedł lekarz, który do mnie podszedł.
-Pani jest kimś z rodziny nastolatki?- zapytał mnie. Ja jednak nie miałam ochoty na wymyślanie bajeczek i powiedziałam wprost
-Nie, ale jestem jedyną bliską osobą tej dziewczyny, zaraz po jej młodszej siostrze. Opiekuję się nią od czasu śmierci jej ojca.
-Ok, to powiem pani...
***
Co powie lekarz? Jak to wszystko będzie wyglądać?
***
No i najważniejsze. Są już trzy zwiastuny serialu. Nadal jestem w szoku i siedzą mi głowie słowa Oli "Mój ojciec został zamordowany". Przez kilka dobrych minut siedziałam z otwartą buzią. Byłam gotowa na wszystko, ale nie na to.
niedziela, 21 lutego 2016
52.1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jejku :( popłakałam się w momencie jak porwał Dominikę :( samo to że ma brata :) jejku czekam na next :) Życzę weny i pozdrawiam Domcia
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next Magda
Opowiadanie ekstra. Czekam na next i pozdrawiam i życzę Ela .I mam nadzieję że ten Dominika z tego wyjdzie i też oglądałam zwiastun jeszcze Ola mówi dowiem się kto zamordował mojego Tatę szok lubię postać Wysockiego
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie. Nie wiem co powie lekarz, ale mam nadzieję, że Dominika z tego wyjdzie. Cos czuję, że to właśnie ten chłopak zabił Mikołaja.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next.
Pozdrawiam i życzę weny.
żabka
Świetne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next.
Pozdrawiam i życzę weny.
S.t.o.
Świetne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next.
Pozdrawiam i życzę weny.
S.t.o.