niedziela, 10 kwietnia 2016

II.11

-Przecież ten raport...- Olka zaniemówiła, widząc podpis na papierach. Nie chodziło już jej nawet o to, że ojciec Jaskowskiej również został zabity.
-Co ten raport?- spytał Jacek, bo jeszcze nie zdążył przeczytać tych akt do końca.
-Sam patrz- Ola wskazała na prawy dolny róg kartki. Jacek wziął i spojrzał na kartkę.
-Wojciech Wysocki?- zdziwił się tak samo jak Ola.
-Mój tata prowadził tą sprawę. Czyli ten sam gościu, co zabił twojego dziadka mógł...
-Zabić twojego ojca- dokończył Jacek za Olę.
-A jak długo powinien siedzieć w tym więzieniu?
-Dwadzieścia pięć lat, czyli jeszcze mu zostało pięć lat, ale mogło być tak, że za dobre sprawowanie został wypuszczony, ale jeszcze tego nie sprawdziłem- odparł Jacek.
-Ok, ale nie możemy sprawy śmierci ojca łączyć tylko z zabójstwem twojego dziadka. Owszem, związek jakiś może być, ale trzeba też sprawdzić ludzi z mojej przeszłości- powiedziała Ola i chwilę zaczęła się zastanawiać, a potem ją olśniło- Dominika!
-Co Dominika?- Jacek spojrzał na nią jak na wariatkę.
-Za nim ją zabrało pogotowie, widziałam ją w towarzystwie moich rówieśników. Ludzi, których dobrze znam- oznajmiła.
-Może przypadek- zasugerował mężczyzna.
-Wierzysz w przypadki? Aż tak naiwny jesteś? No pomyśl, siedemnastolatka wśród ludzi, którzy mają prawie po trzydzieści lat? I to córka policjanta, który jest przyjacielem ich koleżanki?
-No masz rację. Czyli musimy uważać na siebie i Mikołaj musi pilnować córek i żony.
-Z tym drugim będzie trochę gorzej- wtrąciła Ola. Miała na myśli żonę Mikołaja, bo się nie dogadywali i mógł być problem.
-Będą musieli się dogadać- powiedział Jacek jakby czytał Oli w myślach- W ogóle co z Dominiką?
-Nie wiem, Mikołaj miał zadzwonić jak się coś dowie na temat Dominiki, ale nie dzwoni.
-A co dokładniej się stało?
-Dominika straciła przytomność i na śniegu pojawiła się krew. Wydaje mi się, że to było poronienie- odparła Ola. Jacek chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił telefon Oli. Kobieta wyciągnęła przedmiot z torebki i zobaczyła napis "Wujek Białach". Mikołaja miała zapisanego tak samo jak Jacek. Bez zastanowienia odebrała i dała na głośnomówiący, żeby Jacek też słyszał.
-No cześć Mikołaj, co z Dominiką?- zapytała wyczekująco Ola.
-Nie wiem czy mam skakać z radości i dumy, czy płakać, że nie wychowałem córki tak jak chciałem, ale zostanę dziadkiem- odparł Mikołaj, a Ola z Jackiem popatrzyli na siebie porozumiewawczo.
-No to gratulujemy ci z Jackiem- odparła Ola.
-Czyli chrzciny wyprawiamy razem z Dominika?- zażartował Jacek.
-Jacek, proszę. Nie teraz. Olka, mogłabyś przyjechać? Dominika jak się dowiedziała o ciąży, nie chce ze mną rozmawiać i powiedziała, że usunie to dziecko- odparł Mikołaj.
-Dobra, zaraz tam będę, tylko załatwię opiekę Asi.
-Dzięki. Jesteś wielka. Wolę, żebyś ty pogadała z nią niż Kamila, bo ona pewnie będzie trzymać jej stronę, a ty na pewno nie- powiedział Mikołaj. Ola chciała rozpocząć przekomarzanie się, ale uznała to za nietaktowne.
-Przecież wiesz, że zawsze na mnie możesz liczyć i wybijemy jej z głowy to usunięcie dziecka- odparła Ola- Do zobaczenia- Ola się rozłączyła i schowała telefon do torby. Spojrzała na Jacka i oboje wybuchli śmiechem. Może było to niezbyt stosowne, ale wizja Mikołaja z wnukiem lub wnuczką była dla nich przezabawna. Groźny, umięśniony policjant z małym dzieckiem lub pchający wózek.
Kiedy już opanowali śmiech, Ola wstała z krzesła, pożegnała się z Jackiem i poszła do Jaskowskiej po córkę. Zapukała do gabinetu i po usłyszeniu zezwolenia weszła. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale Asi nie było.
-A gdzie Joasia?- zapytała Ola zaskoczona.
-Jako że Mieszko na chwilę obecną nie ma partnera, dostał wolne i zabrał Asię do siebie i Ani. Mają ją gdzieś zabrać, ale się nie martw. O dwudziestej z powrotem będzie w domu- oznajmiła Jaskowska. Ola się uśmiechnęła.
-Czyli mam problem z głowy, jeśli chodzi o załatwienie opieki Asi. Mam nadzieję, że będzie się dobrze bawić- odparła brunetka, zaczesując dłonią opadającą jej grzywkę na oczy- O której będziesz w domu?- spytała po chwili Ola.
-Ale przecież...- zająknęła się Renata, bo myślała, że będzie musiała szukać nowego miejsca do nocowania.
-Jesteś mamą mojego faceta, babcią moich dzieci i jak się dobrze Jacek postara, to być może i moją teściową. Chyba nie myślałaś, że pozwolę ci się włóczyć po mieście?- odparła Ola, wymieniając wszystkie 'za' mieszkania w ich domu Jaskowskiej- Poza tym dobre naleśniki smażysz- dodała Ola z uśmiechem.
-Dzięki. Będę o dwudziestej- Renata odwzajemniła gest Oli.
-Ok. A teraz jadę ratować Mikołaja z opresji- powiedziała Ola i wyszła z gabinetu Jaskowskiej. Udała się do swojego samochodu, który stał na parkingu pod komendą w miejscu, gdzie kiedyś parkował jej ojciec. Wcześniej Ola bardziej przywiązywała uwagę, ale z czasem się przyzwyczaiła. Poza tym to miejsce zawsze było puste jak przyjeżdżała, bo inni policjanci czy pracownicy KMP za bardzo cenili sobie Wysockiego, żeby móc stawać na jego miejscu.
Kobieta wsiadła do auta i ruszyła w stronę szpitala, gdzie była Dominika.
Ola na miejsce dotarła jakiś kwadrans później. Przed budynkiem stał już wysoki, łysy, dobrze zbudowany mężczyzna. Ola po zaparkowaniu auta, od razu do niego podeszła i razem udali się do jego córki, na oddział ginekologii. Podeszli do sali, gdzie leżała Dominika. Do prawej ręki miała przypięty wenflon, a do niego rurkę, w której płynęły jakieś lekarstwa, które miały za zadanie wzmocnić Dominikę. Dziewczyna leżała i wzrok miała skierowany w sufit. Lewą ręką nerwowo ściskała pościel. Ola otworzyła delikatnie drzwi i weszła na salę. Siedemnastolatka nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś się pojawił. Dopiero, gdy Ola podeszła bliżej i siadła obok niej, nastolatka się na nią spojrzała.
-Czego tu chcesz? Ojciec cię przysłał, bo myśli, że mnie przekonasz, żebym tego nie robiła?- spytała sucho Dominika.
-Chcesz zabić własne dziecko?- Ola przeszła do próby wykonania zadania, wyznaczonego przez przyjaciela od razu.
-Co ci do tego?- dziewczyna warknęła na Olę. Kobieta nic nie odpowiedziała tylko wzięła rękę Dominiki i położyła ją na jej brzuchu.
-Po pierwsze, to aborcja w Polsce jest nielegalna. Oczywiście są wyjątki od reguły, ale to naprawdę szczególne wypadki i ty raczej się do tego nie wliczasz. Po drugie, jeśli zrobisz to  u kogoś, kto nie będzie miał warunków, możesz zaszkodzić sobie jeszcze bardziej. Po trzecie, to jest jednak twoje dziecko. Ty mu dałaś życie i nie możesz  teraz jemu tego zabrać. Po czwarte, wiesz ile kobiet chce zostać matkami, a nie może? One przeżywają koszmar, a ty od tak chcesz się pozbyć własnego dziecka? Po piąte, zawsze możesz oddać je do adopcji po urodzeniu- Ola wymieniała argumenty za argumentami i nawet nie spostrzegła się, że Dominika płacze- Co się dzieje?- zapytała Ola.
-Ale facet, z którym mam to dziecko, jest w twoim wieku i ma żonę- odparła Dominika.
-Spotykasz się z żonatym facetem? Dominika, czy tobie już kompletnie odbiło?- zapytała Ola. Nie wierzyła, że taka fajna dziewczyna jak ona jest na tyle głupia.
-Czyli teraz będziesz po mojej stronie?- w głosie Dominiki można było usłyszeć nutkę nadziei. Ola jednak nie miała zamiaru jej dawać.
-Nie, nie możesz. Urodzisz to dziecko, mimo wszystko. Twój tata jest wściekły na ciebie, ale w głębi duszy się cieszy. W końcu zostanie dziadkiem. Poza tym masz rodziców, młodszą siostrę. Oni na pewno cię wesprą.
-A ty?
-Co ja?
-Ty też mnie wesprzesz?
-Oczywiście.
-To mam prośbę. Pojedź do domu Damiana i go tutaj przywieź. Nie mogę się dodzwonić do niego.
-No dobra, a gdzie on mieszka?
Dominika podała Oli wszystkie potrzebne informacje i kobieta po dwudziestu minutach stała pod domem ojca dziecka Dominiki. Ola chwilę obserwowała dom, bo bała się iść do niego. W końcu się odważyła i udała się pod bramkę. Nacisnęła guzik od domofonu i zaczęła się modlić, żeby to właśnie otworzył ten facet, a nie jego żona. Jej modlitwa została wysłuchana, bo po chwili ujrzała męską, dobrze zbudowaną sylwetkę. Z daleka nie mogła dostrzec twarzy, ale gdy mężczyzna podszedł do niej bliżej, Ola pomyślała sobie, że ma jakieś zwidy.
-D...D...Damian? Ty...ty...żyjesz?- wyjąkąła, lustrując swojego rozmówcę wzrokiem. On zrobił to samo z Olą.
-Em...no...tego...Jak widać tak- zmieszał się Damian.
-Ale...ale jak to możliwe. Przecież byłam na twoim pogrzebie.
-Ja ci Ola to wszystko wytłumaczę.
-Co mi wytłumaczysz? Jak można wytłumaczyć fakt, że zostawiłeś mnie w ciąży, dwa tygodnie przed ślubem. Wiesz ile mam przepłakanych nocy? I to przez ciebie. Poza tym jesteś ojcem moich dzieci i nie tylko- krzyknęła Ola i gdyby nie dzieląca ich bramka, rzuciłaby się na niego.
-Czyim ojcem niby jeszcze jestem?
-Domninika Białach, mówi ci to coś?
-Dominika jest w ciąży?- spytał się zszokowany. Tym sposobem wydał się, a mógł jej naściemniać, że jej w ogóle nie zna.
-Tak, jest w ciąży i jest pewna, że z tobą.
-A czy ja się wypieram tego dziecka?
-No nie, a co do dzieci. To nie myśl, że wymigasz się od płacenia alimentów na Aśkę- ostrzegła Ola i skierowała się w stronę. Mężczyzna stał przy furtce i przyglądał się brunetce. Ona się odwróciła i spojrzała na Damiana.
-Jedziesz do Dominiki, czy stchórzysz?- zapytała wściekła Aleksandra.
-Chwilę, tylko kurtkę wezmę- odparł i wrócił się do domu. Ola stała i cały czas gapiła się w dom. Nie mogła uwierzyć, że jej były narzeczony, którego uważała za zmarłego, tak jak ją potraktował. Ona go kochała, a on ją zostawił. Była wściekła, ale teraz nie chodziło o przeszłość, tylko teraźniejszość. Chodziło o Dominikę, która miała w planach zrobić coś, czego żałowałaby do końca życia.
Po dwóch minutach Damian wyszedł z domu w kurtce i podszedł do auta Aleksandry. Oboje do niego wsiedli i ruszyli w stronę szpitala. Droga zajęła im kwadrans. Gdy Ola znalazła miejsce parkingowe, udali się na salę, gdzie leżała Dominika. Z jednej strony łóżka siedział Mikołaj, a z drugiej jej siostra Ania. Damian, widząc Mikołaja, stanął przy ścianie tak, żeby ten go nie dostrzegł.
-No co jest? Idź i z nią pogadaj- warknęła Ola.
-Kto z nią jest?- zapytał Damian.
-Siostra i ojciec Dominiki.
-Przecież on mi spuści manto. Ja tam nie wejdę- odparł mężczyzna- Nie mogę poczekać aż pójdą?
-Jak chcesz, ale wtedy Mikołaj dowie się, kim ty jesteś dla mnie i Asi. On jest moim przyjacielem, więc wtedy jeszcze bardziej ci się oberwie. Możliwe, że powiem też coś twojej żonie- Ola spojrzała na obrączkę Damiana- Ale jeżeli teraz tam pójdziesz, to nikt się nie dowie o moim odkryciu. No ale alimenty cię nie ominą, bo skądś muszę mieć kasę na rehabilitację NASZEJ córki- zaczęła go szantażować. I tak Mikołaj by się dowiedział, ale w tamtej chwili liczyła się dla niej Dominika.
-Nasza córka jest niepełnosprawna?- spytał Damian, chcąc w ten sposób odwlec moment konfrontacji z Mikołajem.
-Tak, a twój syn zmarł na białaczkę, ale nie zmieniaj tematu. Idziesz tam, czy nie?
-No idę, idę- odparł niechętnie i nacisnął klamkę od drzwi. Otworzył je i wszedł do środka. Ola wolała zostać na korytarzu. Siadła na krześle i schowała twarz w dłoniach. Nie wiedziała co robić. Na pewno musiała powiedzieć o tym Jackowi. Do tego ten fakt zmieniał wiele w sprawie śledztwa śmierci jej ojca. Przyszło jej do głowy, że zabójcą może być również i Damian, skoro on żyje. Ola podniosła głowę i spojrzała na to, co dzieje się na sali siedemnastolatki. Mikołaj stał przy oknie, patrząc przez nie, a Damian przytulał Dominikę. Przypomniała sobie jak to ona leżała w szpitalu, bo zemdlała, a potem dowiedziała się, że jest w ciąży. Też ją tak przytulał. Chciało jej się płakać, dlatego wyszła ze szpitala, wsiadła do auta i pojechała do domu. Gdy dotarła na miejsce, miała ochotę się upić, ale nie mogła, bo nosiła w sobie dziecko, dlatego poszła do sypialni i zaczęła płakać. Nie mogła powstrzymać łez. Do tego burza hormonów, spowodowana ciążą.
Po dwóch godzinach zasnęła na mokrej poduszce. Obudziła się dopiero o dziewiętnastej, a właściwie obudził ją Jacek, który wszedł do sypialni z tacą, na której były kanapki i herbata. Kobieta przetarła oczy i z przymróżonymi oczami popatrzyła na mężczyznę.
-Masz Ola kolację- Jacek siadł na brzegu łóżka i położył obok niej tacę.
-Dziękuję Jacuś. Kochany jesteś- odparła i dała mu całusa.
-Mamy wolny wieczór. Aśka nocuje u Ani i Mieszka. Co porobimy?- zapytał Jacek, smerając Olę po szyi.
-A twoja mama?
-Mama? Mama poszła na randkę i ma nocować u swojego kolegi.
-Kolegi?
-No tak.
-W sumie to nie mam ochoty na nic- powiedziała Ola i na jej twarzy zagościł smutek. Jacek wyczuł, że jest coś nie tak.
-Ola, stało się coś?- spytał, a Ola się rozpłakała i wtuliła do Jacka. Z początku pomyślał, że to burza hormonów, ale nie o to chodziło.
-Asia będzie miała przyrodnie rodzeństwo- oznajmiła, a Jacek spojrzał na nią jak na wariatkę. To było logiczne, skoro Ola była w ciąży, ale mężczyzna nie wiedział, że ona ma co innego na myśli.
-Wiem to- przytaknął, a brunetka pokręciła przecząco głową.
-Ale oprócz tego, że ja urodzę jej rodzeństwo przyrodnie, to Dominika również.
-Jak to?- Jacek odsunął delikatnie ją od siebie i spojrzał w jej zaszklone oczy.
-Damian, on żyje i zrobił dziecko Dominice- oświadczyła Aleksandra i się wtuliła znowu do Jacka.
-Słucham?
-To co słyszysz. Wciąż w to nie wierzę. Jak on mógł to zrobić? Ja go tak kochałam, a on mnie zostawił- Ola zaczęła się żalić, a Jackowi zrobiło się przykro.
-Niech ja no tylko namierzę tego skurwiela- uniósł się Jacek.
-Proszę, nie rób niczego głupiego. Kocham cię i nie mam zamiaru odwiedzać cię z dzieciakami w więzieniu. To już przeszłość i jedyną rzecz jaką chcę od niego, to alimenty na Asię. Nic więcej. Tylko jest jeszcze jedna rzecz. Trzeba zbadać, czy to nie on zabił mojego ojca, bo jeśli tak, to sama się z nim policzę.
-Ola, nie denerwuj się proszę, bo możesz zaszkodzić dziecku.
-Ok, postaram się uspokoić- Ola otarła łzy i wzięła kilka głębszych oddechów- Ale ja się zastanawiam, czemu on mi to zrobił?
-Ja ci nie odpowiem, ale nie myśl proszę o tym, bo mamy całą chatę dla siebie i możemy zaszaleć.
-A co chcesz robić?
-Zjedz i zejdziemy na dół. Mam coś dla ciebie- odparł Jacek i dał Oli całusa w czoło- To jest rozkaz.
-Tak jest- Ola się uśmiechnęła i wzięła się za jedzenie. Gdy skończyła, oboje zeszli do salonu, a tam do telewizora był podłączony laptop i otwarta była strona z karaoke.
-Będziemy śpiewać- oznajmił Jacek i zaczęli zabawę. Bawili się świetnie i Ola zapomniała o wydarzeniach z tego dnia. Trzeba było przyznać, że oboje mieli talent wokalny. Śpiewali głównie disco polo i tańczyli do tego. Jednak, gdy się zmęczyli, Jacek włączył wolną piosenkę, już nie karaoke, ale bardzo romantyczną. Objął Olę w talii i zaczęli kołysać się w rytm muzyki. Kiedy piosenka się skończyła, Jacek wyszedł z salonu i wrócił po chwili z powrotem.
***
Jak opowiadanie? Zaskoczeni tym, że Damian żyje? Jak się potoczy to wszystko? Co zaplanował Jacek dla Oli?

11 komentarzy:

  1. Wow dziewczyno nie od dziś czytam twojego bloga ale te opowiadanie no po prostu wow.
    Pozdrawiam.
    I zapraszam do mnie wstawiłam już 2 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie zaskoczenie, nie pamiętam czy były już zaręczyny... Ale jeśli nie to napewno teraz, zapraszam do mnie na bloga olawysockapip.blogspot.com 2 rozdział postaram się wstawić w piątek.

    Pozdrawiam i życze weny
    ToJa

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno to opowiadanie było fantastyczne. Poprostu 6+ Za opowiadanie.
    Pozdrawiam
    Ania
    PS. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem,bo od poniedziałku mam egzaminy gimnazjalne. Może dzisiaj dodam jakiś krótki rozdział, ale nie obiecuję

      Usuń
  4. super opowiadanie <3
    Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    S.t.o.

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie cudowne
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na next Magda

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie to prawdziwa bomba ale mam pytanie
    Będziesz kontynuować bloga o Emilce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, trochę go zaniedbałam, ale to przez szkołę. Jak będę miała czas to będę kontynuować :)

      Usuń
    2. Zapraszam na mojego nowego bloga o serialu Alex i spółka
      www.samirebecca.blogspot.com

      Usuń
  8. Twojego bloga odkryłam dopiero dzisiaj i w mgnieniu oka pochłonęłam wszystkie rozdziały. Coś wspaniałego, pozazdroszczę talentu. Z niecierpliwością wyczekuję dalszego ciągu.

    * Wielce zaskoczeni.
    * Nie mam bladego pojęcia, choć mam wrażenie, że nikt, ani nic nie zepsuje tego romantycznego wieczoru Jackowi i Oli.
    * Pewnie jakąś wystrzałową niespodziankę. :D

    ~ Pozdrawiam i życzę weny, Shinigami
    http://fanfiction-policjantki-i-policjanci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń