sobota, 2 kwietnia 2016

II.8

Trzy dni później
Ola z Jackiem siedzieli w szpitalu przy Asi, którą mieli właśnie wybudzać ze śpiączki farmakologicznej. Dziewczynka było po trzech operacjach i aby zmniejszyć jej ból wprowadzili ją w śpiączkę.
Para wzięła urlop na żądanie. Jaskowska nie mogła im odmówić, bo mieli do tego prawo. Nie tłumaczyli jej, dlaczego, chociaż komendantka bardzo chciała znać powód ich urlopu. Około dziesiątej przyszedł lekarz i poprosił Olę i Jacka, aby opuścili salę. Gdy tak siedzieli i czekali aż wyjdzie lekarz, odezwał się Jacek.
-Gadałem z prokuratorem wczoraj i powiedział, że w takim przypadku bez żadnych spraw w sądzie przyznają nam prawa rodzicielskie- posłał Aleksandrze uśmiech- Od razu po wyjściu ze szpitala Asia będzie mogła z nami zamieszkać.
-Z nami?- zdziwiła się Ola. Jeszcze nie podjęli decyzji w tej sprawie, a Jacek wyskakuje jej z takim tekstem.
-Nie przesłyszałaś się Ola, pod warunkiem, że się zgodzisz, aby moi rodzice zamieszkali w twoim mieszkaniu- oznajmiła, a Ola popatrzyła na niego jeszcze bardziej zdziwiona.
-A my gdzie?
-Jak opowiedziałem rodzicom tą historię i usłyszeli, że Asia będzie jeździła na wózku, to uznali, że lepiej nam będzie w ich domu. Nie będziemy musieli dźwigać wózka na trzecie piętro. Będziemy mieli ogród, jej będzie się lepiej poruszać na wózku. W ogóle mój ojciec to się już tak nakręcił, że był gotowy jechać wybierać meble i farby do pokoju.
-Nie wiem co powiedzieć. Pomysł niby fajny, ale najpierw to trzeba to jakoś Asi powiedzieć.
-To ja mam pomysł- powiedział entuzjastycznie Jacek- Ty pogadaj z małą, a ja jadę po ojca i jedziemy do meblowego oraz sklepu z farbami i bierzemy się za remont mojego pokoju, żeby zrobić z niego pokój dla Asi.
-Jacek, ale przecież- Olka chciała go zatrzymać, ale on tylko krzyknął, że wieczorem ich wszystkie rzeczy będą w domu rodziców Jacka, a rzeczy rodziców Jacka w mieszkaniu Olki. Ona się tylko pod nosem uśmiechnęła, a po chwili lekarz wyszedł i pozwolił wejść Oli.
-Ciocia? A gdzie mama?- zapytała, widząc kobietę. Ola siadła na krześle, które stało przy łóżku i złapała Asię za dłoń.
-Bo widzisz Asiu, jest taka sprawa. Chodzi o to, że...- zacięła się i nie wiedziała jak skończyć to, ale Asia jej przerwała płaczem.
-Ciocia, czemu ja nie mogę ruszyć nogami?- zapytała, płacząc. Ola w sumie była wdzięczna, że Joasia wpadła w panikę, bo miała chwile na zastanowienie jak powiedzieć Asi o tym, że jest jej mamą.
-Asia, nie płacz. Nie możesz ruszać nogami, bo jak spadłaś ze schodów, to złamałaś kręgosłup. W twoim kręgosłupie są takie małe ludziki, dzięki którym możesz ruszać nóżkami i rączkami. Te małe ludziki przemieszczają się z twojej główki do nóżek i rączek. Kręgosłup to taki most, po którym one się poruszają, a jeśli zostanie zerwany, to nie możesz nimi ruszać. W zależności na jakiej długości został zerwany, nie można poruszać konkretną częścią ciała- odpowiedziała jej Ola, przytulając dziewczynkę.
-Czyli nie będę chodzić?
-Nie Asiu, teraz będziesz jeździła wózkiem- Ola starała się nie popłakać.
-Jak małe dziecko?
-Nie do końca, ty będziesz miała taki specjalny wózek, dla dużych dzieci- próbowała wytłumaczyć dziewięciolatce- Już, wszystko w porządku Asiu?
-W sumie tylko się przestraszyłam ciocia, że nie mogę ruszać nogami. To co mi chciałaś powiedzieć?
-Asia, bo ja nie jestem twoją ciocią, tylko mamą. To ja urodziłam ciebie i Damiana- wyrzuciła z siebie, chociaż była na siebie wściekła, że powiedziała to tak prosto z mostu, ale inaczej nie umiała. Jeszcze była wściekła na Jacka, bo doskonale wiedział, że Ola będzie musiała to powiedzieć Joasi, a ten sobie pojechał remontować pokój dla dziewczynki jakby nie mógł zaczekać chociaż jednego dnia. Reakcja Asi jednak zaskoczyła Olę, bo dziewczynka zamiast krzyczeć, dopytywać się jak to możliwe uśmiechnęła się do brunetki i wypowiedziała dwa słowa, które Ola zawsze chciała usłyszeć od swojego dziecka.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też córeczko- Ola mocno przytuliła do siebie Asię. Siedziały tak z dobre dwadzieścia minut, dopóki im nie przerwał Jacek. Ola przeprosiła córkę i odebrała telefon.
-Słuchaj, jaki kolor farby kupić Asi do pokoju, a jaką nam do sypialni?- zapytał Jacek, gdy tylko zatwierdziła połączenie.
-Nam możesz beżową, a Asi muszę się zapytać- powiedziała Ola i zwróciła się do dziewczynki- Jaki kolor pokoju byś chciała?
-A teraz będę mieszkać z tobą?- ucieszyła się Joanna, a jej mama kiwnęła głową- Zawsze chciałam mieć błękitny pokój. Chcę też mieć złotą rybkę.
-Słyszałeś Jacek?- upewniła się Ola, a on potwierdził i się rozłączył.
-Mamo, a mam pytanie, skoro tamta mama nie jest moją mamą, to tata też nie jest moim tatą?- zapytała zaciekawiona.
-Nie, twój prawdziwy tata nie żyje.
-A ten Jacek, to kto?- Asia dalej dopytywała. Ola wpadła na pomysł, że opowie Asi od początku, jak to wszystko było. Dziewczynka słuchała uważnie całej historii, a potem tylko wtuliła się w Olę i zasnęła.

Trzy tygodnie później
Sprawa Lucińskich zakończyła się odebraniem im praw rodzicielskich i przyznaniu ich Aleksandrze oraz Jackowi. Pani Magdalena Lucińska została pozbawiona wolności na pięć lat, za spowodowanie trwałego uszczerbku na zdrowiu zgodnie z  Art.156 §1. Asia przyjęła nazwisko Jacka. Zamieszkali oni w rodzinnym domu Nowaka. Ola odłożyła na razie na bok sprawę śmierci swojego ojca i zajęła się niepełnosprawną córką. Zrezygnowała również na razie z pracy. Jaskowska nie była zadowolona z tego faktu, bo straciła policjanta, ale przynamniej nie będzie musiała na każdym kroku upominać Oli i swojego syna, że się miziają na komendzie. Nie powiedzieli jej jednak nic o tym, że mieszkają razem i opiekują się niepełnosprawnym dzieckiem. Oboje bali się jej reakcji, więc zataili to przed nią. Ojciec i macocha Jacka pomagają parze nie tylko finansowo, bo Ola zawsze może liczyć na to, że ktoś się zaopiekuje Asią. Również i siostra Jacka, z którą dziewczynka bardzo dobrze się dogaduje. Joanna pokochała swoją nową rodzinę i zaczyna się przyzwyczajać do nowej sytuacji. Do Jacka mówi nawet tata, a do ojca i macochy Jacka dziadek i babcia.
To było czwartkowe popołudnie. Ola właśnie szykowała w kuchni obiad, bo Jacek miał wrócić za godzinę z pracy. Asia siedziała w swoim pokoju i rysowała kolejny już tego dnia rysunek. Nie miała nic innego do robienia. Po tym jak wróciły z ośrodka rehabilitacyjnego, Asia od razu się udała do swojego pokoju.
Ola zdążyła wstawić ziemniaki i usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała na zegarek i się zdziwiła, bo nie była z nikim umówiona, a Jacek był jeszcze w pracy. Wytarła ręce w ścierkę i poszła otworzyć.  Za drzwiami ujrzała biologiczną matkę Jacka, a swoją byłą szefową z walizką w ręku.
-Dzień dobry- powiedziała przerażona i zaskoczona. Jaskowska również była zdziwiona widokiem swojej byłej podwładnej.
-Dzień dobry, co pani robi w moim domu?- zapytała pewnie Renata.
-Ten dom już nie należy do pani- odpowiedziała jej Aleksandra- Został przepisany na mnie i Jacka- dodała po chwili.
-Mamo, kto przyszedł?- na przedpokoju pojawiła się Asia. Ola zaczęła spoglądać to na córkę to na matkę swojego partnera.
-A co to za bachor, jeszcze kaleka?- zapytała tym tonem, którego Olka nie nawidziła. Od razu stanęła w obronie swojego dziecka.
-Nie będzie pani obrażać mojej córki.
-Myślałam, że mój syn jest bardziej rozsądny i znajdzie sobie kobietę, która nie ma dziecka.
-Jakoś Jackowi nie przeszkadza, że mam córkę.
-Mamo, co to za pani?- przerwała im Asia.
-Córeczko, proszę idź do swojego pokoju- zwróciła się Ola i chciała wrócić do dyskusji, ale do domu wszedł Jacek.
-A co się tutaj dzieje? Mamo, co ty tutaj robisz?- zapytał Jacek.
-A ty jeszcze nie w pracy?
-Skończyłem szybciej, powtórzę pytanie. Co ty tutaj robisz i po co ci w ogóle ta walizka?- spojrzał na bagaż Renaty.
-Mogłabym u was przenocować?- zapytała po chwili.
-Nie- Jacek i Ola odpowiedzieli zgodnie.
-Ale...
-Nazwała pani moją rodzoną córkę bachorem i to kaleką. Myśli pani, że pozwolę pani mieszkać w moim domu? Myli się pani- krzyknęła Olka i w przedpokoju kolejny raz pojawiła się Asia.
-Mamo, czemu krzyczysz? Nie krzycz proszę- odparła smutno dziewczynka, a Ola uświadomiła sobie, co Asia przeszła z Lucińskimi i przytuliła ją. Następnie kazała Jackowi samemu załatwić tą sprawę i poszła z córką do jej pokoju.
-Przepraszam, że krzyczałam, ale ta pani mnie zdenerwowała- Ola próbowała wyjaśnić tą całą sytuację.
-A co to za pani?
-Widzisz, ta pani to mama taty- tłumaczyła.
-A to nie babcia Ewelina?- zdziwiła się dziewczynka.
-No bo mama Jacka go urodziła, następnie ciocię Anię, ale potem odeszła od jego taty i wtedy on poznał babcię Ewelinę- tłumaczyła spokojnie Asi, a na przedpokoju trwała dyskusja.
-Mam zadzwonić na policję?- spytał w końcu Jacek zmęczony tą całą rozmową- Chyba wiesz, co to jest uporczywe nękanie? Nie muszę ci tłumaczyć?
-Ale chociaż tą jedną noc, ja naprawdę nie mam gdzie przenocować- kobieta błagała syna.
-Jedną, jedyną noc. Jutro ma nie być tutaj twoich rzeczy- ostrzegł i poczuł z kuchni ulatniający gaz. Poszedł natychmiast do wspomnianego pomieszczenia i zobaczył mokrą kuchenkę. Wyłączył gaz i zestawił ziemniaki. Następnie zaczął wycierać kuchenkę.
-No i widzisz, co narobiłaś?- skomentował mężczyzna.
-Ja? To ty sobie znalazłeś- chciała dokończyć, ale syn skarcił ją wzrokiem.
-Jeśli obrazisz chociaż raz Olę, to możesz zapomnieć o noclegu.
-Ok. Dobra, daj to. Ja posprzątam i zrobię wam coś na ten obiad- odparła niechętnie. Rozebrała się z kurtki, którą powiesiła na wieszaku i udała się do kuchni. Jacek z kolei dołączył do Oli i Asi, które siedziały we dwie na łóżku dziewczynki i czytały książkę.
-Nie przeszkadzam?- uchylił delikatnie drzwi.
-Nie, poszła już sobie?
-Będzie tutaj nocować, ale tylko jedną noc i proszę Olunia, nie denerwuj się. Jutro już jej tutaj nie będzie- powiedział delikatnie.
-To masz szczęście, że nie wyrzuciłeś jej na bruk- oznajmiła mu, a on na nią się dziwnie spojrzał.
-Kim ty jesteś i co zrobiłaś z moją Olą- potrząsnął delikatnie kobietą.
-Tato, przecież to mama- zaśmiała się dziewczynka.
-A co tak ładnie pachnie?- Ola wstała z łóżka i skierowała się w stronę kuchni. Ujrzała tam dosyć dziwną scenę. Mama Jacka stała i szykowała posiłek. Po chwili w kuchni zjawił się również Jacek z Asią na rękach i stanął obok Oli. Patrzyli na Jaskowską jak uwija się w kuchni.
-Co robisz?- Jacek podszedł bliżej z Asią i spojrzał do garnka.
-To co się da zrobić z tego, co macie. Czyli leczo- odpowiedziała i Jacek wziął kawałek kiełbasy, którą jego mama kroiła, za co dostał po ręce.
-Nie wyjadać mi tu proszę.
-No ok- odszedł i posadził córkę na blacie. Tak, córkę. Mimo, że nie był jej biologicznym ojcem to traktował ją tak, jakby była jego rodzoną córką. Ona też go traktowała jak swojego ojca. Chociaż historię z biologicznym ojcem już poznała, to Jacek był dla niej najlepszym tatą na świecie.
Jacek podszedł do Oli i objął ją w talii. Renata chciała to skomentować, ale powiedziała, że nie będzie dokuczać Olce, poza tym dziecko było przy nich. Asia sprawnie przesunęła się bliżej Renaty i zaczęła wrzucać warzywa, które kroiła. Kobieta spojrzała się i uśmiechnęła się do niej.
-Ty jesteś mamą taty, ale taką prawdziwą mamą, jak moja mama dla mnie. Prawda?- zapytała Asia, a Jaskowska potwierdziła to kiwnięciem głowy- To w takim razie mogę mówić do ciebie babciu?- zadała kolejne pytanie. Jaskowską kompletnie zamurowało. Nie wiedziała, co powiedzieć, ale coś w niej pękło. Mała dziewczynka jakby roztopiła serce z lodu Jaskowskiej.
-No pewnie Asia- powiedziała i przytuliła dziewczynkę. Ola z Jackiem spojrzeli na siebie bardzo zdziwieni tą sytuacją. Jaskowska, która nie miała w ogóle serca przytulała dziewięciolatkę, pasierbicę swojego syna. Para wtuliła się jeszcze bardziej. Patrzyli na ten uroczy obrazek, gdzie babcia z wnuczką przyrządzały właściwie już kolacje, bo na obiad to było za późno. Ola w tym czasie nakryła do stołu. Gdy wszystko było już gotowe, każdy zasiadł do stołu. Jacek przeniósł Asię z blatu na krzesło i zaczęli posiłek. W końcu odezwała się Renata.
-Ola, Jacek, bo ja w sumie chcę was przeprosić za te wszystkie przykrości jakie wam sprawiłam. Ciebie Ola, że za każdym razem się odwoływałam do twojego ojca, a ciebie Jacek, że mimo obietnicy zaczęłam mieszać życie zawodowe z prywatnym. No i jeszcze, że nazwałam Asię tak jak nazwałam, bo to naprawdę super dziewczynka- na te słowa Jacek z Olą spojrzeli się na siebie, a potem na mamę mężczyzny.
-Przeprosiny przyjęte- odparł Jacek i spojrzał na Olę.
-Ja też je przyjmuję- kobieta posłała ciepły uśmiech w stronę matki partnera. Sama nie wiedziała, czemu to zrobiła, ale czuła, że tak powinna zrobić. Chciała jeszcze coś dodać, ale ją zemdliło i szybko poszła do łazienki. Wtedy Jacek popatrzył się na swoją matkę i pomyślał, że dosypała coś do talerza Wysockiej.
-Co tak na mnie patrzysz?- zapytała obruszona.
-Nie dosypałaś nic Olce?
-Niby jak, jak każdy brał z garnka, gdy już siedzieliśmy przy stole- odpowiedziała, a Jackowi zrobiło się głupio, że tak ją potraktował, bo kobieta się stara, a on wyskakuje z takimi podejrzeniami. Olka wróciła do stołu po dziesięciu minutach.
-Wszystko w porządku?- upewnił się Jacek.
-Tak, to pewnie tylko grypa żołądkowa- odparła Ola i wróciła do konsumpcji posiłku. Kiedy skończyli jeść, Ola z Renatą podniosły się, aby posprzątać ze stołu. Młodsza kobieta wróciła jednak szybko do pozycji siedzącej, bo zakręciło jej się w głowie.
-Olka, ty na pewno się dobrze czujesz?- zapytał ponownie Jacek.
-Tak, tylko za szybko wstałam. Już mi lepiej- odpowiedziała i kolejny raz podniosła z krzesła swoje przysłowiowe cztery litery, ale ta próba wstania skończyła się omdleniem. Jacek się przestraszył i mimo tego, że miał przeszkolenie na ratownika medycznego, bo kiedyś sobie zrobił, nie wiedział jak się zachować, dlatego wezwał karetkę, która zjawiła się po pięciu minutach. Ola jeszcze nie zdążyła odzyskać przytomności, dlatego postanowili zabrać ją na podstawowe badania. Asia patrzyła na tą sytuację z przerażeniem w oczach. Zaczęła płakać i dopytywać się, co się stało mamie. Jaskowska poszła do pokoju dziewczynki po jej wózek, a następnie zabrała ją do salonu i zaczęła tłumaczyć. Jacek z kolei chwycił swoją kurtkę, klucze od auta i pojechał za karetkę. Na miejsce dotarł pięć minut później, bo jego niestety obowiązywały przepisy. Wszedł do szpitala i od razu zapytał się o Olę. Pielęgniarka udzieliła mu informację i zgodnie z zaleceniem poszedł na salę segregacji. Tam leżała już przytomna Ola, która była bardzo przerażona. Jacek podszedł bliżej.
-Cześć kochanie, jak się czujesz?- zapytał, siadając na krześle.
-Już lepiej, dali mi kroplówkę i pobrali krew do badań. Mieli mnie zabrać jeszcze na tomografię, ale uznali, że na razie nie ma sensu, bo może mi to zaszkodzić- wyjaśniła na spokojnie.
-A podejrzewają coś?
-Tak, jak powiedziałam lekarzowi o nudnościach, to od razu mi oświadczył, że to może być ciąża i każde badanie mam mieć robione pod kątem właśnie ciąży- Jackowi na te słowa pojawiły się iskierki w oczach.
-Czyli, że zostanę ojcem naszego wspólnego dziecka?
-No ja bym na razie się tak nie cieszyła, bo to jeszcze nie jest pewne, bo jeśli to nie ciąża, to będziesz rozczarowany- Ola ostudziła zapał Jacka- Równie dobrze, może to być nowotwór.
-Mówisz tak, jakbyś nie chciała mieć dziecka- powiedział Jacek, który był wściekły, że Ola patrzy tak na to wszystko.
-Ale ja jestem obciążona genetycznie i mówię jak jest.
-Daj spokój Olka, bo zaczynasz mnie denerwować. Chyba nie chcesz się przez to pokłócić?
-No nie, może masz rację, że za bardzo pesymistycznie do tego podchodzę. W sumie fajnie byłoby mieć drugie dziecko.
-No i tak masz myśleć- Jacek przytulił Olę. Po dwudziestu minutach przyszedł lekarz z badaniami Oli.
-No więc pani Aleksandro...
***
No i kolejne opowiadanie. Jak wam się podoba? Asia z Olą i Jackiem, do tego Ola i Jacek pogodzili się z Jaskowską. A jak myślicie, jakie będą wyniki Oli?

7 komentarzy:

  1. Super opowiadanie.
    Ja się pytam czemu ty zawsze kończysz w naj ciekawszym momencie!?
    I prosiłabym o odpowiedź.
    A tak to opowiadanie extra.
    Pozdrawiam...Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie świetne. Mam nadzieje, że z Olka będzie wszystko dobrze i nie będzie miała nowotworu. Z niecierpliwością czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    S.t.o.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no ja zwariuje. Było dobrze i bum i teraz co ciąża Oli czy rak? :( No weź tu śpij spokojnie.
    Opowi zajebiste *.*
    Czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Mała. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie
    Pozdrawiam i czekam na next Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie. Fajnie, że Ola i Jacek pigodzili się z Jaskowską. Ja mam nadzieję, że Ola nie będzie miała raka, tylko jest w ciąży :D
    Czekam z niecierpliwością na next.
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  6. super opwiadanie mam nadzieje ze ola bedzie w ciazy

    OdpowiedzUsuń