-...Ten chłopak nazywa się Adrian Witkowski. Jego matka z ojczymem zginęli sześć lat temu w wypadku, ojciec biologiczny też nie żyje- tłumaczy mi- Żyją jedynie dwie jego siostry.
-Można się z nimi skontaktować? Może one będą cokolwiek wiedziały?- pytam z nadzieją. On jednak kręci przecząco głową.
-A jak się nazywają te jego siostry?- dopytuję dalej.
-Znasz je bardzo dobrze. To Dominika i Ania- oznajmia mi, a ja robię wielkie oczy. Nie wierzę w to, co słyszę.
-Że co proszę? Niby jakim cudem? I pewnie Mikołaj to jego biologiczny ojciec?
-Brawo Sherlocku.
-Ale, ale...- jąkam się, dalej nie mogąc przyswoić do siebie tej informacji. Zastanawiam się jak to możliwe, że ten chłopak to syn Mikołaja i dlaczego próbował zabić własną siostrę- A po śmierci rodziców kto się nim opiekował?
-Ciotka, właśnie próbujemy ustalić jej miejsce zamieszkania. Może ona będzie coś wiedziała- oznajmia mi. Ja i tak jestem cały czas jestem w szoku.
-A myślisz, że to on stał za zabójstwem Mikołaja?
-A czy ja wyglądam na kogoś z dochodzeniówki?
-Tak się tylko pytam. Dobra, ja jadę do szpitala. Jak coś będziesz więcej wiedział, daj mi znać- podnoszę się z krzesła i wychodzę, ale słyszę, że ktoś mnie woła. Odwracam się i widzę mojego ojca, idącego w moją stronę.
-Jak Dominika?- pyta.
-Jest sparaliżowana od pasa w dół, do końca życia będzie jeździć na wózku, a jeszcze muszę jej powiedzieć, że to jej brat próbował ją zabić.
-Ola, wiedz, że zawsze możesz liczyć na pomoc moją i Ewy- zwraca się do mnie, a ja go przytulam i z moich oczu zaczynają lecieć łzy.
-Ja tej pomocy już chyba potrzebuję. Nie daję sobie już rady z tym wszystkim. To jakaś paranoja. Ja chcę się obudzić i żeby to okazało się jakiś koszmarem sennym. Przecież to nie do wyobrażenia, że tyle rzeczy spada na mnie tak szybko. Porwanie, strata dziecka, wypadek Jacka, matka, zabójstwo Mikołaja, wypadek Dominiki. A i jeszcze fakt, że mam brata, moja zdrada. Dużo by wyliczać- zaczynam się żalić ojcu.
-Olcia, nie płacz. Wszystko się jeszcze ułoży córciu- zwraca się do mnie- Jedź może do mnie, odpocznij sobie trochę. Zadzwonię do Ewy, żeby zrobiła ci coś do jedzenia, bo mizernie wyglądasz, a potem się prześpij. Co ty na to?- proponuje, a ja spoglądam na niego.
-Ok, tylko zadzwonię do Jacka. Dzięki tato.
-Ok, to ja w tym czasie zadzwonię do Ewy- mówi mój ojciec i udaje się do swojego gabinetu. Ja w tym czasie wykręcam numer do Jacka i informuje go, gdzie jadę. Chwilę potem siedzę już w aucie i kieruję się na osiedle, gdzie mieszka mój ojciec. Po kwadransie jestem na miejscu. Parkuje auto jak najbliżej klatki, a następnie udaję się do mieszkania. Tam czeka na mnie już Ewa z mnóstwą ilością kanapek z sałatą, pomidorem, szynką, ogórkiem i szczypiorkiem. Zjadam trzy takie kanapki, a następnie idę do swojego pokoju zdrzemnąć się.
Budzi mnie głos Jacka.
-Ola, wstawaj. Zaraz spóźnimy się do pracy- mówi, a ja zastanawiam się, o co może mu chodzić- Twój tata dzwonił, że mamy oboje wstawić się na służbie, bo Marek się rozchorował, a Emilka musiała pojechać do swoich rodziców- szturcha mnie, a ja dalej nie ogarniam, co się wokół mnie dzieje. Emilka do rodziców? Przecież jej matka nie żyje. Do tego ojciec wzywa Jacka do pracy? Przecież on jest na zwolnieniu lekarskim. Otwieram oczy, aby zobaczyć co się wokół mnie dzieje. Rozglądam się po pomieszczeniu i zauważam, że jestem w domku letniskowym Jacka. Podnoszę się do pozycji siedzącej. Jacek szybko się ubiera, a ja nadal próbuję sobie uświadomić, co się stało.
-Mogę się ciebie o coś zapytać?- odzywam się, gdy pierwszy szok już mija.
-No jasne Ola, pytaj.
-Jak my się tutaj znaleźliśmy? Przecież byłam w mieszkaniu ojca- Jacek na te słowa dotyka mojego czoła.
-Brałaś coś?- pyta mnie.
-A czemu miałabym coś brać?
-Nie pamiętasz, co robiłaś poprzedniego wieczoru?- Jacek patrzy na mnie jak na wariatkę.
-Pamiętam, siedziałam w szpitalu przy Dominice- odpowiadam, a Jacek nadal patrzy na nie tym samym wzrokiem, a do mnie zaczyna docierać, że to wszystko od momentu, gdy wróciłam do zdewastowanego mieszkania do wizyty u Ewy to był sen. Robi mi się o wiele lżej na sercu.
-Musiało ci się to przyśnić- oznajmia mi- A co dokładnie ci się śniło?
-Jakieś głupoty, chociaż było jedna rzecz, która mi się podobała- przypomina mi się scena oświadczyn i się uśmiecham.
-A mogę wiedzieć co?- jaki ten Jacek ciekawski, ale nie mam zamiaru mu powiedzieć i tak.
-Nieważne Jacek, nieważne. Zbierajmy się lepiej do pracy, bo ojciec będzie zły- oznajmiam i zaczynam się ubierać. Gdy jesteśmy gotowi, udajemy się do pracy. Całą drogę myślę jednak o moim śnie, o tym że Krzysiek był moim bratem, że moja mama żyła, że siostra Jacka była moją siostrą, że Mikołaj z Kamilą nie żyli, ale cieszyłam się, że to wszystko się zakończyło.
***
No i zakończyłam pierwszą serię. Trochę inaczej niż myślałam, ale wyszło jak wyszło. Od przyszłego tygodnia ruszam z nową serią. Mam nadzieję, że ta seria wam się podobała, a kolejna spodoba jeszcze bardziej.
wtorek, 8 marca 2016
55.1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super opowiadanie:)ale poczułam niesamowitą ulgę gdy okazało się, ze to sen. No to pozostaje czekać na kolejną serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Świetne opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na nową serię, w poniedziałek pojawi się też nowa seria u mnie bo wczoraj skończyłam pierwszą. Zapraszam na mojego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
S.t.o.
Super opowiadanie
OdpowiedzUsuńJaka ulga że to był sen Oli... Ale Krzysiek fajnie by byli gdyby byl jej bratem. Jedyna dobra rzecz... :D
A przerażenie Oli jak sie dowiedziala ze to sen boskie..
Ja czekam z niecierpliwoscią na kolejną serie.
pozdrawiam
Alicja
Świetne opowiadanie aż mi ulożyło że to był tylko sen
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nastepną serię Magda
Świetne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńUff jak dobrze że to był tylko sen. Ale świetna pobudka po koszmarze: "Ty coś brałaś?". Po prostu boskie.
Czekam z niecierpliwością na kolejną serię. Zapraszam również do mnie.
Pozdrawiam i życzę weny :*
Super opowiadanie... Dobrze, że był to tylko sen... ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną serię z niecierpliwością :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Paulina
Szkoda, że koniec liczyłam na rozkręcenie wątku bo wciągnął niesamowicie do tego stopnia, że wchodziłam tu codziennie sprawdzając czy pojawiły się jakieś nowe posty bo tak ciekawiło mnie co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuń