sobota, 19 marca 2016

II.3

Nastał kolejny dzień. Na dworze było mroźno, leżał śnieg, ale świeciło słońce. To ono obudziło Olę, wkradając się nieśmiało do jej sypialni. Ola otworzyła oczy, przyzwyczajając je po mału do światła. Leżała na klatce Jacka. Uśmiechnęła się delikatnie na ten widok. Mężczyzna tak słodko wyglądał jak spał. Kobieta wzięła telefon do ręki i sprawdziła godzinę. Była siódma trzydzieści. Przeraziła się, bo za pół godziny mieli mieć odprawę. Zaczęła budzić Jacka.
-Daj mi jeszcze pięć minut- wymamrotał, ale brunetka potrząsneła go mocniej.
-Szykuj się lepiej do pracy. Za pół godziny mamy odprawę- odparła, ubierając się w tym czasie.
-O kurwa- poderwał się z łóżka i również zaczął się ubierać. Ola zrobiła sobie na szybko makijaż i bez śniadania udali się na komendę. Postanowili, że pojadą autem Aleksandry, ponieważ kluczyki od pojazdu Jacka gdzieś się zawieruszyły. Całe szczęście z osiedla policjantki nie było daleko na komendę. Dotarli dziesięć minut przed czasem. Ola wjechała na policyjny parking i zaparkowała tam gdzie wczoraj. Na miejscu swojego ojca, pod klonem. Latem, gdy świeciło słońce, drzewo rzucało cień, dzięki czemu auto się nie grzało. Teraz nie było liści i cień rzucały tylko gałęzie. Ola zgasiła silnik i pobiegli jak najszybciej na komendę. Przebrali się w mundury i poszli na odprawę. Pech chciał, że trwała ona już od dwóch minut, a nowa szefowa im tego nie darowała.
-Widzę, że spóźnialscy się już zjawili- skomentowała, patrząc na starszą posterunkową i starszego aspiranta jakby chciała ich zabić.
-Przepraszamy- powiedzieli jednocześnie i chcieli już usiąść, ale Jaskowska im na to nie pozwoliła.
-Ktoś wam pozwolił usiąść? Najpierw chcę znać powód waszego spóźnienia- podeszła do nich bliżej. Ola nie miała pojęcia, co odpowiedzieć, bo nie zdążyli obmyślić wspólnej wersji, ale Jacek za to wybrnął z tej sytuacji.
-Bo widzi pani, popsuło mi się auto i zadzwoniłem po Olę, żeby przyjechała po mnie. To nie jest jej wina to spóźnienie.
-Po odprawie zapraszam waszą dwójkę do mojego gabinetu- rzekła surowo i przeszła do wyznaczania zadań na ten dzień. Ola z Jackiem co chwila na siebie spoglądali, co nie umknęło uwadze młodszej inspektor. Po odprawie, tak jak kazała, Nowak wraz z Wysocką udali się do jej gabinetu.
-A więc co macie mi do powiedzenia?- spytała, siadając na fotel.
-Przecież kolega już pani wszystko wytłumaczył- Ola starała się zachować zimną krew. Jacek też się powstrzymywał ledwo od wybuchnięcia.
-Tak? A mi się wydaje, że powód waszego spóźnienia był chyba inny- Renata przyjrzała się uważniej parze.
-Czy pani coś insynuuje?
-Ja nie muszę nic insynuować- odparła i podeszła do podwładnego- Chcesz mi powiedzieć, że sam sobie to zrobiłeś?- Ola z Jackiem spojrzeli się na siebie z przerażeniem, a Ola dopiero wtedy sobie uświadomiła, że poprzedniego wieczoru zrobiła Jackowi malinkę.
-Ale mamo- wypalił Jacek, a dopiero potem ugryzł się w język. Nie chciał mieszać życia prywatnego z zawodowym, a teraz sam to zrobił. Ola spojrzała na niego zdziwiona i jednocześnie wściekła, że Jacek zataił przed nią ten fakt. Wtedy jednak postarała się nie okazywać tego. Renacie prawie nerwy puściły.
-Żeby mi było ostatni raz takie spóźnienie, bo następnym razem skończy się to obcięciem premii- zagroziła. Olka z Jackiem wyszli wściekli z gabinetu szefowej i pokierowali się do pokoju prewencyjnego.
-Mikołaj, możesz iść do radiowozu? Zaraz do ciebie dołączę- Ola zwróciła się do swojego partnera z pracy, a następnie spojrzała prosto w oczy Jacka- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Jaskowska to twoja matka? Cały czas myślałam, że, że- Ola szukała odpowiedniego słowa- żona twojego ojca jest twoją matką- odparła.
-Bo ja ją zawsze tak traktowałem i przyzwyczaiłem się do tego- powiedział.
-W ogóle jak to się stało, że twoi rodzice nie są razem i czemu masz inne nazwisko niż ona?- zapytała zaciekawiona Ola. Cała złość na Jacka zaczęła jej po mału uciekać.
-Opowiem ci, ale nie tutaj i nie teraz. Pogadamy o tym jak wpadniesz dzisiaj po pracy do mnie. Co ty na to?- zaproponował brunetce.
-No ok, tylko poczekaj chwilę. Wezmę ci to tylko przypudruje- Ola wyjęła kosmetyczkę z szafki i zrobiła Jackowi makijaż na szybko. Dziwnie się czuł z podkładem i pudrem, ale musiał się poświęcić.
-No to możemy iść do pracy- oznajmiła Ola zadowolona ze swojego dzieła- A i uprzedź może Mieszka, w końcu spotyka się z twoją siostrą- powiedziała, gdy Jacek już wychodził.
-Ok- przytaknął i wyszedł. Ola wzięła swoje rzeczy i udała się do radiowozu, gdzie czekał już na nią zdenerwowany kolega.
-Co tak długo cię nie było?- zapytał, odpalając radiowóz.
-Musiałam załatwić coś z Jackiem- odpowiedziała. Mikołaj spojrzał na Olę podejrzliwie.
-Sorry, że tak bezpośrednio, ale czy to ma związek z tym, co Jacek ma na szyi?
-Błagam cię, nie gadajmy o tym. Ok?
-No ok- przytaknął Białach.
Patrol 05 zakończył rozmowę i ruszył pilnować porządek na ulicach Wrocławia. Był to dosyć długi i męczący dzień. Sprawa za sprawą, do tego dwie dotyczyły kradzieży, a jedna przemocy w rodzinie. Do tego uczestniczyli w akcji poszukiwawczej matki z dzieckiem, która zabłądziła w lesie. To wszystko skutkowało tym, że była masa raportów do wypełniania i trzeba było siedzieć bardzo długo. Ola z tego wszystkiego zapomniała, że umówiła się z Jackiem. Dopiero gdy już siedziała sama w biurze, bo Mikołaj musiał pilnie jechać do domu, przypomniała sobie, widząc stojącego w drzwiach mężczyznę.
-Przepraszam, zapomniałam- szepnęła i złożyła swój podpis na ostatnim dokumencie.
-Spoko, sam jestem wykończony ilością zgłoszeń- westchnął blondyn.
-A wy jeszcze nie opuściliście komendy?- do pomieszczenia wkroczyła matka blondyna. Oboje się przerazili, słysząc głos szefowej.
-Ja kończyłam jeszcze wypełniać raporty.
-Mam nadzieję, że nie znajdę błędów,  a ty aspirancie Nowak, co masz na swoje usprawiedliwienie?- spojrzała na syna.
-Daj spokój z tym oficjalnym tonem, Ola i tak już wie, że jesteś moją matką- skomentował Jacek.
-No a jeszcze przedwczoraj uważałeś, że nie jesteś moim synem?
-Przecież zrzekłaś się praw do mnie- po mały zaczynała się rodzinna awantura.
-Bo to ty wszystko popsułeś- zarzuciła mu Renata- Pojawiłeś się tak nagle, potem jeszcze Ania i całe życie zjebane miałam przez waszą dwójkę- wykrzyczała, a Jackowi zrobiło się przykro, słysząc takie słowa od matki. Ola z kolei zrozumiała, czemu Jacek nie chciał, żeby na komendzie dowiedzieli się, że Jaskowska to jego matka.
-Nie wierzę, że to powiedziałaś. Nie nawidzę cię jeszcze bardziej, niż wtedy, gdy nas zostawiłaś!- krzyknął Jacek i wybiegł z biura. Zostały tylko policjantki. Ola patrzyła na starszą kobietę z niedowierzaniem.
-Co się tak gapisz?- warknęła Jaskowska.
-Po to mam oczy- odgryzła się Aleksandra.
-Jeszcze pyskować będziesz, rozpuszczona córeczko komendanta?- spytała, a Ola nie wytrzymała tego.
-Jest pani podła- brunetka wzięła swoje rzeczy i ze łzami w oczach wyszła,  zostawiając Jaskowską samą. Na korytarzu zarzuciła na siebie kurtkę i wyszła przed komendę. Rozglądała się z Jackiem i dopiero po jakimś czasie dojrzała go. Siedział na ławce i miał twarz schowaną w dłonie. Podeszła bliżej i położyła swoją dłoń na jego ramieniu.
-Wszystko ok?- spytała, próbując powstrzymać łzy jednocześnie. Słowa komendantki mocno ją uderzyły. Nie mogła uwierzyć, że jej nowa przełożona posunie się do takich słów.
-Chyba tak. Nagadała ci coś?- obejrzał się za siebie, żeby widzieć oczy swojej dziewczyny. Ola nic nie powiedziała, tylko siadła na ławce i zaczęła płakać.
-Uznała mnie za rozpuszczoną córeczkę komendanta.
-Kurwa, co za kobieta.
-Możemy jechać do domu? Zimno mi- powiedziała Ola. Jacek nic nie odpowiedział, tylko wstał, wziął Olę za rękę i udali się do auta. Tym razem auto prowadził Jacek. Na osiedle, gdzie mieszka Nowak, dotarli po pół godzinie, bo wpadli jeszcze na chwilę do mieszkania Wysockiej po kilka jej rzeczy. Mężczyzna zaproponował jej weekend u siebie, bo mieli akurat wolne. Tym bardziej, że Ania pojechała z Mieszkiem w góry. Ola oczywiście się zgodziła. Po dwudziestej siedzieli już w kuchni i jedli kolację.
-Jacek, powiesz mi w końcu jak to było z twoją matką?- zagadała Ola. Jacek spojrzał w jej błękitne jak ocean tęczówki i wziął głęboki oddech.
-A więc było tak. Moja mama zaszła w ciążę, mając niespełna siedemnaście lat, ale z moim ojcem bardzo się kochali. Rok później, gdy mama skończyła osiemnastkę wzięli ślub, a pół roku później na świat przyszła Ania. Przez jakieś siedem- osiem lat było nawet nawet. Oboje rodzice mieli pracę. Mama policjantka, ojciec dobry i szanowany chirurg. Nie narzekaliśmy na brak pieniędzy. Jednak, gdy matka dostała propozycję wyjazdu do Stanów, wszystko zaczęło się sypać. Do tego ojciec nakrył ją z kolegą w łóżku. Postanowił się rozwieść. Ona nie robiła żadnego kłopotu i powiedziała, że nigdy nie kochała nas i ojca. No a potem tata poznał Ewelinę i się pobrali, a my z Anią traktowaliśmy ją jak mamę. Nawet do tej pory mówię do niej mama. Dała nam o wiele więcej miłości niż nasza biologiczna matka- Jacek opowiedział swojej dziewczynie historię, którą zawsze trzymał dla siebie. Ola nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Była w szoku. Nie sądziła nigdy, że Jacek miał takie dzieciństwo. Za nim Ola zerwała z Jackiem, była kilka razy w jego rodzinnym domu i nic nie wskazywało na to, że pani Ewelina to nie jego biologiczna matka.
-Przepraszam- zdołała tylko z siebie wydusić.
-Nic się nie stało, skąd mogłaś wiedzieć- westchnął Jacek.
-Słuchaj, bo mam pytanie. Pojechałbyś ze mną jutro do mieszkania mojego ojca?- Ola szybko zmieniła temat.
-No jasne, a możesz mi powiedzieć, po co chcesz tam jechać?
-Chcę zabrać kilka pamiątek po ojcu. Do tego chcę się rozejrzeć po jego mieszkaniu. Może znajdę coś, co mogłoby mnie i dochodzeniówkę utwierdzić, że go ktoś zabił. Jakoś nie wierzę w to jego samobójstwo.
-Ale Ola, przecież znaleziono przy nim broń. Były na niej odciski tylko twojego ojca- Jacek chciał wybić Oli z głowy prywatne śledztwo. Sam nie wierzył w to, że Wysocki się zabił, ale bał się, że gdy Ola zacznie węszyć przy tej sprawie, to zabójca jej ojca, będzie próbował zabić również i ją. Wiedział, że nie zrobiła tego Gruda, bo w tym czasie była w zamkniętym ośrodku psychiatrycznym, więc zabójca był na wolności.
-Posłuchaj mnie Jacek. Wiem, co sobie teraz myślisz, ale ja naprawdę chcę wiedzieć, kto za tym wszystkim stoi i dlaczego to zrobił.
-Ale przecież...- Jacek chciał zaprotestować, ale Ola mu nie dała.
-Nie ma żadnego ale. Chcę poznać prawdę- powiedziała pewnie kobieta. Blondyn podniósł w górę ręce w geście kapitulacji.
-Dobra, jak chcesz. Nie będę cię przekonywał do zmiany decyzji, bo sam chcę się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.
-Dzięki- Ola delikatnie się uśmiechnęła.
-A teraz co będziemy robić?- spytał Jacek.
-Może jakiś film?- rzuciła pomysł Ola, a on, nie wiele myśląc, wziął ją na ręce i zaniósł do salonu. Usiedli wygodnie na kanapie i włączyli Titanica. Obejrzeli do końca. Nie chciało im się iść do sypialni, dlatego zasnęli na sofie. Wtuleni w siebie.
Rano wstali, około dziesiątej. Obudziły ich promyki słońca, które wkradały się przez niezasłonięte okno.
-Jak się spało mojej księżniczce?- zapytał Jacek i pocałował Olę.
-Mogliśmy się jednak przenieść do tej sypialni. Wszystko mnie boli.
-Oj nie narzekaj już. Co moja niunia zje na śniadanie?
-Kaszkę mannę- wymamrotała żartobliwie. 
-Ok- Jacek wstał z kanapy i poszedł do kuchni.
-Ej, ja żartowałam- krzyknęła, ale Jacek udał, że nie słyszy. Po jakimś czasie Jacek zjawił się z dwoma miskami gotowej kaszy manny oraz z dwoma butelkami soku.
-Masz do wyboru. Wiśnię albo malinę- Ola wzięła jedną z miseczek.
-Poproszę wiśniowy- odparła po chwili namysłu. Jacek polał jej danie, a następnie nalał sobie soku, tyle że malinowego. Zaczęli jeść. Ola delektowała się każdą łyżką.
-Smaczne było- powiedziała, skończywszy jedzenie. Odstawiła miskę na stół i oparła się o Jacka, któremu zostało jeszcze trochę. Gdy już odstawił miskę, objął Olę ręką.
-To co, jedziemy?- zapytał.
-Tak- Ola wstała z sofy i udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic, a następnie zrobiła sobie makijaż, uczesała włosy i się ubrała. Gdy skończyła poranną toaletę, do łazienki poszedł Jacek. Kiedy oboje byli gotowi, wsiedli w auto Aleksandry i ruszyli w stronę osiedla, na którym mieszkał Wysocki. Było ono dwie dzielnice dalej i dojazd zajął im trochę. Zaparkowali auto i udali się do bloku. Ola niepewnie stanęła przed drzwiami. Jacek zauważył jej niepewność.
-Na pewno jesteś gotowa Ola, bo jak nie, to możemy przyjechać kiedy indziej.
-Chcę mieć to już za sobą- wsadziła klucz do zamka i otworzyła drzwi. Weszli do środka, ale to co tam zobaczyli przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Wszystko było porozwalane.
-Tutaj chyba ktoś był- odparła Ola.
-Nie ruszaj niczego- Jacek wyjął telefon i zadzownoł po techników. Przyjechali, zebrali ślady i pozwolili Jackowi i Oli zrobić porządek. Ola nie była w stanie nic posprzątać, więc wzięła tylko rzeczy, które miała zabrać, ale gdy mieli już wychodzić, Jacek zwrócił uwagę na pewien szczegół. W rękach Oli oprócz rysunków, które kiedyś zrobiła, była jakaś koperta. Jacek założył rękawiczki i wyjął to z pomiędzy rysunków.
-Co to za koperta?- spytał. Ola była zdziwiona. Na kopercie widniało imię i nazwisko policjantki.
-Nie mam pojęcia. Otwórz i zobacz- powiedziała. Jacek to zrobił i przeczytał treść listu, który znalazł, a następnie podał go Oli. Ola przeczytawszy go, upuściła wszystkie rzeczy jakie trzymała.
***
Pospieszyłam się trochę i jest kolejne opowiadanie. Mam nadzieję, że się podoba.
1) Co sądzicie o Jaskowskiej i jej zachowaniu?
2) Czy Jacek pogodzi się z matką?
3) Jak myślicie, jaka jest treść listu, znalezionego przez Jacka?

6 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie.
    Nie spodziewałabym się, że Jacka spotkało coś tak okropnego. Jaskowska chyba nie ma serca. Jak można zostawić własne dzieci? Przecież to okropne! Wcale się nie dziwię, że Jacek nie chce jej znać.
    Czekam na next i zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie. Jacek pewnie nie pogodzi się z swoją matką. Jej zachowanie jest okropne. Z niecierpliwością czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    S.t.o.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie
    Pozdrawiam i czekam na next Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie. Nie spodziewałam się, że Jaskowska to matka Jacka. W ogóle to czy można ją nazwać mamą? To co zrobiła było okropne. Pewnie Jacek się z nią nie pogodzi. A co do listu to nie mam pojęcia co w nim było.
    Czekam na next i zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Mała. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieźle, dobrze odgadłam, że to jego matka. Opowiadanie świetne. O Jaskowskiej myślę, że nie ma serca, jest wredna i bez uczuć i widzi tylko czubek własnego nosa. Nie wiem, na miejscu Jacka nie pogodziłabym się z nią. Mam nadzieję, że nie jest to list pożegnalny.
    Czekam na kolejne
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń