No to zaczynamy drugę serię :)
***
Jacek siedział przy Aleksandrze, która wybudziła się ze śpiączki jakąś godzinę temu. Ten stan trwał dobry tydzień. Do szpitala trafiła w dosyć ciężkim stanie, po tym jak została porwana przez rzekomą przyjaciółkę z liceum, która okazała się być psychopatką. Całe szczęście, że Mikołaj z Jackiem wpadli na pewien trop, który doprowadził ich do liceum, do którego kiedyś chodziła Ola i Beata Gruda. Znaleziono ją w ostatniej chwili.
-Jak się czujesz?- Jacek zapytał po chwili ciszy.
-Wszystko mnie boli, ale da się wytrzymać- brunetka wymusiła uśmiech na twarzy- Kiedy mój tata przyjedzie do szpitala?
-Mikołaj właśnie po niego pojechał- odpowiedział blondyn. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu dzwoniący telefon. Spojrzał na wyświetlacz i zobaczył, że to Mikołaj. Przeprosił Olę i wyszedł na korytarz. Odebrał telefon.
-O kurwa...Ale sam czy ktoś?...Mam sam jej powiedzieć, czy czekać na ciebie?...Ok, to idę do niej- Jacek się rozłączył i zjechał po ścianie. To co mu przekazał kolega, kompletnie go zszokowało, a najgorsze było to, że musiał powiedzieć o tym telefonie swojej koleżance. Gdy zebrał myśli, wstał z podłogi i wrócił do Oli, która leżała i wpatrywała się w sufit. Mężczyzna podszedł bliżej i siadł na krześle.
-Ola, bo ja muszę ci coś powiedzieć- zaczął niepewnie.
-No mów- Olka zaczęła się zastanawiać o co chodzi. Myślała, że Jacek zaraz wyzna jej miłość, ale myliła się i to bardzo.
-Bo przed chwilą dzwonił do mnie Mikołaj i, i...- blondynowi zawiesił się głos. Nie wiedział w jaki sposób przekazać Oli te szokujące wieści. Dopiero co, przeżywała koszmar związany z koleżanką- psychopatką, a teraz musiał jej powiedzieć o tym, co dowiedział się od Mikołaja, a dla Oli przyjęcie tej wiadomości może być trudne.
-No mów- Olka się już nie cierpliwiła.
-Ola, twój tata nie żyje- wydusił w końcu z siebie te słowa. Ola natychmiast poderwała się z łóżka, mimo bólu i złapała Jacka za koszulę.
-Co ty powiedziałeś?!- krzyknęła, nie wierząc w usłyszane słowa.
-Ola, uspokój się. Nie wolno ci się teraz denerwować. Połóż się najlepiej- Jacek starał się uspokoić koleżankę, która za wszelką cenę chciała opuścić szpital i jechać do mieszkania swojego ojca.
-Ja muszę tam jechać. Poza tym czemu nikt go nie pilnował?!
-Jedyne, co ty musisz teraz robić, to leżeć- odparł Jacek, przytulając do siebie najmocniej jak się da, szarpiącą się koleżankę. Ola w ramionach mężczyzny się uspokoiła trochę i zamiast krzyczeć, zaczęła płakać.
-Połóż się Ola- zwrócił się do niej Jacek. Ona jednak nie zareagowała. Odsunął ją delikatnie od siebie i spojrzał w jej oczy- Może się prześpij, co?- zaproponował, ale dalej nic nie mówiła- Słyszysz mnie?- Jacek zaniepokoił się stanem Oli.
-Tak. Zamyśliłam się- odpowiedziała.
-Połóż się i śpij- powtórzył Jacek. Kobieta wykonała polecenie. Jacek ją przykrył i już miał wyjść z sali, ale Ola go zatrzymała.
-Zostań ze mną dopóki nie zasnę- poprosiła go. Jacek bez zastanowienia zawrócił i siadł obok Oli. Kobiecie cały czas leciały łzy z oczu, a mężczyzna je co chwilę ocierał. W końcu dwudziestośmiolatka zasnęła. Dopiero wtedy Jacek mógł spokojnie opuścić salę. Na korytarzu czekał już na niego Mikołaj.
-Co z Młodą?- zapytał Białach, widząc swojego kolegę.
-Nie jest dobrze. Śpi teraz, ale wydaje mi się, że ktoś musi chyba przy niej siedzieć, tylko że ja jestem już zmęczony i pojechałbym do domu- odparł, akcentując to ziewnięciem.
-To co? Zmieniamy się?- zaproponował Mikołaj. Jacek kiwnął głową.
-Tylko jakby się coś działo to dzwoń do mnie- powiedział Jacek i zmęczony pojechał do swojego mieszkania. Tam czekała już na niego młodsza siostra, która siedziała i oglądała telewizję.
-Cześć brat- krzyknęła, słysząc trzaskanie drzwiami.
-Cześć- odpowiedział jej i od razu poszedł do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i po chwili zasnął.
Dwa tygodnie później
Był typowy zimowy poranek. Ola jak zwykle wstała około ósmej rano i pierwsze co zrobiła, to spojrzała na rodzinną fotografię. Wzięła ją do ręki i przejechała palcem po twarzach.
-Tak mi was brakuje- szepnęła Ola, po czym odłożyła zdjęcie.
*Wspomnienie*
*Oczami Oli*
-Olcia, szykuj się do szkoły- krzyknął mój tata, który akurat szykował mi kanapki do szkoły. Zeszłam niechętnie na dół.
-Muszę iść do szkoły? Nie mogę iść do mamy?- zapytałam smutno. Moja mama była w szpitalu. Przechodziła chemioterapię. Jakieś pótora roku zdiagnozowano u niej raka piersi. Z początku rodzice nic mi nie mówili. W końcu miałam dziewięć lat, ale gdy powiedzieli mi, że mama niedługo umrze, byłam zrozpaczona. Całymi dniami chciałam przesiadywać przy niej na co ojciec patrzył sceptycznie. Wolał, żebym chodziła do szkoły. Oboje z mamą twierdzili, że to bez sensu, żebym opuszczała zajęcia, ale ja chciałam spędzić jak najwięcej czasu z mamą, więc dwa razy w tygodniu mogłam nie chodzić do szkoły, ale tego dnia miałam jakąś klasówkę i tata na siłę zawiózł mnie do szkoły. Jednak gdy siedziałam na lekcji muzyki, w zajęciach przeszkodziła nam moja ciocia Anna, siostra mamy. Była bardzo zdenerwowana. Powiedziała tylko, że już rozmawiała z wychowawczynią i mam się spakować. Wykonałam jej polecenie i kilka minut później siedziałyśmy już w aucie, jadąc do szpitala, do mamy. Ja cały czas dopytywałam o co chodzi, a ciocia z trudem powstrzymywała łzy.
-Ciocia, czy z mamą coś złego się dzieje?- ona mi nie odpowiedziała. Po dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu. Od razu pobiegłam na salę mamy, ale nie zostałam na nią wpuszczona. Mój ojciec siedział na korytarzu zapłajany.
-Tato, co się stało?- zapytałam przerażona tym wszystkim- Czemu nie mogę zobaczyć się z mamą?- mój tata spojrzał na ciotkę. Tak bardzo chciałam się dowiedzieć co się dzieje.
-Córeczko, twoja mama nie żyje- oznajmił mi ojciec, a ja się rozryczałam.
Trzy dni później odbył się pogrzeb. Gdy już zostaliśmy we dwójkę przy grobie mamy po pogrzebie. Długo milczeliśmy, ale ja w końcu przerwałam ciszę.
-Tato, obiecaj, że mnie nie zostawisz- powiedziałam ze łzami w oczach. Ojciec kucnął przede mną.
-Nigdy nie zostaniesz sama.
-Ale ty mnie nie zostawisz?- dopytywałam, bo takiej odpowiedzi to ja nie oczekiwałam.
-Nie zostawię córeczko- odpowiedział, przytulając mnie mocno.
*Rzeczywistość*
*Narrator*
Ola tym razem stała w salonie przy zdjęciu ojca.
-Obiecałeś, że mnie nie zostawisz, a teraz jestem całkiem sama- powiedziała smutno i rozpłakała się. Usiadłszy na podłodze, oparła się o komodę. Nie wiedziała sama, co ma ze sobą zrobić. W końcu się ubrała i wybrała się na spacer. Zawędrowała aż pod komendę, ale nie odważyła się tam wejść. Wszystko jej przypominało ojca, dlatego zawróciła i wróciła do domu. Zjadła lekki posiłek i siadła przed telewizorem. Włączyła go, ale po chwili już spała. Tak wyglądał praktycznie każdy dzień. Około osiemnastej jak zwykle obudził ją dzwonek do drzwi. Był to Mikołaj razem z Jackiem, którzy codziennie ją odwiedzali, aby upewnić się, że z Olą wszystko w porządku. Posiedzieli chwilę u niej i wrócili do siebie. I tak wyglądała większość dni Aleksandry przez trzy miesiące.
***
No i proszę. Jak wam się podoba pierwsze opowiadanie drugiej serii? Mam już kilka pomysłów na kolejne opowiadanie i zdradzę, że będą nieoczekiwane zwroty akcji, nowe postacie i sporo innych :)
poniedziałek, 14 marca 2016
II.1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super początek :D Już się nie mogę doczekać kolejnego opowiadania. Oby było jak najszybciej :) Ciekawi mnie co jeszcze wymyślisz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Początek świetny... Ciekawe jak to się potoczy i jak oraz dlaczego zginął Wysocki :(. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńA w międzyczasie zapraszam na mego bloga :)
Pozdrawiam
Paulina
Świetne opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na next. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńS.t.o.
Zaczyna się super
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na next Magda
Opowiadanie super.
OdpowiedzUsuńMam pytanie dotyczące twojego bloga o Emilii Drawskiej:Czy będziesz go dalej kontynuowała? Bo twoje opowiadania są świetne i chciała bym wiedzieć czy będą dalsze?
Życzę weny i Pozdrawiam.
Sylwia
Oczywiście, że będę, tylko dużo nauki i jakoś tak nie nam czasu.
UsuńA kiedy dodasz kolejne opowiadanie?
Usuń