Na samym początku uprzedzam, że zmieniam trochę styl pisania, ale dalej opowiadanie będzie pisane w pierwszej osobie.
***
-Ola, o czym ty do mnie mówisz?- pyta, jakby nie zrozumiała tego, co powiedziałam.
-Aniu, twoja siostra będzie teraz jeździć na wózku- powtarzam, starając się być spokojna. Wiem, że tylko spokój może mnie uratować. Widzę jak w oczach dziewczyny pojawiają się łzy. Podchodzi do szklanych drzwi i kładzie na szybie dłoń.
-Mogę do niej wejść?- pyta bez wyrażenia jakichkolwiek emocji.
-Wydaje mi się, że Dominika chce być teraz sama- oznajmiam. Ania spogląda na mnie smutnymi oczami.
-Ona nie może być teraz sama-mówi, a ja spoglądam to na nią, to na jej siostrę i nie wiem co powiedzieć, chociaż wiem, że Ania ma rację.
-Spróbuj w takim razie z nią porozmawiać- zgadzam się na jej wejście do sali. Po chwili widzę jak młodsza siostra tuli się do starszej. Dominika nie wygania Ani, tylko zaczyna z nią rozmawiać.
-Dobrze, że z Anią chce trochę rozmawiać- mówi Emilka, która podchodzi z mojej prawej strony. Z lewej staje Jacek.
-No na mnie się wydarła, że pewnie ją do domu dziecka oddamy, bo nie będziemy chcieli mieć kaleki w domu i żadne argumenty do niej nie docierają- żalę się.
-Przejdzie jej- uspokaja mnie Emilka.
-Mam nadzieję- dodaję cicho. Po chwili widzę jak Ania wychodzi z sali ze łzami w oczach.
-Co się dzieje?- pytam nastolatki. Ona nic nie odpowiada, tylko wtula się we mnie i czuję jak bluzka, którą mam na sobie, robi się mokra. Jednak nie przejmuję się tym. Postanawia spytać się Ani, dlaczego płacze. Odsuwam ją delikatnie od siebie.
-Co się stało?
-Dominika powiedziała, że chce się zabić. Woli to zrobić niż jeździć na wózku i nie być do niczego zdolną i chce, żebym jej w tym pomogła, ale ja nie chcę jej stracić. Ola, pomóż mi- odpowiada, przerywając między słowami z powodu płaczu.
-Spokojnie Ania. Dominika sama nigdzie nie pójdzie, więc nie masz się co bać, a ja porozmawiam z nią- całuje Anię w czoło, biorę głęboki oddech i wchodzę do sali, na której leży Dominika.
-Przyszłaś mi powiedzieć, że oddacie nas do domu dziecka?- zaczyna Dominika, gdy tylko podchodzę do jej łóżka.
-Dominika, błagam. Przecież wiesz doskonale, że tego nie zrobimy- odpieram.
-Możesz oszukiwać kogo chcesz, ale ja i tak wiem swoje. Pewnie z Jackiem już uzgodniliście, że jak tylko opuszczę ten cholerny szpital to oddacie nas do domu dziecka, bo po co wam taka kaleka. Poza tym nie jesteśmy nawet twoimi córkami. Teraz możesz mówić, że tego nie zrobicie, ale ja nie mam takiej pewności. Jak ja żałuję, że nie zginęłam w tym wypadku- krzyczy, a ja nie mogę tego wytrzymać i wybucham, chociaż nie powinnam.
-Dziewczyno, weź się ogarnij. Może i wkrótce zajdę w ciążę, będziemy mieć z Jackiem dziecko, ale to nic nie zmieni Dominisiu- ocieram łzę, która płynie po policzku dziewczyny- W końcu będziesz moją córką- uśmiecham się do niej- A to, czy będziesz chodzić, czy nie, nie odgrywa żadnej roli.
-Dziękuję Ola- Dominika ociera łzy- A możesz mi powiedzieć co z tym chłopakiem, który mnie porwał?- pada pytanie. Liczyłam, że to pytanie nie padnie, a jednak. Staram się uciec wzrokiem, ale mi to nie wychodziło- Olka?- powtarza.
-Ten chłopak nie żyje- Dominika na mnie patrzy i bierze głęboki oddech.
-Ola, proszę cię. Dowiedz się kim on jest, a raczej był.
-Ale po co ci to?- dziwię się jej. Patrzę na nią wielkimi oczami.
-Chcę mieć pewność, że już nic nam nie grozi. Poza tym on do mnie mówił siostrzyczko. Ja chcę wiedzieć dlaczego- błaga, a ja ją na chwilę zostawiam i wychodzę na korytarz. Wyciągam telefon i dzwonię do Krzyśka. Wiem, że jest teraz na patrolu. Mój brat odbiera po jednym sygnale.
-Stało się coś Olka?- pyta zaniepokojony.
-Kojarzysz ten wypadek z przed kilku godzin?
-No, a co?
-Posłuchaj, zdobądź mi wszystkie informacje na temat tego gościa, który zginął na miejscu- zwracam się do Krzyśka.
-Po chuja, za przeproszeniem, ci to.
-Ale Krzysiek, ja muszę mieć pewność, że nam nic nie grozi. Chcę się upewnić, że to on wysyłał SMS-y Dominice i to on zabił Mikołaja- tłumaczę mu, jakby się nie domyślał.
-Dobra, załatwię ci to jakoś. A w ogóle jak Dominika?
-No nie jest w najlepszym stanie. Dowiedziała się, że nie będzie chodzić, to jak ma się czuć?
-No tak. To ja kończę i jak będę coś miał, to daj ci znać.
-Dzięki brat. Do zobaczenia.
-Pa- rozłączam się i wracam do Dominiki, która ma łzy w oczach. Siadam na jej łóżku, chociaż wiem, że mi nie wolno. Odgarniam jej kosmyk włosów z policzka.
-Co się stało Dominisiu?- mówię z troską w głosie.
-Ola, ja się boję tego wszystkiego. Przecież ja mam dopiero niecałe siedemnaście lat, całe życie przed sobą. Miałam zdawać maturę, iść na studia, na AWF, znaleźć męża, urodzić dzieci, a teraz do końca życia będę uzależniona od innych- wścieka się nastolatka. Patrzę na nią i serce mi się kraja.
-Ale ty możesz jeszcze dużo osiągnąć w życiu. Jeżdżenie na wózku w niczym nie przeszkadza. Możesz zdać maturę, pójść na studia- tłumaczę, ale ona mi przerywa.
-Na studia? Ty słyszałaś co powidziałam?
-No może nie na AWF, ale na pewno na coś innego- mówię dalej, ale Dominika się rozkleja i zaczyna znowu płakać. Tym razem nie próbuję ciągnąć rozmowy, tylko ją przytulam. Dopiero po jakimś czasie się uspokaja. Siedzimy tak dłuższą chwile, ale potem do sali wchodzą dziadkowie Dominiki. Do jasnej cholery, skąd oni wiedzą, gdzie jest Dominika?
-Dominika, nic ci się nie stało?- pyta babcia dziewczyny, udając zatroskaną. Jednak ja widzę, że tak nie jest.
-Jak dobrze widzieć cię całą i zdrową- dodaje nieświadomie, a nastolatka po raz kolejny zaczyna płakać.
-Dominisiu, czemu płaczesz? Przecież wszystko jest w porządku- mówi jej babcia i podchodzi, żeby przytulić wnuczkę. Dominika się jednak stara wyrwać z jej objęć. Widząc jej nieudane próby, proszę jej dziadków na osobności.
-Co pani wyprawia?- burzy się pani Sędłak.
-Chce pani wiedzieć, czemu pani wnuczka się rozpłakała?
-A z miłą chęcią, bo bardzo mnie to nurtuje, skoro wszystko z nią w porządku.
-W porządku? Pani myśli, że jest wszystko w porządku? Grubo się pani myli! Nic nie jest w porządku z Dominiką! Ona ma przerwany rdzeń kręgowy! Wie pani co to oznacza?!- krzyczę do kobiety.
-Jak to, ona nie będzie chodzić? Ale jak to?
-Tak, a teraz pozwoli pani, że do niej pójdę, bo potrzebuje teraz tego, żebym przy niej była- omijam kobietę i wracam do Dominiki, przy której siedzi Ania. Siostry się do siebie wtulają. Jacek przygląda im się z boku. Ja podchodzę i go przytulam od tyłu.
-Biedna Dominika- wzdycha Jacek.
-Wiem, tak mi jej szkoda. W ogóle myślisz, że damy sobie radę z tym wszystkim?
-Jeśli się boisz, to nie okazuj tego przy Dominice i Ani, radzę. Jeszcze coś sobie ubzdurają i będą myślały, że już ich nie chcemy- już mam coś dodać, ale przerywa mi dźwięk telefonu. Spoglądam na wyświetlacz i widzę zdjęcie roześmianego Krzyśka. Przesuwam zieloną słuchawkę i Krzysiek mnie prosi o przyjazd na komendę, że ma jakieś informacje odnośnie chłopaka, który sprawił, że Dominika nie będzie teraz chodził. Mówię Jackowi, że jadę na komisariat i po kwadransie jestem na miejscu. Wpadam do pokoju prewencyjnego, gdzie umówiona jestem z Krzyśkiem.
-Jakie masz dla mnie informacje?- pytam.
-Siadaj- wskazuje na krzesło, stojące naprzeciwko niego. Wykonuję jego polecenie.
-No to mów- mówię niecierpliwa.
-Powęszyłem trochę i znalazłem dosyć ciekawe fakty- zaczyna, a ja przebieram z ciekawości nogami- A więc...
***
No właśnie, a więc... Myślicie, że co znalazł Krzysiek?
***
Jak wam się podoba nowy styl pisania?
***
Moje przemyślenia co do odcinka 133 i 134.
Poprostu koszmar. To co się tam wydarzyło to już pod kryminał podchodzi, a nie jak na ipli zaznaczyli obyczajowy albo paradokumentalny jak gdzie nie gdzie jest napisane. Swoją drogą, chyba Marty Leleniewskiej chyba nie będę w stanie oglądać w innych serialach.
No ale przejdźmy do fabuły.
O Olę martwili się najbardziej Wysocki, Mikołaj i Jacek. Ale to Jacek wpadł na pomysł przeprowadzenia nieoficjalnego śledztwa i to on w tym liceum pierwszy dotarł do Oli i jeszcze jak powiedział do niej "Kochanie". W 134 odcinku, zapytany przez Emilkę jak się czuje, był lekko speszony, więc jestem prawie pewna, że będą z Olą w tej serii. Do tego to on dostał informacje, że Ola się obudziła.
Jest jeszcze zabójstwo komendanta. Ja wciąż w to nie wierzę. Jestem ciekawa kto go zabił, bo wątpię, żeby ta Gruda uciekła z psychiatryka, a Kwiecińskiemu za bardzo zależy na pracy w policji, żeby kogoś zabijać. No ale cóż, trzeba czekać na wyjaśnienie sprawy.
A Wy moi Czytelnicy, jakie macie przemyślenia na temat tych odcinków?
wtorek, 1 marca 2016
54.1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moją wersję odc 133 możecie przeczytać na moim blogu.A co do zabójstwa Wysockiego.Musiał to zrobić ktoś znający się na swojej robocie ponieważ jak już wspomniałem Wysocki zginął od strzału z Glocka 17 czyli broni policyjnej.Bardzo trudno dostać tę broń w naszym kraju.Kwieciński może i jest draniem ale nie jest mordercą.A może Szymuś Napierski zwiał z pierdla i to on zabił Wysockiego
OdpowiedzUsuńMyślę, że mama Oli nie umarła, lecz została zamordowana i ta sama osoba, która to zrobiła, zabiła także Wysockiego.
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na next. Zapraszam na mojego nowego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
S.t.o.
strivetoorder-policjantkiipolicjanci.blogspot.com/
Opowiadanie super.
OdpowiedzUsuńCo do serialu to ja tez mialam wrażenie ze tl jest broń policyjna... ale nie bylam pewna.
Jak Jacuś znalazł Ole i sie o nią potem martwil to sie rozklejałam na tych scenach.
Ja to już Malanowskiego nie moge ogladac bo mi nerwy puszczają :(
Mam nadzieje ze będą razem ale teraz tak bardziej otwarcie.
A co do Emilki i Krzyśka to czy oni w 134 odcinku nie pili z jednego kubka?
Alicja
Świetne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że sprawa śmierci Wysockiego ma związek z Wasylem i Kubkiem. Kiedy Ola dostawała te sms-y to podejrzewano właśnie ich. Wysocki wtedy powiedział, że rozpoczęła się właśnie w sądzie ich sprawa. Myślę, że to ktoś z ich grupy zabił Wysockiego. Wasyl i Kubek to sprytna przestępcy i nawet jeśli komendanta zabito z broni policyjnej, to moim zdaniem dla nich zdobycie takiej broni nie byłoby problemem. I tak jak już wcześniej napisałam, uważam, że zabójcą Wysockiego może być jakiś znajomy Wasyla i Kubka.
Czekam na next i zapraszam do mnie na nowe opowiadanie :D
Pozdrawiam
słuszne spostrzeżenie Sherlocku
UsuńOpowiadanie super, choć smutne :(. Mam nadzieję, że więcej nieszczęść tej czwórki nie spotka :(
OdpowiedzUsuńA co do serialu. Mam nadzieję, że Ola i Jacek raz jeszcze spróbują być razem. Tylko, że Ola teraz będzie zajęta poszukiwaniem mordercy. Nie wiem czemu wszyscy oprócz Wysockiej uwierzyli w samobójstwo. Czy to sprawka Wasyla i Kubka? Wątpię, przecież komendant tą osobę znał, może nawet dobrze znał? Na pewno nie zrobił to Kwieciński, choć był jak był, do morderstwa i to egzekucji raczej by się nie posunął... Napisałaś, że za bardzo mu zależy na pracy w policji. BSW, Biuro Spraw Wewnętrznych to nie jest już policja. A co broni? Policyjna czy też nie - na czarnym rynku możesz kupić każdej marki, nawet taką jak używają funkcjonariusze na służbie. Nie mam żadnego pomysłu kto może być mordercą.
Pozdrawiam
Paulina