niedziela, 24 lipca 2016

II.22

To będzie ostatnie opowiadanie tej serii, bo już nie wiem, co pisać dalej. Nie zabijajcie mnie tylko za tą końcówkę. Wynagrodzę Wam to kolejną serią i miniaturką, która w odróżnieniu od reszty, będzie miała szczęśliwe zakończenie. Mam nadzieję, że zdołam ją dodać jeszcze dzisiaj, a jak nie, to jutro późnym wieczorem.

***
-Ale dlaczego mi do cholery wcześniej nie powiedziałaś?!- krzyknął Jacek i złapawszy Olę, przycisnął ją do ściany. Aleksandra patrzyła na Jacka z przerażeniem. Nigdy nie widziała swojego narzeczonego tak wściekłego.
-Bo...- Ola chciała mu to jakoś wszystko wytłumaczyć, ale poczuła, że piecze ją policzek- Teraz to już przesadziłeś!- wrzasnęła i wyminęła Jacka.
-Oleńko, prze...
-Daruj sobie te przeprosiny- rzuciła w mężczyznę pierścionkiem zaręczynowym- Jadę z Damianem, czy ci się to podoba, czy nie! Poza tym dawno miałam ci to powiedzieć. Nie kocham cię. Dalej coś czuję do Damiana mimo tego, że mnie skrzywdził. Wybaczyłam mu i to coś znaczy, a fakt, że mamy wspólne dzieci to zwykła wpadka.
-Ale, ale- zająkał się, a Olka zostawiła go zdezorientowanego. Poszła do pokoju córki.
-Spakowałaś wszystko?- zapytała.
-Tak, za ile tata po nas przyjedzie?- dziewczynka spojrzała na Olę, która była z niej dumna. Asia ze spokojem przyjęła do wiadomości, że Damian jest jej prawdziwym ojcem.
-Za chwilę powinien być- i jak na zawołanie usłyszały dźwięk klaksonu.
-Na pewno masz wszystko?- upewniła się matka. Córka kiwnęła głową i bez pożegnania z Jackiem wyszły z domu. Wsiedli do auta i ruszyli w stronę lotniska.
Jacek, załamany tym, co się stało, postanowił się upić. Poszedł do barku i wyciągnął wszystkie butelki z alkoholem jakie miał. Zaczął konsumpcję.

Następny dzień, KMP Wrocław
Jak zwykle o ósmej zaczynała się odprawa. Prawie wszyscy policjanci, mający dyżur w ten dzień czekali na Jaskowską. Zjawiła się ona po dwóch minutach. Spojrzała na funkcjonariuszy i stwierdziła brak dyżurnego.
-A gdzie starszy aspirant Nowak?- zapytała- Wie ktoś może?
Każdy pokręcił głową przecząco.
-Może przejdę się do kryminalnych i Oli zapytam?- zaproponował Białach.
-Nie, Oli nie ma dzisiaj w pracy, ma wolne.
-To może zaszaleli poprzedniej nocy- skomentował Zapała.
-Krzysiek, bez takich tekstów mi tu tylko. Martwię się, bo nie mogę się do niego dodzwonić. Dobra, Mieszko ma wprawę w roli dyżurnego, dlatego to on go zastąpi, a Białach pojedzie z Kownacką. Pierwsze, co zrobicie to pojedziecie do Jacka. Po odprawie tylko na chwilę do mnie przyjdźcie- poprosiła i przeszła do omawiania spraw bieżących.
Po piętnastu minutach Monika z Mikołajem siedzieli w gabinecie młodszej inspektor.
-Tu macie klucze, gdyby Jacek wam nie otwierał. Oli na pewno nie ma w domu, bo poleciała do Hiszpanii z córką i swoim byłym. Sprawdźcie, co u niego. To mój syn- odparła prawie ze łzami w oczach.
-Dobrze, niech pani się nie martwi- Monika wzięła klucze z biurka i udali się z Białachem do radiowozu. Jak najszybciej mogli, znaleźli się w domu Jacka, a raczej pod domem. Tak jak przypuszczała ich szefowa, nikt nie otwierał, dlatego pozwolili sami sobie otworzyć drzwi. Już w przedpokoju było czuć alkohol. Weszli dalej i to, co zobaczyli w salonie ich przeraziło. Jacek pół przytomny leżał na sofie. Wszędzie walały się butelki i jego zdjęcia z Olą. Monika dostrzegła również pierścionek zaręczynowy przyjaciółki. Podniosła go z ziemi i położyła na komodzie.
-Jacek- Mikołaj próbował z nim nawiązać kontakt, ale na marne były jego próby- Monia, co robimy?- spytał bezradny Białach.
-Wiesz co? Artur ma wolne. Zadzwoniłabym do niego i zawieźlibyśmy Jacka do niego, żeby ktoś go przypilnował, bo jak wytrzeźwieje, to znowu się upije- stwierdziła. Policjanci nie mieli większego wyboru, dlatego zawieźli Jacka do domu Kownackiej i wrócili na patrol. Oczywiście o wszystkim poinformowana została Jaskowska.
-To się porobiło- westchnęła Monika i oparła głowę o szybę.
-W sumie to jestem wściekły na Olkę. Jak mogła tak zrobić?
-Też się zastanawiam. Nie znałam jej od tej strony.
-Ja też nie. W ogóle jestem ciekawa, co teraz będzie. W końcu spodziewają się dzieci. Nie może im tak po prostu zabrać ojca, bo kocha kogoś innego- powiedziała Monika i wywiązała się ciekawa dyskusja. Nim się zorientowali, patrol dobiegł końca. Policjantka zaproponowała koledze, żeby pojechał z nią do jej mieszkania, żeby był przy rozmowie. Razem z nimi zabrała się również komendantka.
Gdy weszli do mieszkania, okazało się, że Jacek śpi i musieli czekać aż wstanie. Całe szczęście nie trwało to długo. Zdążyli wypić herbatę i w kuchni pojawił się Jacek.
-Monika, co ja u ciebie robię?- spytał zdezorientowany. To i tak, że wiedział w czyim mieszkaniu się znajduje, więc nie było z nim tak źle.
-Byłeś pijany, ledwo przytomny i przywieźliśmy cię z Mikołajem do nas. Swoja drogą idź weź prysznic. W przedpokoju stoi torba z twoimi ubraniami. Jak skończysz, chodź do nas, do salonu- odparła kobieta.
-Daj mi coś od głowy- wymamrotał. Monika tylko ciężko westchnęła i podeszła do szafki. Dała tabletki koledze, a ten gdy połknął ze dwie, udał się do łazienki. Mikołaj i Artur poszli w tym czasie do salonu, a Monika na chwilę zajrzała do syna, który gadał z Tośkiem Zapałą przez Skype'a, więc opuściła pokój Franka i wróciła do męża oraz kolegi. Dziesięć minut później dołączył do nich Jacek.
-Zerwała ze mną zaręczyny, powiedziała, że mnie nie kocha, woli Damiana, a że ciąża to tylko zwykła wpadka- powiedział i zaczął płakać. Wszyscy współczuli mężczyźnie. Byli ciekawi, do czego zdolna jest jeszcze Aleksandra. Na odpowiedź długo nie czekali. Dostali ją 3 dni później.
Jacek pogodził się, że Ola nie wróci do niego. Po części zasłużył sobie na to. Liczył jednak w głębi duszy, że Ola sobie wszystko przemyśli i jednak będą razem. Mylił się.

Tego ranka Jacek postanowił iść normalnie do pracy, tam przynajmniej nie myślał o tym wszystkim. Uszykował się jak zwykle i wychodząc z domu, zauważył, że przyszedł do niego listonosz. Był to starszy pan z odrobiną siwizny na głowie uwielbiany przez wszystkich w okolicy.
-Dzień dobry panie Jacku, widzę, że pan do pracy. A gdzie pani Ola?- zapytał jak zwykle wesoły.
-Oli na razie nie ma- odpowiedział.
-Ok, a mam dla pana list aż z Hiszpanii- odparł, wręczając kopertę. Jacek podziękował, życzyli sobie miłego dnia i pan Henio poszedł dalej. Jacek wsiadł do auta i postanowił przeczytać list.
Drogi Jacku
Przepraszam Cię, ale ja teraz zrozumiałam ile Damian dla mnie znaczy. Pokazał jak bardzo mu na mnie zależy. Poza tym znalazł Asi świetnego specjalistę. Okazało się również, że kupił dom dla nas w Hiszpanii. Jak tylko dzieci się urodzą, to dam Ci znać. Nie rządam żadnych alimentów. Zapraszamy do nas jak będziesz miał chwilę.
Pozdrawiam, Ola
Ps. Z dziećmi wszystko ok.

Niedługi list, a Jackowi w jednej chwili zawaliło się całe życie. Nie wiedział, co ze sobą zrobić, dlatego udał się do pracy, a wieczorem zabrał z komisariatu jedną sztukę broni i pojechał na cmentarz. Kupił trzy znicze. Najpierw udał się do Eweliny, a potem do swojej żony i córki. Zapalił znicze, po czym wyjął pistolet i przystawił sobie do głowy. Już miał nacisnąć spust, gdy nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Spojrzał do tyłu i ujrzał swoją szwagierkę.
-Paula, co ty tu robisz?- spytał zaskoczony widokiem kobiety.
-Zawsze tu przychodzę, gdy chcę się wygadać Zosi. A ty? Nie mów, że chciałeś się zabić- zwróciła się do niego z troską.
-A po co mam żyć? Jedna z kobiet mojego życia nie żyje, druga mnie zostawiła dla swojego byłego, więc nic innego mi nie zostaje- odparł, ale po chwili schował broń i przytulił się do Pauliny.
-Chodź, może pojedziemy do mnie- zaproponowała i tak też zrobili.

Jacek po wieczorze z Pauliną, zrozumiał, że tak naprawdę to ją kocha. Zamieszkał razem z nią w swoim domu.
Ola została z Damianem w Hiszpanii. Asia stanęła na nogi i urodziły się jej dwie zdrowe siostrzyczki. Jacek zjawił się na ich chrzcinach oraz jeździła na każde ich urodziny, ale relacji z Olą nie udało się odbudować.
***
Przepraszam za taką końcówkę, ale naprawdę nie miałam lepszego pomysłu. Nie zabijajcie mnie. Obiecuję, że kolejna seria będzie lepsza, bo to jest takie nijakie. 

2 komentarze:

  1. Ja Cię nie zabiję skądże? Ja Cię tylko ukatrupię gołymi rękoma. Dosłownie mówię. Człowiek liczy, że będzie happy end, a ty nie. No jak tak można? No pytam jak? Jestem bardzo nie pocieszona tym opowiadaniem jedyny plus to taki, że Asia stanęła na nogi.
    Pozdrawiam.
    Mała. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem ty tak nas nie lubisz czy co że dajesz nam takie okropne końcówki serii i miniaturek. Może te miniaturki będą lepsze ale proszę nie kończ tak więcej ty m i poprostu psychike mi rozjebiesz!!!
    Fear of the dark

    OdpowiedzUsuń