niedziela, 29 listopada 2015

29.1

To byli nasi znajomi ze szkoły. Ania oraz Oskar i kilku innych. Obie zgłupiałyśmy, bo nie wiedziałyśmy czy do nich podejść, czy nie. Głupio trochę było wsypywać kumpli, tym bardziej, że jakiś czas temu prosiłam Ankę o narkotyki.
-Co robimy?- spytała mnie Beata.
-Ty tutaj jesteś dowódcą, ale głupio tak trochę.
-To co? Zgłaszamy, nikogo tutaj nie widzieliśmy?- zaproponowała Beata, a ja przystałam na jej propozycję. Ale mimo wszystko i tak do nich najpierw podeszłyśmy.
-Kogo moje oczy widzą- powiedział Oskar i podszedł do nas- Aleks i Beti w mundurze.
-Cześć- powiedziałyśmy jednocześnie.
-I nie Aleks i Beti, tylko posterunkowa Wysocka i sierżant Gruda- zwróciła mu uwagę Beata.
-A co ty taka służbistka?- zapytała Anka. Widać, że całe towarzystwo było pod wpływem środków odurzających, no ale jednak nie mogliśmy im tego zrobić. Beata rzeczywiście trochę przesadziła, ale postanowiła kontynuować
-Wiecie, że jako policjantka stoję na straży prawa i nie mogę wam puścić tego płazem- powiedziała ostro. Coś mi się nie podobało w niej. Kiedyś sama była w tym towarzystwie, a teraz jakby w ogóle ich nie znała. Nie wiem, czy chciała się bawić w "dobry zły glina", czy po prostu tak się zmieniła przez te wszystkie lata.
-Ola, powiedz jej coś- zwróciła się do mnie Alicja, jedna z naszych koleżanek, którą nawet lubiłam.
-Beata, może rzeczywiście wyluzuj. W końcu to nasi kumple ze szkoły.
-No dobra, niech ci będzie- powiedziała zrezygnowana Beata. Pożegnałyśmy się ze znajomymi i poszłyśmy w stronę radiowozu. Gdy już siedziałyśmy w aucie, za nim odpaliłam postanowiłam porozmawiać z Beatą.
-A ty nie za ostro do nich wystartowałaś? W końcu to nasi znajomi ze szkoły. Tyle czasu wspólnie spędzaliśmy.
-Nie zamierzam ci się tłumaczyć. Możesz ruszać?
-Tak, ale nie myśl, że tak łatwo odpuszczę- zwróciłam się do mojej przyjaciółki.
-Ok, to kto zgłasza to Jackowi?
-Ja mogę- powiedziałam i chwyciłam za radiostację. Powiedziałam Jackowi, że nikogo nie zastałyśmy na miejscu i wyruszyłyśmy patrolować ulicę Wrocławia. Dzień minął nam w miarę spokojnie. Nie miałyśmy zbyt dużo wezwań. Zostałyśmy wezwane do jakiejś kłótni i wypisałyśmy kilka mandatów. Po służbie, jakże 'ciężkiej' wróciłyśmy na bazę wypełniać raporty. To było jedno z najnudniejszych zajęć policjanta. Dziwiłam się mojemu Jackowi, jak on może całymi dniami siedzieć za biurkiem, ale w sumie to ma z drugiej strony dobrze. Od czasu do czasu pogada z innymi policjantami.
Siedziałyśmy z Beatą przy swoich biurkach i wypełniałyśmy papiery. Postanowiła dokończyć naszą rozmowę o porannej interwencji.
-Beata...- zaczęłam, ale nie było mi dane dokończyć, bo do biura wszedł nasz szef.
-Cześć dziewczyny- przywitał się z nami ojciec.
-Dzień dobry panie komendancie- rzekła Beata, ale od razu wróciła do raportów.
-Ola, jak się czujesz? Wszystko w porządku?- zaczął mój tata, jak zwykle nadopiekuńczy.
-Tak tato. Wszystko w porządku. A mam jedno pytanie. Bo chwilę temu dostałam sms-a od Krzyśka, że zaprasza nas na kolację, bo ma nam coś ważnego do powiedzenia. Też będziesz?
-No jasne Ola. To o której?
-Tak około 20- uśmiechnęłam się do ojca.
-A nie wiesz o co chodzi?- zapytał podejrzliwie.
-Nie, ale coś tak czuję, że to ma związek z tą poranną akcją przed komendą- powiedziała Ola i uśmiechnęła się na samą myśl o dzisiejszej scenie przed komendą. Wciąż miała przed oczami swojego brata w stroju pirata.
-O jaką scenę ci chodzi?
-Mój kochany brat, a twój syn przyjechał na komendę w stroju pirata i próbował rozbawić dowódcę patrolu- powiedziałam, a mój tata na mnie dziwnie spojrzał. Nawet Beata oderwała się od papierów, słysząc to.
-No co?- zapytałam, widząc ich miny.
-Powiedzmy, że tego nie skomentuje. To widzimy się u Krzyśka córeczko. Pa- powiedział mój ojciec i wyszedł, a ja wróciłam do poprzedniego zajęcia. W sumie to odechciało mi się rozmowy na ten temat, dlatego jak najszybciej to skończyłam i poszłam się przebrać. Następnie wyszłam przed komendę i usiadłam na ławce, aby zaczekać na Jacka.
Gdy tak siedziałam, zauważyłam, że pod komendę podjeżdża dobrze mi znany mercedes. Chciałam wstać i pójść gdzie indziej, ale niestety kierowca mnie zauważył. Zgasił auto i z niego wysiadł, a potem podszedł do mnie.
*****************************************
Udało mi się skończyć. Jak myślicie, po co Krzysiek zaprosił ich na kolację. Kto podjechał pod komendę i czy mam zrobić z Beaty czarny charakter, czy raczej postać dobrą?

6 komentarzy:

  1. Zastanawiam się... nie mam pomysłu po co Krzysiek ich zaprosił...
    czyżby Mikołaj podjechał? Nie cierpię Beaty!!! Mam na nią alergię, cholera.
    No nie mogę przebolec tej suki -.-. Niech zgnije w pierdlu ;D A tak poważnie, nie wiem czy ma byc to postac dobra czy zła, nie widzę jej w tej dobrej.
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej !
    Dawno mnie nie było. Ale wiesz ten szpitalny internet... no powiem ze szału nie ma.
    Teraz postaram się nadrobić zaległości.
    Rodzial super.
    Myślę że Krzysiek chce by Ola i Wysocki ocenili jego zdolności aktorskie.
    Fajnie by tak było jednak dla odmiany poczytać ze Gruda to jednak fajna babka. Wiec wolałabym ja jako dobrą przyjaciółkę Oli.
    Czekam na next.
    Sandle

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie.
    Nie mam pojęcia kto podjechał. Krzysiek... może chce zaprosić ich na swój występ. Co do Beaty, to wolałabym żeby była dobrą postacią. Może wtedy Ola byłaby bezpieczniejsza :)
    Zapraszam również do mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    żabka

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział (jak zawsze) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział
    Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. Może z Beaty zrób wyjątek i dobra postać :)
    A co do opowiadanka super :)
    Alicja

    OdpowiedzUsuń