-Ola, chciałem cię przeprosić- rzekł mężczyzna, który był łysy. Miał na głowie tylko ala irokeza.
-Nic się nie stało, nikt nie wiedział o tym co się stało oprócz ojca i Jacka- rzekłam do znajomego.
-Ola, wiem, że sobie narobiłem kłopotu, szarpiąc wtedy twojego ojca i w ogóle, że zacząłem się mieszać w twój związek z Jackiem. W końcu to twoje życie i nie powinienem był próbować rozwalić twojego związku. Trochę mi odbiło, ale zrozumiałem, że nie będziesz ze mną, bo kochasz Jacka, ale chciałbym, żeby było jak dawniej i żebyśmy znowu byli przyjaciółmi- rzekł Mikołaj. Nie ukrywam, zaskoczyło mnie to bardzo. Zaczęłam się zastanawiać, co mu odpowiedzieć. W końcu mnie przeprosił, ale z drugiej strony to po części jego wina, że ojciec wylądował w szpitalu, czy też to że próbował rozwalić mój związek. Ale jednak okazał skruchę i było widać, że żałuje tego wszystkiego. Biła się z myślami. W końcu się odezwałam.
-Mikołaj, ja naprawdę kocham Jacka i zrobiło mi się przykro, kiedy to z ojcem byliście przeciwko nam. Do tego jeszcze ta szarpanina w szpitalu, ale wydaje mi się, że każdy zasługuje na drugą szansę i dostaniesz ją, bo wiem, że nie jesteś złym człowiekiem- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego szczerze, a następnie przytuliłam go po przyjacielsku, jak to zawsze robiliśmy, gdy któreś z nas miało gorszy czas.
~Jacek~
Stałem przed gabinetem mojego przyszłego teścia, a za razem szefa. Czekałem na niego, bo również kończył pracę. W końcu wyszedł i udaliśmy się w stronę naszych aut. Wyszliśmy przed komendę i zobaczyłem Olę jak przytula się z jakimś mężczyzną. Dopiero po chwili rozpoznałem, że to Mikołaj. Byłem bardzo zaskoczony, dlaczego oni się przytulają. Po Wysockim również było widać, że jest zaskoczony.
-Czy to Mikołaj?- zapytał Wojciech.
-Tak, tylko czemu oni się przytulają?
-Nie wiem, ja jadę do domu, a wy to sobie wyjaśnijcie- ulotnił się, zostawiając mnie samego. Widziałem, jak po chwili siadają na ławce i rozmawiają o czymś, śmiejąc się przy tym. Poczułem w sercu dziwne ukłucie, które było skutkiem zazdrości. Byłem zazdrosny i to bardzo. Nie wiele zastanawiając się, wsiadłem do auta i pojechałem do mieszkania, zostawiając Olę z Mikołajem.
~Ola~
Siedziałam z Mikołajem i rozmawialiśmy. Czas w jego towarzystwie płynął mi bardzo szybko. Z resztą dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, a kiedyś robiliśmy to często. Za nim zaczęłam spotykać się z Jackiem, najwięcej czasu spędzałam z Mikołajem, ale nie mogłabym być jego dziewczyną. Nie chodzi tu o różnice wieku, ale bardziej o to, że ja nigdy nic do niego nie czułam. Widziałam w nim bardziej starszego brata i przyjaciela niż chłopaka. On chyba coś do mnie czuł, ale ja do niego nie, więc bycie razem nie miało sensu.
Byłam tak pochłonięta rozmową, że nie zauważyłam jak Jacek odjechał spod komendy.
-Mikołaj, odwiózłbyś mnie do domu?- zapytałam po chwili.
-No jasne Ola- odpowiedział i udaliśmy się do jego auta i po dwudziestu minutach dojechaliśmy pod blok.
-Dzięki Mikołaj- powiedziałam i wysiadłam z auta. Chciałam już zamknąć drzwi, ale Mikołaj najwyraźniej chciał czegoś jeszcze.
-Ola, zaczekaj, bo ja nie powiedziałem ci wszystkiego, a potrzebuję twojej pomocy, a właściwie to twojej i Jacka- zaskoczył mnie tym wyznaniem kompletnie. Zastanawiałam się, o co może mu chodzić.
-Co się dzieje?- zapytałam, ale przerwał mi telefon, który był od Krzyśka. Dopiero teraz sobie przypomniałam, że byliśmy umówieni, a zostało mi tylko pół godziny. Nie wiedziałam, czy mam zostawić przyjaciela samego z problemem i jechać do brata, czy jednak pomóc.
-Cześć Krzysiek, my z Jackiem się trochę spóźnimy- powiedziałam, zaraz po odebraniu telefonu.
-Słuchaj Ola, ja właśnie w tej sprawie, żebyście nie przyjeżdżali, bo Tosiek się rozchorował i przełożę to na kiedy indziej. Dam wam znać kiedy.
-Ok, to pozdrów Tośka ode mnie i Jacka- powiedziałam i się rozłączyłam, a potem zwróciłam się do Mikołaja- To co, idziesz do nas?
-Tak, najlepiej będzie, jak porozmawiamy przy Jacku o tym- powiedział Mikołaj. Cały czas zastanawiałam się, o co może mu chodzić. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek był taki tajemniczy.
Mikołaj wysiadł z auta i je zamknął. Udaliśmy się w stronę mieszkania. Tam czekał Jacek, który nie wyglądał na zadowolonego.
-Ola, co to ma znaczyć?- zapytał się mnie zezłoszczony.
-Mikołaj potrzebuje naszej pomocy- odparłam ze spokojem- Wejdź do salonu. Napijesz się czegoś?
-Nie, nie chce wam zająć dużo czasu.
-No to o co chodzi?- zapytałam, siadając Jackowi na kolanach. Mikołaj usiadł obok nas na sofie.
-Nie wiem, czy wiesz, ale Kamila nie żyje- wyznał Mikołaj. Nie był to już ten sam Mikołaj co przed godziną. Nie dopytywałam dlaczego jego była żona zmarła, bo po pierwsze to na pewno dla niego ciężkie, a po drugie chciałam wysłuchać do końca- Ania i Dominika mieszkają teraz ze mną. Jest im ciężko z tym. Tak samo jak mi. Chodzimy do psychologa, ale wszyscy to przeżywamy dalej. Do tego dwa tygodnie temu źle się czułem i poszedłem do lekarza. To co się dowiedziałem, dobiło mnie jeszcze bardziej. Ja mam glejaka i został mi jakiś rok życia- jak to usłyszałam, zrobiło mi się przykro. Po mału zaczynało do mnie docierać, dlaczego Mikołaj mnie przepraszał. Wiedział, że nie zostało mu wiele czasu i chciał odbudować relacje, które zniszczył.
-Mikołaj, a co z dziewczynkami, sam mówiłeś, że- nie dokończyłam, bo Mikołaj mi przerwał.
-No właśnie o nie chodzi. Dominika jeszcze nie ma osiemnastu lat i i boję się, że trafią do domu dziecka, kiedy ja umrę, a nie chciałbym tego i jesteście jedynymi osobami, u których wiem, że dziewczynkom nie będzie niczego brakowało.
~Jacek~
Siedziałem i słuchałem Mikołaja z niedowierzaniem. Zrobiło mi się głupio, ponieważ rano na niego naskoczyłem, a teraz dowiaduje się, że nie zostało mu dużo czasu. Chciał nas tylko przeprosić, a ja go pogoniłem. Chodziły mi teraz po głowie myśli, że jestem chamem i podobne skojarzenia. W tamtym momencie obiecałem sobie, że następnym razem będę słuchał do końca.
-Chcesz, żebyśmy zajęli Dominiką i Anią?- zapytała Ola.
-Dokładnie.
Ola spojrzała na mnie pytająco. Widziałem w jej oczach, że bardzo chce pomóc Mikołajowi. Ja przemyślając wszystko jeszcze raz, również byłem za tym. W końcu jego córki straciły matkę, a niedługo stracą również i ojca.
-Pomożemy ci Mikołaj- powiedziałem- Nieważne, co było kiedyś. Jesteśmy gotowi zająć się Dominiką i Anią- Ola pocałowała mnie.
-Ola, a mogę mieć jeszcze jedną prośbę? Chcę o tym powiedzieć dziewczynkom, ale boję się ich reakcji. Czy mogłabyś być u mnie, gdy będę im o tym mówił?- zapytał Oli.
-No jasne Mikołaj- Ola posłała naszemu koledze uśmiech, chociaż nie było do czego się uśmiechać. Jednak ten uśmiech Oli nie był okazaniem zadowolenia, tylko tego, że nie ma się czego obawiać. Z Mikołajem rozmawialiśmy jeszcze z godzinę, a potem zaczął zbierać się do domu. Umówiliśmy się z nim na sobotę, że wpadniemy do niego. Pożegnaliśmy go i udaliśmy się do salonu. Usiadłem na sofie, a Ola położyła się, opierając głowę, na moich nogach. Przeszła mi złość na nią, gdy dowiedziałem się, o co chodzi Mikołajowi. Uczucie zazdrości minęło. Zacząłem bawić się jej gęstymi, brązowymi włosami.
-Dziękuję- powiedziała po chwili.
-Za co mi dziękujesz?
-Za to, że nie wywaliłeś Mikołaja za drzwi. Swoją drogą, nigdy nie przypuszczałam, że Mikołaj odważy się na przeprosiny, ale cały czas myślę o Ani i Dominice. Kamila nie żyje, Mikołaj chory, jak one sobie poradzą?
-Przecież będą miały nas- rzekłem do Oli. Trochę dziwnie to brzmiało, ale czułem, że dobrze robimy, zgadzając się na to, żeby się nimi opiekować.
-Ale rodziców im nie zastąpimy.
-Ola, na razie Mikołaj żyje i nie martwmy się tym. Ok?- zapytałem Ola, ale ona nie odpowiedziała, dlatego zacząłem ją łaskotać, żeby poprawić jej jakoś humor. Ona zaczęła się śmiać, aż nie mogła złapać oddechu. Dopiero wtedy przestałem.
-Obiecujesz, że na razie nie będziesz się tym martwiła?- Ola pokiwała z uśmiechem na twarzy na tak.
-Jacek, a może zamówilibyśmy pizze?
-Dobry pomysł- sięgnąłem po telefon i wykręciłem numer do naszej ulubionej pizzerii. Zamówiłem naszą ulubioną pizzę, czyli z owocami morza. Po pół godzinie dostarczono nam nasze zamówienie i wzięliśmy się za jedzenie. Włączyliśmy sobie film i jedząc, oglądaliśmy go. Około 22 się skończył. Ola już spała. Najwyraźniej była zmęczona tym wszystkim. Mnie również ogarnęła senność, dlatego położyłem się obok Oli i również zasnąłem.
~
Rano obudziło nas pukanie do drzwi. Było około piątej. Spokojnie moglibyśmy razem z Olą spać, ale niestety ktoś nam nie dał. Zaspana Ola podniosła się z sofy i przeciągając się, podeszła do drzwi. Otworzyła drzwi i zobaczyła...
*****************************************
Kogo zobaczyła Ola? Podoba wam się opowiadanie? Co myślicie o Mikołaju oraz o zachowaniu Oli i Jacka wobec kolegi? Jak myślicie, jak córki Mikołaja zareagują na wieść o tym, że ich tata jest poważnie chory?
piątek, 4 grudnia 2015
30.1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudownie opowiadanie.
OdpowiedzUsuń1.Może zobaczyła ojca.
2.Ola i Jacek dobrze zrobili, że zgodzili się pomóc Mikołajowi.
3.Ania i Dominika pewnie się załamą.
Zapraszam również do mnie:
jacekiolanazawsze.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę weny
żabka.
Opowiadanie genialne!
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie to jej ojciec. Doceniam to, że Ola i Jacek postanowili pomóc Mikołajowi.
Ani i Dominice będzie ciężko.
Pozdrawiam
Paulina
Opowiadanie supcio
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magda
Super rozdział, ale trochę smutny (ta śmierć Kamili i choroba Mikołaja)
OdpowiedzUsuńPewnie to ojciec Olki. On zawsze przychodzi w nie odpowiednim momencie ;)
OdpowiedzUsuńZachowanie Jacka jak najbardziej w porządku. Jego Dziewczyna przytula się z jego byłym konkurentem.
córki mikołaja na pewno się załamamią
a mikołaj na pewno wyzdrowieje.
Alicja
p.s kiedy kolejny rozdział? Bo juz się doczekać nie mogę.
Wierzysz, że Mikołaj wyzdrowieje? No powiem, że zaskoczy was to, kto przyszedł do nich tak wcześnie. Nwm kiedy dodam kolejne opowiadanie, może uda mi się jeszcze dzisiaj.
UsuńO to z niecierpliwością czekam
UsuńJa w to wierzę że wyzdrowieje. Bo trochę dziwne by było ze ola i jacek opiekują się Dominika i Ania . Ale to moje zdanie.A moze to ktoras z siostr lub Emililka a moze Beata
Alicja
1. Może to Ania i Dominika.
OdpowiedzUsuń2. Dobrze.
3. Będzie im ciężko.
Opowi genialne. Czekam na next i zapraszam do mnie.
Pozdrawiam i życzę weny.
Gosia.