On się zakochał w niej, a ona w nim. Jednak ona z pewnych przyczyn nie chciała z nim być. Poznajcie historię dwójki policjantów.
26 grudzień 2015
Drugi dzień świąt. Dla większości jest to dzień wolny od pracy. Jednak nie każdemu jest dane mieć wolne. Strażacy, lekarze i policjanci muszą niestety udać się w ten dzień do pracy. Tak było w przypadku Aleksandry Wysockiej oraz Jacka Nowaka, którzy pracowali na Komendzie Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Aleksandra miała zjawić się na komendzie najpóźniej piętnaście minut przed dziewiątą. Zjawiła się około ósmej czterdzieści. Szła korytarzem bardzo rozkojarzona. Myślała o tym, co czeka ją po nowym roku. Kilka tygodni wcześniej, gdy zasłabła na odprawie, jej ojciec i jednocześnie szef prawie na siłę zaciągnął ją do lekarza. Biopsja, mnóstwo wkłóć po pobraniu krwi. Do tego potem zaczęły pojawiać się siniaki na jej ciele spowodowane chorobą. Tydzień temu Ola odebrała wyniki. Było pewne, że ma białaczkę. Kiedy tylko Wysocki się o tym dowiedział, chciał aby jego córka od razu zrezygnowała z pracy. Ona jednak się uparła, że do końca roku będzie pracować. Niechętnie zgodził się na to. Ola jednak była przerażona tym wszystkim. Szpital, rany po wkłóciach, nudności po podaniu chemii, wypadanie włosów. Dwudziestosiedmiolatka doskonale wiedziała jak wygląda przebieg chemioterapii. Jej mama miała raka piersi i często jako dziecko przebywała na oddziale onkologii. Poznała też kilka dziewczynek chorych na to, co ona. Wiedziała jak to wszystko wygląda.
Kiedy tak szła, wpadła na dyżurnego Jacka.
-Ola, co ty taka zamyślona?- zapytał, widząc koleżankę.
-A nic- odpowiedziała.
-Nie wyglądasz najlepiej. Dobrze się czujesz?- powiedział, widząc, że na twarzy Oli maluje się smutek.
-Są święta, ojciec spędza czas u ciotki na wsi, a ja muszę kwitnąć tutaj. Dobrze, że w Sylwestra i Nowy Rok mam wolne.
-No właśnie Ola, a co do Sylwestra to masz jakieś plany?
-Tak, siedzenie w domu z moimi wiernymi przyjaciółmi, czyli telewizor, łożko, koc i kubek gorącej czekolady lub lampka jakiegoś dobrego wina- odparła. Jacek się uśmiechnął, bo wiedział, że jego plan zabrania Oli na Sylwestra może się powieść.
-No to będziesz musiała zostawić swoich przyjaciół, bo zabieram cię do Karpacza- oznajmił posterunkowej.
-Jacek, nie mam ochoty na wyjazdy, sorry- rzekła i poszła się przebrać, zostawiając Jacka zdezorientowanego. Uśmiech zszedł mu z twarzy i udał się do swojego pokoju. Idąc, spotkał Mikołaja, który widział całe zajście.
-Ej, Jacek, co ty taki nie w sosie?- zapytał łysy mężczyzna.
-Jak przekonać kobietę, żeby zgodziła się pojechać ze mną w góry na Sylwestra?
-Wyczuwam zawód miłosny- Mikołaj zaczął sobie żartować z młodszego kolegi.
-No może...
-Postaraj się bardziej, a ja w tym czasie idę do Olki. Muszę z nią pogadać, bo od czasu kiedy odebrała wyniki badań zachowuje się jak nie ona.
-Ok- Jacek odszedł od kolegi, zastanawiając się, czy to może wyniki badań Oli były powodem podjęcia takiej decyzji. Opadł na krzesło i splótł dłonie na karku, dalej myśląc o niebieskookiej brunetce, która była powodem jego zauroczenia.
***
-Hej Ola- przywitał się Mikołaj, wchodząc do biura, gdzie była Ola i czytała kryminał.
-Cześć- odpowiedziała i wróciła do lektury.
-Młoda, możemy pogadać?- zapytał, zamykając jej książkę.
-Nie mam ochoty na rozmowę- odparła i wyszła z gabinetu. Udała się do parku za komisariatem. Siadła na ławce i schowała twarz w dłoniach.
Mikołaj siedział przy biurku i wypełniał jakieś papiery. Po chwili do piątki odezwał się dyżurny.
-Piątka, słyszysz mnie?
-Głośno i wyraźnie, co jest?
-Jedźcie do centrum onkologii. Jakaś bójka- powiedział Jacek.
-Przyjąłem- Mikołaj wziął rzeczy swoje i Olki i udał się do radiowozu.
-Olka, mamy wezwanie- krzyknął do kobiety. Ona podniosła się z ławki i poszła do auta.
-Co mamy?- zapytała, gdy byli już w drodze.
-Bójka w centrum onkologii- odpowiedział, a Oli zrzedła mina. Myślała, że chociaż przed nowym rokiem nie będzie musiała tam przebywać, a tu wezwanie. Gdy dotarli na miejsce, bójka nadal trwała.
-Dzień dobry, aspirant Białach i posterunkowa Wysocka- przedstawił ich Mikołaj- Mogą się panowie uspokoić?
-Jak mam się uspokoić, kiedy ten facet zastrasza moją chorą na białaczkę żonę- wrzasnął jeden z nich.
-Mikołaj, uspokój ich, a ja idę pogadać z tą kobietą- odparła Ola- Gdzie leży pana żona?
-Trzecie drzwi na lewo- wksazał mężczyzna. Ola zostawiła Mikołaja z mężczyznami i udała się do kobiety. Stanęła przed drzwiami i wzięła głęboki oddech. Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. Zobaczyła swojego lekarza, który stał przy bladej kobiecie i z nią rozmawiał.
-O, pani Ola. Dzień dobry- przywitał się lekarz.
-Dzień dobry, czy mogę porozmawiać z tą panią?- zapytała, wskazując na bladą kobietę.
-Tak, tylko proszę jej nie męczyć- lekarz się uśmiechnął do policjantki. Ola podeszła do kobiety niepewnie. Widok ją trochę przerażał, ale uzmysłowiła sobie, że ona po chemii też tak pewnie będzie wyglądać.
-Proszę pani, ja się nazywam Ola Wysocka. Pani mąż się szarpał z jakimś mężczyzną. Może mi pani powiedzieć o co poszło?- zapytała delikatnie kobietę.
-To mój były mąż- szlochnęła.
-On panią zastrasza?
Przestraszona kobieta kiwnęła głową na tak.
-Dlaczego?- dopytywała posterunkowa.
-To wszystko zaczęło się, gdy zachorowałam. Wtedy zaczął się nade mną znęcać. Wzięłam z nim rozwód i wyszłam za mąż za Piotrka, ale on mi nie dał spokoju- mówiła szlochając- Przepraszam, czy mogłaby pani dać mi odpocząć. Jestem po chemii.
-No dobrze, rozumiem. Niech pani wraca szybko do zdrowia- powiedziała Ola i uśmiechnęła się delikatnie do kobiety.
-Dziękuję.
Ola opuściła salę kobiety odrobinę przygnębiona. Przed salą czekał na nią lekarz.
-Co pani taka smutna?- zapytał Olę.
-Myślę sobie jak to będzie, gdy będę na miejscu tej kobiety- powiedziała Ola do swojego onkologa.
-Na pewno będzie dobrze, niech pani nie myśli o tym na razie. Przecież białaczka to nie wyrok. W ogóle uważam, że przed chemią powinna pani udać się na jakiś urlop- mówił lekarz, gdy zbliżali się do Mikołaja. Ola nie zdawała sobie sprawy tego, że jej partner to słyszy.
-Ale i tak się boję tego wszystkiego. Ta chemia przeraża mnie najbardziej.
-Spokojnie pani Olu, wszystko będzie dobrze- lekarz posłał jej oczko i odszedł. Mikołaj do niej podszedł razem z zatrzymanym. Postanowił, że zapyta się Oli, gdy odstawią mężczyznę do Kobielaka, o czym rozmawiała z lekarzem, bo bardzo go zaniepokoiła.
-Jedziemy Ola?
-Tak, tak- rzekła i udali się do radiowozu. Pojechali na komendę, przesłuchali mężczyznę, Mikołaj zaprowadził go do profosa, a Ola poszła do biura pisać notatkę. Kiedy Mikołaj wrócił od Kobielaka, siadł na biurku i wyjął Oli z dłoni długopis.
-Co ty robisz?- Ola się oburzyła.
-Słyszałem twoją rozmowę z tym onkologiem. Ty jesteś chora?- zapytał, a w oczach Oli pojawiły się łzy- To dlatego wtedy zasłabłaś?
-Tak Mikołaj, mam białaczkę, ale nie chce, żeby ktokolwiek o tym wiedział- powiedziała ze łzami w oczach.
-Nie no, spoko Ola. Tylko czemu nie powiedziałaś mi wcześniej?
-Po prostu nie chciałam, to dla mnie zbyt bolesny temat. Boję się tego wszystkiego- mówiła, ocierając łzy.
-To dlatego odmówiłaś Jackowi tego wyjazdu?
-Widzę, że jest we mnie zakochany. Ja nie ukrywam, że też mi się podoba, ale boję się, że on się we mnie jeszcze bardziej zakocha, a ja go zranię. Przecież niewiadomo, czy przeżyję ten rok. Nie chce mu robić przykrości- tłumaczyła Ola.
-Ale widziałem, jaką przykrość sprawiłaś mu odmówieniem wyjazdu. Może byś jednak pojechała z nim do tego Karpacza?- zasugerował starszy kolega, który dla posterunkowej był jak brat. Ola popatrzyła na Mikołaja. Po chwili zastanowienia odparła:
-W sumie to przydałby mi się jakiś wyjazd. Może masz rację, może i mu sprawiłam przykrość, ale chyba większy mu zawód sprawie, jeśli zostaniemy parą, a on się o tym dowie, a potem umrę i go zostawię.
-Chociaż z nim pojedź. Nie marnuj życia- odparł Mikołaj, wycierając spływające łzy po policzku posterunkowej.
-Ok, idę z nim pogadać- rzekła i wstała z krzesła. Udała się do gabinetu kolegi porozmawiać z nim.
-Cześć Jacek- przywitała się niepewnie i podeszła bliżej biurka.
-Ola? Co cię do mnie sprowadza?- zapytał, widząc kobietę.
-Bo ja chciałam cię przeprosić za to moje poranne zachowanie. Poprostu jakoś ostatnio horomony mi nieco buzują. Chyba przed okresem jestem- powiedziała z żartem. Próbowała robić dobrą minę do złej gry.
-Spoko, przeprosiny przyjęte- blondyn się uśmiechnął.
-A wyjazd nadal aktualny?- zapytała Ola, wpatrując się w niebieskie tęczówki młodego aspiranta, które jej się tak bardzo podobały.
-Hmm, no nie wiem. Mam do wyboru zabrać moją młodszą siostrę albo koleżankę z pracy- Jacek udawał, że się zastanawia, a po chwili powiedział, chociaż i tak odpowiedź była jasna- No pewnie, że ciebie- uśmiechnął się do policjantki.
-Ale jest jeden warunek- Ola oparła dłonie o biurko kolegi- Śpimy w osobnych pokojach, żeby było jasne.
-No dobra, niech ci będzie Ola. Cieszę się, że zgodziłaś się chociaż jechać. Co byś powiedziała, gdybyśmy się jutro spotkali i omówili wszystko?- zapytał.
-No ok.
-Pracujesz jutro?- Ola pokręciła głową, że nie- To co byś powiedziała, gdybyśmy u mnie o szesnastej się spotkali?
-Mi pasuje.
-To do jutra Ola.
-Do jutra- odparła i wyszła z pokoju kolegi, a następnie udała się do Mikołaja, który siedział i kończył pisać notatkę, którą wcześniej pisała Ola. Gdy usłyszał, że wchodzi, jego wzrok od razu powędrował na nią.
-I jak?- zapytał, ciekawy jej rozmowy.
-No zgodziłam się na wyjazd. Widać, że się ucieszył- powiedziała z lekkim smutkiem.
-No to chyba dobrze? Nie rozumiem twojego smutku.
-No bo w czasie, kiedy będzie ze mną, mógłby sobie poszukać kogoś innego, kogoś kto jest zdrowy, ktoś kto go nie zostawi- Ola zaczęła lamentowanie. Bała się tego wszystkiego, było po niej widać, ale według Mikołaja przesadzała. Mówiła o tej chorobie, jakby nie była uleczalna.
-Ola, zaczynasz przesadzać. Chodź jedziemy na patrol, bo zaczynasz mnie denerwować takim gadaniem. Owszem, białaczka w niektórych przypadkach prowadzi do śmierci, ale nie zawsze...- prawie krzyknął. Mikołaj czuł jak się w nim gotuje, chciał coś jeszcze dodać, ale się powstrzymał, bo nie chciał przestraszyć tym przyjaciółkę. Ona potrzebowała teraz wsparcia, a nie straszenia. To co chciał powiedzieć, wiązało się z jego przeszłością, ale się powstrzymał w odpowiednim czasie. Olę zaskoczyła reakcja kolegi, ale nie wnikała. Chociaż była również przerażona, dlatego zarzuciła kurtkę oraz kamizelkę, wzięła radiostację i poszła do radiowozu. Do Mikołaja po chwili doszło, że prawie nakrzyczał na koleżankę, chociaż nie była niczemu winna. Postanowił naprawić swój błąd, dlatego wziął swoje rzeczy i poszedł za Olką. Wsiadł do auta i ruszył. Gdy jechali, spoglądał cały czas na Olę i widział, jak ukradkiem wyciera łzy. W końcu zdobył się na odwagę przeproszenia koleżanki.
-Słuchaj, bo ja nie chciałem na ciebie nakrzyczeć, tylko po prostu...- chciał kontynuować, ale Ola mu przerwała.
-Tylko co? Uważasz, że się nad sobą użalam?
-Nie, to chodzi o coś innego.
-A o co?
-O mojego syna- powiedział i zjechał na parking, bo do jego oczu zaczęły napływać łzy, a jego ręce zaczęły drżeć.
-Syna?- Ola spytała zaskoczona.
-Oskar miałby teraz dziewiętnaście lat, gdyby nie jeden głupi błąd lekarzy. Gdy Ania się urodziła, wykryto u niego białaczkę. Całe leczenie przebiegało pomyślnie, był już przygotowany do przeszczepu szpiku, ale jeden z lekarzy, gdy miał podawaną ostatnią chemię, podał mu za dużo. Serce się zatrzymało, pół godziny reanimacji, a w końcu lekarze stwierdzają zgon. Gdyby nie to, że brat Kamili był wtedy z nami, to bym zabił tego lekarza. No a Kamila, mimo tego że miała dwie córki, wpadła w depresje po tym wszystkim. Ten alkoholizm jest skutkiem właśnie śmierci Oskara- powiedział ze łzami w oczach.
-Tak mi przykro- powiedziała Ola, spuszczając wzrok.
-Wybuchłem tak, bo jesteś jak młodsza siostra, którą zawsze chciałem mieć. Boję się o ciebie- zwrócił się do Oli.
-Ja też się tego wszystkiego boję, ale jak mam takiego starszego brata to przestaje się bać- zaśmiała się Ola delikatnie. Nastała cisza. Ola myślała o chemioterapii, a Mikołaj o swoim synu. Jednak po kilku minutach odgonili te myśli i odezwał się Mikołaj.
-Wracamy na patrol?
-Tak- odpowiedziała i ruszyli dalej.
Patrol minął im dosyć spokojnie, jako że były święta i większość ludzi o tej godzinie siedziała w domu. Na pewno więcej pracy mieli ci z nocnej zmiany. Po patrolu i sporządzeniu raportów każdy udał się do swojego domu na zasłużony odpoczynek.
28 grudzień 2015
Ola miała ten dzień wolny, jako że pracowała w święta. Tak samo z resztą jak jej partner z patrolu, Mikołaj. Kobieta zaplanowała sobie, że cały dzień przeleży na sofie, oglądając filmy. Z kolei jej przyjaciel zaplanował sobie na ten dzień, że zabierze swoją koleżankę na zakupy. Miał zamiar kupić jej jakąś sukienkę na Sylwestra. Czuł, że jest jej to winien po wybuchu. Do tego to on ją zmusił do tego wyjazdu. Wstał około godziny dziesiątej. Uszykował się i udał się do mieszkania posterunkowej. Ola w tym czasie szykowała sobie śniadanie. Gdy szła do salonu, zauważyła jak krew jej leci z nosa. Zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Postawiła talerz jak najszybciej na stole i sięgnęła po chusteczkę. Przyłożyła do nosa i siadła z głową pochyloną do przodu. Kiedy siedziała i czekała aż krwawienie ustanie, zadzownił dzwonek do drzwi. Zdziwiła się bardzo, bo nie spodziewała się żadnego gościa. Podeszła do drzwi i je otworzyła. Ujrzała Mikołaja.
-Co ty tu robisz?- zapytała, sprawdzając jednocześnie czy krew jej przestała lecieć.
-Tak sobie pomyślałem, że skoro już zmusiłem cię do tego wyjazdu z Jackiem, to powinienem cię zaopatrzyć w jakąś kreację. Zbieraj się Ola bez dyskusji- powiedział z uśmiechem na twarzy.
-O nie, nie ma mowy. Kup lepiej coś córką, a nie mi- rzekła Ola i chciała Mikołajowi zamknąć drzwi przed nosem. On jednak był silniejszy.
-Ola, proszę cię.
-Mikołaj, powiedz mi jedną rzecz. Czy ty się nade mną litujesz?- zapytała Ola, dla której ta sytuacja stawała się niezręczna.
-Nie, po prostu chce, żeby moja przyjaciółka ślicznie wyglądała- rzekł. Ola na niego popatrzyła i pokręciła głową.
-Niemożliwy jesteś. Daj mi piętnaście minut- Aleksandra w końcu uległa i poszła się szykować. Zrobiła sobie delikatny makijaż, założyła leginsy i czarny top, a na to bluzę. Zarzuciła na siebie swoją zimową kurtkę sportową oraz buty i była gotowa do wyjścia. Ola zamknęła mieszkanie i Mikołaj zabrał ją do butiku, gdzie często zakupy robią jego córki. Zaparkowali auto kilka metrów dalej i udali się do sklepu. Ola zaczęła przeglądać sukienki. Wybrała sobie trzy. Patrzyła jeszcze na jedną, ale po pierwsze była dosyć droga i nie chciała naciągać Mikołaja, a po drugie miała odkryte plecy, była na krótki rękaw i nie rzuciło się jej nic w oczy, co by mogła założyć do niej na wierzch, żeby zakryć siniaki i ślady po dużej ilości wkłuć na swoich rękach. Odwiesiła ją na miejsce i poszła do przymierzalni.
Pierwsza sukienka, jaką wybrała była koloru czarnego. Była do ziemi, na krótki rękaw. Do tego jeszcze czarne bolerko. Jednak Ola źle się czuła w tym kolorze, dlatego przymierzyła kolejną.
Druga sukienka była biała do kolan. Miała rękaw trzy czwarte. Do tego z tyłu była delikatnie dłuższa niż z przodu. Z przodu Ola wyglądała idealnie, ale na plecach marszczyła jej się bardzo. Do tego i tak było widać te nieszczęsne siniaki, więc odpadała.
Kolejna sukienka była koloru czerwonego. Długi rękaw, do kolana, wydawałaby się idealna, ale również nie leżała najlepiej.
-Chyba nic z tego- westchnęła Ola, pokazując się w tej ostatniej.
-Poczekaj chwile- powiedział Mikołaj i poszedł po sukienkę, którą oglądała Ola, ale nie zdecydowała się jej przymierzyć. Po chwili wrócił z sukienką oraz sprzedawczynią.
-Masz- podał Oli sukienkę.
-Ale wiesz jak wyglądają moje ręce, a ja do niej nic nie wybiorę, żeby je zakryć.
-Niech pani przymierzy, może mi się uda coś dobrać- zwróciła się do niej ekspedientka.
-Ale Mikołaj to jest...
-Nie ma żadnego ale, przymierzaj- Mikołaj przerwał Oli, bo wiedział co chciała mu powiedzieć. Ola spojrzała na Mikołaja, pokręciła głową na znak, że jest niemożliwy i przymierzyła ją dla świętego spokoju. Miała nadzieję, że będzie coś nie tak z tą sukienką. Myliła się niestety. Sukienka leżała idealnie. Nie miała żadnych wad. Spojrzała w lusterko i patrzyła się na siebie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden szczegół- siniaki.
-Założyłaś już?- zapytał Mikołaj, bo Ola długo się nie pokazywała. Kobieta odsunęła zasłonkę. Mikołaj ujrzawszy koleżankę zagwizdał z wrażenia. Czerwona sukienka z krótkim rękawem, odsłoniętymi plecami, kokardą w miejscu, gdzie kończyło się wycięcie. Była gładka bez żadnych zbędnych ozdobników. W talii dopasowana, u dołu poszerzana. Prezentowała się bardzo dobrze.
-No Ola, na pewno spodobasz się Jackowi.
-Z posiniaczonymi rękami na pewno- rzekła Ola i zasłoniła zasłonkę.
-Niech pani jej jeszcze nie zdejmuje- powiedziała sprzedawczyni stojąca przy policjantach i odeszła by po chwili wrócić ze skórą- Proszę jeszcze to przymierzyć.
Ola założyła to i pokazała się koledze.
-Jest idealnie, bierzemy to- powiedział Mikołaj.
-Ale to jest fortuna, lepiej byś córkom to dał.
-Ola, nawet mnie nie denerwuj. Przebieraj się- odparł, zasłaniając koleżankę. Ola wykonała polecenie i po chwili była już w swoich ubraniach. Odwiesili resztę sukienek na miejsce i poszli do kasy. Gdy Mikołaj już zapłacił wyszli ze sklepu i udali się do mieszkania posterunkowej.
-Moim zdaniem wyrzuciłeś kasę w błoto- stwierdziła Ola, gdy już siedzieli w aucie- Przecież ja jej nigdzie nie założę więcej. Przecież do szpitala nie będę w takiej sukience chodzić.
-Znajdą się okzaje na pewno- Mikołaj próbował jakoś pocieszyć koleżankę, bo wiedział co czuje w tej chwili.
-Ale ci dziękuję- powiedziała cicho. Nigdy nikt jej jeszcze nie kupił tak drogiej sukienki. Pomijając to, że tata kupił jej sukienkę na studniówkę.
-Zobaczysz, spodobasz się Jackowi- Mikołaj puścił jej oko i skupił się na drodze. Po dwudziestu minutach byli na miejscu. Ola wyjęła reklamówkę z tyłu auta, jeszcze raz podziękowała Mikołajowi i udała się do mieszkania. Weszła do domu, rozebrała się i wyjęła sukienkę z reklamówki. Wzięła się za wyprasowanie jej, po czym powiesiła na szafie.
31 grudzień 2015
Ola razem z Jackiem dzień przed Sylwestrem wybrali się do Karpacza. Na prośbę kobiety nie spali w tym samym pokoju. Ola bała się, że Jacek może zobaczyć jej siniaki, albo jak krew jej leci z nosa. Temu drugiemu było trudniej zapobiec, ale to zawsze jakieś zabezpieczenie.
Zabawa w sali hotelu miała rozpocząć się o dwudziestej, a była dziewiętnasta. Ola siedziała i robiła sobie makijaż. Jacek z kolei od godziny nawijał ze swoim bratem.
-A co jeśli cię nie będzie chciała?- zapytał Przemek, gdy Jacek mu opisał Olę.
-Myślisz, że nie będzie mnie chciała? Jak taka kobieta jak Aśka cię zechciała to myślisz, że Ola mnie nie zechce? Przecież jestem od ciebie o wiele lepszy- powiedział dosyć egoistycznie- Powiem jej dzisiaj o swoim uczuciu, a już w przyszłym roku zostaniemy parą.
-Życzę powodzenia braciszku.
-Nie dzięki.
-Dobra, ja kończę, bo zaraz chłopaki wpadają.
-No ja też kończę i zacznę się szykować. Do zobaczenia- powiedział Jacek i się rozłączył, a następnie poszedł wziąć szybki prysznic. Gdy wyszedł był w pół do dwudziestej. Założył swój garnitur, żel na włosy i wyszedł ze swojego pokoju. Zamknął go i poszedł w stronę pokoju Oli. Stanął przed drzwiami, wziął głęboki oddech i zapukał. Ola jeszcze nie miała na sobie skóry i malowała sobie usta. Gdy usłyszała pukanie, chwyciła szybko za skórę leżącą na tapczanie i ją założyła. Poprawiła włosy i poszła otworzyć.
-Wow- tylko tyle Jacek był w stanie z siebie wydusić. Był zachwycony Olą.
-Idziemy?- zapytała Ola, śmiejąc się z kolegi.
-Tak, tak, ale będę musiał cię pilnować- zażartował.
-Chodźmy- Ola wzięła klucze i zamknęła pokój- Schowasz?- zapytała, podając klucze. Jacek wziął jej klucze i udali się na salę. Było już sporo ludzi, ale i tak znaleźli sobie miejsce. Okazało się, że obok nich siedział ich kolega z pracy z żoną. Wieczór minął im bardzo, bawili się, tańczyli, śmiali. Ola nawet zapomniała o ostatnich wydarzeniach.
W końcu nadeszła północ. Każdy wziął lampkę szampana i wyszedł na dwór, żeby oglądać fajerwerki. Kiedy petardy zaczęły strzelać, zaczęło się składanie życzeń.
-No Jacek, życzę ci zdrowia, szczęścia, pomyślności, awansu, znalezienia drugiej połówki, no i wszystkiego co sam sobie życzysz- zaczęła pierwsza Ola.
-Ja również życzę ci zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń i jeszcze jedno Olu. Gdy tylko cię poznałem, poczułem, zacząłem być jakiś inny i w końcu zrozumiałem, że cię kocham. Gdy tylko wchodzisz do mojego gabinetu, serce zaczyna mi bić. Za każdym gdy wywołujesz mnie przez radio, rozpływam się. Olu, czy zechcesz być moją dziewczyną?- zapytał, a Ola jak to usłyszała, straciła humor. Wiedziała, że to pytanie padnie. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Z jednej strony czuła do blondyna to samo, ale nie chciała też mu robić nadziei. Gdyby nie to, że jest chora na pewno powiedziałaby tak, a w owej sytuacji nie mogła tego zrobić. Nie daj Boże okazałoby się, że umrze to Jacek cierpiał by o wiele bardziej. Z kolei nie chciała też mu psuć wieczoru, jednak jej to nie wyszło. Pod wpływem emocji pocałowała go.
-Ja ciebie też, ale nasz związek nie ma szans- powiedziała ze łzami w oczach- Daj mi klucz.
Jacek będąc w szoku, wykonał prośbę koleżanki. Ona poszła do swojego pokoju i rzuciła się na tapczan. Płakała długo. Zastanawiała się, dlaczego to ją spotkało. Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła w swojej sukience. Jacek zdezorientowany udał się pod pokój Aleksandry. Zaczął pukać, ale nikt nie otwierał, więc poszedł zrezygnowany do siebie.
Po południu Ola i Jacek spakowali swoje rzeczy i wrócili do Wrocławia. Całą drogę a aucie panowała cisza. Żadne z nich nie chciało zabierać głosu. Kobieta miała łzy w oczach, a Jacek skupiał się na drodze. W końcu dotarli pod osiedle posterunkowej. Jacek dał Oli torbę i już miał odjeżdżać, ale jakiś szósty zmysł mu podpowiedział, że musi z nią porozmawiać.
-Zaczekaj- krzyknął i podbiegł do Oli.
-Możesz mi chociaż powiedzieć, dlaczego nie możemy być razem?- złapał ją za rękę.
-Kiedyś zrozumiesz- odparła i zniknęła w klatce. Mężczyzna wrócił do auta przygnębiony i odjechał.
Ola, gdy tylko wróciła do mieszkania, rzuciła torby w przedpokoju i poszła do sypialni. Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Po kilku godzinach, gdy zabrakło jej sił, zasnęła.
4 styczeń 2016
Był to pierwszy dzień, kiedy Ola miała udać się do szpitala. Od tego czasu Jacek non stop do niej wydzwaniał, ale ona udawała niedostępną. Był nawet kilka razy u niej w mieszkaniu, ale ona ani razu nie otworzyła. Miał nadzieję, że uda mu się spotkać ją tego dnia w pracy. Jednak nawet to mu nie było dane.
Siedział na odprawie i myślał o brunetce. Myślał, że wpadnie spóźniona na odprawę, ale komendant pozbawił go ostatniej nadziei.
-W związku z odejściem posterunkowej Wysockiej, patrol zero pięć od dzisiaj to aspirant Białach i posterunkowy Pawlak.
Do głowy Jacka zaczęły przychodzić różne myśli, co może być powodem jej odejścia. Tylko Wysocki i Mikołaj wiedzieli o tym, że Ola ma zacząć dzisiaj chemię. Po odprawie każdy udał się do swoich zajęć, poza Jackiem, który poszedł do biura Mikołaja.
-Cześć Mikołaj, możemy pogadać?- zapytał, wchodząc?
-No co tam Jacek?
-Możesz mi powiedzieć co z Olą? Od Nowego Roku nie miałem z nią kontaktu. Martwię się o nią- odparł. Mikołaj na niego popatrzył i zaczął mieć mieszane uczucia. Zastanawiał się, czy mu powiedzieć, ale w końcu lojalność wobec koleżanki wygrała.
-Przykro mi Jacek, ale nie odpowiem ci na to. Próbuj się z nią dalej kontaktować.
-Ale ty wiesz?
-Powiem ci tylko tyle. Jak będzie chciała, to ci powie, a ty się o nią nie martw.
-No ok, dzięki Mikołaj- rzekł Jacek i wyszedł.
W czasie, gdy koledzy Aleksandry mieli służbę, ona pakowała najpotrzebniejsze rzeczy do szpitala. Kiedy była już gotowa, wzięła torbę, wyszła na klatkę, zamknęła drzwi i zeszła na dół. Po chwili zjawił się ojciec Oli, który zwolnił się na chwilę z pracy, żeby zawieść córkę do szpitala. Wsiadła do auta i dała całusa swojemu ojcu.
-Jak się czujesz Oleńko?- zapytał, gdy już ruszyli.
-Co mam ci powiedzieć? Boję się tato- rzekła.
-Będzie dobrze Olu.
-Też mam taką nadzieję tato- wymusiła uśmiech.
Po godzinie przeciskania się przez korki, byli na miejscu. Wojciech odprowadził córkę i zostałby z nią, ale musiał wracać do pracy. Przerażoną Olę przywitał doktor Szewczyk, który już na nią czekał.
-Gotowa jest pani?- zapytał.
-Tak- odpowiedziała bez przekonania.
-Spokojnie, to dopiero pierwszy raz. Na razie musi być pani przygotowana tylko na to, że będziemy musieli pani włożyć cewnik, który umożliwi podawanie chemii i na nudności. Nie ma się co obawiać. Idziemy?- zapytał lekarz. Ola kiwnęła głową i udali się do sali. Jak się okazało, Ola miała dzielić salę z kobietą, którą zdążyła już poznać.
-Dzień dobry- przywitał się lekarz z kobietą, która była widocznie zaskoczona widokiem policjantki- Panie zdążyły się już poznać. Od dzisiaj będą dzieliły panie salę razem. Pani Olu, proszę się przygotować i za godzinę zjawię się u pani- zwrócił się do Oli. Ola siadła na łóżko i wzięła głęboki oddech. Spojrzała przez okno. Wszędzie było biało od śniegu. Marzył jej się wyjazd na narty, ale niestety nie było jej dane w tym roku pojechać na stok, jak co roku.
-Pani Olu, co pani tutaj robi?- zapytała jej nowa znajoma.
-Sama nie wiem- powiedziała i wtuliła się w poduszkę, ale po chwili wzięła telefon, który cały czas jej wibrował.
Olka do cholery, co się z tobą dzieje.
Odczytała wiadomość od Jacka.
Jestem u cioci w Szczecinie. Nie martw się
Odpisała koledze. Potem nie dostała już żadnych wiadomości.
Po godzinie przyszedł lekarz i zabrał Olę na podstawowe badania. Następnie została zabrana na wprowadzenie cewnika, który umożliwi podanie chemii, a następnie podali jej leki. Musiała tak leżeć przez kilka godzin. Myślami cały czas była przy Jacku, którego tak zraniła. W końcu zasnęła. Obudził ją dopiero lekarz, który przyszedł odpiąć od Oli kabelki. Był z nim ojciec i jej przyjaciel. Gdy opuścił salę, ojciec zaczął zadawać pytania czy wszystko dobrze. Ola odpowiadała, że tak, bo nie chciała im dokładać zmartwień. Starała się rozmawiać z nimi normalnie. Pod wieczór goście Aleksandry poszli. Ona się położyła i wzięła książkę do poczytania.
4 marzec 2016
Jacek przez trzy miesiące nie miał kontaktu z Aleksandrą. Cały czas zastanawiał się, dlaczego powiedziała, że nie mogą być razem. Nie raz próbował wyciągnąć informację od Mikołaja i Wysockiego. Oni za każdym razem odpowiadali, że Ola musiała wyjechać, a prawda była taka, że ona całymi dniami była w szpitalu. Jej wyniki z początku były zadowalające, dopóki nie pojawiły się problemy z nerkami, niewydolność oddechowa oraz zapelenie jelit. Później stan się poprawił i lekarz podjął decyzję, że to jest dobry czas na podjęcie się przeszczepu szpiku. Jednak tutaj pojawił się problem. Ojciec Oli jako krewny nie mógł być dawcą, dlatego Mikołaj postanowił się przebadać, ale on też nie mógł być dawcą. W końcu Wysocki postanowił powiedzieć podwładnym o tym.
-I ze spraw organizacyjnych to na tyle, ale jest jeszcze jedna sprawa- powiedział i usiadł na krześle. Przetarł oczy i już miał powiedzieć, ale łzy naleciały mu do oczu. Mikołaj, wiedząc o co chodzi, postanowił kontynuować.
-Słuchajcie, chodzi o Olkę. Ona to ukrywała przed większością, ale teraz nie ma to sensu. Ona jest w centrum onkologii. Ma białaczkę i trzeba jej pomóc. Potrzebny jest dawca. Wysocki i ja niestety nie możemy być. Może ktoś z was?- zapytał. Każdy na siebie popatrzył i był zaskoczony wyznaniem aspiranta. W największym szoku był dyżurny. Teraz zrozumiał słowa Oli, które padły w Nowy Rok. Postanowił jej pomóc.
-Ja na pewno- zgłosił się Jacek.
-Ja
-I ja- zgłosili się jeszcze Emilia z Krzyśkiem. Umówili się, że po służbie każdy chętny pójdzie się przebadać i na dodatek odwiedzić policjantkę. Komendant zarządził, że ta trójka, która się zgłosiła, skończy pracę o piętnastej i pojadą do Oli. Tak też zrobili.
Około piętnastej trzydzieści byli już w szpitalu. Chcieli wejść do Oli, ale niestety lekarze nie pozwolili im. Zaczęli się bać o Olę. Po kilkunastu minutach usłyszeli wyraz "Zgon". Zamarli w bezruchu. Po chwili wyjechali łóżkiem, na którym leżała kobieta i wyszedł do nich lekarz.
-Przepraszam, że musieliście państwo czekać. Możecie już wejść do koleżanki- zwrócił się doktor do trójki przerażonych policjantów. Myśleli, że to Ola, a to była kobieta, która leżała z nią. Weszli do sali i ujrzeli Aleksandrę. Była blada jak ściana, nie miała włosów, podłączonych do niej było mnóstwo kroplówek. Do tego jeszcze bardzo wychudzona i pokłuta. Rurka w nosie, która służy do tlenoterapii.
-Cześć Ola- powiedzieli jednocześnie jej znajomi.
-Cześć- odpowiedziała cicho i ze łzami w oczach. Była wstrząśnięta śmiercią swojej znajomej, z którą przegadała tyle nocy. Znały siebie bardzo dobrze. Polubiły się, wspierały nawzajem, a ona odeszła. Choroba ją zniszczyła. Po mału zaczynała niszczyć również organizm Oli. Przeszczep był dla niej jedynym ratunkiem.
-Jak się czujesz Ola?- zapytała Emilka, siadając na krześle przystawionym do łóżka. Mężczyźni stali z drugiej strony.
-Wszystko mnie boli od tych lekarstw, ale staram się nie poddawać. Muszę walczyć dla taty. Nie chce go zostawić samego- powiedziała i posłała delikatny uśmiech. Mimo braku sił i czasami chęci odebrania sobie życia walczyła. Nie chciała zostawić ojca samego, bo tylko ona mu została. Starała się uśmiechać i nie okazywać jak bardzo cierpi.
-To chociaż dobrze, że myślisz w ten sposób- zwrócił się Jacek.
-Taa- westchnęła Ola- A w ogóle skąd wiedzieliście, gdzie ja jestem? Prosiłam ojca i Mikołaja, żeby nikogo nie informowali.
-Ale my chcemy ci pomóc- tym razem głos zabrał Krzysiek- Mikołaj i twój tata nam dzisiaj powiedzieli prawdę i że potrzebujesz przeszczepu, a oni nie mogą być dawcami. Zgłosiliśmy się, żeby się zbadać.
-Dziękuję- powiedziała Ola. Po kilku minutach zjawił się lekarz.
-Zapraszam państwa na badania- rzekł i trójka policjantów razem z lekarzem opuścili salę posterunkowej. Po badaniach wrócili do koleżanki. Teraz trzeba było czekać na wyniki.
-Krzysiek, Emilia, czy możecie zostawić mnie i Jacka samych?- zapytała, bo chciała porozmawiać z mężczyzną i wyjaśnić mu swoje zachowanie z przed kilku miesięcy. Kiedy byli już sami zabrała głos.
-Jacek- zaczęła, ale on jej przerwał.
-Ciii- mężczyzna położył palec na jej ustach, a potem złożył na jej ustach gorący pocałunek. Gdy już się od niej odsunął, Ola zapytała zaskoczona.
-Co to miało być?
-Dowód na to, że dalej cię kocham. Ty już wiedziałaś w czasie Sylwestra o chorobie?
-Tak. Bałam się, że jak się z tobą zwiążę, a nie przeżyję, to będziesz bardziej cierpiał. Do tego bałam się twojej reakcji- wyznała.
-Bardziej cierpiałem, gdy się do mnie nie odzywałaś. Zastanawiałem się, co takiego się stało, że bez pożegnania odeszłaś z pracy. Myślałem, że to z mojej winy, a ty zachorowałaś i to poważnie. Cholera, że ja wcześniej tego nie zauważyłem- Jacek przejechał dłonią po włosach.
-Przepraszam- powiedziała z pokorą- Nie zdziwię się, jeśli teraz wyjdziesz i nie będziesz chciał mnie znać.
-Ola- Jacek złapał kobietę za dłoń i popatrzył w jej błękitne oczy, które nie miały takiego blasku jak kiedyś- Gdybym nie chciał cię znać, olałbym to wszystko i nie byłoby mnie tutaj, a ja przyjechałem, bo chce ci pomóc.
-Ale dlaczego? Przecież ja cię zraniłam.
-Bo cię nadal kocham. Nie przestałem cię kochać.
-Też cię kocham- ścisnęła delikatnie dłoń, a z jej oczu zaczęły kapać łzy- Tylko boję się, że ja umrę.
-Nie bój się Ola. Ja cię nie zostawię.
-Dzięki Jacek- kobieta posłała mu uśmiech i to bardzo szczery.
Tą chwilę przerwał im lekarz.
-Pani Aleksandro, mam dobrą wiadomość. Pani Emilka i pan Krzysiek niestety nie mogą być dawcami, ale za to pan Jacek jak najbardziej. Kilka miesięcy i powinna pani wrócić do zdrowia- powiedział lekarz. Zakochani popatrzyli na siebie z uśmiechem na twarzy. Teraz musiało być już tylko lepiej.
Kilka dni później odbył się przeszczep, a kilka miesięcy później Ola była już zdrowa.
5 maj 2016
Tego dnia Ola miała opuścić szpital. Jacek miał dla niej niespodziankę. Zaprosił do swojego domu swoich rodziców, ojca Oli, Emilkę i Krzyśka z Tośkiem oraz Mikołaja z rodziną. Emilka z mamą Jacka miały zrobić coś do jedzenia, a Jacek z Mikołajem i jego żoną pojechali wybrać pierścionek zaręczynowy, bo zakochany w brunetce blondyn postanowił się jej oświadczyć właśnie dzisiaj. Wysocki z kolei miał za zadanie przywieź rzeczy Oli do mieszkania aspiranta. Uznali, że najlepiej będzie jak Ola zamieszka właśnie z Jackiem. Około piętnastej zjawił się w szpitalu, bo właśnie o tej był umówiony z Aleksandrą. Ona była już gotowa od rana. Nie mogła się doczekać opuszczenia szpitala.
Jacek wszedł do sali i zobaczył szczupłą kobietę bardziej niż zwykle z chustką, która zakrywała jej głowę, na których nie było włosów. Podszedł do niej i ją pocałował.
-Nareszcie do domu, co?- zapytał, dając całusa.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Mam dosyć tego szpitala. Miejmy nadzieję, że nie prędko znajdę się tu znowu.
-Zakład, że nie minie rok, a znowu się zjawisz w szpitalu?- zapytał. Wcale nie miał na myśli choroby, ale Ola to tak odczytała.
-Nie strasz mnie Jacek. Mam dosyć szpitali do końca swojego życia.
-Czyli co? Rodzić to będziesz w domu?- zażartował.
-Czy ty coś knujesz kochanie?- zapytała splatając ręce na jego szyi.
-Może, chodź jedziemy do domu- odparł i wziął torbę w rękę. Udali się na parking, gdzie stało auto, wsiedli i ruszyli w stronę osiedla, gdzie mieszka Jacek. Ola od razu zauważyła, że jadą do niego.
-Czemu nie jedziemy do mnie?- zapytała, gdy wjeżdżali na strzeżone osiedle.
-Mam dla ciebie niespodziankę kochanie- powiedział i wjechał na wolne miejsce niedaleko klatki. Mężczyzna i kobieta wysiedli z auta. Blondyn wyjął z bagażnika torbę i udali się do mieszkania. Gdy weszli, wszyscy zaproszeni przez gospodarza już czekali. Ola była mile zaskoczona. Każdy zaczął ją witać. Nastepnie zasiedli do stołu. Kiedy już każdy zjadł, Jacek na chwilę zniknął w sypialni, by po chwili pojawić się z czerownym pudełeczkiem. Uklęknął przed Olą, otworzył pudełko, a jej oczom ukazał się piękny złoty pierścionek, z drobnymi diamencikami.
-Olu, uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną?- zapytał, patrząc w jej błękitne oczy, które od jakiegoś czasu zaczęły nabierać blasku.
-No pewnie Jacek- odpowiedziała i przytuliła swojego narzeczonego z całych sił. Wszyscy zaczęli bić brawa, a potem wypili za zdrowie narzeczonych.
Po kolacji, kiedy już goście poszli, a Jacek sprzątał, Ola poszła do sypialni i siadła na łóżku. Cały czas była zaskoczona tym, co wydarzyło się kilka godzin temu. Pół godziny później w sypialni zjawił się Jacek. Ola zdążyła w tym czasie zasnąć, ale gdy tylko usiadł na łóżku, kobieta zbudziła się.
-I jak się czujesz Ola?
-Jako twoja narzeczona wspaniale- uśmiechnęła się.
-Cieszę się- powiedział, kładąc się obok ukochanej.
-Jacek, dziękuję ci za wszystko. Gdyby nie ty- Oli załamał się głos.
-Ej, no chyba nie będziesz mi tutaj teraz płakać.
-Postaram się- Ola położyła rękę na ukochanym, a on ją mocno przytulił do siebie. Czuła się szczęśliwa, że ma przy sobie mężczyznę, któremu zawdzięcza tak wiele, bo to dzięki niemu żyje i leży z nim na jednym łóżku, wtulając się w niego. Mimo, że starała się nie płakać to i tak łzy szczęścia zmoczyły Jackowi koszulę.
Kilka miesięcy później, kiedy Oli wróciła siła, razem z Jackiem się pobrali i użądzili huczne wesele. Dwa miesiące później Ola zaszła w ciążę. Urodziła zdrową córkę i razem z Jackiem zostali szczęśliwymi rodzicami. Dali jej imię Zuzanna. Zamieszkali na jednym z osiedli domków jednorodzinnych na obrzeżach Wrocławia. Kiedy ich pierworodna córka skończyła dwa lata okazało się, że Ola znowu jest w ciąży. Tym razem był to chłopiec. Ta ciąża również przebiegła bez żadnych komplikacji i w 2019 na świat przyszedł Damianek. Byli cudowną, kochającą się rodziną.
*****************************************
No hej, przepraszam że dopiero dzisiaj dodałam, ale kilka razy usunęły mi się niektóre fragmenty, a ja nie miałam nigdzie ich zapisanych i trzeba było pisać od nowa. Mam nadzieję, że się podoba. A w ogóle to trochę spóźnione życzenia noworoczne ślę wszystkim czytelnikom. Zdrowia, szczęścia i pomyślności.
czwartek, 31 grudnia 2015
Miniaturka na Nowy Rok
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudowna miniaturka taka wzruszająca popłakałam się w pewnych momentach
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i również życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!
Magda
Piękna i wzruszająca miniaturka. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło :) Czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńTobie również szczęśliwego Nowego Roku.
Pozdrawiam i życzę weny.
żabka
Cudowna minuaturka. Doprowadziłaś mnie do płaczu :( nie kazdemu sie to udaje ;D
OdpowiedzUsuńAlicja
Miniaturka cudowna. W niektórych momentach aż mi łzy spływały po policzkach. Naprawdę miniaturka przecudna i cieszę się że z happy endem :) <3
OdpowiedzUsuńA kiedy następne opowiadanie, bo już się nie mogę doczekać??? ;) <3
Śliczna i wzruszająca miniaturka. Czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Mała. ♥
Co ja tam mogę powiedzieć? Pięknie. Wzruszające, rozbudowane opisy, dialogi. Czuć, jak Jackowi zależy na Oli.
OdpowiedzUsuńCzekam na następne opowiadanie. ;)
~Ivory
Miniaturka cudowna taka wzruszająca . Pozdrawiam i życzę weny Ela .
OdpowiedzUsuńPiękna miniaturka ;D Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina