sobota, 5 grudnia 2015

31.1

~Ola~
-Dziewczyny, co się stało?- zapytałam widząc Dominikę i Anię, które mają czerwonę oczy od płaczu.
-Nasz tata, on- Ania powiedziała szlochając, a ja ją przytuliłam. Trzynastolatka była bardzo roztrzęsiona. Jej siotra również była zdenerwowana. Dominika, chociaż miała szesnaście lat także się do mnie przytuliła. Zamknęłam drzwi i weszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy na sofie i zaczęłam rozmawiać z dziewczynkami.
-Dominika, Ania, powiecie mi wreszcie, co się stało?- zapytałam.
-Tata wychodził rano z łazienki. To było około czwartej. Leżałam w łóżku, ale nie spałam. Po chwili usłyszałam huk. Poszłam zobaczyć, co się stało i znalazłam go nieprzytomnego. Zadzwoniłam na pogotowie, ale nie mogłyśmy z nim jechać karetką. Do was miałyśmy niedaleko, dlatego tutaj przyszłyśmy. Ola, powiedz, że nasz ojciec nie umrze- Dominika spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami. Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Wiedziałam, że Mikołaj jest ciężko chory i gdybym powiedziała, że wszystko będzie ok, skłamałabym, bo wiedziałam, że nie będzie. Po chwili w salonie pojawił się Jacek, który był w łazience. Usiadł obok mnie i spojrzał porozumiewawczo na mnie. Pewnie chodziło mu o to, że chyba powinniśmy im powiedzieć o tym, czego dowiedzieliśmy się od ich ojca.
-Dziewczynki, posłuchajcie. Wasz ojciec nam wczoraj powiedział o czymś ważnym i wy musicie o tym wiedzieć. Wasz tata jest ciężko chory. To dlatego pewnie źle się poczuł- powiedziałam powoli, aby dotarło do nich to, co mówię.
-Jak, jak, jak to?- wyjąkała Dominika.
-Ej, spokojnie- szybko zareagowałam, bo widziałam, że siostrom zbiera się na płacz.
-Tata może umrzeć?-zapytała mnie Ania. Nie mogłam ich okłamać, dlatego kiwnęłam głową twierdząco.
~Dominika~
-To jakiś żart- uniosłam się. To co powiedziała Ola wyprowadziło mnie z równowagi. Przecież tata nie mógł nas zostawić. Kilka tygodni zmarła nam mama, teraz dowiadujemy się o chorobie ojca. Krótko mówiąc, koszmar senny- Ola, on nie może być chory, on jest zdrowy, jemu nic nie będzie. To tylko z przemęczenia. Na pewno jest sensowne wytłumaczenie tego- zaprzeczałam, chociaż i tak wiedziałam, że to na nic.
-Dominika- Ola do mnie podeszła bliżej i spojrzała mi prosto w oczy, tak jakby tłumaczyła coś małemu dziecku- po pierwsze nie zostaniecie same i nie traficie do domu dziecka. To możemy wam obiecać już teraz. Po drugie, tak to już czasem jest. Musicie się razem z Anią pogodzić z tą myślą. Ja może ojca nie straciłam, ale pamiętam śmierć matki i co się ze mną potem działo, ale to tylko dlatego, że ojciec po jakimś czasie zaczął pracować i nie było go całymi dniami w domu. Byłam zdana sama na siebie, ale was na pewno to nie spotka- siedziałam i przysłuchiwałam się Oli. Tata kiedyś wspominał, że Ola straciła mamę, gdy miała dziesięć lat. Była młodsza od nas. Miała tylko ojca, od którego się oddaliła z tego, co zrozumiałam, a ja czułam, że ta choroba nas zbliży.
-Ola, pojedziemy do taty? Chcę wiedzieć, co z nim- zapytałam po chwili namysłu.
-No pewnie, że tak. Dam tylko znać mojemu ojcu, że nie będzie mnie dzisiaj w pracy i możemy jechać- odpowiedziała.
~Ola~
Wzięłam swój telefon do ręki i wykręciłam numer do ojca. Po chwili usłyszałam w słuchawce jego zaspany.
-Co się stało Oluniu?
-Tato, wiem że wczoraj do pracy wróciłam i w ogóle, ale potrzebuję na dzisiaj wolnego. Muszę coś załatwić.
-No jasne, masz to wolne, ale wpadnij potem do mnie na komendę, bo chciałem ci jedną rzecz powiedzieć. A Jacek też bierze urlop?
-Nie wiem, poczekaj- powiedziałam i odsunęłam telefon o kilka centymetrów- Też chcesz wolne?
-Jeśli to nie problem.
-Jacek też chce.
-No dobra dzieciaki, macie to wolne na dzisiaj, a mogę wiedzieć o co chodzi?- zapytał ojciec.
-Powiem ci, jak do ciebie wpadnę. To nie jest rozmowa na telefon- nie chciało mi się tłumaczyć, do tego nie chciałam marnować czasu.
-Ok córeczko, to do zobaczenia.
-Do zobaczenia tato- odparłam i się rozłączyłam- Dziewczyny, dajcie mi dziesięć minut, tylko się ogarnę- powiedziałam i poszłam do łazienki się szykować. Dziesięć minut później byłam gotowa i razem z Jackiem oraz dziewczynkami pojechaliśmy do szpitala, który wskazała nam Dominika. Jacek zaparkował auto, nie daleko wejścia i weszliśmy do budynku. Podeszłam do rejestracji i zapytałam się o Mikołaja. Pielęgniarka wskazała mi gdzie mamy iść i tam się udaliśmy. Mikołaj leżał na sali, podpięty do różnych urządzeń. Siostry się rozpłakały, a Jacek zaczął je uspokajać, bo mnie samą widok ten doprowadzał do łez. Może i dużo namieszał w moim życiu, ale to dalej był mój przyjaciel. Ten sam Mikołaj, z którym tyle przegadałam, miałam z nim tyle wspomnień, a niedługo on odejdzie z tego świata. Chciałam wejść do sali i porozmawiać z lekarzem, który coś zapisywał, ale nas dostrzegł i sam do nas wyszedł.
-Czy państwo są z kimś z rodziny?- zapytał się nas. Wiedziałam, że o to zapyta, dlatego już w samochodzie ustaliliśmy odpowiedź na to pytanie.
-Jestem siostrą Mikołaja. Co z moim bratem?
-Jest już stabilny, tylko proszę mi powiedzieć, czy on przyjmuje jakieś leki? Jest na coś chory? Pani bratanice były takie przerażone, że nic nie odpowiedziały ratownikom.
-Co do leków to nie mam pojęcia, ale wiem, że ma glejaka.
-To akurat wiemy. Czyli nie orientuje się pani?
Pokręciłam przecząco głową.
-No dobrze, dziękuję.
-A mogę wejść do taty?- zapytała Dominika, gdy lekarz chciał już odejść.
-Oczywiście.
~Dominika~
Weszłam na salę do ojca i nie mogłam powstrzymać łez. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Rzadko kiedy chorował, a jak teraz zachorował to śmiertelnie. Miał guza mózgu. Usiadłam przy nim i go mocno przytuliłam. Z drugiej strony siadła Ania. On w tym momencie zaczął się budzić.
-Dominisia, gdzie ja jestem?- zapytał.
-W szpitalu, ale już wszystko dobrze tato, tylko dlaczego nam nic nie powiedziałeś?- zapytałam z lekkim żalem o to, chociaż i tak nie mogłam mieć mu tego za złe.
-Nie chciałem was martwić. W ogóle kto was tu przywiózł?
-Ola z Jackiem- odpowiedziała Ania.
-Poproś ich tutaj- poprosił mnie tata. Ja wstałam i poszłam po Olę i Jacka. Ola akurat rozmawiała z lekarzem. Z tego co zrozumiałam, był to jej ginekolog. Poczekałam aż skończą i podeszłam do nich. W trójkę weszliśmy na salę. Tata na widok Oli i Jacka uśmiechnął się do nich.
-Dziękuję wam- powiedział dosyć słabym głosem.
-Mikołaj, przecież wiesz, że jestem twoją przyjaciółką, a przyjaciół nie zostawia się w potrzebie- odpowiedziała Ola.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę u niego, a potem Ola zawiozła mnie i Anię do domu, żebyśmy spakowały jakieś rzeczy ojcu i sobie, a ona w tym czasie pojechała na komendę do swojego taty.
                                    ~
~Ola~
Właśnie podjechaliśmy z Jackiem pod komendę. Gdy wysiedliśmy z auta, podszedł do mnie mój brat z niezbyt zadowalającą miną. Byłam ciekawa, co jest grane, dlatego zaraz po przywitaniu zapytałam się, co jest grane.
-Wszystko w porządku?
-Nie, nasz ojciec kompletnie zwariował. Zaprosił mnie do siebie, do gabinetu. Ja wchodzę, a tam jakaś dziewczyna w twoim wieku, może nawet młodsza i on mi ją przedstawia, że jest jego partnerką.
-Ty chyba żartujesz?- uniosłam się, słysząc to. Przecież to jakiś żart. Mój ojciec spotyka się z kobietą, która jest w moim wieku. Owszem, był dorosły i niby wiek to tylko liczby, ale to było lekkie przegięcie. Ominęłam Krzyśka, zostawiając go z Jackiem i nie zwracając na nic uwagi wparowałam do niego. Zobaczyłam jak ta jego "partnerka" siedzi na biurku i się całują. Oboje się szybko od siebie odsunęli. Zamknęłam drzwi.
-Tato, co to ma znaczyć? Ty kompletnie zgłupiałeś na stare lata? Mama się pewnie w grobie teraz przewraca- wrzasnęłam.
-Ola, to nie tak- zaczął mi się głupio tłumaczyć.
-No a niby jak? Przyprowadzasz sobie jakąś gówniarę, która ma na sobie tonę tapety.
-O przepraszam bardzo- wtrąciła się kobieta, ale ja jej przerwałam.
-Mogłabyś mi nie przerywać? Najlepiej będzie jak stąd wyjdziesz!
-Misiaczku, powiedz jej coś- zwróciła się do ojca. Ja nie wytrzymałam i podeszłam do niej, chciałam ją złapać, ale ktoś mi przeszkodził.
*****************************************
Hehehe, i jak opowiadanie? Co sądzicie o sytuacji z ojcem Oli i Krzyśka? No i czy z Mikołajem będzie wszystko ok?
A i jeszcze jedno, dzisiaj są Mikołaja, więc po pierwsze, życzę każdemu wszystkiego Naj z okazji Mikołajek oraz wszystkiego naj wszystkim Mikołają :)

7 komentarzy:

  1. Mikołaj pewnie wyzdrowieje. A co do sytuacjiz ojcem olki no całkiem śmieszna. Ale mam nadzieje ze się rozstaną.
    Zapraszam do mnie
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  2. O niezłe.. to się porobiło :) Wysocki ma kochankę haha.
    Co do Mikołaja, mam nadzieję, że będzie ok.
    Opowiadanie super.
    Zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    żabka

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne opowiadanie <3
    Ale nie mam pojęcia co dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie niezłe
    Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka mnie rozwaliła, może komendant przechodzi kryzys wieku średniego? :D
    Nie chcę żeby Mikołaj umarł :( Nie, nie, to nie może się stać! Rozumiesz?
    Opowiadanie wyśmienity <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział :3
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha Hahahaha Hahahaha padłam !
    Wysocki ma kochankę w wieku Oli. Nie żeby coś ale mógłby sb znaleźć troszkę starsza.
    Szczerze ? Mimo iż nie palam do Mikołaja wielka sympatią to nie chce by umarł.
    Opowiadanie great ! :D
    Sandle

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha ! Komendant i kochanka o wiele wiele lat młodsza a co do Mikołaja to nie chcę aby umarł :D

    OdpowiedzUsuń