Wstałam z łóżka i poszłam sprawdzić, co się dzieje. Zajrzałam do Ani, ale ona spała, dlatego poszłam zobaczyć do Dominiki. Weszłam do jej pokoju i zobaczyłam, jak siedzi skulona w kącie łóżka i ma łzy w oczach.
-Co się stało?- zapytałam, siadając przy niej. Ona się we mnie mocno wtuliła.
-Miałam sen, że zabójca taty zjawił się u ciebie i chciał nas wszystkich zabić- mówiła z przerażeniem w głosie. Ja ją pogłaskałam po głowie. Poczułam jak moja piżama robi się mokra od jej łez. Nie mogła się uspokoić. Płakała co raz bardziej, a ja cały czas ją uspokajałam.
-Dominika, to tylko zły sen. Nic nam nie grozi- ona to bardzo przeżywała i mimo swojego wieku, płakała jak mała dziewczynka.
-Proszę cię, posiedź ze mną, póki nie zasnę.
-No dobrze, ale już nie płacz- zwróciłam się do niej. Ona się położyła, a ja zaczęłam ją głaskać. Po godzinie dopiero zasnęła i wtedy wróciłam do sypialni. Położyłam się spać, ale nie na długo. Znowu usłyszałam krzyk. Tym razem jednak była to Ania. Siedziała na łóżku pod kołdrą. Zapaliłam lampę i do niej podeszłam. Odkryłam ją delikatnie, żeby się nie przestraszyła. Gdy mnie zobaczyła, wtuliła się we mnie. Nawet nie pytałam, co się stało, tylko się z nią położyłam.
Obudziłam się o siódmej rano. Wszystko mnie bolało, bo łóżko było wąskie i we dwie osoby spało się na nim niewygodnie. Wstałam i żeby nie obudzić Ani, poszłam do kuchni napić się soku. Później się ubrałam i zaczęłam szykować śniadanie. Kiedy już skończyłam i postawiłam talerze na stole, w kuchni zjawiła się Dominika. Jej blada twarz kontrastowała z czerwonymi od płaczu oczami.
-Sorki za to w nocy- powiedziała i siadła na przeciwko mnie- Tylko, że ja...
-Dominika, nie tłumacz mi się. Doskonale cię rozumiem, że nie umiesz sobie z tym poradzić- odparłam, jednak dostrzegłam w jej oczach, że to o coś innego chodziło i nie pomyliłam się.
-To też, ale nie o tym ja mówię. Chciałam powiedzieć ci, że...- nie dokończyła, bo się rozpłakała i podała mi swój telefon, który był odblokowany, i były włączone wiadomości. Zaczęłam je czytać z przerażeniem w oczach. Były tam różne sms-y z groźbami. Między innymi: Twój tata zrujnował mi życie. Czas na zrójnowanie twojego i twojej siostry. Gdy skończyłam czytać, oddałam jej telefon.
-Czemu nie powiedziałaś wcześniej?- zapytałam. Jednak nie byłam na nią zła. Nie potrafiłam.
-Bo ja się bałam. Ola, nie mówmy tego policji. Proszę- powiedziała ze łzami w oczach.
-Wszystko wszystkim, ale o tym musimy powiedzieć kryminalnym.
-Ale Ola, ja się go boję.
-Ja również, dlatego musimy działać i nie możemy tego ukrywać. Może te sms-y nam dadzą jakiś punkt zaczepienia, bo jak na razie, to nie mają nic. Idę budzić Anię, a ty szybko zjadaj śniadanie, szykuj się i jedziemy- zarządziłam.
-Nie jestem głodna, idę się ubierać- powiedziała i wstała od stołu. Ja ją jednak złapałam.
-Najpierw śniadanie- wskazałam wolną ręką na talerz z kanapkami.
-Puść mnie- wyrwała mi się- Nie jesteś moją matką- krzyknęła i poszła do pokoju, w którym spała. Może rzeczywiście wtedy trochę przesadziłam, ale nie chciałam, żeby nic nie jadła, bo jeszcze pomyśleliby, że je głodzę.
Nie pozostało mi nic innego, jak odstawienie kanapek na kredens i wypicie kawy. Następnie obudziłam Anię, która zjadła śniadanie, a ja w tym czasie zrobiłam makijaż. Następnie poszłam do Dominiki. Ledwo otworzyłam drzwi i dostałam poduszką od nastolatki.
-Wyjdź stąd- burknęła.
-Szykuj się, jedziemy- powiedziałam tak, jakby się nic nie stało. Ona jednak nie zareagowała. Wzięła tylko mp3, wsadziła słuchawki do uszu i udała, że mnie nie słyszy. Podeszłam do niej i delikatnie wyjęłam jej słuchawki z uszu.
-Dominika, przepraszam za to w kuchni, ale ty naprawdę powinnaś zjeść śniadanie- zwróciłam się do niej.
-Tylko rodzice wiedzą, co powinnam, a co nie- odburknęła.
-Dominika, ja wiem, że to dla ciebie trudne i dlatego jutro idziemy do psychologa- oznajmiłam, ale jej widocznie ten pomysł się nie spodobał.
-Sama sobie świetnie poradzę. Nie potrzebuję niczyjej pomocy i Ania też- odburknęła i znowu wsadziła słuchawki, a ja kolejny raz je wyciągnęłam.
-Nie radzisz sobie i nie poradzisz sobie- powiedziałam spokojnie.
-A skąd to wiesz?
-Bo sama przeszłam przez to, co ty.
-Straciłaś tylko mamę, więc co możesz wiedzieć o tym, jak to jest stracić dwójkę rodziców?
Przyznam szczerze zgasiła mnie tym trochę i nie mogłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
-A myślisz, że jak się traci jednego rodzica to też jest tak łatwo. Ty jesteś starsza, a ja miałam dziesięć lat, a ty masz siedemnaście. Pomyśl sobie, jak ty przeżywasz to i pomyśl, jak dziesięciolatka może to przeżywać, albo jak na przykład siedmioletni syn mojego brata, który widział na własne oczy umierającą mamę. Zastanów się- powiedziałam i wyszłam z pokoju, żeby obudzić Anię.
Kiedy siedziałam z Anią, która jadła śniadanie w drzwiach stanęła Dominika, która była ubrana i w ręku trzymała telefon. Była bardzo roztrzęsiona.
-Ola, miałaś rację z tą policją. Musimy jechać. Patrz co mi wysłał- podała mi telefon. Przeczytałam w myślach, żeby nie denerwować Ani. Napisane było: Nie długo ty razem z twoją siostrą i nowymi rodzicami będziecie błagać mnie o życie.
Ciarki przeze mnie przeszły, gdy to przeczytałam.
-Masz rację i cieszę się, że do takiego wniosku doszłaś- uśmiechnęłam się do niej. Następnie zadzwoniłam po Emilię, żeby przyjechała do Ani. Bałam się zostawić ją samą. Emilka zjawiła się pół godziny później, a ja z Dominiką udałam się na komendę. Szliśmy korytarzem do kryminalnych. Po drodze spotkałam mojego brata, który całował się? Z początku pomyślałam, że mi się przewidziało. Obróciłam się, żeby się upewnić. To był on, razem z Emilką. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam dalej. Weszłam z Dominiką do gabinetu Leszka.
-O, posterunkowa Wysocka- powiedział Leszek, widząc nas- Cześć, siadajcie- pokazał na krzesła. My zajęłyśmy miejsca- Napijecie się czegoś?- spytał nas, zalewając sobie herbatę.
-Ja nie, a ty Dominika?
-Nie, dziękuję- odparła. Chwilę później Leszek siedział już na swoim krześle na przeciwko mnie i Dominiki.
-To co was do mnie sprowadza?
-Sms-y- rzekłam i Dominika podała mu telefon. Mój kolega zaczął je po kolei czytać. Gdy skończył, zwrócił się do nas.
-Może to nam w jakiś sposób pomoże, ale wątpię. Założę się, że numer pewnie jest na kartę, albo to prepaid. I jeśli to jest ktoś doświadczony to pewnie wysyła gdzieś gdzie przewija się dużo ludzi w ciągu dnia i nawet jeśli uda nam się z BTS-u namierzyć to nic nam to nie da, bo pewnie to będzie dworzec, jakieś centrum handlowe lub lotnisko. Mogę ten telefon? Oddam ci go Dominika- uśmiechnął się do niej. Ona mu podała telefon, a on go zaniósł do policjantów od cyberprzemocy. Wrócił po pięciu minutach.
-Czy znajdziecie zabójcę taty?- zapytała Dominika, gdy Leszek siędział już przy biurku- Nie wyobrażam sobie teraz stracić jeszcze siostry i Oli.
-Dominika, posłuchaj mnie uważnie. Robimy wszstko, żeby znaleźć sprawcę. Tylko jak te sms-y nic nie dadzą, to będziemy musieli poczekać, jak on zrobi jakiś fałszywy krok.
-Ale ja się tak boję- powiedziała i wtuliła się we mnie.
-Spokojnie, nie płacz Dominika. On się znajdzie- próbowałam ją pocieszyć.
-A jeśli to Bartek? Wiem jaki on jest groźny.
-Wiedziałem, że zapomnę. Sprawdziliśmy dokładniej tego Bartka i okazało się, że to nie on. Fotoradar zrobił mu zdjęcie za przekroczenie prędkości w zupełnie innej części miasta w tych godzinach.
-A były mojej mamy?
-Został zarejestrowany na stacjach paliw za Wrockiem- powiedział zrezygnowany. Nie dziwiłam się, że on może być niewinny. Byłam pewna, że to chodzi o jakąś sprawę z przeszłości, nie jakąś świeżą.
-No dobra. To co Dominika? Siedzimy tutaj, czy może pójdziemy do bufetu?- zapytałam.
-Możemy iść do bufetu- zgodziła się Dominika. Umówiłyśmy się z Leszkiem, że jak coś będzie miał, to do nas zejdzie. Udałyśmy się do bufetu. Kiedy szłyśmy koło gabinetu mojego ojca, usłyszała, że kłóci się z jakąś kobietą. Postanowiłam zajrzeć do niego. Stanęłam chwilę przed drzwiami i przysłuchałam się temu. Zaskoczył mnie bardzo temat rozmowy. Próbowałam zorientować się rownież z kim on rozmawia. Byłam pewna, że to nie jest żadna z moich koleżanek z pracy, ani Ewa. Z drugiej strony wydawało mi się, że ten głos znam bardzo dobrze, ale nie wiedziałam skąd. Stałam tak dłuższą chwilę i w pewnym momencie drzwi się otworzyły i zamarłam widząc kobietę.
*****************************************
No to kogo zobaczyła Ola w drzwiach?
Ps. Przepraszam, że tak długo nie było opowiadania, ale miałam dużo nauki.
wtorek, 15 grudnia 2015
41.1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne opowiadanie. Zapraszam również do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
żabka
Może jakoś krewną?? Opowiadanie super. Czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Mała. ♥
Ciepło ;)
UsuńNo ty mi nie gadaj, że to mama Oli. :O
UsuńMała. ♥
Cholera, wydało się. Do tego Mała dopisz sobie Wiedźma xD
UsuńSerio?? :O Ja chyba powinnam być snajperką. A za tą Wiedźmę się na cb gniewam. :(
UsuńMała. ♥
Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
UsuńHmm to zmienia postać rzeczy. Zapraszam do mnie na blog liczę na komentarz.
UsuńPozdrawiam.
Mała. ♥
Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to Kamila ale ona przecież nie żyje.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie super i czekam na next.
Sandle
Super opowiadanie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Magda
Super opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia kto to może być.
Kiedy next? <3 ;)
Moja 1 myśl mama Olci. Bo nwm nie zmarła?
OdpowiedzUsuńOpowiadanie genialne
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia kto to może byc...
Pozdrawiam
Natka