wtorek, 8 grudnia 2015

33.1

I zobaczyłam ojca z tą całą Ewą.
-No i wykrakałyście- zwróciłam się do nastolatek, które stały i się śmiały głupio. Podeszłam zdenerwowana do ojca.
-Ty chcesz się zabić, czy co? Przecież to nie zabawka dla ciebie. Oddaj mi klucze- krzyknęłam- A tobie nie przyszło do głowy, że może się wam coś stać. Przecież ojciec ma już swoje lata. A sorry, ty nie masz nic w tej swojej pustej głowie- burzyłam się.
-Ola, uspokój się- zwrócił się do mnie ojciec.
-Ja mam się uspokoić? Ja jestem spokojna. To ty daj sobie spokój. Wiesz ile ludzi zginęło na motorze? Nie pozwolę, żebyś ty przez to stracił życie- krzyczałam bardzo. Byłam na niego wściekła. Zero odpowiedzialności. Już straciłam mamę i nie mogłam dopuścić, żeby się mu coś stało, ale najwyraźniej te słowa poskutkowały, bo widziałam jak traci pewność siebie, ale niestety Ewa musiała wtrącić swoje trzy grosze.
-Olka, daj spokój. Przecież nawet jeśli umrze to i tak jego spadek dostaniesz ty.
-Po pierwsze, nie przechodziłyśmy na ty, a po drugie, mnie nie obchodzi w ogóle jego spadek. Nie chcę go stracić. Rozumiesz- zbliżyłam się do niej i złapałam ją za bluskę. Widziałam kątem oka jak Jacek mi się przygląda, ale ja nie miałam zamiaru zrobić krzywdy tej dziewczynie.
-A teraz zrobimy tak, dacie mi klucze, Jacek pojedzie motorem i go odstawi, a ja was zawiozę. Gdy będziemy u ciebie tato, zabierzemy klucze te i zapasowe. Rozumiecie?- oboje pokiwali głową, jakby się mnie bali. Tego właśnie oczekiwałam. Ojciec dał mi klucze i jeden kask, który podałam Jackowi.
-Tylko uważaj na siebie- rzuciłam w jego stronę. Ani i Dominice, które stały przerażone, dałam klucz od mieszkania i kazałam im iść. Jacek wsiadł na motocykl i pojechał pierwszy, a my zaraz za nim ruszyliśmy w stronę osiedla, gdzie mieszka mój ojciec. Nie komentowałam już tego w ogóle. Gdy dotarliśmy na miejsce, ojciec poszedł do mieszkania po zapasowe klucze od motoru i mi je dał, po czym wrócił, a ja dalej czekałam na Jacka, który już dawno powinien się zjawić. Korków nie było, więc nie mogły go zatrzymać, a na motorze umiał jeździć, więc mi do głowy nie przyszedł żaden wypadek. Jednak bardzo się myliłam, bo chwilę później odebrałam telefon od mojego kolegi Darka, który pracował w drogówce. To co mi przekazał doprowadziło mnie do łez. Oparłam się o auto i zjechałam. Jednak po chwili wstałam i wściekła poszłam do mieszkania ojca.
-To wszystko twoja wina- wrzeszczałam na dziewczynę mojego ojca i jego- to wasza wina. Nie nawidzę cię tato.
-Oleńko, co się stało?- zapytał łagodnie i chciał mnie przytulić, ale ja mu się wyrwałam.
-Co się stało? Twój motocykl się stał. Jakiś pijany gościu w niego wjechał, to się stało. On może tego nie przeżyć- mój ojciec stanął nieruchomo, a moja wściekłość przerodziła się w łzy- Zawieziesz mnie do szpitala?- zapytałam po chwili.
-Oczywiście- odpowiedział mi.
-Ale Wojtuś- powiedziała Ewa- Chyba mnie nie zostawisz?
-To jedź z nami.
-Ale ja nie lubię szpitali.
-To twój problem. Chodź Ola, jedziemy- zwrócił się do mnie i poszliśmy do mojego auta. Dwadzieścia minut później dotarliśmy do szpitala. Całą drogę płakałam. Weszliśmy do szpitala i podeszliśmy do rejestracji.
-Dzień dobry, nazywam się Akeksandra Nowak- skłamałam, żeby mi udzielili informacje o jego stanie- Przywieźli tutaj mojego męża z wypadku, Jacek Nowak.
-A tak, jest na sali operacyjnej, na drugim piętrze. Jak pańswto pojedziecie tą windą- wskazała palcem na drzwi na przeciwko rejestracji- to od razu znajdziecie się obok bloku.
Razem z ojcem wsiedliśmy do windy i udaliśmy się we wskazane miejsce. Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej.
-Córeczko, wszystko będzie dobrze- powiedział do mnie ojciec. Spojrzałam na niego.
-I ty to mówisz? To twoja wina, gdyby nie ten motor, siedzielibyśmy teraz z córkami Mikołaja i oglądali telewizję.
-Przepraszam Olu, nie wiedziałem, że się tak to skończy.
-Co mi po twoim przepraszam, a jak on tego nie przeżyje? Boże, jaka ja byłam głupia. Mogłam wam pozwolić jechać. Może teraz to by Ewa była na jego miejscu- nie żebym życzyła jej źle, ale należało jej się za Jacka.
Trzy godziny później zobaczyłam jak wywożą go z sali operacyjnej. Miał zabandażowaną głowę i jakąś rurkę w gardle oraz mnóstwo różnych kabelków. Podeszłam do niego i złapałam go za rękę.
-Jacek, trzymaj się- wyszeptałam.
-Proszę się odsunąć- powiedział lekarz- pani jest kimś z rodziny?
-Jestem jego żoną. Panie doktorze, co z Jackiem?
-Zaraz pani powiem, proszę iść za mną.
Dotarliśmy na OIOM. Łóżko z Jackiem postawili w sali i lekarz do nas wyszedł.
-Pani Nowak, proszę usiąść- powiedział do mnie i również usiadł na krześle.
-Niech mi pan powie, co z Jackiem?
-A więc tak pani Olu, pani mąż miał krwiaka. Wykonaliśmy trepanacje czaszki, ale na razie będzie przebywać w śpiączce. Jednak proszę być przygotowanym na najgorsze, ale jeśli nawet się obudzi, to może do końca życia być niepełnoaprawny- powiedział lekarz. Ta informacja załamała mnie kompletnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Łzy poleciały mi z oczu. Ostatnio mieliśmy wypadek, ale wyszliśmu z niego cało, ale teraz jego życie było zagrożone.
-Jak długo może potrwać ta śpiączka?
-Nie umiem określić, a teraz pozwoli pani, że udam się do innych pacjentów- powiedział lekarz i odszedł od nas. Spojrzałam na tatę i wycedziłam przez zęby:
-Jeśli Jacek z tego nie wyjdzie, nigdy ci tego nie wybaczę.
-A zapomniałaś już, kto kazał jechać Jackowi?
-Ja, ale gdyby nie ten twój głupi motocykl, to by nas teraz tutaj nie było. Z resztą nie chce mi się teraz z tobą gadać. Idę do Mikołaja- powiedziałam i ruszyłam w stronę sali Mikołaja. Przebywał on w tym samym szpitalu, co Jacek, a ja musiałam się komuś wygadać. Na ojca nie mogłam patrzeć. Dwie minuty później byłam już u mojego kolegi.
~Mikołaj~
Leżałem na łóżku i przeglądałem gazety sportowe, które mi wcześniej przywieźli Ola z Jackiem i moimi córkami, kiedy zobaczyłem jak Ola wchodzi z czerwonymi i napuchniętymi oczami od płaczu. Odłożyłem gazetę na stolik i od razu zapytałem się, co się stało.
-Ola, ty płakałaś. Co się stało?
-Jacek, on...- mówiła jąkając się.
-Ola, co się stało?
-On może umrzeć- powiedziała i się rozpłakała. Przytuliłem siędzącą Olę na moim łóżku. Była zdruzgotana. Nie wiedziałem jak ją pocieszyć. Co bym nie powiedział, zabrzmiało by jak banał.
-Ola, a jak się to stało?- zapytałem, chcąc się dowiedzieć czegoś więcej.
-Mój ojciec kupił sobie motor. Nie chciałam, żeby nim jechał, bo zdarzy się jakiś wypadek, dletego poprosiłam Jacka, żeby to on pojechał, a ja odwiozłam ojca i jego partnerkę autem. Jak widać to był mój największy błąd w życiu- mówiła ze łzami w oczach.
-Olu, nie płacz. Zobaczysz, wszystko się ułoży.
-A jeśli on...
-Wypluj te słowa. Jacek nie umrze.
-Dziękuję- powiedziała i spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami.
-Ola, jestem twoim przyjacielem, nie zostawię cię samej- przytuliłem ją mocniej. Siedziała tak ze mną z dobre trzy godziny. Potem przyszedł po nią ojciec i siłą ją zabrał do domu.
                                  ~
~Ola~
Ojciec mnie odwiózł do domu i chciał ze mną zostać, ale mu odmówiłam, ponieważ i tak były dziewczynki. Gdy tylko weszłam do mieszkania, rzuciłam torbę na ziemię i udałam się do sypialni. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Chwilę później zjawiły się Ania z Dominiką. Usiadły na tapczanie obok mnie.
-Ola, czemu płaczesz? Gdzie Jacek?- usłyszałam głos Dominiki. Usiadłam na tapczanie i otarłam łzy.
-W szpitalu- wybuchłam znowu płaczem. Obie dziewczyny mnie przytuliły i zaczęły mnie pocieszać. Siedziały ze mną, dopóki nie zasnęłam.
~Dominika~
Ola bardzo bała się o swojego narzeczonego. Widziałyśmy to z Anią. Kiedy Ola zasnęła, przykryłam ją kocem i po cichu wyszłyśmy z jej pokoju. Potrzebowała teraz spokoju. Usiadłam razem z siostrą na tapczanie.
-Czy Jacek umrze?- zapytała Ania. Ona wyraźnie też się przejęła. Z resztą ja również.
-Też się martwisz?
-Tak, przecież jak on umrze to Ola się załamie.
-Wiem Ania, ale robi się już późno, a jutto idziemy do szkoły- powiedziałam- Idź się myj.
-A musimy iść do szkoły?- Ania była zawiedziona- Zostawimy Olę samą?
Spojrzałam na nią i zaczęłam się zastanawiać, czy Ania nie ma racji. Przecież Ola mogła zrobić coś głupiego.
-Masz rację. Dobra, nie pójdziemy do szkoły, ale nie będziemy długo siedziały, dlatego idź się myj- zwróciłam się do siostry. Ona wzięła piżamy i poszła się myć. Następnie zrobiłam to samo i poszłam spać.
*****************************************
To jak myślicie, czy z Jackiem będzie wszystko w porządku? Czy się obudzi, czy będzie sprawny, a może jednak umrze? Czy myślicie, że po tej sytuacji Wysocki zerwie z Ewą?

5 komentarzy:

  1. No brawo koleżanko, przez Ciebie ryczę jak głupia, to opowi i te zdj mnie dobiło. To jest super i smutne. No mam nadzieję, że bd ok. Czekam na next i zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Gosia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się super opowiadane
    Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie. To jest takie smutne. Mam nadzieję, że z Jackiem będzie dobrze, a Wysocki zerwie z Ewą.
    Zapraszam również do mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    żabka

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Jackiem musi być wszystko w porządku, on nie może umrzeć.
    A co do Wysockiego to mam nadzieje że zerwie z tą Ewą.

    OdpowiedzUsuń
  5. W jakim odcinku przemek gral w na dobre i na zle ?

    OdpowiedzUsuń