-Nie wiem, to wszystko się dla mnie dzieje za szybko. Może to i moja matka, ale to co ona zrobiła jest nie do wybaczenia- powiedziałam, wiążąc swoje białe Conversy. Wstałam i zabrałam swoją torebkę. Już miałam wychodzić, ale jednak coś mi nie pozwoliło. Zatrzymałam się i chciałam wrócić do salonu, gdzie była moja mama, ale nie wiedziałam co jej powiedzieć. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony to moja matka, ale z drugiej oszustka. To był jakiś absurd. Gdy stałam tak w przedpokoju, zadzwonił mój telefon, który mnie uratował.
-Cześć córeczko, co robisz?- zapytał mój ojciec.
-Mama Jacka chciała, żebym do niej przyjechała i aktualnie jestem z Emilią, Dominiką i Anią w Trzebnicy, a stało się coś?
-A za ile będziecie wracać?
-Czy ja wiem?- spojrzałam w stronę salonu- Maksymalnie za godzinę- odparłam po chwili namysłu. Zaraz zadzwonię po Emilkę i jedziemy do Wrocławia.
-O, to dobrze się składa, bo mam do ciebie prośbę. Może ci się to trochę nie spodobać, ale czy mogłabyś zabrać Ewę na zakupy? A skoro jesteś z Emilką, to czy mogłaby mi pomóc przy wyborze pierścionka? Nie mam kogo innego poprosić- tato zwrócił się do mnie z prośbą. Zastanawiałam się, co zrobić. Nie lubiłam Ewy, ale jak patrzyłam tak na to z drugiej strony to była mamą mojego przyrodniego rodzeństwa, które ma przyjść na świat za kilka miesięcy. Poza tym mój tata był z nią szczęśliwy i naprawdę musiał ją kochać, dlatego postanowiłam zabrać Ewę na te zakupy. Poza tym ja również potrzebowałam się trochę wyluzować. Chociaż pojawił się dylemat. W salonie siedziała moja mama, która prosiła mnie o przebaczenie kilka minut temu, a ja miałam jechać i bawić się z moją być może macochą. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że będę musiała wybierać pomiędzy matką, a partnerką ojca. Podjęłam w końcu decyzję.
-Mogę ją zabrać na te zakupy. Jak już będziemy jechać to do niej zadzwonię, tylko wyślij mi sms-em jej numer.
-Dzięki córeczko, kocham cię- powiedział tato. Ja również powiedziałam, że go kocham i rozłączyliśmy się. Zajrzałam jeszcze do salonu, gdzie przebywała mama Jacka, mama moja i Magdy oraz Magda. Spojrzałam w stronę mamy.
-Daj mi chociaż tydzień- powiedziałam i wyszłam z domu. Napisałam do Emilii, żeby przyjechała. Zjawiła się razem z dziewczynkami po dziesięciu minutach. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy w stronę Wrocławia. W międzyczasie napisałam sms-a do Ewy, czy ma ochotę na zakupy. Ona odpisała mi, że chętnie i umówiłyśmy się na szesnastą. Następnie musiałam pogadać z Emilką, żeby zgodziła się pomóc przy wyborze pierścionka jej ojcu.
-Emilka?- powiedziałam niepewnie.
-Tak Ola?
-Słuchaj, bo jest sprawa. Mój ojciec chce się oświadczyć Ewie, no i ja ją zabieram na zakupy, ale tata potrzebuje jednak pomocy przy wyborze pierścionka i czy byś mu pomogła?- zapytałam.
-W sumie, to mogę mu pomóc. A w ogóle chciałam się zapytać, po co mama Jacka cię tu ściągnęła?- spytała ciekawa Emilia. Gdy usłyszałam to pytanie, obróciłam głowę i spojrzałam przez szybę na jesienny krajobraz. Wszędzie były złote liście. Uwielbiam takie widoki, uspokajają mnie i to zawsze. W domu mam nawet obraz z parkiem w kolorach jesieni. W ogóle lubię jesień. Różni się bardzo od tych wszystkich pór roku. Wiosna i lato- obie te pory roku zielone. Zima z kolei biała albo w ogóle nie ma śniegu, a jesień? Jest taka kolorowa.
-Olka, mówiłam coś do ciebie- z zamyśleń wyrwała mnie Emilia.
-W sumie, to chciała, żebym jej pomogła poszukać w internecie jakiegoś prezentu dla Jacka na urodziny- zmyśliłam na poczekaniu, jednak się nie udało, bo moja koleżanka zauważyła, że coś kręce.
-Pół roku przed? Kręcisz coś, ale nie chcesz to nie mów- powiedziała i skupiła się na drodze. Po godzinie drogi byłyśmy pod blokiem mojego ojca. Ja wysiadłam z auta i poszłam do jego mieszkania. Drzwi otworzyła mi Ewa.
-Cześć- przywitała się ze mną.
-Cześć- odpowiedziałam i weszłam do mieszkania.
-Hej córeczko- mój ojciec do mnie podszedł i mnie przytulił.
-Cześć tato. Słuchaj, a mógłbyś pożyczyć nam auto? Moje się popsuło, a nie będziemy jechać tramwajem- zapytałam. Tak naprawdę to i tak był pomysł ojca. Ustaliliśmy, że my pojedziemy jego autem, a on z Emilią i dziewczynkami moim. Wzięłam klucze, pożegnałyśmy się z moim ojcem i wyszłyśmy.
-A tobie co się stało?- zapytała Ewa, gdy już siedzieliśmy w aucie i jechałyśmy w stronę galerii.
-A co mi się miało stać?
-Nie udawaj greka, dobrze wiesz o czym mówię- zwróciła się do mnie- To takie dziwne, że nie nie nawidziłaś, obwiniałaś za wypadek Jacka, a teraz jesteś taka inna.
-Ewa, jesteś partnerką mojego ojca, poza tym jesteś matką mojej siostry lub brata. No i tata jest z tobą szczęśliwy, a ja doszłam do wniosku, że jeśli on jest szczęśliwy to nie powinnam mieć nic przeciwko.
-Dzięki Ola- Ewa uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam go- Mam nadzieję, że mnie polubisz, a jak nie to chociaż zaczniesz tolerować.
-Na pewno bardziej niż moją matkę- powiedziałam cicho, tak żeby nie usłyszała, ale usłyszała to.
-A co się takiego stało?- zapytała, a ja posmutniałam.
-Nieważne- powiedziałam i skręciłam na parking galerii. Znalazłam wolne miejsce i udałyśmy się do galerii.
~
~Wojciech~
-A może ten?- zapytałem Emilkę, wskazując na złoty pierścionek z diamencikami ułożonymi w kształt serca.
-Ładny proszę pana, a ten?- Emilia wskazała na pierścionek, z dość dużym diamentem w kształcie serca- A w ogóle wie pan, jaki rozmiar pierścionka nosi Ewa?- zapytała mnie, a ja zamarłem- Niech mi pan nie mówi, że nie wiedział pan, że pierścionki też mają rozmiary?
-No nie- powiedziałem, a córki Mikołaja razem z Emilią oraz sprzedawczynią wybuchły śmiechem.
-Bez komentarza. Zaraz zaradzę coś na to- powiedziała Emilia i wyjęła telefon. Podejrzewałem, że dzwoni do mojej córki i się nie pomyliłem.
-Hej Ola, mamy problem. Twój tata chce kupić pierścionek zaręczynowy, ale nie wpadł na to, że pierścionki też mają rozmiary....Tak, jeden jest złoty z diamiencikami ułożonymi w serce, a drugi jest z jednym diamentem także w kształcie serca...Dzięki Ola, czekam na telefon- rozłączyła się i podeszła do mnie.
-Ola powiedziała, że weźmie ją do Apartu tego w galerii i przymierzą takie pierścionki jeśli będą.
-Dzięki ci Emilia- uśmiechnąłem się do niej.
-Patrz Dominika, taki sam jak daliśmy mamie na trzydzieste piąte urodziny- Ania wskazała na złoty zegarek z tarczą w kształcie serca.
-Nom- powiedziała przygaszona Dominika. Patrzyłem na nie i widziałem w nich moją Olę, gdy straciła matkę. Wszystko jej przypominało matkę, tak samo jak im. One do tego straciły ojca. Podziwiałem moją córkę, że im pomaga. Ona przechodziła przez podobną sytuację i doskonale je rozumiała. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Emilki.
-Panie Wojciechu, Ola mi wysłała sms-a z rozmiarem. Mamy wziąć osiemnastkę i jak przymierzała to bardziej podobał jej się ten z jednym większym diamentem. No i jeszcze jedno. Niech pan następnym razem bardziej się postara, bo już Ewa się domyśla o co chodzi.
-Oczywiście. Proszę zapakować ten pierścionek- pokazałem, na wybrany.
-Dać jakieś pudełeczko?- zapytała sprzedawczyni.
-Tak.
-Trzysta czterdzieści siedem złotych poproszę- zwróciła się do mnie sprzedawczyni, a ja wyciągnąłem portfel. Okazało się, że mam tylko trzysta złotych. Emilia popatrzyła na mnie i ze śmiechem pokręciła głową, a następnie wyjęła swój portfel, wręczając mi pięćdziesiąt złotych. Zapłaciłem, schowałem pierścionek i opuściliśmy jubilera.
-Dziękuję i przepraszam- powiedziałem, gdy szliśmy w stronę auta.
-Podziękuje mi pan, jak pierścionek będzie się podobał. A i nie mam panu tego za złe. Za pewne się pan denerwuje, ale do jutra niech pan te emocje opanuje, bo zginiemy wszyscy na komendzie.
-To jest rozkaz?
-Raczej prośba- zaśmialiśmy się oboje. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę marketu, na drobne zakupy, jednak wcześniej wstąpiłem do bankomatu, żeby znowu nie zadłużać się u Emilii. Przy okazji oddałem jej te pięćdziesiąt złotych. Następnie wróciliśmy do mojego mieszkania. Poprosiłem Emilkę, żeby została. Zadzwoniłem także po Krzyśka, żeby przyjechał razem z Tośkiem.
~
~Ola~
-Słuchaj, możemy jeszcze zajechać do szpitala? Chcę Jackowi zawieź kilka rzeczy?- zapytałam, gdy wkładałyśmy nasze zakupy do bagażnika.
-No pewnie, a powiedz mi jedno. Twój ojciec na pewno niczego nie knuje?- zapytała po raz kolejny.
-No na pewno Ewa- starałam się zataić informację o oświadczynach. Nie chciałam psuć ojcu niespodzianki. Wsiadłyśmy do auta, odpaliłam je i ruszyłam w stronę szpitala. Dotarłyśmy tam po piętnastu minutach. Ewa została w aucie, a ja poszłam do mojego narzeczonego.
-Cześć skarbie- przywitałam się, dając mu całusa.
-Hej Oleńko, jak się czujsz?- zapytał mnie, gdy usiadłam obok.
-Tak sobie. Z jednej strony cały czas się zastanawiam o tym, kto zabił Mikołaja i o tych groźbach skierowanych w stronę Dominiki. Jeszcze twoja matka ingeruje w sprawy pomiędzy mną a moją matką, no a z drugiej strony ojciec postanowił oświadczyć się Ewie i nawet się cieszę- zwróciłam się do Jacka.
-Nie rozumiem, zjawia się twoja mama, a twój ojciec chce się już oświadczyć Ewie? Akurat dzisiaj?
-Ja tam nie wnikam, może rzeczywiście trochę się pospieszył, ale mi to nie przeszkadza. Byłam z Ewą na zakupach i to naprawdę miła spoko babka i zaczynam ją lubić- wyznałam Jackowi- Poza tym potrzebowałam się wyluzować.
-A w ogóle jak tam z twoją matką?
-Sama nie wiem, to moja mama, ale ja jej chyba nie wybaczę.
-Zrobisz co chcesz, ta decyzja powinna należeć do ciebie- powiedział do mnie, a ja posłałam mu lekki uśmiech. Wtedy przyszedł do mnie sms od ojca, żebyśmy wracały już do domu.
-Wiesz co, ojciec mi napisał, że kolacja jest już gotowa i żebyśmy wracały już do domu.
-A pamiętasz, że jutro wychodzę?- zapytał mnie, a ja czułam, że zapadam się pod ziemię- Zapomniałaś?
-Sorry Jacek, ale to wszystko się na jeden czas złożyło i mi wyleciało to zupełnie z głowy.
-Oj Ola, Ola. Tylko nie zapomnij jutro przyjechać
-Oczywiście- powiedziałam i dałam mu całusa. Cieszyłam się, że Jacek wychodzi i na tym kończyły się moje powody do zadowolenia. Potem zaczynały się same powody do zmartwień. No ale postanowiłam nie okazywać tego i z uśmiechem opuściłam salę. Udałam się do auta i pojechaliśmy w stronę osiedla, na którym mieszkał mój ojciec. Wysiadłyśmy z auta. Podeszłyśmy do bagażnika i wyciągnęłyśmy nasze torby. Już szłyśmy do auta, kiedy przypomniałam sobie o tym, że zostawiłam telefon na tylnym siedzeniu. Wróciłam się do auta, a w tym momencie do Ewy podeszła kobieta, a po chwili zauważyłam jak się szarpią i Ewa upada na ziemię. Podbiegłam do nich i zobaczyłam nieprzytomną Ewę oraz...
*****************************************
I tak wiem, że każdy domyśla się kto tam stoi, ale musiałam to jakoś zakończyć :)
poniedziałek, 28 grudnia 2015
44.1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Opowiadanie mega super. Czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
żabka
Opowiadanie super. <3
OdpowiedzUsuńKiedy next???
Ja chyba wiem kto to. Super rozdział czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Mała. ♥
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Alicja
chciałem wszystkich serdecznie zaprosić na mojego bloga mojnowyb.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział pewnie to matka Oli
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na next
Magda
Opowiadanie cudowne,
OdpowiedzUsuńMatka Oli szarpie się z Ewą co ona jeszcze wymyśli , opowiadanie wspaniałe . Pozdrawiam i życzę weny Ela .
OdpowiedzUsuń