~Ola~
Minął tydzień od wypadku Jacka. Dwa dni temu Mikołaj wyszedł ze szpitala i zabrał swoje córki do domu, a ja cały czas czułam się bezradna. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Mikołaj mi proponował, żebym wprowadziła się na jakiś czas do niego, ale ja nie chciałam mu robić kłopotu. Ojciec również oferował mi pomoc, ale ja odmówiłam, bo nie miałam ochoty mieszkać pod jednym dachem z Ewą. Krzysiek i Magda również proponowali mi pomoc, ale ja każdemu z nich odmówiłam. Chciałam być wtedy sama.
Siedziałam w kuchni i popijałam kawę. Gdy już kubek był pusty, zachciało mi się wina. Poszłam do salonu i otworzyłam szafkę, gdzie trzymaliśmy z Jackiem takie rzeczy i wyjęłam jedną lampkę oraz butelkę wina. Już miałam nalewać do lampki, ale stwierdziłam, że nie ma sensu i zaczęłam pić z gwinta. Wzięłam jednego łyka, kolejnego i kolejnego. Chciałam jakoś pozbyć się smutków i sama nie wiem, czemu wybrałam ten sposób. Równie dobrze mogłam zadzwonić do koleżanki, żeby mi załatwiła jakieś dragi, ale zrezygnowałam. Nie chciałam się z kim kolwiek spotykać. Niestety jednak inni mieli ochotę na spotkanie ze mną. Wstałam z sofy i chwiejnym krokiem poszłam otworzyć drzwi, nie patrząc nawet kto to.
~Dominika~
Po zakończonych lekcjach postanowiłam odwiedzić Olę. Cały czas przeżywała ten wypadek i postanowiłam, że ją jakoś wesprę. Miałam ochotę zaproponować jej zakupy, żeby się wyluzowała. Stałam na klatce i czekałam, aż otworzy. Gdy usłyszałam przekręcanie zamka, uśmiechnęłam się, ale zaraz potem zniknął mi uśmiech z twarzy, bo zobaczyłam pijaną Olę. Weszłam do jej mieszkania, a w salonie zobaczyłam butelkę po winie. Była prawie pusta.
-Ty to wszystko sama wypiłaś?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak, bo co? Czego ode mnie chcesz?- zapytała opryskliwie.
-Ola, martwię się o ciebie. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra. Poza tym nie powinnaś być teraz w szpitalu?
-A co ja tam będę robić? Patrzeć jak Jacek po mału umiera- zaczęła Ola, ale ja jej urwałam to szybko.
-On nie umiera. Olka, weź się w garść!- krzyknęłam na nią, a ona zrobiła coś, czego kompletnie się po niej nie spodziewałam. Uderzyła mnie w twarz i to mocno, aż złapałam się za policzek- Olka, co ty do jasnej cholery odpierdalasz?- przestraszyłam się jej trochę i sięgnęłan po telefon, żeby zadzwonić do taty. Nie uprzedzając jej, wykręciłam numer do ojca. Odebrał natychmiast.
-Tato, błagam cię, przyjedź do Oli- zaczęłam i chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo Olka mi wytrąciła telefon.
-Olka, opanujesz się wreszcie, czy nie?
-Po chuja do ojca dzwoniłaś.
~Mikołaj~
Odebrałem telefon od mojej córki i usłyszałem tylko, żebym przyjechał. Zaniepokojony ubrałem się najszybciej jak mogłem, chwyciłem za klucze i poszedłem do auta. Ruszyłem w stronę osiedla, na którym mieszkała. Pech chciał, że nigdzie nie było miejsca i musiałem zaparkować kilka bloków dalej. Wyłączyłem silnik, zamknąłem auto i udałem się do odpowiedniego bloku. Juź na klatce było słychać, jak Olka krzyczy na Dominikę. Bez pukania wparowałem do mieszkania. Zobaczyłem przerażoną Dominikę i kompletnie pijaną Olę.
-No i po co go tu ściągałaś- wrzasnęła na moją córkę i pewnid by ją uderzyła, gdyby nie fakt, że odsunąłem ją od niej i złapałem Olę.
-Olka, uspokój się, albo zadzwonię po twojego ojca.
-Mi już wszystko jedno, Jacek i tak pewnie się nie obudzi i najchętniej to bym się zabiła- powiedziała i nagle z agresywnej Olki zrobiła się bezradna Ola- upiłabym się do nieprzytomności, gdyby nie Dominika.
-Dobra, Dominisia, spakuj jakieś rzeczy Oli, a ja ją zaprowadzę do auta. Nie może zostać sama- powiedziałem, a córka się mnie posłuchała. Zamknęliśmy mieszkanie Wysockiej i zeszliśmy do auta. Dwadzieścia minut później byliśmy już u nas. Położyłem Olę w swojej sypialni i poszedłem zająć się robieniem obiadu. Ola obudziła się dopiero na kolację.
~Ola~
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju, który nie należał do mnie. Dopiero potem zorientowałam się, że znajduję się w mieszkaniu Mikołaja. Zaczęłam się zastanawiać, jak to możliwe. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają i zobaczyłam Mikołaja z talerzem, na którym leżały kanapki.
-Widzę, że wstałaś.
-Możesz mi wyjaśnić, co ja tutaj robię?
-Spiłaś się tak, że uderzyłaś Dominikę, a ona ze strachu zadzwoniła po mnie i zabraliśmy cię do mnie. Masz Olka, zjedz coś- podał mi talerz z kanapkami.
-Chwila, ja uderzyłam Dominikę?- zapytałam z niedowierzaniem, że byłam do czegoś takiego zdolna. Mikołaj kiwnął głową, że tak.
-Ola, co się z tobą dzieje?- zapytał się mnie, a ja się rozpłakałam.
-Ja sobie z tym wszystkim nie radzę. Zaczynam wracać do dawnego życia przez to wszystko. Mikołaj, proszę cię, pomóż mi- zwróciłam się do niego. On mnie mocno przytulił, chociaż wolałabym, żeby Jacek przy mnie był teraz.
-Pomogę ci Ola, pomogę- mówił, głaszcząc mnie po głowie.
-Ja się tak boję o niego. Ja sobie bez niego nie poradzę- płakałam co raz bardziej.
-Ola, nie zostawię cię samej, obiecuję ci to- powiedział. Ja wiedziałam, że on to mówi, żeby mnie pocieszyć. Wiedziałam, że tak nie będzie. Mikołaj był chory i prędzej, czy później on także umrze i zostanie mi tylko Magda z Krzyśkiem, no i ojciec.
-Mikołaj, zawieź mnie proszę do szpitala- zwróciłam się do niego po chwili.
-Tylko zjedz chociaż jedną kanapkę, bo jak nie zjesz, to możesz zapomnieć
-Ok- odpowiedziałam i wymusiłam na sobie zjedzenie chociaż jednej kanapki, bo tak naprawdę nie miałam ochoty na nic. Gdy tylko zjadłam, ogarnęłam się i pojechaliśmy do szpitala. Udałam się na jego salę, ale jak tylko doszłam do sali zaczęłam panikować, bo go nigdzie nie widziałam. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to to, że umarł. Mikołaj widząc moją panikę poszedł po lekarza.
*****************************************
Hehe, wredna jestem :P Jak myślicie, co się stało, że Jacka nie było w sali? Czy obawy Oli się potwierdzą, a może brak jego na sali oznacza zupełnie co innego?
środa, 9 grudnia 2015
34.1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne opowiadanie :D, mam nadzieję, że z Jackiem będzie jednak coraz lepiej :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne opowiadanie, Życzę weny i zapraszam na mojego bloga.
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
Super opowiadanie. Myślę że Jacek się wybudził i przewieziono go na inną salę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magda
Świetne opowiadanie. Może Jacek się obudził :D A może znowu zabrali go na jakąś operację :( Mam nadzieję, że to pierwsze :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.
Pozdrawiam i życzę weny.
żabka
Założę się, że nikt na to nie wpadnie, co ja wymyśliłam
OdpowiedzUsuńJacek się obudził i wstał z łóżka aby pojechać do Oli albo pochodzić
OdpowiedzUsuńLub
przenieśli go na inna sale. A może porwali go
Ale najpewniej nie umrze
Czekam na next
Alicja
Na pewno nie to, ale bliżej jesteś z tą drugą wersją
UsuńTo sam się przeniósł na inna sale :)
UsuńAlicja
No nie sam. Z resztą zamierzam kolejną część dodać wieczorem ;)
UsuńNo to bardzo się ciesze z tej informacji. Ja niestety nie dodam dzisiaj opowiadania bo jakoś mi wena uciekła
UsuńA.
Jacek nie może umrzeć :'( <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że go zabrali na badania ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina